Nie wiem od czego zaczac opis historii zebowej Belli chocby przez to ze nigdy nie poznam przyczyny tego co sie stalo i kiedy nastapil poczatek.
Wiem ze pierwszy znak zauwazylam jeszcze mieszkajac w dawnym miejscu i wtedy nie wydawal mi sie jakims niepokojacym a poza tym bylo to tuz po smierci meza kiedy mialam tysiac innych problemow na glowie i zbytnio nie przejmowalam sie tym co zauwazylam - ze lewy kiel bardzo jej urosl i zaczal wystawac z buzi. Nie wykazywala zadnych innych niepokojacych objawow wiec tym bardziej niewiele uwagi temu poswiecalam.
Jednak ten zab rosl sobie i coraz wiecej wystawal powodujac niewygode przy spozywaniu chrupek ktore grzyzla jedna strona szczeki. Jej glownym pozywieniem bylo i jest mokre jedzenie, miesko czy ryby w przeroznych sosach, galaretki rybne, a przy nich nie miala trudnosci.
|
Przez ten wystajacy zab nie domykala ust |
|
Lewy policzek robil na mnie wrazenie spuchnietego |
W koncu postanowilam wziac ja do weterynarza by sprawdzil co z tym zebem a myslalam o tym z niechecia bo mialam przeczucie ze zasugeruje usuniecie go. Na dodatek konczyla sie waznosc jej szczepien a jako ze ona tez jest lokatorem apartamentow , ma swoje dokumenty , place za jej obecnosc, szczepienia musza byc na biazaco i udokumentowane, obojetne czy domowy kot czy nie.
Odwiedzilam wiec pobliska klinike i dostalam wizyte na wczoraj, poniedzialek 18 listopad.
Klinika naprzysylala mi kilka form do wypelnienia a takze o tym co mam oprocz Belli przyniesc - jej kal. Wiedzac ze z kalem u niej roznie, za ma dni kiedy wcale sie nie wyproznia, postanowilam wypatrywac prezenciku juz w niedziele w razie gdyby w poniedzialek nie wyprodukowala. Klinika pisala ze moze byc taki 24ro godzinny i przechowany w lodowce. Niestety ani w niedziele ani nawet poniedzialek, dzien popoludniowej wizyty stolca nie bylo wiec stanelo na tym ze beda musieli go zdobyc metoda wacika.
Innym problemem bylo samo zlapanie Belli i wlozenie jej do torby - co zawsze wczesniej bylo wielka sztuka polaczona z drapaniem , gryzieniem i wygrzebywaniem jej spod lozka - do czego obmyslilam wspanialy plan dzialania: ze skoro mamy na wizyte wyruszyc w czasie jej regularnej drzemki to z wiezy czy lozka sciagne ja taka zaspana i wsadze do przygotowanej torby zanim sie zorientuje co z nia robie.
Ten wspanialy plan mi nie wyszedl bo chociaz faktycznie spala wtedy jak susel to jakos wyczula ze torba na wierzchu, ze ja w nia wpakuje - i oczywiscie uciekla pod lozko. Gdy miotla ja wyplaszalam stamtad jakims cudem zamiast sie ukryc w innym miejscu wskoczyla na lozko a to mi dalo okazje zlapac i dac do torby - to byla najlzejsza lapanka ze wszystkich wczesniejszych , nawet z tych kiedy mi pomagal maz - i bez jednego zadrapniecia. Towarzyszyla mi corka ktora miala pomagac w lapance ale nadjechala gdy juz Bella byla w torbie a to ja bardzo ucieszylo. Wszystko poszlo wiec dobrze oprocz tego braku stolca.
W klinice, choc Bella byla bardzo spokojna w tej torbie to jednak dopadl ja strach i stres bo pierwsze co zrobila na poczekalni to piekny, swiezy kal - na pieluszke. Techniczka ja zabrala do wyczyszczenia torby i wziecia probki cieszac sie maja taka swieza i nie oblepiona zwirkiem. Wiec juz wtedy Bella zebrala pochwaly za bycie tak wzorowym pacjentem .
Gdy zostalysmy zawolane do gabinetu najpierw odbyl sie wywiad medyczny choc wszystko to mieli we formach ktore wczesniej wypelnialam elektronicznie .
Po tym przyszla pani weterynarz i zaczely sie nastepne wywiady i ogledziny, szczepienia, ustalanie planu dzialania - bo ogledziny zebow i dziasel Belli wykazaly ze gnebi ja "dental disease" . Tych rodzajow chorob dziasel i zebow kota jest kilka, a Belli polega na tym iz gorne lewe zeby wysunely sie z dziasel powodujac iz ich korzenie sa na widoczne a same dziasla maja infekcje. Niestety, choc ta weterynarka nie jest zwierzacym dentysta od razu ocenila ze nie ma innej rady tylko usunac Belli kilka zebow - moze 3 a moze 5 - a ile zdecyduje dentysta.
Wtedy uslyszalysmy dokladna lekture od niej o tych chorobach dziasel i zebow u kotow - ze sa bardzo czeste (pozniej czytalam o nich na internecie ktory to potwierdzil, ma je 90% kotow a czesto wlasciciele nie wiedza o tym bo koty ukrywaja swoj bol, dyskomfort tak jak Bella to robila zachowujac sie normalnie). Podajac nam duzo wiadomosci na ten temat mowila rowniez ze te niby czyszczace zeby smaczki dla kotow nic nie wartaja i ze istnieja specjalne srodki na to ktorych powinno sie uzywac od poczatku zycia kota. Nie znana jest dokladna przyczyna tych chorob a podejrzewaja ze jedna z nich jest dziedzicznosc. Przy tej lekturze powiedziala ze ona ma kota z taka a nawet gorsza historia bo utracil WSZYSTKIE gorne.
Pokazala nam rowniez fajny model uzebienia kotow ktorego zdjecie zamieszczam. Wczoraj poza ogolnymi ogladzinami i szczepieniami, wyslaniem kalu do laboratorium, nic wiecej sie nie dzialo bo reszte testow jak pobranie krwi, zdjecia zebow bede robione przez dentyste w styczniu. On zdecyduje ile usunac, on pozniej wyczysci dziasla z infekcji, przepisze leki. Jesli Bella bedzie sie dobrze goic to czeka ja tylko jedna kontrolna wizyta, jesli nie to wiecej.
Kosztu nie mogla wycenic bo jest zalezny od ilosci zdjec, ilosci usunietych zebow, pozniejszego leczenia i ilosci kontrolnych wizyt - ale bedzie dobrze powyzej 5 tysiecy o czym uprzedzala bo nie kazdego stac na taki wydatek wiec lepiej zeby bylo wiadomo na co sie przygotwac zanim sie zacznie.
Nie moja rola pouczac ale zrobie to radzac wlascicielom kotow przy kazdej wizycie poprosic o sprawdzenie stanu dziasel i zebow by uniknely tego co czeka Belle - i mnie, bo mi sie serce kraje na mysl ze utraci kilka zebow i przejdzie bolesne zabiegi.
Skoro mowa o zwierzetach dorzucam zdjecia wielkiego wiecu jaki sobie na parkingu sklepowym urzadzily czaple - zanieczyszczajac pol parkingu.