Slyne z krakania ktore mi sie spelnia w moze 90% co duzo a przeciez nie posiadam jakichs specjalnych mocy tylko zwykla logike i umiejetnosc odczytywania ludzi. Mysle ze gdybym miala to juz dawno wygralabym Mega Loterie.
Najnowszym dowodem na spelnianie sie mojego krakania - "oby firma meza dostala nawal projektow i oby wrocil do dawnego systemu pracy" - jest wiadomosc jaka otrzymal w zeszlym tygodniu - iz firma organizuje zespol fachowcow do pracy na .....Guam. Ta jego konsultacyjna firma a nazywa sie AECOM, mozna poczytac o niej tu KLICK, jest duza firma, z galeziami po calej USA i za granica tez. Zatrudnia ponad 50 tys pracownikow, fachowcow elektryczno-elektroniczno-mechanicznych dajac wsparcie rozwijajacym sie lub powstajacym przedsiebiorstwom.
Nasza miejscowa galaz na stale zatrudnia przewaznie 5 osob dobierajac okresowo wiecej gdy jest potrzeba. Czesto firma podejmuje kontrakty z zagranicznymi firmami co wiaze sie z wysylaniem pracownikow za granice i na dlugi okres. Albo tutaj, w USA, lecz miejscu oddalonym od miejscowosci zamieszkania. Tym sposobem maz pracowal 16 miesiecy w Kentucky, w czasie najgorszej pandemii gdy to loty samolotowe bylo dozwolone za przepustka i tylko dla ludzi nieodzownych dla gospodarki.
On mial fajna prace jeszcze wczesniej, przed emerytura, gdy pracowal dla papierni a bylo to lata 90te kiedy USA wprowadzala kompletna komputeryzacje i najnowsza technologie produkcji papieru - tego powleczonego nieprzemakalna warstwa dla napojow czy innych produktow. Ja pracowalam w tym zakladzie jako laborant wiec wiem ze to skomplikowany proces, ze duzo polega na rownomiernym rozprowadzaniu nieprzemakalnej powloki, utrzymaniu jej skladu chemicznego bo prawie kazdy produkt zaleznie od przeznaczenia wymagal innej grubosci, innej czystosci chemicznej.
Wtedy w ramach wspolpracy maz i inni kilka razy odwiedzali pewne europejskie papiernie by sluzyc swa ekspertyza - wiec przy okazji zwiedzili duza czesc Europy.
W ostatni piatek bedac w domu dostal ta wiadomosc ale bez szczegolow poza tym ze na 3 miesiace i na Guam ktore to odbudowywuje sie po tajfunie. Poczytal wiec o tym Guam - jak sie wymawia po polsku, G-u-am czy Glam? L z kreska, po angielsku mowi sie Glam - o okropnie dlugiej podrozy lotniczej z trzema przesiadkami, ze sama wyspa malenka, praktycznie moze obszarowo tak duza jak moje miasto ktore jest niskie ale rozlegle, i ma mniej mieszkancow niz moje miasto. Zyja glownie z turystyki. Poza tym nic ciekawego - podobna do tysiecy innych tropikalnych wysp a tych widzielismy kilka wiec mezowi nie dziwne.
Nie przesadzam - naprawde jesli sie zobaczy jedna to jakby sie widzialo wszystkie, moze poza tymi bardziej rozwinietymi turystycznie a polega to na ilosci i jakosci hoteli i rozrywek. Poza tym ocean, piasek i palmy, podobna kultura mieszkancow i dieta tez. Kto mnie czyta wie ze jestem gorska, lesna, rzeczna i lubiaca umiarkowane klimaty wiec tropiki nie dla mnie a pisze o tym dlatego iz przyslugiwalaby mi darmowa wizyta - z ktorej napewno bym nie skorzystala.
Maz gdyby polecial pracowalby po 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu a ja robilabym w tym czasie co? zamartwiala sie o Belle, dom i wszystkie inne sprawy. Nawet nie wiadomo czy po tajfunie hotele maja elektrycznosc czyli klimatyzacje.
Ale ja nie jestem tu wazna bo nie planuje tam leciec - doradzalam mezowi dobrze sie zastanowic zanim zglosi swa kandydature bo to bedzie meczacy projekt i pobyt. On troche chce, wiecej nie ale w duzej czesci czuje sie pod presja sytuacyjna jako osoba w powaznym wieku i na emeryturze - pragnie pokazac swa przydatnosc, swa socjalna postawe bo to wszystko ma rzut na ogolna ocene historii pracy a takze po prostu czuje sie na silach podolac temu jako ze to nie praca fizyczna tylko umyslowa. Nawet jesli go odrzuca bo moga nie potrzebowac jego umiejetnosci, to zostanie slad ochotnictwa.
Przy okazji wyszlo co innego o czym zapomnielismy majac za soba szalony miesiac zepsuc i napraw - ze przeciez wybieramy sie na koncert Guns'N Roses a nie mamy kupionych biletow !!!! Dobrze sie stalo jako ze gdyby wyjazd meza na Guam wypadl wkrotce (nie podano dokladnego terminu czyli nalezy stac w pogotowiu) to nie moglibysmy uczestniczyc w koncercie tracac koszt biletow ktore tanie nie sa. Moze byc ze niepotrzebnie rezygnujemy i tracimy okazje kolejnego ich zobaczenia ale trudno 😭
Co narazie nic wiecej o tym wyjezdzie nie slychac poza zadeklarowaniem przez meza swej gotowosci.
A syn, uslyszawszy cala historie, wykrzyknal : Good God Mom! wiedzialem ze chcesz by Ci sie nie platal pod nogami ale wysylac chlopa na Guam to troche drastyczny krok ! Boje sie co wymyslisz gdy ja Ci sie czyms naraze!
Ach, czyz nie wesole jest zycie staruszkow? - ciagle cos, nigdy nudno.
O rany! Trudna decyzja!
OdpowiedzUsuńNajpierw myślałam, że to Guam jest w Stanach 😉 Dopiero mapa mi uświadomiła odległość...
To Przeczytałam
Zbyt dlugo nie zastanawial sie co mnie zdziwilo bo ja tez uwazam ze powinno byc trudna decyzja.
OdpowiedzUsuńDobrze wiec ze zamiescilam mape :)
Decyzja nie prosta, ale skoro w sercu męża gra ochota, to czemu nie.
OdpowiedzUsuńNie prosta ale podyktowana "polityka" - maz chce sie wykazac dobra forma fizyczna , zdolnoscia do kontynuowania pracy w kazdych warunkach bo kocha ta firme i to co robi - i chce ja jak najdluzej utrzymac.
UsuńPodziwiam, że w ogóle o tym pomyślał, bo praca umysłowa, ale 10 godzin dziennie i 6 dni w tygodniu to nie jest Pikuś!
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast ma szczerą chęć, to nic go nie zniechęci...
jotka
Mnie tez zdziwila szybkosc podjecia decyzji. Troche kierowal sie polityka mowiac ze kryzys ekonomiczny moze roznie wygladac i lepiej zapracowac sobie opinie nadal sprawnej i uzytecznej osoby, wartej zatrudnienia.
UsuńGdyby na mnie padlo odrzucilabym bez zastanawiania sie.
Guam - tę nazwę dobrze pamiętam z lat 1950 - polska prasa donosiła o testach broni nuklearnej w tamtych okolicach i dużym skażeniu radioaktywnym, z Twoje notki wynika, że obecnie nie ma już się czego bać.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, trudna decyzja.
Ja znam Guan z ksiazek historycznych jako iz w czasie IIWS toczyly sie o nia ogromne walki z japonczykami ktorzy nie tylko chcieli zagarnac wszystkie wyspy O. Spokojnego ale Guam uwazali jednym ze szczebli drabiny wiodacej do zdobycia Australii.
UsuńNie wiedzialam o testach na niej. Pewnie nie ma zagrozenia skoro jest wyspa otwarta i uczeszczana przez turystow.
Ona jest wyspa administracyjnie samodzielna ale pod protektoriatem USA, nadal istnieje na niej amerykanska baza wojskowa. Dobre miejsce na trzymanie oka na otoczenie .
Uwazaj na zyczenia, ktore wypowiadasz, bo moga sie spelnic i to w wiekszym stopniu niz bys chciala. Denerwowal Cie home office meza, chcialas zeby pracowal przez caly tydzien i nie platal Ci sie w domu pod nogami, to teraz moze sie zdarzyc, ze przez trzy miesiace przestanie sie platac :))) No nie jest latwo rozstawac sie na tak dlugo i na tak daleko, decyzja nie bedzie latwa.
OdpowiedzUsuńSama chetnie zobaczylabym Guam, to takie miejsce w srodku niczego.
Jestem niewinna Pantero - to ten co spelnia zyczenia tak zarzadzil zamiast trzymac sie scisle mych instrukcji - i dal wiecej :)
OdpowiedzUsuńJa prosilam jedynie o 5 pelnych dni pracy z biur !
Wiele razy mialam okresy bycia tylko z dziecmi albo sama gdy on pracowal "gdzies" - i kochalam te chwile. Raz ze poza malymi wyjatkami ( i wtedy zatrudniam naprawiaczy) dobrze sobie ze wszystkim radze, dwa ze nie jestem z tych co musza miec chlopa no i trzy - z natury jestem samotnikiem.
Nikt mi nie odpowiada na pytanie jak sie po polsku wypowiada Guam - moze Ty mi podrzucisz odpowiedz?
Ja wypowiadam GUAM, tak jak slysze. Nie mam pewnosci, czy tak jest prawidlowo, ale chyba tak.
UsuńDobrze mi sie wiec zdawalo ze tak sie po polsku wypowiada - dziekuje.
UsuńTakie wyzwania pozwalają nam wyjść z rutyny codzienności, nęcą przygodą, kuszą sprawdzeniem samego siebie. Ale czy naprawdę Twój mąż musi potwierdzać swoją zawodową wartość?
OdpowiedzUsuńTakie ochotnictwo do pracy w terenie to nie pokazywanie jedynie wartosci zawodowej bo ja pokazuja projekty przez niego opracowane - to zarazem jakby czynne uczestniczenie w zyciu firmy bo ona w duzej czesci ma duzy finansowy zysk z prac dla innych krajow. Gdyby braklo chetnych firma by podupadla zamiast sie rozwijac.
UsuńAle to Jego angażują a nie Ciebie i mam wrażenie, że możesz zostać na miejscu, bo wszak masz Bellę i za tropikiem nie tęsknisz. A tak nawiasem to niech się pan mąż zastanowi czy gra warta świeczki. A gdy jednak wybierze to znajdziesz w zamian za bilet chętnego, który Cię na koncert i z koncertu przetransportuje. To pojęcie niezbędności u facetów często odbiera im zdrowie- znam to z własnego podwórka. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńanabell
Widze w nim duza roznice porownujac krotki czas gdy po przejsciu na emeryture nie pracowal a teraz. On naprawde nie mial co robic siedzac w domu bo ilez mozna patrzec w komputer albo telewizor? Zwlaszcza ze przeciez umyslowo nadal jest sprawny, ze nie ma przeszkod do wykonywania tego co zna i lubi.
UsuńSama wiesz jak waznym jest nie dawac mozgowi rozleniwic sie, jak ludzie cwicza swoj rozwiazujac krzyzowki, grajac w gry i takie tam glupstwa - on nie musi bo projektowanie mu cwiczy. Nie widze nic zlego ze pracuje bo jakby go ozywilo, dodalo pedu. Przy tym widzi sie z kolegami, czesto chodza na wspolne lunche czyli daje kontakt z ludzmi. Przy okazji daje mu satysfakcje ze wciaz zostawia po sobie slady dobrej roboty bo gdzies powstaja instalacje przez niego zaprojektowane i beda istniec jakis czas. Same korzysci sa z tego ze pracuje - napewno lepszy sposob na spedzanie ostatnich lat zycia niz gnusniecie na kanapie.
Serdecznie pozdrawiam.
To brzmi dla mnie jak zesłanie a nie misja. Ze tak powiem po cholerę? Absolutnie bym nie pozwoliła na taki wyjazd . Ale to ja czytelniczka z Colorado
OdpowiedzUsuńHehe - tak powiedzial syn - ze ojciec, jesli go zaakceptuja, pojedzie na zeslanie. Nie oponowalam choc doradzalam mu dobrze sie zastanowic. Wyglada ze chce wiec niech jedzie, jego wybor.
UsuńMuszę dodać kilka faktów: Guam jest terytorium amerykańskim czyli należy do USA. Trochę inaczej niż Hawaje bo Hawaje to stan. Bardzo ważnym miejscem na Guam jest tam baza wojskowa (czy kilka) i trochę turystyki kręcą te bazy bo przyjeżdżają w odwiedziny rodziny. A turystyka poza tym jest prawie w zupełności z Japonii bo dla nich jest najbliżej i oni lubią odwiedzać USA.
OdpowiedzUsuńByłam tam dwukrotnie i było bardzo miło, ale czuje się nudę jeśli ktoś nie lubi się smażyć cały dzień (na pewno nie ja - dbam o cerę).
Natomiast szkoda mi trochę pani męża i tej całej sytuacji. Mąż trochę jest opisany jako skarbonka która ma zarabiać poza domem. A przecież to jego tak samo dom jak i Pani. Ja lubię czysty dom, ale najważniejsza jest rodzinna atmosfera. I nam nadzieję, że nigdy nie będę miała „dnia na odkurzanie dywanów”. To przywiązanie do ścierki leciutko mi pachnie OCD. I naprawdę przykro mi, że Pani trochę męża lekceważy. Poprawka: może nie lekceważy, ale pisze Pani o nim nieco lekceważąco. A czemu to Pani nie gra na skrzypcach mężowi? Bardzo byłoby mu miło na pewno.
Pozdrawiam, idę umyć garnki.
Anna
O tym ze Guam jest pod protektoratem USA pisalam w komentarzu do Lecha, co prawda nie rozciagajac tematu - mozesz tam o poczytac.
UsuńMoj maz jest emerytem wiec nie musi pracowac a pracuje bo chce kochajac swoj zawod a takze chce miec aktywna starosc zamiast takiej spedzanej na kanapie. Mial probke tego zaraz po przejsciu na emeryture, przez moze 6 miesiecy - i nudzilo go bo ilez mozna patrzec w telewizje? Powrot do pracy wplynal na niego bardzo dobrze bo nie tylko wykonuje cos co mozna , nazwijmy to "dotknac" czyli instalacje, przedsiebiorstwa pracujace wedlug jego projektow co daje duza satysfakcje - a to go cieszy i satysfakcjonuje.
Jego decyzja zgloszenia sie na wyjazd byla calkowicie jego wlasna. Moze Ci trudno pojac to ale on nalezy do tych ktorzy sa dumni z osiagniec - a ma troche juz rozsianych po swiecie - i chetnie przyjal okazje zostawienia po sobie jeszcze jedno, na Guam. Znasz chyba organizacje "doktorzy bez granic"? Ich tez nikt nie zmusza ala sami chca, pragna zrobic roznice, cos dobrego - i moge smialo porownac z ochotnictwem meza. Ladnie ze Ci "szkoda " meza ale niepotrzebnie - to jego wybor, mylisz sie myslac ze go wypycham.
Twoja opinia o Guam potwierdza to co myslalam - ze za bardzo nie ma tam co robic jesli sie nie jedzie w konkretnej sprawie.
Mocno pozdrawiam.
Wiesz co podziwiam Twojego meza. Chcialbym miec takie podejscie do zycia i pracy. Niestety u mnie brak zdrowia odebral mi bardzo duzo, wlasnie chociazby znalezienie zadowolenia z pracy. To jest tak duzo i Twoj maz to ma, naprawde mozna pozazdroscic, niestety czesto ludzie prace traktuja jak zlo konieczne zeby tylko zarabiac pieniadze.
OdpowiedzUsuńMozesz byc dumna z takiego meza. Poza tym gratuluje ze ma checi jechac tak daleko, poznawac nowe miejsce i pracowac tam. I to jest rowniez przygoda, Twoj maz ma dusze mlodzienca.
Dziekuje - i przekaze mezowi Twoja opinie, z pewnoscia go ucieszy.
UsuńOn kocha swoj zawod a przy tym ma do niego smykalke. Jego rodzaj pracy, projektowanie, jest zarazem takim ze go "widac" - wiec na przestrzeni lat nazbieralo sie bardzo duzo przedsiebiorstw, fabryk ktore pracuja wedlug jego projektow, tu w USA, Europie, Kanadzie. Chyba zrozumiale ze to musi przynosic satysfakcje i zachecac. Dlatego zglosil sie na Guam - mowiac ze przyjemnie mu bedzie pomyslec ze i tam zostawil po sobie slad.
przy okazji praca trzyma go aktywnym, jakby odmladzala tez, ma kontakt z innymi ludzmi - co z pewnoscia jest cenne i lepsze niz spedzanie starosci na kanapie.
milego weekendu Tereso.
Dzień dobry, ja doskonale rozumiem lubienie swojej pracy. Ja też tak mam. Jestem lekarzem, jednak wyznaję zasadę, że odpoczynek jest tak samo ważny jak praca. Oczywiście, że na emeryturze można prowadzić aktywne życie, bez konieczności siedzenia na tapczanie. Podejmowanie się jednak pracy w wymiarze 10 godzin na dzień w wieku emerytalnym to trochę przesada, nie sądzi Pani? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnna