I to jest o tyle dziwne ze niezbyt uderzyl w moja rodzine czy mnie, tyle co musial swa obecnoscia i powszechnymi zarzadzeniami. Wyglada ze pomimo tego ciezko odbieram co zrobil, nadal robi i co bedzie w najblizsze lata.
Od poniedzialku wchodza w zycie ulgi jako ze nasz stan okazal sie zdrowym na ile mozna i poslusznym tez wiec uznano ze pomalu przyszedl czas otworzyc, pozwolic, udostepnic - stosujac rozsadek i odpowiednie przepisy.
Wczesniej z tych zamkniec i brakow to chyba najbardziej dokuczal mi brak biblioteki - i czemu nie skoro pracy nie stracilam nadal pilnie dogladajac domu, ogrodu, spraw i zalatwien, sklepy caly czas byly dobrze zaopatrzone - poza srodkami antybakteryjnymi, benzyna prawie za darmo, pogoda cudniejsza niz w inne wiosny - pozornie zyc i nie umierac.
Wiec pootwierali to i owo, np fryzjernie do ktorej mimo wczesniejszego zarzekania sie pojechalam zaraz nazajutrz. Za kare (a bylo to nowe dla mnie miejsce, z niewyprobowanymi fryzjerkami) zrobiono mi podciecie w niczym nie podobne do zdjecia ktore przynioslam ani do tego co chcialam. Niby nie calkiem szkaradne ale nie TO.
Na nastepne pojde do jeszcze innego salonu bo przed listopadowym slubem MUSZE znalesc przyzwoitego fryzjera.
O, tu sie pochwale ze kupilam online suknie slubna nr 3 i ze juz przy tej zostane bo najlepsza ze wszystkich a te wczesniejsze podarowalam na charity.
Widze pootwierane sklepy z ciuchami, butami i inne , wielobranzowe, ale w zadnym jeszcze nie bylam, salony tatuazowe, paznokciowe..........
Nasze restauracje pracowaly caly czas ale systemem na wynos lub dostaw - teraz maja pozwolenie otwarcia ale na 33% pojemnosci i z wieloma nowymi przepisami.
Dentysta mi napisal ze sie otwiera od nadchodzacego poniedzialku ale dermatolog milczy a akurat on mi bardzo przydatny (mam raka skory, niby wycietego ale wciaz musze byc pod kontrola).
Poza tym doszly nowe otwarcia i zadne mi sie nie podoba :
koscioly, baseny, plaze i ....kasyna.
Kazde z nich uwazam za niekonieczne do codziennego zycia, zwlaszcza ze ich zamkniecie to sprawa tygodni a nie wiecznosc, ze sa akurat miejscami gdzie robia sie tlumy i bliski kontakt osobisty - i moglibysmy jeszcze bez tego sie obejsc. Juz slysze ze w niektorych miejscach o otwartych restauracjach i barach ( w innych stanach), zrobily sie tlumy, wlasciciel wcale nie przestrzegl zasady 33% a z tego tlumu JEDNA osoba miala maseczke na twarzy. Wiem ze z maseczka na twarzy ciezko jesc czy pic ale po to wymyslili te 33 % pojemnosci by stoliki staly daleko od siebie, by dystans pozwolil zjesc i rownoczesnie zapewnil bezpieczenstwo.
To jest wlasnie to czego sie obawiam u mnie bo juz widze ze wielu ludzi przestalo stosowac "maskowanie", jakby rozluznienie ograniczen bylo rownoznaczne ze wirus juz nie grasuje wsrod nas.
Sami powiedzcie - wczoraj byl i byl grozny, a dzis nie? A numery jeszcze wyzsze niz wczoraj.......
Ach, szkoda gadac...
Natomiast z bibliotekami, a na to czekalam bardzo cierpliwie i grzecznie - nie wyszlo.
Obiecali wczoraj, 11tego ale przesuneli date o tydzien.
Nie mam pretensji - lepiej przeczekac o miesiac za dlugo niz jeden dzien za krotko.
Moja biblioteczna torba spakowana od niemal poczatku izolacji i zamkniec i tak sobie czeka bez slowa szemrania.
Biblioteki byly czesciowo otwarte dla studentow lub innych naukowo pracujacych ale systemem wczesniejszego uzgadniania co kto potrzebuje by wyszukali i przygotowali do odebrania na parkingu . My, zwykli czytacze, musimy czekac jeszcze tydzien na otwarcie a za przekroczone terminy oddania nie bedziemy obciazani.
Wiec co czytalam przez ten czas jako ze czytac musze, to moje hobby i przyjemnosc, nawet gdy chodze samotnie do restauracji na posilki to przynosze ze soba ksiazke i w niejednym miejscu nazywaja mnie "book Lady" a takze czesto bez slowa podsuwaja pod nos co potrzebuje, bez slowa by mi nie przeszkadzac.
I wiecie co? lubia mnie za to, czesto pytajac co tym razem czytam, plus ze taka jestem cicha, niegrymasna, wiem z gory co zamowic, nie zaluje napiwkow, nie brudze, naczynia skladam. Wrecz zyczyli by sobie wiecej takich.
No ale dosc samochwalstwa na ten temat czas na inne :
skoro nie mialam bibliotecznych ksiazek czytalam swe wlasne - i bardzo duzo na tylnym ogrodzie jako ze mamy cudna pogode, czesto mozna bylo czytac na zewnatrz do zmroku.
Moja domowa biblioteczka zawiera ulubiony gatunek ksiazek : historyczne, biografie, te typu Grisham ze sali sadowych. Nie ma w niej powiesci, horrorow, romansow, nawet obyczajowych, zwlaszcza wspolczesnych, czy sci-fi.
Polskich autorow mam zaledwie kilku, niektorych nigdy nie przeczytanych na co jako pierwszy przyklad moge podac Pan Tadeusz. A tyle razy przyrzekam ze wreszcie to zrobie bo zasluguje, to naprawde wielkie dzielo gdy o tym pomyslec.
Z biblioteki przywlekam "smieci" jak to nazywam bo przeciez za cale zycie korzystania z nich wszystko co lepsze wyczytalam i zostal mi tylko ten trzeci gatunek do wypozyczania.
Zdjeciami przekaze co za te 8 tygodni czytalam, niektore po lebkach jako ze znam, ze czytalam kazda co najmniej dwa razy, niektore tylko na nowo od deski do deski.
Z nich wszystkich z przyjemnoscia odswiezylam dwie powiesci Lysiaka bo tylko tyle posiadam, plus Szachiste znam z Polski czyli czytalam jakies 40 lat temu ale nie mam go. Wogole to chetnie bym sobie dokupila jego inne powiesci bo osobiscie lubie Napoleona, jego epoke, bogate zycie i okres i tak mocno obfitujacy w ciekawe wydarzenia oficjalne i zakulisowe. Nie lubie polszczyzny Lysiaka, widze braki edytorskie, brak bibliografii ale nie skupiam sie na tym tylko nad fascynujacymi faktami historii.
Tutaj fotograficznie relacjonuje co ze swej biblioteczki czytalam - obecnie biorac sie za Cesarski Poker.
I trzymajcie, prosze, palce skrzyzowane by w poniedzialek otworzyli mi biblioteke.
![]() |
| Czesciowe ujecie mych polek, na ile objal iPhone, by dac Wam pojecie jaka tematyka mnie interesuje |

Poszczegolne ksiazki, bez uwzglednienia kolejnosci czytania poza Lysiakiem ktorego czytam obecnie:
![]() |
| Kazda z tych czterech ma pomiedzy 500-800 stron, akurat na dluga pandemie |







