23 maja 2021

JAK TO CHCIANO MNIE WYSLAC DO SZKOLY

Zaczne nastepna dluga opowiesc od tego ze ostatni tydzien mialam obfity w propozycje i oferty, dziwnym zbiegiem okolicznosci zaganiajace mnie do pracy. A przeciez akurat zajec mi nie brakuje, nawet pandemia ktora w zasadzie juz nie krepuje wolnosci, nigdy mnie nie spowolnila od bycia niezmiernie aktywna. Czesto sie zastanawiam czy faktycznie jestem emerytka czy nie bo moj aktywny dzien to 18 godzin na dobe.

Pierwsza propozycje dostalam z dzielnicowej filii biblioteki gdzie to czesto bywam a nawet kilka lat temu pracowalam w niej jako wolontariusz. Poniewaz u nas zycie wraca do normalki cala para a to oznacza iz po wakacjach szkoly wroca do dawnego systemu nauczania, w tym korzystania z biblioteki i pozaszkolnych zajec jakie ofiaruje, proponowano mi moj wolontariusz odnowic. Wtedy gdy pomagalam w bibliotece mialam troche inny uklad rodzinny co dawalo mi duzo luznego czasu na poswiecenie temu zajeciu, obecnie jest inaczej i niezbyt widze kiedy i jak czesto moglabym sie w niej pojawiac. Ode mnie zalezaloby ile czasu i w jakich porach dnia ale samo zadeklarowanie sie oznacza ze musialabym, ze nie moglabym lekcewazyc. Co narazie jestem nastawiona na wielkie NIE.

 Druga propozycja wyszla z dzielnicowego Klubu Ksiazki, ktorego dzialalnosc byla zawieszona w czasie pandemii. Klub tez bedzie wznawial dzialalnosc  co jest nastepnym znakiem powoli wracajacej normalnosci. Prawde mowiac to wlasnie te powroty drobnych rzeczy, takich malo widocznych albo widocznych jedynie przez zainteresowanych, mowia jak wiele z nich ustalo a teraz wracaja . Patrzylismy na te duze - sklepy, restauracje, fryzjernie - a przeciez nie tylko miejsca uslugowe skladaja sie na codziennosc, pelnie uslug czy rozrywek. 

 To zaproszenie tez odrzuce - nigdy nie bylam zwolenniczka klubow ksiazek bo one narzucaja co mam czytac jako iz na kazdym spotkaniu czlonkowskim sa omawiane i dyskutowane. Czytam co lubie, w dodatku nikomu nie musze sie spowiadac dlaczego te a nie inne, dlaczego siedze w praktycznie tej samej tematyce i wiem dobrze co o kazdej sadzic a opinie innych mam w nosie.  To samo jest z muzyka i filmami - nie lubie gdy inni mi narzucaja co mam sluchac i ogladac - mam swoj gust a poza tym jesli mi sie chce poszukac muzyki jaka lubie to wiem gdzie. Wiec nie, nie wlacze sie w ten klub - czyli druga propozycja zostanie odrzucona. 

Niedawno temu dostalismy nowego sasiada - jego dom i moj niemal sie stykaja trawnikami i strona garazowa. Inna sasiadka, Dorothy, ktora zawsze wszystko wie co w sasiedztwie slychac, smiala sie iz ten dom jest Kawalerskim bo faktycznie odkad tu mieszkam to ten dom ma trzeciego wlasciciela i kazdy byl kawalerem. Takie jego szczescie.

 Obecnego z poczatku widzialam jedynie z daleka widzac ze dosc mlody, ubrany troche "swobodnie", ma w uchu kolczyk i konski ogon. Po paru dniach zauwazylam iz kubel ze smieciami, a przeciez po przeprowadzce byl bardzo pelny, postawil do odebrania po zlej stronie ulicy co oznaczalo ze nie oproznili by. Przesunelam choc zasada jest nie tykac co nie twoje ale wiedzialam ze facet w pracy wiec nie ma go jak poinformowac. Po poludniu gdy go zobaczylam zaczepilam by wyjasnic co zrobilam i dlaczego. Nie wiedzial ze kubly nalezy ustawiac po prawej stronie ulicy chocby sie mieszkalo po lewej. Oczywiscie przy okazji przedstawilismy sie sobie i dzieki temu dowiedzialam sie ze jest wykladowcom fizyki w jednym z naszych uniwersytetow. Z tego a takze faktu iz dowiedzial sie ze pochodze z Polski zrobil sie lancuszek informacji lacznie z tym iz zapytal o moje wyksztalcenie i zawod a takze zainteresowania.

 W Polsce i w USA pracowalam jako technik laboratoryjny a w obu krajach w sektorze chemii przemyslowej. Jednak moja wieksza pasja byla historia i kiedys, kiedys, bardzo powaznie chcialam zostac archeologiem. Nie tylko interesowala mnie tematyka ale podobal mi sie fakt iz wiazal sie z fizycznym udzialem w zawodzie - za nic w swiecie nie moglabym pelnic zawodu w ktorym sie jedynie siedzi za biurkiem i grzebie w papierach czy komputerze - zadna filologia, psychologia czy socjologia, cos czego na codzien "nie widac".

 Podzielilam sie z sasiadem ta informacja nie wiedzac ze rozpetuje hmmm - zaden klopot, zaden problem ale zamieszanie. Slyszac o tym moim niespelnionym marzeniu Tom natychmiast wykrzyknal ze jeszcze wcale nie za pozno! Przypominam ze mam 73 lata, od 10ciu jestem na emeryturze i zajec mi nie brakuje a kazdy dzien przynosi cos ciekawego - i to sasiadowi, Tomowi, powiedzialam. Nie odstraszylo go bo osobiscie zna podobne przypadki - ze wlasnie emerytura pozwolila niektorym robic to co lubia lub chca, chocby bylo niekonieczne w tym etapie zycia.

 Pytam: to co masz na mysli? Powrot do szkoly? Okazalo sie ze tak. Ta opcje odrzucilam bo absolutnie nie dla mnie a powodow do odrzucenia znalazlabym z dziesiec, jednym z pierwszych bedac koszt. Nawet nie chce myslec ile by mnie kosztowalo jako ze nie nalezalyby mi sie zadne pomoce - kilkadziesiat tysiecy $$$$$$$.  

Tom, absolutnie nie zniechecony mowi ze jest inne wyjscie a on moglby w tym pomoc - moge uczestniczyc w wykladach na zasadzie goscia. Czyli siedziec w kaciku, sluchac i robic notatki ale to wszystko bo np nie moglabym brac udzialu w zajeciach w pracowniach czy w terenie - bo studenci maja i takie, gdzies w okolicznych probnych wykopaliskach i muzeach. Sluchalam zafascynowana i wielki zal mnie ogarnal iz zaprzepascilam tak cudny i interesujacy zawod a z powodu takiego iz odtraszala mnie perspektywa czestej nieobecnosci w domu, zaniedbanie przyszlej rodziny.

 Jednak i ta mozliwosc odrzucilam bo tak naprawde po co mi przez 4ry lata uczestniczyc w wykladach prowadzacych do nikad a one przeciez zajmuja wiekszosc dnia - dzien w dzien? Jestem sobie spokojnie na emeryturze, dostatek mam, czego jeszcze szukam? 

 Mowil mi, ze o ile zna program to jest bardzo ciekawy - i zahacza o wiele innych stron nauk bo i chemie, fizyke, matalurgie, wyrob szkla, malarstwo, rzezby, architekture, religie, historie, geografie, biologie, oceanografie, paleontologie, medycyne, dietetyke, astronomie - w zasadzie wszystkie a to wszystko jeszcze podzielone na okresy historyczne i kontynenty.

 On sam, bedac fizykiem, nie znal wszystkich szczegolow ale nawet i to co mi przekazal brzmialo skomplikowanie i wiecej niz myslalam. Wrecz wczesniejszy zal mi troche ostygl bo zaczelam sobie zdawac sprawe ile by wymagalo czasu i wysilku. Wiec znow odmowilam szczerze mowiac ze zbyt duzo na me obecne sily. Czy zniechecilo Toma? o nie! Bo od reki wymyslil ze wobec tego przyniesie mi akademickie podreczniki bym sobie powoli studiowala w domu. Z tego to juz nie moglam sie wykrecic i zgodzilam sie.

I wiecie co? Zaraz nazajutrz przyniosl mi ksiege polecona przez kumpla-profesora.



 To jest wydanie dla uczelni ale kompilacja czyli zbior rodzajow przedmiotow, tematyki wchodzacych w to jedno slowo Archeologia. Wszystko to co wczesniej wspomnialam i jeszcze wiecej bo np. dochodzi ocenianie wieku drewnianych budowli metoda liczenia kregow drzewa i wiele innych przedmiotow.

                                                        Bardzo zazdroszcze tej dziewczynie




  

 Niesamowicie duzo tego ale kazdy rozdzial zapoznaje studenta z metodami, roznicami, okresami, sposobami badan itp. dajac pojecie co go czeka, czym sie roznia - i podaje bibliografie do szczegolowych studiow. Dopiero pozniej, w poszczegolnych klasach/wykladach, dokladnie zapoznaje sie z przedmiotem. A jeszcze pozniej musi wybrac specjalnosc bo nie ma archeologa ktory jest absolutnym znawca calosci - ostateczna klasyfikacja obiektu opiera sie na badaniach wielu specjalistow i musi sie konczyc zgodna opinia. Kazdy znaleziony przedmiot czy obiekt, w zaleznosci z czego wykonany, w jakich warunkach przelezal cale wieki, wymaga innych metod oczyszczenia, konserwacji, czesto zlozenia w calosc, ocenienia wieku, pozniej skatalogowania. Bardzo zmudna, delikatna, odpowiedzialna praca - i dla cierpliwych. 

 To mi zabilo cwieka - jaka by tu obrac specjalnosc? Eeech, poczytam, przekalkuluje i wtedy zdecyduje. Oczywiscie zartuje - ale ksiege bede w wolnych chwilach czytac, chocby ze strachu ze Tom mnie bedzie wypytywal co nowego poznalam? Ksiaga ma 700 stron i wydrukowana maczkiem wiec moze mi zejsc na niej dlugo :) , ale pospiechu nie ma bo ksiege dostalam jako prezent czyli jest moja. Gdy po przeczytaniu zdecyduje jaki temat mnie najbardziej interesuje, dostane nastepne w tym specyficznym temacie.  

Dolaczam tylko kilka zdjec, na ozdobe, bo ksiege ledwie przerzucilam wiec nie znam wszystkich fotografii, ale jakims cudem co otwieralam to trafialam na to samo zdjecie co oznacza iz wlasciciel (bo jest uzywana) czesto na ta strone zagladal :



Widocznie w dawnej Bulgarii ta czesc meskiego ciala byla niezmiernie ceniona skoro oprawiano ja zlotem w nadziei ze choc reszta zgnije to ta zloto ochroni.               

14 komentarzy:

  1. Przeciez nie tak dawno robilas pozegnanie albumow (wielkie ksiegi) i co zaczynasz nowe kolekcjonowac ?
    No ucz sie jak lubisz, studia dosc ciezkie, a wszystko przez to ze przestawilas bin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi to bardzo ekscytująco, może dlatego, ze tez kiedyś chciałam być archeologiem.
    Bycie studentem na cały etat, to trochę zbyt wiele, ale taki system weekendowy? czemu nie!
    Sama musisz wyważyć, na ile chcesz i możesz:-)
    18godzin aktywności? podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakzesz milo spotkac inna osobe o podobnym zainteresowaniu.
      Podczytujesz lekture na ten temat?
      Bede czytac moja ksiege na przemian z innymi, nie starajac sie uczyc calosci na pamiec - ma byc moja przyjemnoscia a nie zmora.
      Z tych 18 godzin moze 4ry wykorzystuje dla siebie - czytanie, tv.

      Usuń
    2. Książki czytam oczywiście, ale najważniejsza rzecz, mam skansen archeologiczny w Biskupinie o rzut beretem od domu, często tam zaglądamy na festyny, to skansen żywy, czyli w każdej chacie cos się dzieje, jest także muzeum, którego zbiory oparte sa na odkryciach archeologicznych.
      Jeśli znajdziesz chwile, zerknij tu:
      http://paniodbiblioteki.blogspot.com/2018/05/piknik-neolityczny.html

      Usuń
    3. Czyz nie przyjemnie miec pod reka skansen?
      Ogladnelam z przyjemnoscia.
      W moim miescie i okolicy mamy ich sporo, czesc obrazuje wczesne zycie osadnikow, czesc jest czysto indianska. Nasza historia nie jest tak dawna jak europejska ale i tak jest ciekawa - tyle ze poogladalismy jeden raz dawno temu i nam wystarczylo, nic nowego do nich nie przybywa.

      Usuń
  3. To samo sobie pomyslalam - ze tylko sobie dodaje ksiazek zamiast sie pozbyc. Ta akurat moze byc uzyteczna dla kogos wiec albo zwroce uniwersytetowi albo dam do uzywanego sklepu.
    Nie bede sie uczyc na pamiec, poczytam dla ciekawosci a co mi zostanie w glowie to sie okaze. Przy tym przeciez bede czytac na przemian z innymi ksiazkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też podziwiam te 18 godzin aktywności. U siebie niestety zauważam coraz większe lenistwo. Niby w teorii na nogach 17 godzin 😉 ale to tylko teoria.

    Kto wie, co wyniknie z rozmowy z sąsiadem początkowo na temat pojemnika na śmieci, prawda? Ale to bardzo miłe z jego strony, że tak się zapalił do tematu. Inna sprawa, że faktycznie zostać studentką na cały etat teraz, to jednak trochę za późno (pomijając kwestię finansową). Umysł co prawda Ci dopisuje, to widać, słychać i czuć 😍 Ale jednak takie wkuwanie to nie byle co. Kierunek bardzo angażujący, bo dość wszechstronny.
    No nic, poczytasz i zobaczysz.

    Co do wolontariatu, chciałam Cię już o to zapytać. Bo w kryminałach Rossa Macdonalda często pojawiają się dobrze sytuowane, niepracujące panie, które mają dyżury w miejscowym muzeum na przykład. Albo w szpitalu, też było. Raz w tygodniu mają swój dzień. I jestem ciekawa, czy słyszałaś coś o tym i czy się to nadal praktykuje.
    Bo kłóci mi się z przepisami obecnymi. Choćby u nas w robocie, administracja pierwsza by się sprzeciwiła, na temat: "A co będzie, jak nogę złamie na schodach? Kto będzie za to odpowiedzialny?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede ta ksiege czytac bez wysilku zapamietywania - zrobie z tego przyjemnosc zamiast ciezki obowiazek.
      Nie mam pojecia jak jest regulowana sprawa ubezpieczen takich ludzi - czy podpisuja jakas ugode czy nie? Ja znam pomagajace w szpitalu na zasadzie towarzyszenia chorym - istnieja osoby przyprowadzajace ze soba psa lub kota, czytajace ksiazki, prowadzace rozmowy, a tyczy glownie takich bez bliskiej rodziny. Wielu pomaga w szpitalach dzieciecych organizujac dla nich rozrywki. Wyobrazam sobie ze ich rola jest scisle okreslona i tylko tyle moga robic. Z kolei nagminnym jest podawanie do sadu pracodawcy o odszkodowanie wiec moze to jest odpowiedz na Twe pytanie? Istnieja miejsca pracy do ktorych obcym wstep zabroniony lub tylko w towarzystwie osoby uprawnionej - czyli jest roznie a dyktuje charakter miejsca pracy.
      Gdy pomagalam w bibliotece to nikt nie wymagal ode mnie podpisywania czy szkolenia.

      Usuń
  5. Taka księga to skarb! Odpowie na wiele nurtujących Cię pytań. A możesz ją przecież traktować jako odskocznię od codziennych zajęć- czystą przyjemność!
    Przyznam, że bardzo mi zaimponowałaś ciekawymi zainteresowaniami. I myślę, że bardzo długo będziesz młoda mimo faktycznej ilości przeżytych lat. Tak trzymaj! Pozdrawiam Cię serdecznie . :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje BBM - tak postanowilam zrobic - czytac dla przyjemnosci, nie wysilac sie z zapamietywaniem.
    Odkrylam ze tylko zdawalo mi sie iz znam temat, ze wiem na czym archeologia polega, a teraz widze jak plytka byla moja wiedza, ile innych galezi nauki ja dotyka.
    Narazie czytam wprowadzenie - historie rozwoju archeologii bo przeciez ona tez miala swoj przebieg i rozwoj zwlaszcza od czasu gdy technologia pozwolila zastosowac metody wczesniej nieznane.
    Czeka mnie sporo czytania :)
    Zasylam duzo pozdrowien.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!!!! Zazdroszczę Ci takiego sąsiada.Tak naprawdę niemal każda wiedza jest w pewnym momencie interdyscyplinarna.Bez współudziału innych "gałęzi" nauki byłaby niepełna, a wnioski "okrojone".
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak, to prawda. Ksiazka, a przeciez jest podrecznikiem, ktora najpierw pobieznie przegladnelam, dala mi pojecie ile czynnikow decyduje o prawdziwosci wykopalisk.
    Bede starannie czytac choc nie wysilac sie z zapamietywaniem - co mi sie samo uczepi to zostanie.
    Fascynujacym jest poczytac jak to fachowiec/archeolog, potrafi z dobnego fragmentu wysnuc tak wiele o nim i jego czasach.
    Troche sie ciesze ze sasiad jest fizykiem czyli nie mamy wspolnego zainteresowania bo nie dal by mi spokoju chcac mnie doksztalcac w tym temacie - archeologie przynajmniej lubie i rozumiem.
    Mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i to jest całkiem dobre wyjście, bo czytasz kiedy chcesz i co chcesz, jak Cie nie interesuje, to opuszczasz.
    Pomyslałam też, że fajnym pomysłem byłoby, gdybyś mogła jako gość uczestniczyc w jednym tylko wykładzie, wtedy nie byłoby to tak obciążające. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez jestem zdania ze poczytanie na temat mi wystarczy - pomalu, zaleznie od humoru i czasu.
    Z universytetem nie bede zaczynac - jeden wyklad nic mi nie da a moje uczestnictwo chocby w jednym juz oznaczaloby jakies zaangazowanie i obligacje wiec lepiej nie rozpoczynac tego czego sie nie skonczy.

    OdpowiedzUsuń