9 września 2022

MILE WYDARZENIA TYGODNIA

 Co prawda tydzien sie jeszcze nie skonczyl - dzisiaj gdy zaczynam komponowac ten wpis jest dopiero czwartek ale jak sie dobra passa zaczela jeszcze przed weekendem tak trwa.

 Nie myslcie ze wygralam tutejszego TotoLotka albo ze ktoregos ranka obudzilam sie bez zmarszczek, o nie - jedynie codziennie spotyka mnie niecodzienne wydarzenie choc kazde drobne, nie zmieniajace ogolnego stanu bycia i zycia.

 Wymieniajac po kolei musze pochwalic minione swieto - co prawda w wiekszosci spedzone w domu ale bylismy w kinie, na bardzo tuczacych lodach, w ekstrawaganckiej restauracji gdzie to daja cztery rozne widelce a takze zrobilismy sobie w jeden dzien steki ktore byly pyszne i dobrze ze mamy tylko kota bo pies by sie przy nas nie najadl jako ze caluskie zniknely, pies by nie dostal ani skrawka. Nawet zarowka doczekala sie wymiany.

 Jedna z dobrych wiadomosci i nie tylko dla mnie jest to ze benzyna znacznie staniala a po swiecie nawet spadla na ponizej 3$ za galon. Zjawisko dyktowania cen produktow cena benzyny jest troche zastanawiajace - gdy drozeje, automatycznie na drugi dzien, ceny produktow rosna wytlumaczone drozszym transportem ale gdy benzyna tanieje to nigdy nie widze obnizek cen wyrobow - zostaja jakie byly.






   Pozniej, od wtorku, bylo tak: od trzech miesiecy mamy za tylnym plotem nowe sasiadki. Sprowadzily sie tu z Houston i bardzo sobie chwala cisze i spokoj naszych osiedli a takze male odleglosci do pokonywania samochodami. Nie wiem kim sa dla siebie bo nie pytam ale moga byc matka i corka sadzac po wieku. Moze siostrami? Maja pieska, Ivy. Czasem jego ulubiona zabawka laduje po mojej stronie plotu wiec one, Sheila i Cyndi, maja moj numer telefonu i zaraz zawiadamiaja ze mam przerzucic. Gdy sie uda ze jestem na zewnatrz i znajde to przerzucam zanim one sie skapna ze jest u mnie. Jednego tylko nie rozumiem - ten piesek jest malutki, nie ma sily by zabawke sam przerzucal. Ale nie myslcie ze narzekam bo co to za robota - melduje tylko ze mam jedna wiecej. We wtorek po takim przerzuceniu, Ivy przyslala mi swoje zdjecie i podziekowanie tytulujac Droga Ciociu. W sumie mnie to rozczulilo, moge byc psia ciocia....



 W srode niechcacy wdepnelam do fryzjerni - nie wiem czemu skoro z mezowego podcinania jestem najbardziej zadowolona - cos mnie do niej pchnelo chyba i wyszlam pol na pol zadowolona, lepsza polowka bedac front fryzury. Tylem nie jestem zachwycona ale w weekend maz zrobi poprawke, wlosy ufarbuje i beda bardzo dobre. Czyli nastepne co mi sprawilo przyjemnosc.

 Dzisiaj, znowu nie wiadomo dlaczego, pojechalam w miejsce niby mi znane ale nie uczeszczane bo jest zlepkiem sklepow z jakich nie korzystam. Moze fakt ze pandemia duzo dawniej istniejacych pozamykala a na to miejsce powstaja nowe i wzbudzaja moja ciekawosc? Okazalo sie ze jednym z nowiutkich jest ogromny sklep kosmetyczny dla pan. Same najlepsze firmy, ogromna roznorodnosc produktow, kolorow, pieknych opakowan, oczywiscie wiele mi nie znanych bo nie jestem bardzo kosmetyczna. Ale pewien krem do paznokci sobie kupilam bo teraz, popandemicznie, rzadko bywa w moim markecie i nieraz musialam go kupowac online. Wiec znowu cos co mnie uradowalo - ze mam blisko inny sklep w ktorym moge ten krem kupic. Drobne zdarzenie ale korzystne dla mnie.

 W czwartek moje nowe sasiadki od rana mnie wygladaly mowiac ze nie mogly przylapac wieczorem ( no bo jak? o 7:30 zaczynam przygotowania do lozka w ktorym jestem punkt 8:00 ) bo jada na pare dni do Houston i potrzebuja mojej opieki nad jednym doniczkowym kwiatkiem. Przyniosly go do mnie mowiac ze choruje , ze zle zniosl przeprowadzke. Faktycznie wyglada jakby go przywiozly z Czarnobyla ! mowily ze wymaga codziennego podlewania wiec dlatego musi zostac pod opieka. Zanim go przeniosly spod kuchennych drzwi na tyly domu to zakapaly mi podloge bo woda ciekla z doniczki, tak bidny bidok byl zatopiony. Pozniej poczytalam o nim na internecie i choc powiedziano ze lubi mokro to uprzedzano ze za duzo wody moze zabic. I wlasnie takie wrazenie odnioslam - ze ta Chenille ma za mokro, ze predzej ja utopia niz odratuja.  Tak czy siak zbadaly moj tylny trawnik i wybraly dla niego sloneczne miejsce - i lepiej niech przezyje do niedzieli, niech mi tu nie umrze bo bylby wstyd. Tak wiec jestem teraz ciocia pieska i roslinki tez.



 Od syna mam rowniez dobra wiadomosc - gdy tylko wykonczy swe eksperymenty w pracy to przyjedzie nas odwiedzic. Jest bardzo gotowy pokosztowac mamusinego gotowania a takze na wieczory spedzone na graniu w karty. Dla Belli oznacza to ze jego wizyte przesiedzi ukryta pod lozkiem :(

Wczoraj zaszczepilam sie nowa, omicronowa szczepionka, tyle ze tym razem zrobilam to troche niechetnie - i z postanowieniem ze to ostatni raz, ze nie bede sie juz wiecej szczepic, ze cztery razy albo mi wystarczy albo nie........Co narazie nie mam zadnych zlych objawow. 

Jeszcze inna dobra wiadomoscia jest to ze wreszcie mamy bardzo przystepna, umiarkowana pogode - moge nawet przez czesc dnia miec pootwierane okna. Po lecie ktore bylo super upalne, o dnich czesto ponad 40sto stopniowych, jest to bardzo mile widziana odmiana. 

Mam nadzieje ze swiezo nadchodzacy weekend bedzie rownie mily i obfity w same dobre wydarzenia , czego rowniez Wam wszystkim zycze.  

24 komentarze:

  1. Jak Wy zyjecie przy ponad 40 stopniowej temperaturze? Przeciez w takie upaly nie mozna pracowac, normalnie funkcjonowac. Chyba w basenach cale dnie spedzacie? :)
    Jakis tydzien temu zaszczepilam sie po raz trzeci, ale... nie bylam ( nie jestem) przekonana, ze uczynilam dobrze. Omikronowa szczepionke trzymaja dla starszych.

    Paliwo zas u nas podrozalo. Panstwo przez jakis czas dokladalo do benzyny, teraz zaprzestalo dotowac i paliwo podskoczylo srednio o 35 centow na litrze.
    Natomiast z pogoda to u nas jest tak, ze mamy srednio 20 stopni, ale od paru dni jest ponuro. Ciemno sie robi, slonce szybko zachodzi. Czuc w powietrzu jesienna aure. powietrze jesienne deszczowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyjemy dzieki klimatyzacji. Ona jest w kazdym pomieszczeniu - domach, mieszkaniach, biurach, sklepach, restauracjach, klinikach i samochodach. Oczywiscie czesc ludzi pracuje na zewnatrz : ogrodnicy, drogowcy, dachowcy wiec ci sie mecza i musza znosic. Z kolei grupa ludzi biegajacych czy spacerujacych robi to bardzo wczesnym rankiem, przed praca. Dodam ze wszystkich takie upaly mecza ale urodzeni tutaj znosza je jakby lagodniej.
      Z kolei ja gdy czytam o upalach w Europie i braku klimatyzacji dziwie sie jak mozecie je zniesc i spac w nocy w goracych mieszkaniach. Gdy jeszcze jezdzilam do Polski to mi wszedzie bylo goraco i duszno, powietrze wewnatrz bylo zastane - bo u nas oprocz klimatyzacji sa rowniez wszedzie sufitowe wiatraki wiec daja ruch powietrza. Nie ma samochodow bez klimatyzacji a gdyby byly nikt by ich nie kupil.
      U mnie tez dnie zrobily sie krotsze i chociaz po roslinach jesieni nie widac to ogolna zmiane sie odczuwa. Przydaloby sie wiecej deszczow.

      Usuń
    2. W Europie srodkowej i polnocnej klimatyzacja byla niepotrzebna. Od niedawna upaly zaczely tutaj doskwierac. Nie mamy klimatyzacyjnej tradycji:) Południowe kraje europejskie to juz inna historia. Oni inaczej zyja i inaczej ukladaja swoj dzien. Kolezanka Wloszka opowiadala, ze we Wloszech rodziny na spacer z dziecmi latem wychodza okolo 22.00. Jest przyjemniej niz za dnia, place zabaw sa pelne. No i od 12.00 do 17.00 wiele sklepow, restauracji nawet urzedy maja przerwe na sjeste.
      W Polsce TAKIE UPALY to mloda historia.

      Usuń
    3. Niecwiem czy to sprawdzona informacja, ale ponoc DeLu nie zyje.

      Usuń
    4. Smutne. Zal. Lubilam czytac Wasze dyskusje. Tematy mnie interesowaly, ale malo wiedzialam, dlatego nie zabieralam glosu.

      Usuń
    5. Jesli prawda to wielka szkoda - byl bardzo aktywnym blogowiczem a przede wszystkim zal czlowieka, bedzie go brakowac .
      Czy mozesz powiedziec skad to wiesz?

      Usuń
  2. Miłe drobiazgi i ciekawe spotkania czynią nasze życie lepszym, oby takich jak najwięcej.
    U mnie teraz mamy oberwanie chmury, może trawniki odżyją i przybędzie wody w stawach, bo susza straszna.
    Wiele osób zalewa rośliny, kiedyś w pracy ustaliłam z koleżanką zasady podlewania, bo wiecznie zalewała wszystko, łącznie z półkami na książki, nie dziwota, że w domu miała roślinki marne....
    Samych miłych weekendów Ci życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy tak spokojne i stabilne zycie ze , jak widzisz, nawet takie glupstwa daja nam przerywniki.
    Co narazie kwiatek zyje, jutro sasiadki wracaja wiec moja opieka nad nim sie skonczy.
    Przydalby sie nam deszcz - nadal obejscie podlewamy spryskiwaczami a tereny "niczyje" , nie podlewane, wygladaja na ledwie zywe.
    Dziekuje - oby Twoj weekend tez byl udany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoim wzorem postanowiłam zrobić podsumowanie tygodnia i wychodzi mi tak pół na pół - ale i z tego można się cieszyć 😁
    Dla Belli nadchodzą ciężkie czasy. Ale może się szybko przyzwyczai do syna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Twojej oceny tygodnia nie zakloca remont? Moze gdyby nie zamieszanie z nim zwiazane okazalby sie lepszym - bo zawsze sobie dobrze radzisz z problemami.
      Pamietaj ze remont przeminie i bedziesz bardzo zadowolona.
      Syn bedzie u nas chyba tylko tydzien wiec za malo czasu by sie Bella przyzwyczaila. Jakos bedzie bo musi........

      Usuń
    2. Remont na pewno wpływa w bardzo dużym stopniu na moją aktualną ocenę rzeczywistości :)
      I tak, cały czas sobie powtarzam, że przecież to minie. Ale wiesz, jak jest, żyjemy czasem teraźniejszym, a nie przyszłością (czy przeszłością).
      Na razie próbuję się przyzwyczaić do faktu, że wróciłam do pracy. To jest dopiero przykrość 😂

      Usuń
    3. To prawda - chwila obecna narzuca ocene.
      Byloby wygodniej gdyby remont nie zbiegl sie z rozpoczeciem pracy ale mysle ze dasz rade i tego zycze.
      Zobaczysz jak bardzo pokochasz nowa kuchnie gdy bedzie gotowa.

      Usuń
  5. Rzeczywiście bardzo sympatyczny tydzień.
    Dobrze, że nowe sąsiadki okazały się być miłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe sasiadki sa bardzo przedsiebiorcze i chyba lubia towarzystwo - okazalo sie ze z sasiedztwem sa juz blizej niz ja mieszkajaca tu ponad 10 lat.

      Usuń
  6. Oj jakie to wazne jest miec dobrych sasiadow. Kontakty mam takie grzecznosciowe, mile, tak mi pasuje, tak lubie, ale tez wiem ze w razie czego moge liczyc na ich pomoc.
    A wiesz ten kwiatek podoba mi sie, przynajmniej na tym zdjeciu, nawet bardzo podoba mi sie.
    Serdecznosci !

    OdpowiedzUsuń
  7. Docenianie takich miłych drobiazgów dnia codziennego to najlepsza recepta na szczęście :) A sąsiadki muszą mieć do Ciebie sporo zaufania, skoro powierzyły Ci kwiatek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wedlug mnie zycie to puzzle zlozone z czesci malych i duzych ale muszacych pasowc do siebie by obraz byl kompletny - i dlatego nawet opisane glupstwa , bardzo blahe same w sobie, przyniosly mi zadowolenie.

      Usuń
  8. Podobnie jest ze mna i ogolnie z calym sasiedztwem - super grzecznie ale z utrzymaniem wzajemnego dystansu, zarazem wiedzac ze usluza pomoca.
    Gdybys Tereso zobaczyla inny egzemplarz tego kwiatka, taki u ogrodnika, bardzo bujny, zdrowo zielony, z duzymi kitkami kwiatow to zaraz bys widziala roznice. Prawde mowiac gdyby to byl moj kwiat to by wyladowal na smietniku a kupilabym nowy.
    Dobrego, zdrowego tygodnia Tereso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzilam ten kwiatek na internecie. Teraz widze jak ma wygladac dobrze utrzymany, masz racje, ten od tych pan jest zabiedzony, rachityczny, wykonczyly go tym codziennym podlewaniem, on wcale nie ma tak byc namoczony, tam nawet pisze ze sprawdzic po dwoch dniach i jak ziemia sucha to podlac.
      Dziekuje za zyczenia i dla Ciebie dobrego, zdrowego tygodnia.

      Usuń
    2. Zawsze slyszalam i czytalam ze bardzo latwo jest utopic rosliny. Co innego trzymac wilgotne a co innego w blocie.
      Nic, wczoraj panie wrocily, dzis kwiatka odbiora i nie bede musiala na bidoka patrzec bo mi go zal.

      Usuń
  9. To miłe, że tyle dobrych wiadomości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie drobne niby ale i takie sa mile widziane.

      Usuń
  10. Z tą psią zabawką to bardzo proste- to nie ta psina ja przerzuca, tylko te panie ją rzucają psu nieco na oślep i ląduje za Twoim płotem. A potem głupio im się do tego przyznać,że takie z nich safanduły. U mnie też był wczoraj miły dzień, spotkałam się ze swoją dawną sąsiadką- nie widziałyśmy się już 8 lat- obieśmy już wdowy, obie mieszkamy w Niemczech, ona w Dusseldorfie i bardzo miło nam się plotkowało. W piątek byłam na tym koncercie jazzowym -miał jeden minus- zmarzłam jak jasny gwint - nie podejrzewałam, że tak bardzo się wieczorem ochłodzi. No cóż- jesień się kłania. 15.b.m. moja leci na ponad 2 tygodnie do USA, będzie w 3 miastach, podróż służbowa. Wróci 2,X, a w 20 dni potem leci służbowo do Kanady i zabiera ze sobą męża i dzieci, bo dzieci będą miały wtedy ferie jesienne. A ja sobie pobędę sama w Berlinie. Serdeczności dla Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja rowniez mysle ze to panie przerzucaja zabawke bo psina za mala na taki wyczyn.
    Wyobrazam sobie ze spotkanie ze znajoma bylo wzruszajace. Wiem ze bylyscie sobie bliskie .
    Byloby smiesznie i fajnie gdyby Twoja corka przebywala blisko mojej i nawet udalo sie im spotkac :)
    Wyjazd do Kanady brzmi wspaniale - to jest przepiekny kraj i zwlaszcza w jesieni wielce urokliwy bo wtedy mozna widziec doslownie oceany drzew/lasow o cudnych kolorach. USA i Kanada sa niezmiernie zalesione. Bylam w Kanadzie dwa razy i wracalam oczarowana choc nasza przygraniczna czesc USA jest zupelnie taka sama krajobrazowo. Gdybym nie mogla zamieszkac w USA to wybralabym Kanade chociaz jesli chodzi o ich zimy to inna sprawa - niezmiernie ciezkie i dlugie, jednym slowem odstraszajace.
    Moi z Bostonu maja blisko do Kanady i czesto do niej zagladaja.
    Z pewnoscia corce i rodzinie sie spodoba, zobacza niezapomniane krajobrazy. Zycze im udanej wycieczki.
    Tobie zas duzo zdrowia i milych dni.

    OdpowiedzUsuń