Jeszcze nie skonczylam nowego blogowego wpisu bo wychodzi mi dlugi jak tasiemiec, a tu wpadl mi w rece swiezy temat.
Zaczne od pokazania stacji pracy weekendowej meza bo naprawde zasluguje na uwiecznienie - a to tylko jedna z dwoch bo druga jest sleczenie godzinami przy komputerze :
Tytul wpisu to mieszanka dwoch jezykow - angielskiego i hiszpanskiego : Swieta Krowo u Swietego Kojota.
Czesto gdy nie wypada uzyc brzydkiego okreslenia na cos mowi sie Holy Cow chociaz na jezyk sie cisnie "cholera", "psiakrew" czy jeszcze bardziej wulgarne. Moze rowniez wyrazac wielkie zdumienie czy podziw.
Jedna z moich ulubionych restauracji nazywa sie Swiety Kojot a dlaczego swiety nigdy nie pytalam. Widac ta nazwe na budynku jesli ktos wypatrzy sokolim okiem kojota wyjacego na ksiezyc.
Ta restauracje odwiedzam od 12 lat, moze ze dwa razy w miesiacu i chociaz oczywiscie istnieje w niej przeplyw obslugi i menagerow to jednak wielu znanych mi od poczatku nadal pracuje i sa ze mna zaprzyjaznieni. Dziwnym sposobem wiecej rodzaju meskiego niz zenskiego wiec czuje sie jakby witali mnie tam synowie sciskajac i nawet calujac w policzek. Dzisiaj czyhalo na mnie dwoch mowiac ze trzymali palce bym przyszla a jeszcze lepiej z mezem z ktorym zawsze dyskutuja pilke nozna. Przywitali mnie pytaniem: obijesz nas we wtorek? a ja musialam "szybko" myslec by wyczuc o co im chodzi, a chodzilo o nadchodzacy mecz pomiedzy naszymi dawnymi ojczyznami.
Nic, poszli a ja kelnerce zlozylam zamowienie i biore sie za czytanie ksiazki co zawsze robie w restauracjach bedac sama - a tu glosna meksykanska muzyka, inna niz z glosnika, migoczace swiatla i smiech ludzi. Rozgladam sie a tu przy pobliskim stoliku oprocz kelnera stoi jakies nieznane mi urzadzenie i to ono tak gralo i swiecilo. Zanim sie mu sie dobrze przygladnelam i zorientowalam co to za cudok, zaczelo odjezdzac w strone kuchni i dopiero wtedy udalo mi sie je sfotografowac :
Pozniej znow przysiadl sie do mnie jeden z tych znajomych kelnerow bo oprocz ogolnych mamy wspolny temat : jego syn uczeszcza na uczelnie w Bostonie gdzie to mieszka moj syn, studiujac Computer Science i nawet w lecie bedzie z niej graduowal. Opowiadalam mu wiec o mej niedawnej wizycie u syna a tu do mojego stolika nadjezdza to dziwactwo i dopiero wtedy mialam okazje przestudiowac co to takiego i do czego sluzy.
Wiec to jest kelner-robot ! Mala jakby szafka z polkami, poruszajaca sie bedec zdalnie kierowana, zaprogramowana tak iz na ekranie pokazuje numer zamowienia i stolika . Kelner musi asystowac chocby po to by talerze zdejmowac z polek i podawac wlasciwym osobom ale nie musi nosic ciezkich talerzy. I wlasciwie to caly pozytek z tego urzadzenia. Phillipe mowil mi ze korzystaja zen jedynie gdy maja maly ruch w restauracji bo inaczej tylko robi zamieszanie, ciagle je trzeba zatrzymywac by nie potracic kogos jako ze ludzie sie kreca, dzieci biegaja itd. wiec wtedy nie korzystaja ze zdalnego manewrowania jedynie popychaja jak wozek co i tak oszczedza kelnerom noszenie. Ale w spokojny dzien uzywaja by ludzie mieli radoche co nawet moze przyciagnie im wiecej klientow.
Mnie sie to wcale nie spodobalo bo od razu widzialam ze w ruchliwej restauracji bedzie tylko klopotem a takze przerazila mnie mysl jak to pomalu a moze wcale nie pomalu elektronika wkracza w kazda dziedzine naszego zycia. Przy tym ludziom takim jak ci kelnerzy ktorzy nie maja wielkiego wyboru w rodzaju pracy, odbiora zajecie. Phillipe wyjasnil mi ze to jest prototyp wykonany tylko dla tej jednej jedynej restauracji przez jego syna i kilku innych studentow - jako czesc pracy dyplomowej - bo wiedzac ile sie ojciec nachodzi i nanosi bedac kelnerem wymyslil takiego roznosiciela. On i koledzy opracowali strone elektroniczna a jakas firma im zbudowala co napewno tanie nie bylo. Ale dostali za to swe punkty i oceny i o to chodzilo. Moze gdy sie go udoskonali to rzeczywiscie wejdzie w zycie restauracyjne a syn i jego koledzy moga opatentowac i zostac mlodymi milionerami.
Z kolei to i fakt iz moj starszy wnuk wybiera sie na taki wlasnie kierunek studiow przyniosl mi na mysl podobny pomysl - niech wymysli dla dziadka pilot telewizyjny ktory potrafi odczytywac dziadkowe zyczenia i sam przestawiac satelity i kanaly - by dziadek nie musial sie obstawiac kilkoma i nawet palcem ruszac przy ogladaniu.
Wiec moje miasto i ta restauracja jest chyba jedynym miejscem w USA a moze na swiecie majaca kelnera-robota. Phillipe- owi bylo bardzo przyjemnie ze syn o nim pomyslal, ze z mysla o jego trudzie stworzyl tego robota.
Trudno powiedzieć czy takie urządzenie zyska popularność, natomiast duże uznanie dla syna kelnera, że potrafił doprowadzić do wykonania takiego, dość kosztownego urządzenia.
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast chodzi o aparat do sterowania wieloma domowymi urządzeniami, to wydaje mi się to dużo łatwiejsze, ale żeby bez poruszania palcem, to już trzeba wszczepić element elektroniczny do mózgu.
O tak - warunkiem byloby polaczenie mozg- pilot - TV i chociaz byloby wynalezione z mysla o dziadku to wyobraz sobie ilu ogladaczy na calym swiecie by mialo wygode.
OdpowiedzUsuńWnuk opracowal krotka i prosta gre elektroniczna ale w ramach swego Kolka Mlodych Innovatorow czyli raczej do wyprobowania swych umiejetnosci niz pozytku.
Ladny ten kelner - robot, ale jednak wole zywych, ludzkich kelnerow. A studenci madre chlopaki.
OdpowiedzUsuńWkrotce calkiem braknie osobistego kontaktu z kelnerami - w wielu restauracjach nie ma papierowego menu tylko takie w postaci nalepki na stoliku ktore sie odczytuje telefonem, placi sie nie kelnerowi tylko przez urzadzenie do ktorego sie wklada karte bankowa, teraz, jak widzisz, wymyslili elektronicznego kelnera (chociaz ten zywy i tak musi asystowac).
OdpowiedzUsuńDo tego dochodza elektroniczne apteki, wizyty lekarskie, elektroniczne ksiazki, zdalne naprawianie telewizji czy komputerow.......Slyszalam iz kiedys nie bedzie sklepow tylko jedynie zakupy online. Ze nie wspomne o wielu nowych rodzajach przestepstw jakie powstaly dzieki elektronice = komputerom.
Dawniej taki elektroniczno-technologiczny swiat ogladalo sie na filmach science fiction i nigdy nie lubilam ani ich ani wizji swiata jaka dawaly a tu popatrz - coraz bardziej wpychaja mnie w taki zimny, nieczuly swiat.
Ja juz nie pasuje do tego swiata, za duzo techologii, nowoczesnosci, coraz mniej prywatnosci, wszedzie chca rozne dane o Tobie. Dodatkowo zmiany w moim zyciu zle na mnie dzialaja. Ciagle wole robic zakupy na zywo, bez pospiechu, zobaczyc, dotknac, pomyslec, no i zwyczajnie kupic tzn. podejsc do czlowieka a nie do maszyny. A w restauracji tez po staremu, placic gotowka a jak jestem zadowolona to daje duzy napiwek. Tak placilam ostatnio u fryzjerki, a ze byla bardzo mila i dobrze ostrzygla to zaplacilam podwojnie.
UsuńMam podobnie Tereso - a przeciez bez trudnosci opanowalam komputer i telefon, takze iPod, nawet TV bo i ono mam bardzo skomputeryzowane - ale nie znaczy ze lubie. Dostosowalam sie wiec jednak wkraczanie elektroniki w kazda strone zycia nie podoba mi sie. Tymczasem moje wnuki, bo oni sa dobrym przykladem jak to wszystko odbiera mlode pokolenie, urodzeni w XXI wieku, czuja sie w nim swietnie.
UsuńZ drugiej strony moze dobrze bo nie musza tesknic za tym czego nigdy nie poznali.
Ja tesknie.
Elektroniczny kelner nie dla mnie. Gdyby się taki pojawił w moim mieście to na pewno bym do takiej restauracji nie chodził. W ogóle za duży postęp technologiczny mnie otacza z wszystkich stron jak na mój gust.
OdpowiedzUsuńMam podobnie - za duzo tej technologii wokol mnie a przeciez i tak unikam pewnych mozliwosci bo nie chce sie dac utopic w tej powodzi.
UsuńCo narazie z tego elektronicznego kelnera korzystaja wiecej dla zabawy niz na stale - i niechaj tak zostanie - bo mi sie tez pomysl wcale nie spodobal. Kto by mnie sciskal i calowal jesli weszliby w zycie?
Słyszałam o tych robotach, dla mnie to raczej ciekawostka, bo wolę kontakt z ludźmi.
OdpowiedzUsuńTwój mąż ma imponującą kolekcje pilotów, takie teraz czasy, że nawet lampy zapala się pilotem:-)
O tak, zapala lampy, rozsuwa zaslony i wiele innych......
UsuńAle mam to w nosie - wole miec do czynienia z zywymi ludzmi a lampy zapalam sobie sama.
To tak jak ja:-)
UsuńChyba w Japoni cos takiego juz maja.
OdpowiedzUsuńTo prawda , ze z czasem wiele zawodow wymrze. Tych zwiazanych z obslugiwaniem ludzi jak wlasnie kelnerzy, opiekunowie starszych ludzi, w sklepach bedziemy sie sami obslugiwac- sami kasowac sobie towary. jedyna ceniona praca to bedzie ta umyslowa- w domach przy kompie. No i chyba jezeli ktos bedzie zajmowal sie budowa maszym, ale to tez bedzie sie robic w chacie przy kompie. a roboty zloza rzecz do kupy.
Widze jak u nas na niektorych dzialach- w ogole czlowieka nie potrzeba.
Oj - to mi zepsulas nastroj ta wiadomoscia bo , jak wspomnialam, cieszylo mnie ze tylko u mnie istnieje taki elektroniczny kelner.
OdpowiedzUsuńJa tez widze ze pomalu liczy sie tylko praca na komputerze i pytam - a kto bedzie budowal domy i drogi, kto bedzie uprawial pola bysmy mieli co jesc, szyl ubrania itd?
Ktos powie - automaty ale i one musza miec materialy z ktorych cos mozna stworzyc.
Najgorsze iz nie widze by ci wszyscy naukowcy i politycy umieli spojrzec w przyszlosc, przewidziec do czego kiedys dojdzie i juz zaczac reagowac.
Nie podoba mi sie to wszystko - ale mam prawie 75 lat wiec moze nie musze sie zamartwiac na wyrost.
W Polsce, w kilku miastach też mamy takie roboty... z twarzą kotka. 😄 Jest też robot Kerfuś, ostatnio gwiazda memów. Aaaaa, takiego robota -kelera można kupić normalnie u producenta. kosztuje ok. 80 tys zł. Czy to dobry pomysł, to już inna sprawa. KasiaPoland
OdpowiedzUsuńDowiaduje sie ze tacy kelnerzy istnieja - czyli ten ktory widzialam nie jest jedynym. Z pewnoscia istnieje miedzy nimi podobienstwo ale rowniez roznice jak ta o ktorej wspomnialas.
UsuńMysle ze dla kelnerow wozek z talerzami to dobry pomysl ale taki zdalnie kierowany robi troche zamieszania.
Zobaczymy czy sie przyjma czy nie - a za informacje bardzo dziekuje.
Kelnera w swoim mieście nie widziałem, ale po galerii handlowej jeździ taki sprzątacz, czyszczący posadzkę. Jedzie sobie wolno w tę i z powrotem, przeszkody omija, ludzi też. I nie wiem, jak on to wyczuwa, ale gdy zobaczy dziecko, na jego ekranie pojawia się szeroki uśmiech.
OdpowiedzUsuńTen sprzatacz musi miec sensor odczytujacy wzrost albo wage osoby. Istnieja podobne a malego rozmiaru jezdzace po mieszkaniu i odkurzajace podlogi. Nie mam takiego bo jakos z tego co widzialam nie sa dokladne, nie docieraja do szpar i kacikow. W galeriach gdzie to sa ogromne powierzchnie do czyszczenia taki robot robi sens.
OdpowiedzUsuńTakiego robota-kelnera pokazywała na YT Wiola z profilu Pierogi z kimchi, Polka mieszkająca w Korei. Wybrała się specjalnie do restauracji znanej z tego robota. No, ale wiadomo, że Korea przoduje w nowinkach technologicznych.
OdpowiedzUsuńJa w Krakowie widziałam na ulicy robota dowożącego posiłki 😁
Inne osoby tez mnie poinformowaly ze podobne roboty sa i widzieli.
OdpowiedzUsuńPytalam o to Phillipe - wyjasnil ze owszem, robot syna nie jest pierwszym jedynie ma jakies dodatkowe funcje i one sa nowoscia a skoro projekt byl czescia jego pracy dyplomowej czyli opracowal od zera to zaliczyl. Faktycznie ja a moze Ty i niejeden wogole nie wiedzielibysmy jak sia za to zabrac?
Dziekuje za informacje.