25 listopada 2022

WCALE NIE LUBIE TAKICH DNI. . . . . .

Mam na mysli dnie dlugoweekendowe. Nic sie nie dzieje, cisza na miescie i na osiedlu chociaz dzisiaj, w Czarny Piatek , beda pod sklepami tlumy glupkow polujacych na wyprzedaze.

 W dodatku jak cale lato i jesien mielismy susze to na te dni przyszly deszcze, mgla i ponurosc - pada i kapie od dwoch dni a niskie cisnienie zrobilo mi bol glowy i stawow. Gotuje, sprzatam, krzatam sie ale jak mucha w mazi i wygladam poniedzialku z nadzieja ze zycie wroci do normy.

 A ile sie oslucham na temat sportowy! - bo maz tylko slipuje w TV skaczac z meczow pilki noznej na footbolowe i chociaz wyniki mnie nie obchodza to z grzecznosci slucham jego meldunkow ( i przeklenstw) co powoduje ze niechcacy jestem zorientowana w rezultatach.

 Indyk mi sie udal a wcale nie planowo upieklam caly bo tak sobie maz zazyczyl. Wybralam najmniejszego jakiego znalazlam a i tak zostalo duzo miesiwa bo ile mozna zjesc we dwojke? Co bede robic z reszta nie mam pojecia.

 Lubilam weekendy gdy pracowalam ale teraz wogole a tymczasem co sie ogladne to juz kolejny weekend. Kocham byc sama w domu, sama zarzadzac swym czasem i zajeciami ktorych nie zaniedbuje ale ukladam wlasnym rytmem. W domu zrobic co nalezy, jechac do biblioteki, zagladnac do sklepw, poplotkowac gdy spotkam znajoma osobe - taki dzien mnie zadowala, taki wszystkiego po troche a popoludnie tylko dla ksiazki. Dzisiejszy jest pod znakiem gotowania wiec szybko mnie umeczyl i unudzil.

 Moze jutro, najdalej w niedziele, bede pisac kartki swiateczne co pomoze spedzic te dni pozytecznie, nie tylko na gotowaniu. U nas jest tak ze ja przygotowywuje rodzinne (8) plus do dwoch kolezanek, a maz zalatwia swoje a ma zawsze do napisania ze 40sci. Nie zazdroszcze mu tego, o nie.

 Bella tez skonfuzjowana nie wiedzac co sie dzieje - pan w domu zamiast w pracy, w kuchni caly czas zapachy i stukania garnkami, ja zajeta kuchnia mam malo czasu by sie z nia bawic albo nosic na rekach i calowac jak to robie codziennie.

 W koncu, bardzo zestresowana innym rytmem dnia, poszla sobie spac w.......  biustonoszowej szufladzie. A moze nie spac tylko wybrac ktorys do zalozenia? 😀 



P.S.   Przygotowalam nowy wpis ktory opublikuje w niedziela a niniejszym uprzedzam ze bedzie tasiemcowo dlugi !!!!!


8 komentarzy:

  1. Bella wie, gdzie miękko ;)
    Zawsze się zastanawiałem, dlaczego amerykanska gra tez nazywa sie football, skoro u Was gra sie rekami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znajac racjonalnej odpowiedzi na Twe pytanie wymyslilam taka:
      ze nazwe "football" wymyslil ten sam osobnik ktory stworzyl dla zielonej wyspy Iceland a bialej i lodowej Greenland.

      Usuń
    2. A w Australii tez sobie slowo football przywlaszczyli do ‘jajowatej’ pilki ktora nie tylko kopia ale tez lapia w rece, taka pomieszana gonitwa kopania i lapania.

      Usuń
    3. Nie mam uprzedzen jesli chodzi o sport, kazda dyscypline szanuje a nawet podziwiam bo kazda ma swoich mistrzow, potrafia robic czego my nie damy rady i widocznie kochaja swe dyscypliny, ale - istnieje jeden ktorego NIGDY ani zrozumiem ani polubie : baseball - a taki jest tu popularny i uwielbiany ze zajmuje #2 na liscie uczeszczanych i ogladanych.
      Moj syn gral we football bedac w szkole sredniej, byl kapitanem druzyny a to oczywiscie dalo mi okazje zapoznania sie z tym sportem od podszewki - nie jest latwy i nie dla kazdego. Bardzo mile wspominamy te lata - mecze, treningi, pomeczowe spotkania, dom wciaz pelny jego kolegow i kolezanek jako ze istniala ogromna zazylosc pomiedzy chlopcami i rodzicami tez. Jego synowie graja w pilke nozna w czym on uczestniczy.

      Usuń
  2. U nas telewizor tez się grzeje, bo mąż mistrzostwa w Katarze ogląda, a ja zerkam i albo czytam, albo dziergam na drutach.
    Dziś idziemy na imieniny bratowej, więc będzie głośno i miło:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O - obie wiec mamy mezow wielkich kibicow. Moj nie moze wybaczyc Polakom chybionego karnego chociaz gdy sam gral w amatorskiej druzynie studenckiej zrobil podobnie a nawet gorzej bo wogole nie trafil w bramke tylko obok. To bylo 100 lat temu a do dzisiaj wstydzi sie tego faktu :)

      Usuń
  3. U mnie wszystkie dni takie same, no czasami jest troche inaczej, ale ja wole wlasnie te dni kiedy sie nic nie dzieje, a dzien leci po mojemu, kiedy wstaje tak jak chce, robie to co chce. Przeciwnie niz Ty kocham cisze i swiety spokoj, niech mi nikt nie dzwoni, niech mi nikt nie puka do drzwi, i zadnej poczty w skrzynce listowej. Ulica moja jest cicha, tylko lokalni sie ruszaja, w weekend szczegolnie jest cicho, bo wszyscy sasiedzi dlugo spia. Toleruje wrzask ptakow, deszcze i wiatr, takie halasy naturalne sa ok chyba ze cykady za dlugo brzecza. Moga mnie lekko zdenerwowac spacerowicze, ale ich halas jest przez chwile, musze godzic sie ze czasami ktos wjedzie w moja nieprzejezdna ulice bo nie umie czytac znaku ze ulica jest przeciez zamknieta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mowiac o ciszy na osiedlu mam na mysli brak nie rzeczywistego halasu bo taki nie istnieje, jedynie zwykle nieodzowne odglosy zycia - ze wzgledu na deszcz ludzie nie spaceruja, dzieci nie bawia sie na ogrodach, kort tenisowy i plac zabaw dla dzieci pusty, nikt nie grzebie w grzadkach, jako ze swieto nie jezdza dostawcy. Prawde mowiac te nie docieraja do wnetrza domu ale co kukne przez okno to widze cos lub kogos a przez te dni, zwlaszcza ze pada - ani zywego ducha. Spacerowicze to najczesciej pojedyncza osoba wiec jej ani slychac, gdy sa dwie i rozmawiaja to zaden glosny halas.
    Ja tez nie lubie halasu ale slucham muzyki a to nie halas.
    Kurcze - napisalo mi sie duzo tych "halasow" ale nie dalo sie inaczej :)
    Trzymaj sie zdrowo Tereso.

    OdpowiedzUsuń