Nadchodzacy weekend bedzie dluzszym jako ze poniedzialek to Labor Day, wolny od pracy. Zarazem jest ostatnim "letnim" bo poczatek szkol oznacza koniec wakacji, podrozy, publicznych basenow a takze zamkniecie pewnych parkow i innych obiektow turustycznych.
My dwoje jak zawsze spedzimy bardzo skromnie i na jednym dniu grillowania. Reszta to ogladanie meczy przez meza, czytanie ksiazek przez ze mnie. Cos ugotuje, zrobie jakas salatke czy dwie ale nie planuje sie przesilac, o nie.
Pochwale sie jeszcze inna dobra a nawet wspaniala wiadomoscia - pogoda sie nam zmienila na duzo lepsza czyli chlodniejsza. Jest goraco ale w przyzwoity sposob, bez ukropu a z rana i wieczorem zupelnie chlodno, ledwie 20 st C co niemal zmusza nas, bardzo wygrzanych, do zakladania z rana sweterkow. Nie znaczy ze duze upaly nie wroca ale narazie czujemy sie jak w raju.
Wczoraj przyszla tu przedstawicielka firmy renowacyjnej ogladnac i wycenic odnowe kabiny prysznicowej. Nie wyobrazacie sobie ile sie nagadala, nachwalila swoja firme, robila na tablecie prezentacje stylow i mozliwosci - ale w taki troche przy okazji narzucajacy sposob, niby wysluchujac naszych zyczen i oczekiwan a jednak wpychajac nam swoje. Ogolny rezultat wygladu nowej kabiny podobal mi sie : plytki, nisza scienna na szampony, sam prysznic ale proponowane drzwi nie ujely mni a takich jakie sobie wymarzylam nie mieli w swym salonie. Przystalam na jedne przedstawione ale troche na sile i dopiero wtedy, gdy poznala calosc i rodzaj materialow, mogla podac cene - a ta zwalila nas z nog chociaz wiedzielismy ze za darmo nam nie zrobia. Odrzucilismy wiec ich uslugi mimo iz dzwonila do bosa chcac uzyskac znizke ale nawet ta znizka nas nie zadowolila. Oj, nie byla zadowolona, o nie, a na dodatek miala PRETENSJE ze po nic musiala do nas przyjezdzac z innego miasteczka czyli zmarnowalismy jej czas. Moj maz slyszac to tak sie wsciekl ze ostro to skomentowal radzac jej ze skoro meczy ja odwiedzanie potencjalnych klientow to niech zmieni prace. Mowie Wam przeistoczenie tej Rose ze slodziutkiej i podlizujacej sie na poczatku w jedze i wiedzme po uslyszeniu ze nie zrobimy z nia biznesu, byla niesamowita!!!!! W poniedzialek przychodzi jeszcze inny reprezentat, trzeci - zobaczymy jaka cene ten zaoferuje.
Ta sobota jest dla nas w inny sposob waznym dniem jako ze dniem urodzin starszego wnuka - 18 tych, co jest takim troche symbolicznym wiekiem wprowadzajacym w "doroslosc". Nigdy nie myslalam ze doczekam jego 18tki i zostania studentem bo dosc pozno zostalam babcia. Szkoda ze mieszka gdzie indziej, ze nie mozemy tego dnia spedzic razem.
W piatek maz pojechal odwiedzic kolege ktory wrocil do domu po operacji serca - to jeden z dwoch zaprzyjaznionych malzenstw z ktorymi czasem mamy wspolne spotkania. Juz chwile temu planowalismy z okazji Labor Day urzadzic u nas wspolny grill ale skoro sie rozchorowal, mial operacje, stalo sie niemozliwym. Ja wykrecilam sie od tej wizyty wiec pojechal sam. Gdy spytalam co przygotowac jako prezent dla kolegi to uslyszalam ze umyslil sobie wziac czesc kabanosow !!!!! - tak, kabanosow jako iz pamieta ze ten kolega czasem, gdy jeszcze razem pracowali, byl nimi czestowany i lubil. Chwycilam sie za glowe bo chociaz ciezko wymyslec dla niezdrowego mezczyzny prezencik to kabanosy nigdy by mi nie przyszly do glowy zwlaszcza iz nawet nie wiemy czy ten kolega nie jest na jakiejs diecie.
Zaproponowalam kosz z owocami i o dziwo mezowi spodobal sie ten pomysl jako ze one na pewno choremu nie zaszkodza. Koszyk mialam wiec tylko kupilismy owoce : pomarancze, jablka, brzoskwinie i banany , ananas by robil akcent, a calosc obsypalam kilkoma czekoladkami. Moja asystentka zaaprobowala choc byla zawiedziona ze kosz nie zawiera nowych zabawek.
Poza tym asystentka slyszac ze nadchodzi dlugi weekend zdecydowala iz najlepiej nie spedzac go na grillowaniu, piknikowaniu tylko lezeniu do gory brzuchem co juz od czwartku cwiczy :)
U nas tylko Bulka czuje sie na tyle wyluzowana, ze czasem kladzie sie wszystkimi czterema kolami do gory, Miecka jest zawsze spieta i ma focha, a brzucha broni jak niepodleglosci.
OdpowiedzUsuńU nas tez chlodniej, bylam dzisiaj z Toyka na ponad 11-kilometrowym spacerze, calkiem przyjemnie sie chodzi, ale znow nadchodza goretsze dni. Na szczescie to juz wrzesien, wiec licze na to, ze takiego ekstremalnego skwaru juz nie bedzie.
Nie znosze tych wszystkich komiwojazerow, przedstawicieli, telemarketerow i im podobnych, tej sliskiej uprzejmosci i jawnej wrogosci, kiedy sie okazuje, ze jednak nie chcemy ich uslug. A juz rzucanie argumentami, ze musiala dojechac... Slabe, w koncu firma za to wlasnie jej placi, zas po takim zachowaniu ich przedstawiciela, mniej ludzi bedzie korzystalo z ich uslug. Twoj maz mial racje, ze zwrocil jej uwage.
Nasza Bella jest troche "niezrozumialym" kotem bo np. unika meza jak ognia co go ogromnie boli. Rozumiemy ze boi sie obcych, ucieka pod lozko gdy ktos przyjdzie ale nie ma powodu by sie jego obawiac. Miala trudne dziecinstwo co tlumaczy nieufnosc do ludzi ale bedac u nas chyba powinna go lepiej traktowac bo on na rowni ze mna ja kocha.
UsuńA dealerka od poczatku wizyty mi podpadla bedac zbyt slodka i podlizujaca sie. Wiadomo ze kazdy zlapany klient to dla niej zarobek bo jak wszyscy dealerzy, czy to samochodowi czy sprzedajacy domy, dostaje 5% , ale zeby tak skomentowac to bylo zaskoczeniem. Chyba juz powinna zauwazyc ze nie zawsze dochodzi do kontraktu.
Kosz owoców to zdrowy i śliczny prezent:-)
OdpowiedzUsuńUsługi to mogą przyprawić o zawał serca.
U nas awaria w łazience, czekamy na firmę , która nam rury wymieni, już się boję!
najlepsze życzenia dla wnuka i miłego grillowania!
jotka
Nie lubie napraw, nie tylko dlatego ze oznaczaja balagan i zaklocenia w rytmie zycia - to szukanie odpowiedniego kontraktora, rozmowy, negocjacje sa rownie meczace jak sam proces.
UsuńJa tez mysle ze owoce to lepszy prezent dla konwalescenta niz kabanosy - dziekuje i zycze sprawnego naprawienia awarii.
Osobiście bardzo bym się ucieszyła z kosza owoców, bom wielce owocożerna osoba. U mnie też już po upałach, dziś będą maksymalnie 22 stopnie w cieniu i nawet jest słońce. A ja mam taki luz jak Bella i mogę sobie poleniuchować i robić co tylko mi do głowy przyjdzie. Wybieram się dziś razem z córką do "kawiarni literackiej", gdy wrócę to może nawet jakiś post wymodzę na tę okoliczność. Serdeczności posyłam,
OdpowiedzUsuńanabell
22 st to mamy w nocy, w dzien duzo wiecej choc znacznie nizej niz wczesniej, takie 32 zamiast 42. Szalona roznica mimo iz goraco.
UsuńMnie tez owoce wydaja sie bardziej stosownym prezentem dla chorego niz kabanosy :)
Zycze zadowolenia z pobytu w tej kawiarni. Mamy podobna, zreszta kazda ksiegarnia ma kacik kawiaryjny, z fotelami do posiedzenia i poczytania a takze dostosowane sa do spotkan z autorami podpisujacymi swe ksiazki. Nigdy nie poszlam wziac udzial chocby przez to ze ani zaden z autorow ani ich ksiazki nie byly w sferze mych zainteresowan. Czasem podobne spotkania autorskie urzadza glowna biblioteka - tez nigdy nie bylam na nich.
natomiast doskwiera mi fakt ze od pandemii moja Symfonia nie ma wielkich koncertow, takich z udzialem zaproszonych solistow fortepianowych czy skrzypkow. Obecne koncerty to zlepek pojedynczych, orkiestrowych utworow - nie pociagaja mnie.
Zycze milego popoludnia w tej kawiarni, dobrych wrazen.
Ta kobieta co robila wycene to kompromitacja zeby robic taka uwage na koniec, wiec dobrze jej Twoj maz powiedzial. Czasami jest tak ze ci co przyjezdzaja do wyceny roboty, uprzedzaja z gory ze jak nie skorzystamy to wymagaja oplaty malej, kiedys placilam $50 no ale wlasnie bylam uprzedzona, wiedzialam.
OdpowiedzUsuńU nas raczej nie ma oplat za ta pierwsza wizyte. Tacy dealerzy jak ta Rose, podobnie jak samochodowi czy sprzedajacy domy, dostaja 5% od zawartego kontraktu wiec nic dziwnego ze czula sie zawiedziona a moze okradziona z zarobku - ale nie powinna robic takiego komentarza - to jej praca obojetnie czy zawrze umowe czy nie.
OdpowiedzUsuń