29 września 2023

WIELKA LAPANKA

Na poczatek melduje ze wczesniejsza ciepla ale lagodna pogoda zbiesila sie nam i mamy nadal gorace dni, takie dzien w dzien 34 st, w sloncu wiecej. I sucho. Nadal musimy podlewac trawniki a ja dodatkowo miejsca zreperowane przez ogrodnika bo maja nowa darnie , a wczesniej byl z nich usuwany pien i zryte byly czolgiem fachowca od pni. Nie podoba mi sie ta zbyt ciepla na ta pore roku pogoda, glownie susza.

 Jutro odlatuje nasz gosc wiec bedziemy miec troszke smutny dzien, plus ostatnie pranie, pomoc w pakowaniu.

 Ale to jutro, dzisiaj bedzie dzien Lapanki jako ze Bella bedzie zawieziona do weterynarza na okresowe szczepienia i kontrole. Kazde takie zabieranie jej to ciezka robota poniewaz jakims cudem ona WIE co sie swieci chocbym nie wiem jakich sztuczek uzywala by torbe miec przygotowana ale niewidoczna. Gdy juz w torbie, a pozniej u weterynarza uspokaja sie i cierpliwie przyjmuje cokolwiek jej robia ale to lapanie zawsze nas umeczy, upoci, krew sie nam leje z zadrapan a pozniej Bella przynajmniej jeden dzien jesli nie dwa ma wyrazny stres.

 Pare dni temu gdy bylam ze synem w miescie wpadl do potrzebnego mu sklepu mnie zostawiajac w aucie a wyszlo ze zaparkowalismy akurat przy takiej planszy okiennej :




 W moim miescie jest bardzo duzo miejsc oferujacych pomoc edukacyjna, najczesciej w zakresie matematyki ale nie tylko. Wielu ludzi z nich korzysta bo tansze niz gdyby sie zatrudnialo prywatnego nauczyciela, przychodzacego do domu. Najczesciej sa nimi studenci co o tyle niewygodne ze majac swe wlasne zajecia o przeroznych godzinach trzeba sie stosowac do ich terminow, a do tych miejsc mozna dzieciaka przywozic kiedy rodzicom pasuje.

 Siedzialam wiec w aucie czekajac i usilowalam "w glowie" rozwiazac podane zagadki rozwiazujac trzy co uwazam za niezle jako ze ja, jak wszyscy, pomalu przestaje sie poslugiwac matematyczna czescia mozgu polegajac na kalkulatorze.

 Taki wiec bedziemy miec weekend - niezbyt radosny i swobodny - pozegnanie i robienie krzywdy kotu :(

16 komentarzy:

  1. Juz Wam wspolczuje, bo mam tak od kilkunastu lat z Miecka, a teraz musze ja dodatkowo lapac dwa razy dziennie, zeby podac lekarstwo do kociej paszczy. Ona wie, a mimo to za kazdym razem usiluje mnie wytriksowac i tak sie schowac, zebym nie mogla jej wydlubac. Jednak jak dotad - ja wygrywam :)))
    Pobyt gosci, zwlaszcza tych wytesknionych, stanowczo za szybko mija, pozostaje smutek i tesknota az do nastepnego spotkania. Ja narzekam, ze moja corka mieszka w odleglosci 250 km, ale na standarty amerykanskie to rzut beretem, takie "zaplocie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez zawsze zwyciezamy ale krwawym kosztem. Bidula bronila sie jak mogla, pozniej jeszcze cala podroz plakala ale u weterynarza byla super spokojna i poddatna. Akurat stol na ktorym ja trzymali byl tuz przy oknie wiec z zaciekawieniem spogladala na nowy widok nie zauwazajac ze ja kluja i grzebia w uszach. Jak dobrze ze to poza nami i nia - do nastepnego razu.
      O tak, nasze odleglosci sa ogromne! Syn ma lawy dolot do siostry bo tylko 3 godziny samolotem i bez przesiadki - gdy przylatuje do nas twa to dluzej i obojetnie jaka trasa to z przesiadka czyli czekaniem na lotnisku. Czysta strata czasu ale nie ma innego wyjscia.

      Usuń
  2. Oj, przypomniało mi się, jak łapaliśmy naszego chomika przed czyszczeniem klatki, trafił nam się jeden taki, że matko jedyna!
    Z moich obserwacji wynika, że gdy ludzie wożą dzieci na płatne korepetycje, to są one bardziej szanowane, a na zajęciach darmowych była mała frekwencja.
    My czasami żartujemy, że fajnie gdy dzieciaki zjeżdżają, ale jeszcze fajniej, gdy wracają do siebie:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odetchnelismy z ulga ze wizyta u weterynarza jest za nami - Bella pewnie tez.
      Cale zycie uwazalam ze najlepiej gdy sie mieszka osobno, ze dawny przymus bo byl takowy ze wzgledu na brak mieszkan w Polsce, czesto zmuszal by trzy pokolenia mieszkaly razem - ja tak mialam przez trzy lata gdy czekalismy na swoje. Koszmar dla wszystkich - ciasno, jedna lazienka.......

      Usuń
  3. Szkoda ze Bella tak sie boi, no i macie takie utrudnienie, pamietam ze rok temu bylas strasznie podrapana, oby teraz bylo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem bylo lepiej - maz zalozyl rekawiczki (!) a ja otrzymalam tylko jedno zadrapanie. W czasie jazdy Bella plakala ale u weterynarza byla cichutka i poddana, pieknie wszystko zniosla.
      Wydaje sie nam ze torba oznacza dla niej ze sie ja gdzies wywozi na stale a jak zwierzeciu wytlumaczyc ze tylko na chwile?
      Ulzylo nam ze juz za nami - do nastepnego razu :(

      Usuń
  4. Kotka mojego syna paskudnie się mściła za wizytę u weterynarza. Kiedy rzuciła się z pazurami na niespełna rocznego wtedy wnuka, zdecydowali się ją uśpić. Dodam, że próbowali ją wyprowadzić z tego stanu agresji, ale się nie udało. Oddana nowym opiekunom, robiła dokładnie to samo, co w domu.

    Pociesz się, że mój syn mieszka 10 km ode mnie, w tym samym mieście, a widujemy się raz na kilka miesięcy, bo wszystkim brakuje czasu. Takie życie.
    Spokojnego weekendu!🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprocz chwil lapania jej w celu wlozenia do torby Bella nie jest agresywna, wrecz na odwrot bo nie toleruje obcych i gdy ktos nas odwiedza to ucieka pod lozko chocby musiala tam przesiedziec kilka godzin.
      Wyglada ze z tymi rodzinnymi odwiedzinami jest podobnie jak ze szewcem ktory chodzi bez butow :)
      Im blizej siebie sie mieszka tym mniej odczuwa potrzebe spotkania sie nabierajac uczucia ze druga osoba jet pod reka, ze latwo odwiedzic, bez potrzeby brania urlopu, meczacych podrozy - wiec odklada sie je na inny tydzien czy miesiac i tak leci. A te odwiedziny bylyby proste bo bez potrzeby nocowania, brania ze soba nieodzownych rzeczy itp. - wpasc, usciskac Mame, pogadac i odejsc.
      Nasz syn jest bardziej rodzinny niz corka, jemu wzajemne widzenie sie jest potrzebne a jak na zlosc mieszka daleko od nas i przylot jest klopotliwy tez, na dodatek musi wyczekiwac odpowiedniej chwili , brac urlop, nie byc potrzebnym w swoim domu. Przy tym jakos czuje sie bardziej nasycony w domu rodzinnym bo nasze wizyty u niego maja inny charakter gdyz u niego zbyt duzo ludzi dookola, duzo zamieszania bo sa dzieci synowej a to wszystko nie pozwala nam na prywatny, spokojny czas w trojke.
      Wole by odwiedzaly nas dzieci niz na odwrot - nigdy nie lubilam podrozowac, teraz jeszcze bardziej, w dodatku majac Belle musimy jej zapewniac dochodzaca opieke wiec to dodaje klopotu. Przede wszystkim najlepiej mi we wlasnym domu.

      Usuń
  5. Oj tam od razu krzywdy, wszystko dla dobra zwierza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalezy od punktu widzenia Krolowo - my robimy dla dobra zwierzecia a ono odczuwa jak krzywde - najpierw zamykaja kota w torbie, woza gdzies co chyba napawa kota lekiem ze na zawsze, pozniej obcy ludzie macaja, kluja, grzebia w uszach - ja latwo wierze ze musi byc stresujace.

      Usuń
  6. Mój pies nie kuma, że jedzie do lekarza, albo fryzjera.Dopiero jak psine wysadzamy zaczyna czuć pismo nosem i robić się nerwowa. Zapiera się łapami przy wejściu.
    U nas też jest taka pomoc w nauce dla dzieciaków. Ale my woziliśmy Marie dwa razy na korepetycje do domu korepytatorki. Jakiegoś działu matematycznego nie mogła pojąć i parę godzin fachowej pomocy było jej potrzebne .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze Bella tez nie kuma gdzie i po co ja wywoza chociaz tak sie zlozylo ze zawsze tylko do weterynarza wiec moze kojarzy jedno z drugim, ale zwyczajnie nie chce ani byc w torbie ani gdziekolwiek poza domem.
      Bardzo dzielnie broni sie przed lapanka ale gdy juz jest w rekach weterynarza to bardzo spokojna i poddatna.

      Usuń
  7. Ty teraz masz lepszą pogodę niż ja. Ostatnio czasami słoneczko, ale częściej szaruga i deszcz. Łapanki współczuję. Bella ma podobnie jak Buddy - z tym że on ma uraz w ogóle do auta, bo jak do niego wsiada, to przeważnie do weterynarza albo fryzjera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - po szalenie upalnym lecie mamy obecnie cudowna pogode, taka do spacerow i wedrowek bez pocenia sie ale nie spaceruje bo juz nie mam na to sil.
      Jednego razu mialam psa ktory nam w aucie wymiotowal co znaczy ze mial chorobe morsko-samochodowa.
      Bella nienawidzi miec swe zycie zaklocane czymkolwiek - nawet jak przestawie mebel czy rzecz to juz spoglada na mnie bardzo krytycznie. Obcych nie toleruje a co dopiero lapanek w celu wizyty u weterynarza. Dziwne bo gdy juz on polozy na niej rece to jest spokojna i poddatna cokolwiek by jej nie robil.
      Zycze by Ci sie jesien zmienila na bardziej sloneczna.

      Usuń
  8. Ja tu chyba jakiegoś bana mam, że moje komentarze się nie pokazują. Za co? Przecież ostatnio wcale nie śmiałem się z baseballistów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za zbieg okolicznosci! Tyle co Cie odwiedzilam wpisujac komentarz nie wiedzac iz sie do mnie dobijales!
      Nie wiem dlaczego miales trudnosci - z mej strony wszystko dziala po staremu i dobrze, niemniej czesto slysze od polskich blogowiczow o klopotach z komentowaniem.
      Akurat z calego sportu najmniej lubie baseball i nigdy, przenigdy nie ogladam - i jak Ciebie bardzo mnie smieszy. Nie wiem co w tym sporcie jest ale nie widze w nim atrakcji.
      Nawiasem mowiac wyglada ze jak tak dalej pojdzie to u nas nastapi sportowy krach : gdyz w wielu zenskich dyscyplinach pojawili sie zawodnicy typu TRANSgender co znaczy iz wygrywaja, zbieraja pierwsze miejsca i medale a przeciez to nie fair dla kobiet bo oni nigdy nie beda i nie sa pelnymi kobietami i maja przewage fizyczna nad nimi. Jest o tym coraz glosniej i pewnie czysto biologiczne kobiety zaczna sie ze sportu wycofywac. Ja to rozumiem i solidaryzuje sie uwazajac za bardzo nie fair.

      Usuń