Juz zrobilam to co za kazdym razem napawa mnie lekkim strachem - napisalam i rozeslalam kartki swiateczne, oprocz tych do wnukow. Poza uczuciem ktorego doznaje co roku robiac to a jest nim smutek iz znajomych ludzi ubywa, ze dawniej, dawniej pisalam do moze 20stu osob, obecnie przyszlo mi napisac TRZY kartki, goruje lek jak mi wyjdzie mimo pisania z wysunietym na brode jezykiem - bo mam bardzo brzydkie pismo!
Cale szczescie i ulga iz wspolnymi znajomymi a takze wspolpracownikami zajmuje sie maz, moja porcja to osobisci znajomi. Zajmuje sie on bo dobrze wie ze byloby wstydem wysylac napisane przeze mnie :)
Nigdy nie odznaczalam sie ladnym pismem a przeciez dzieki komputerom to tylko sie pogorszylo bo obecnie ilez pisze sie odrecznie? W moim przypadku niemal zero. Elektroniczna mozliwosc porozumienia odebrala mi szanse na cwiczenie odrecznego pisania bo nawet jesli musze wypelnic jakis dokument, ankiete to zazwyczaj odhacza sie wlasciwe okienko albo jesli wymagaja okreslenia to wystarcza wpisac jeden wyraz.
Nawet moj podpis wychodzi mi roznie a za kazdym razem wcale nie pieknie, cos w rodzaju jakby to zrobil pierwszoklasista. Dla przykladu - moje pelne nazwisko, pierwsze i drugie imie w wersji angielskiej wymaga czterech "r" i czterech "a" - i kazde jedno jest troche inne, jakby kazda literke napisala inna osoba. Takimi dokumentami/ankietami nauczylam sie nie przejmowac ale jesli przychodzi w kartce swiatecznej wpisac kilka zdan to inna sprawa - wypadaloby by wyszlo ladnie i starannie co poniekad pokazuje nasz szacunek dla osoby do ktorej sie pisze.
Co wiecej przekonalam sie iz sposob w jaki laczy sie litery w polskich slowach a angielskich jest rozny no bo to wynika z odmiennosci jezyka - i bardzo czesto ten szczegol robi mi trudnosci - bo zamiast zgrabnie polaczyc litery to zawsze albo dodam wiecej zawijasow albo za malo, akurat na odwrot niz powinno byc w danym jezyku. Niby drobny szczegol a robi duze zamieszanie a przeciez jak juz napisze to nie da sie poprawic chyba tylko kartke wyrzucic i pisac nowa.
Majac prawie 76 lat wyglada iz juz nie udoskonale charakteru swego pisma i moje karki nie beda napisane KALIGRAFICZNIE. Szkoda bo zazdroszcze tym ladnie piszacym.
Z tej okazji, tego pisania, zawsze przypomina mi sie sklep/punkt ktory mielismy w miescie a dzieki pandemii zniknal. To byl sklep majacy wszystko co wiaze sie z kaligrafia. Mial tez ogromny wybor wiecznych pior i oczywiscie atramentow do nich zwanych tuszami, w kazdym kolorze i roznych firm. Niektore piora byly bardzo drogie bo zlote. Mieli tez piora zupelnie jakimi my, stare pokolenie poslugiwalismy sie - te do maczania w kalamarzach, kalamarze tez. Piekne komplety biurkowe, niektore super drogie, takie raczej na pokaz a nie codziennego uzytku.
Ogromna czescia byly jednak narzedzia sluzace kaligrafii, lacznie z ksiazkami uczacymi tej sztuki. Czego tam nie bylo! Dosc powiedziec ze laicy, w tym ja, nie maja pojecia jakich materialow kaligrafia wymaga poczawszy od odpowiednich rodzajow papierow. Mozna bylo kupic pojedyncze piora czy rysiki albo cale komplety, tusze, piora - lacznie z imitacja pior gesich a nawet takie autentyczne gesie, z odpowiednimi nozykami do ostrzenia. Bylo tego setki, nie wiadomo bylo na czym oko zawiesic.
Sklep ofiarowal rowniez uslugi kaligraficzno-drukarskie gdyz ludzie bardzo chetnie zamawiali zaproszenia super eleganckie, tradycyjne i piekne. Ofiarowywali rowniez nauke kaligrafii ale nie wiem czy i ilu mieli chetnych.
My na co dzien tego nie widzimy ale sa ludzie ktorzy z uslug kaligrafow korzystaja niemal na codzien - jak rodziny krolewskie, prezydenci, dyplomaci i milionerzy.
We wpisie zamieszczam jedynie zdjecia narzedzi kaligraficznych i przyklady pisma ale przy okazji ich szukania ogladnelam kilka video pokazujacch w zwolnionym tempie kreslenie kazdej literki i to w roznych stylach - bardzo misterna robota , precyzyjna. Wiemy ze polega glownie na tym by wycwiczyc sobie umiejetnosc pisania kazdej literki, kazdego "brzuszka", kazdego pogrubienia, kazdego polaczenia jednakowo jak z kopiarki. Ta umiejetnosc wymaga czasu i cwiczen - bo kazda literka w zaleznosci od stylu musi byc identyczna, miec jednakowo umieszczone luki i inne zawijasy, ta sama wysokosc i szerokosc - a kazdy styl ma swe wymogi, nawet odpowiednich do stylu pior i rysikow. Na ogladanych video widzialam takze kaligrafow arabskich - ci to maja jeszcze ciezej bo ich litery to istny zlepek zawijasow a kazdy musi im wyjsc jednakowo. Wyobrazacie sobie takie kunsztowne pisanie pedzelkiem?
Coz - chocbym pekla to nie potrafilabym!
Gdy tylko bylam w sasiedztwie tego sklepu to zawsze tam wstepowalam na pare minut by poogladac, podziwiac, przygladnac sie wzorom zaproszen a byly istnym dzielem sztuki. Bardzo mnie zasmucil fakt iz ten sklep zniknal - i jak obecnie bywa jesli ktos potrzebuje to moze zamowic ta usluge online.
Nie wszystko stracone gdyz ksiegarnie maja kacik kaligraficzny chociaz w nim jest tylko drobna czesc tego co posiadal sklep. Mozna kupic zestaw kaligraficzny, ksiazki w tym temacie a takze u nich zlozyc zamowienie zaproszen czy innych okazyjnych pism - te oczywiscie sa tworzone przez komputery ale sadza ze znalazlby w miescie reczny kaligraf i pewnie nasz gubernator-ka ma takowego.
Tak czy siak mam kartki napisane i wyslane - teraz slucham jojczenia meza ze nadchodzi jego kolej a fakt ze z dawnej liczby kartek 80 zostalo mu moze 40 wcale go nie pociesza.
Ja tez piszę okropnie, nie dziwota, że mój syn ma dysgrafię...
OdpowiedzUsuńTe narzędzia do kaligrafii przypominają raczej dentystyczne!
To fakt, coraz mniej kartek wysyłamy, ja zniechęcona w ogóle, bo kilka zaginęło bez wieści...
Racja, przypominaja narzedzia dentystyczne albo chirurgiczne, mnie tez sie tak skojarzylo.
UsuńNasza poczta dziala dobrze a jesli kartki sie wracaja to dlatego iz adresat nie zyje. Inaczej to nawet nie wiedzilibysmy ze go nie ma.
Skonczylam z wysylaniem kartek swiatecznych, ja wysylalam, do mnie pisano sms-y albo maile, wiec tez sie przerzucilam na takie zyczenia swiateczne, przynajmniej nie wydaje grubej kasy jak wczesniej, a i same uslugi pocztowe bardzo zdrozaly.
OdpowiedzUsuńMam/mialam bardzo ladny charakter pisma, podobny do mojej mamy i do babci ze strony mamy, czytelny, staranny, ale z czasem i z uzywaniem klawiatury pisze coraz mniej, wiec teraz tez juz nie jest tak ladnie jak kiedys. Zauwazylam, ze nawet moj podpis sie zmnienil, choc podpisuje sie czesciej niz pisze recznie. Kaligrafii nigdy nie poznalam, ale tez lubie sie przygladac na filmach, jak ktos kaligrafuje.
My takie elektroniczne otrzymujemy jedynie od wnukow a nawet z nimi kiedys bylo inaczej bo bedac mlodymi wysilali sie na kartki recznie przez ssiebie robione. Teraz zalatwiaja nas sms-ami.
UsuńJako ze obracamy sie w starszym towarzystwie to otrzymujemy kartki pisane i sami tez tego przestrzegamy co znaczy ze starsze poolenie nadal szanuje ten rodzaj pozdrowien.
Oplata za kartki jest u nas mala - tyle co wyslalam jedna do Niemiec i zaplacilam 1.50 czyli prawie nic, ale same kartki w zaleznosci jakiej jakosci moga kosztowac. Na przyklad te zrobione z papyrusa albo te rozkladane, wielo- planszowe (nie wiem jak je nazwac) sa drozsze. Na jednej tego nie widac ale jesli sie kupuje cala paczke albo dwie to tak.
Czego zaprzestalam do dolaczanie do nich zalacznikow czyli pieniedzy co robilam wysylajac kartki do Polski - bo czesto nie docieraly. Jednego razu wyslalam kolezance gwiazdkowa paczke i tez nigdy do niej nie dotarla. To bylo troche temu, moze teraz nie okradaja ale odstraszylo mnie i juz w kartkach pieniedzy nie posylam. A takze nie mam do kogo, nie mam juz nikogo w Polsce.
Kaligrafia, ręczne pisanie - też ze smutkiem obserwuję upadek tej sztuki i umiejętności.
OdpowiedzUsuńPrzechowuję swoje "pamiętniki ojca" sprzed prawie 50 lat - jakiż ja wtedy miałem dobry charakter... pisma.
Jeśli chodzi o karty świąteczne to za przestaliśmy wysyłać z powodu covidu - poczta była bardzo zawodna, i już tak zostało.
Bo kochane komputery powoduja zanik umiejetnosci ladnego pisma, takze liczenia "w glowie". Jak nadmienilam w tekscie praktycznie nie mam potrzeby pisac caly rok poza podpisaniem sie. Jak tu wiec utrzymac wprawe? Nie da sie.
UsuńNasza poczta dziala dobrze i sprawnie, nie moge sie zalic.
Tez nie lubie swojego charakteru pisma, szczególnie na kartkach świątecznych. Ale już dawno skończyłam wysyłanie kartek, lubiłam kiedyś bo lubiłam ładne kartki. Listow też juz nie pisze, wiec nie obchodzi już mnie mój charakter pisma.
OdpowiedzUsuńMam podobnie - co najwyzej musze sie gdzies podpisac i gdyby nie te trzy swiateczna kartki to caly rok nie musialabym niczego pisac recznie.
UsuńJa tez lubie ladne kartki - nie znosze "kreskowek" - zawsze kupuje takie z tradycyjna atmosfera chociaz nie religijne. Najbardziej lubie te z gotowym i odpowiednim do osoby tekstem - w nich tylko zloze podpis i zrobione :)
A ja miałem ładny charakter pisma. Dzięki temu w wojsku dochrapałem się funkcji pisarza kompanijnego. A pisarz, pomimo niskiej szarży, był trzecią osobą w kompanii!
OdpowiedzUsuńTeraz nie wiem jak jest, bo głównie zdarza mi się tylko podpisywać odręcznie...
To tak jak moj maz ktory tez byl w wojsku pisarzem z przywilejami. Nieraz mu mowie ze wojsko nie nauczylo go ladnie scielic lozka na co slysze " a jak mialo skoro bylem pisarzem?"
OdpowiedzUsuńA teraz cierpi bo musi pisac te kartki :)
Pewnie wiekszosc z nas jedynie sie podpisuje recznie i to wszystko.
Zycze dobrego tygodnia .
Ale czy ta kaligrafia rzeczywiście jest nam potrzebna? I czy każdy musi mieć ładny charakter pisma? To jak z umiejętnością śpiewania, czy rysowania - jeden ma talent, drugi nie. Ważne tylko, żeby pismo było w miarę czytelne.
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałem pisać piórem. Znalazłem w lesie pióro sowy, przyciąłem i przy świecach próbowałem pisać wiersze. Ale ponieważ poezja i ja to dwa różne światy, nic z tego nie wyszło, poza kilkoma kiepskimi rymowankami, nadającymi się raczej na słowa piosenek disco-polo.
Ale samo pisanie sowim piórem sprawiało mi przyjemność. Tak tajemniczo skrzypiało...
Nie wymagam bym umiala pisac kaligraficznie tylko przynajmniej PRZYZWOICIE !
UsuńOd dawna glosze stwierdzenie ze czlowiek MUSI tylko jedna rzecz w zyciu - umrzec. Wszystko inne jest dobrowolne.
Kaligrafia to sztuka, nie kazdy ma zdolnosc i wytrwalosc. Jednak istnieja tacy i sa potrzebni i cenni. Wedlug mnie szkoda by bylo pozwolic tej umiejetnosci zaginac.
Pisanie sowim piorem - brzmi ciekawie, nawet samo odpowiednie przyciecie go z pewnoscia wymagalo umiejetnosci i pieknie ze dales rady.
Jednego razu, za mlodu, otrzymalam milosny liscik od tajemniczego adoratora napisany na korze brzozowej - tak mnie to poruszylo ze trzymalam ten liscik przez wiele lat az mi zaginal, moze przy kolejnej przeprowadzce - i bardzo mnie ten fakt zasmucil bo byl przeciez unikatem. Nigdy nie odkrylam czym byl napisany - dlugopisem czy piorem czy jeszcze czyms innym.
Sam pomysl - komu dzisiaj chcialoby sie pisac na korze brzozowej skoro istnieje takie cos jak sms-y ?
Bywają ludzie mający problemy z czytelnym pisaniem, jak już jotka napisała są to dysgraficy. Kiedyś na pewno było im ciężko. Obecnie łatwiej bo pisze się więcej przez komputer.
OdpowiedzUsuńZrezygnowałam z wysyłania kartek. To była trudna robota. Wolę zadzwonić, a nawet wysyłam kartkę elektroniczną. Może to niezbyt osobiste, ale wiele ułatwia.
Zaś z tymi przyborami do pisania, przypomniała mi się dziewczyna, z którą leżałam w szpitalu kiedy rodziłam moją córkę. Ona ukończyła szkołę przygotowującą ją do pracy w sklepie papierniczym. Wiedziała wszystko na temat rodzajów papieru, który do czego się nadaje. Jak są te papiery wyrabiane. Wiedziała wszystko na temat przyborów do pisania. Teraz takie zawody to przeżytek.
Ja, zreszta oboje jako ze maz ma swych osobistych znajomych-wspolpracownikow, nadal wysylamy kartki. Najwiecej wlasnie teraz, z okazji B. Narodzenia i N. Roku, na Wielkanoc duzo mniej.
OdpowiedzUsuńMoj maz przez dlugi czas pracowal dla papierni, zreszta ja tez przez kilka lat jako laborant - a to dalo mi pojecie o roznorodnosci rodzaju papieru chociaz ta papiernia produkowala tylko kilka a mozna je nazwac z grubsza przemyslowymi : glownie ten nieprzemakalny, powlekany jak na soki i inne opakowania, takze chusteczki jednorazowe i papier toaletowy. Ten proces powlekania byl bardzo delikatny i skomplikowany, laik to nawet nie zdaje sobie sprawy ile trudu wymagalo utrzymanie maszyn-powielaczy w wymaganych normach. A wszystko bylo papierem codziennego uzytku, niczym wyjatkowym.
Banknoty wymagaja bardzo wielkiej specjalizacji, takze wlasnie inne przeznaczone do okreslonego uzytku, w tym listowe, zaproszenia.
Pracujac w tej papierni poznalam caly proces robienia papieru - wjezdzaly do nas pociagi ze zmielonym drewnem a wyjezdzal zadany rodzaj papieru.
Zgadza sie ze obecnie niektore zawody to przezytek - mnie ten fakt zawsze napawa smutkiem i nostalgia.