15 grudnia 2023

TROCHE INNY ROK

Nigdy moje "roki" nie byly scisle zaplanowane jako ze uplywaly wedlug swych potrzeb i mozliwosci, dyktowane glownie zyciem - wychowywaniem i ksztalceniem dzieci, praca zawodowa i ogolnym "isc do przodu".




 Wypelnialo to kolejne lata i bylo przeplatane wieloma wydarzeniami z ktorych niektore wynikaly z bardzo ogolnych planow, nie sprecyzowanych, co robilo je bardziej atrakcyjnymi.

 Co wiecej nigdy nie czynilam noworocznych rezolucji, np typu "musze schudnac" a tej to nawet nie mialam potrzeby bedac szczupla osoba.

 Ten obecny rok zasluguje na podsumowanie jako ze byl troche inny bo pelen zepsuc i napraw. Nie dziwnym jest ze posiadajac dom i ogrod, dwa samochody wciaz jest cos do naprawy ale nigdy wczesniej nie mielismy tylu usterek do naprawy co w tym roku. Jakby sie umowily albo wszystkiemu rownoczesnie skonczyla sie data uzywalnosci.

 Nie pamietam kazdej jednej wiedzac tylko ze co sie naprawilo to psulo sie nastepne. Albo wymagalo odswiezenia. Byly wyciecia drzew co wymagalo rowniez nadlozenia nowej trawy, byly reperacje samochodow, glownie mojego, bylo wylewanie betonu pod jedna z furtek ogrodowych ( jestem super zadowolona z tego projektu), byla renowacja kabiny prysznicowej. Ta skonczyla sie polowicznie jako ze rozpatrujac projekt doszlismy do wniosku ze wcale nie cala kabina musi byc zmieniona - mnie chodzilo tylko o pozbycie sie  stalej, wbudowanej laweczki w rogu ktorej nie uzywalismy a zabierala troche miejsca - zdecydowalismy zyc z ta laweczka i tylko wymienic drzwi. Tak sie stalo, wymiana trwala 3 godziny a tak zmienila wyglad kabiny ze nie do uwierzenia - i nawet laweczka przestala mnie draznic. Czyli ten projekt tez mnie zadowolil.

  Nastepne czego nie zrobilismy to pomalowania plotu a jest bardzo dlugi. Temu winne jest niezwykle gorace lato jakie mielismy i codzienne podlewanie trawnikow a w tym roku okres podlewania trwal bardzo dlugo, zupelnie niedawno sie skonczyl. Gdy sikacze pracuja to przy okazji mocza plot ktory nigdy dokladnie nie wysycha wiec nie dalo sie plotu malowac a to moczenie go powoduje ze obrasta czyms zielonym, farba sie luszczy. Wiec nie bylo kiedy jako ze gdy skonczylo sie podlewanie plot powinien schnac przez jakis czas a tego czasu nie ma bo co pare dni deszcze.... Obecnie jest na to dobra pora ale z kolei za blisko swiat i gosci wiec bardzo ogolnie okreslilismy ze zajmiemy sie tym po nowym roku a przed nastepnym sezonem podlewania. Czyli nastepny ogolny, niesprecyzowany plan.

 Jeszcze innym nieprzewidzianym wydarzeniem byla przeprowadzka syna w ktorej uczestniczylimy zdalnie i finansowo. Tego tez nie bylo w planie a mowi wlasnie ze nie ma co planowac.




 Ale to wszystko drobiazgi, zaden koniec swiata. Zawsze mowie ze dopoki dzieje cos co nie przynosi usterki na zdrowiu, jest naprawialne, to zaden problem.

 Tymczasem zanosi sie ze Nowy Rok przyniesie prawdziwe problemy bo dwie operacje - ziecia ktora bedzie dosc rutynowa i nie powinna przyniesc komplikacji, syna ktora bedzie niezmiernie ryzykowna i niebezpieczna bo tyczaca kregow szyjnych. On jeszcze mysli nad tym jako iz to jest powazna decyzja ale widzac ze prawie trzyletnie leczenie nie daje dobrych rezultatow pomalu oswaja sie z mysla ze musi. Ja bardzo sie boje tej operacji ale rozumiem iz on sam musi zdecydowac co zrobic? Poza tym gdyby sie odbyla to ktos z nas musialby pojechac do niego i sprawowac role pielegniarza na jakis czas a ten czas moze trwac tygodnie. Idealnym byloby gdyby mogl przyjechac do nas, u nas przejsc okres rekonwalescencji ale jestem pewna ze nie byloby mozliwym podrozowac zaraz po operacji. Oczywiscie to ja bede musiala jechac jako jedyna nie pracujaca, majaca czas......Czyz nie dobrze iz nie narobilam innych noworocznych planow?

 Zobaczymy wiec co syn postanowi. Eeeech......  

22 komentarze:

  1. Ja tam co roku mysle, ze powinnam schudnac i nie wychodzi nic z tych mysli, ale tez specjalnie sie nie staram. Zdrowie polecialo mi w tym roku bardzo i oby nie bylo gorzej. No i byl to rok bogaty w robote, a konca nie widac. Ale co tam, jakos leci do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz-moj rok tez byl obfity w naprawianie tyle ze robili robotnicy. Niemniej wciaz mielismy rozrywki i trzymali reke w kieszeni. Nawiasem mowiac dalo nam to obraz jak sobie kazdy jeden podwyzszyl ceny uslug. Tlumacza ze inflacja a przeciez ona dotyka nas tez i nikt nam nie rekompensuje za nia.
      Oczywiscie nie bede niczego planowac na przyszly rok, bede zyc jak do tej pory, tym co los przyniesie. Jedynie musze sie oswoic z ewentualnoscia operacji syna - a sama mysl o tym mnie przeraza i chyba lepiej by do niej nie doszlo.

      Usuń
  2. Mówi się, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz mu, jakie masz plany.
    Nie robię planów dłuższych niż na tydzień. A i te dotyczą pracy i często się zmieniają.
    Pozdrawiam. 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jesli planuje to na krotkie terminy. Reszte pokonuje gdy sie cos pojawi.....
      Zreszta w mym wieku (wkrotce 76) jak moge planowac dlugoterminowo?

      Usuń
  3. O dzieciach nawet dorosłych człowiek się o nie martwi zawsze. Życzę , żeby operacja jeżeli potrzebna udała się bezboleśnie i syn wskoczył do normalnego życia . A Wam pozostaje tylko Go wspierać. Colorado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebys wiedziala - bez wzgledu na wiek dzieci zawsze sa dziecmi i pierwszymi na naszej mysli.
      Dziekuje za zyczenia dla syna - nie wiemy co postanowi ale i tak mysl o tej niebezpiecznej operacji daje mi dreszcze.

      Usuń
  4. Nie robiłam i nie robię żadnych podsumowań rocznych, ani planów noworocznych, a podejmowanie tych różnych rezolucji na nowy rok przez innych tylko mnie rozśmiesza, bo przecież większość z nich dotrzymuje słowa tylko na chwilę, jest zapał na początki i niemal zaraz zapał wygasa.
    Co do operacji syna to oczywiście decyzja należy do niego. Mam duże doświadczenie jeśli chodzi o lekarzy, pielęgniarki, operacje, chemioterapię, no pobyt w szpitalu i są to w zasadzie pozytywne doświadczenia. Lekarze zawsze informowali co jest złe i co powinno być zrobione, ale ja zawsze decydowałam. Oczywiscie ze syn będzie potrzebował pomocy kiedy wyjdzie ze szpitala i nie ma tak że wsiądzie w samolot i przyleci do Was, tak polecisz do syna, to będzie najlepsza opieka jaka może dostac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja - nigdy nie robie dlugoterminowych planow. Teraz, bedac blisko 76cio letnia, tym bardziej.
      My oboje nie mamy duzych doswiadczen jesli chodzi o lekarzy bo udalo sie nam byc zawsze dosc zdrowymi ale syna to naprawde dopadla jedna z najgorszych, najbardziej skomplikowanych dolegliwosci. Wyprobowal mase terapii, zalecen ale nie przyniosly skutku wiec teraz ma mowione ze zostala jedynie operacja. Nie wiemy co zdecyduje ale jak dawniej ani nie chcial slyszec slowa "operacja" tak teraz zastanawia sie a to znaczy ze chyba pomalu dojrzewa do niej.
      Bardzo sie jej boje :(

      Usuń
    2. Rozumiem że boisz się, syn też musi się bać, każdy normalny człowiek boi się, operacja jest poważna, zresztą każda operacja to jakieś ryzyko. Miałam kilka operacji, jedna była też poważna, pamiętam że straciłam dużo krwi, wiec dostawałam krew, w czasie chemioterapii też ciągle dostawałam krew, kilka razy byłam blisko śmierci, ale jakoś wychodziłam cało, też długo wychodzę z narkozy, pamiętam zawsze mi mówili że nie mogą mnie obudzić. Medycyna stoi wysoko, lekarze sa na wysokim poziomie, robią operacje ciągle, trudne operacje, no i maja doświadczenie. Najprawdopodobniej syn zaciągnie kilka opinii, i jak nie znajdzie innego rozwiązania żeby pomoc sobie w inny sposób, podejmie decyzje taka żeby było dobrze.

      Usuń
    3. Bardzo duzo przeszlas Tereso. Cudownie sie stalo iz bylas w rekach dobrych i doswiadczonych lekarzy a my obecnie mozemy sie cieszyc Twoja obecnoscia. Zycze duzo dalszego zdrowia.
      Jak wspomnialam nie mam duzych doswiadczen z moimi lokalnymi ale nie mysle iz mamy wspanialych. Rozmyslajac o tej ewentualnej operacji syna i tym ze dobrze byloby gdyby u nas mogl spedzic czas rekonwalescencji doszlam do wniosku ze z innego powodu tez nie byloby mozliwe - bo jest zwiazany ubezpieczeniem ktorego moj stan nie ma, przy tym wszelkie kontrolne badania czy treatmens tez podlegaja ubezpieczeniu jakie ma - czyli nie daloby sie ich robic u mnie.
      Strasznie mnie to wszystko martwi :(

      Usuń
    4. Bardzo Ci współczuję, ale trzeba być pozytywnym. No i syn chyba jeszcze nie zdecydował co robić, chociaż piszesz że próbował różnych metod, jak on się czuje, czy to są bóle, dlaczego ta operacja musi być?
      Najprawdopodobniej nawet nie masz nastroju do świat, ale chyba masz gości i z tego co kojarzę to syn przylatuje do Was, i córka też.

      Usuń
    5. Zaczelo sie trzy lata temu od prawego lokcia z czym poszedl do lekarza po dosc dlugiej zwloce. Orzeczono "tennis elbow" co pozniej okazalo sie mylna diagnoza. Doszly straszne bole w karku, spazmowe rowniez polegajace ze mu wykrecalo caly bark, rozlewalo sie az do nog. Wtedy zaczal robic dalsze badania i okazalo sie iz ma problem z kregami. Orzeczono rowniez ze troche pozno z tym zaczal siegac rady specjalistow. Tymczasem ino sie pogarszalo choc na bole dostwal zastrzyki - gdyz nastapilo odretwienie prawej reki, utrata czucia w niej, zwlaszcza w dloni, w palcach. Ale nie tylko - nie mogl prowadzic samochodu na dluzsze trasy (czyli jezdzenia do pracy) bo pozycja siedzenia w nim byla niewygodna, prawa noga nie pracowala sprawnie przy nacisku pedalu. Odbilo sie na pracy zawodowej tez gdyz bedac mikrobiologiem pracujacym nad komorkami rakowymi, wykonujacym precyzyjne eksperymenty nie mogl tego kontynuowac nie majac czucia w dloni - upuszczajac, rozlewajac co zdarzalo sie w zyciu prywatnym tez. Zostal wyslany najpierw na chwilowa rente, pozniej stala na ktorej jest dalej. Przeszedl mnostwo roznych terapii - bol jest mniejszy dzieki zastrzykom ale sprawnosc reki nie wrocila, co wiecej jakby rozlewala sie na prawa noge. Stwierdzono przesuniecie sie dwoch kregow i ich ucisk na nerwy wiodace do prawej strony ciala. Skoro terapie nie pomogly rekomenduja operacje.
      W srode przylatuje corka i ziec, syn odwolal wizyte bo nie ma nastroju a takze twierdzi ze swym wielkim dolem nie chce psuc naszych - tak jakbysmy mieli wspaniale :(

      Usuń
    6. Jak ja bardzo współczuję jemu, to muszą być straszne bóle, takie nie do wytrzymania. Chyba nawet trochę wiem co to za ból, jeszcze w młodości miałam okropne bóle właśnie w barku, pojawiały się nagle, najczęściej w nocy, ale trwały krótko, najwyżej 20 minut, no i były tylko czasami, może kilka razy na rok. Nigdy nie szłam z tym do lekarza, kiedy były cierpiałam i czekałam aż znikną. Potem było jakby mniej. Dopiero kiedy zachorowałam poważnie kilkanaście lat temu pojawiły się, ale są teraz w nogach, zawsze w nocy budzą mnie i znowu, przeczekuje bo nigdy nie jest dłużej jak pół godziny, wiec nawet nie ma sensu żeby brać leki przeciwbólowe. Ale wiem jak Twój syn musi cierpieć. Oby lekarze dali radę pomoc, no i wygląda że operacja musi być. Syn Twój jest młody, poza tym nie ma innych chorób, to wszystko pomoże przejść ta operacje. Ja wierzę w medycynę i lekarze zawsze robią wszystko tak żeby pomoc, naprawić, wyleczyć.
      Oczywiscie ze żadne to święta ani dla niego ani dla Was. No i wcale się nie dziwię że syn woli nie ruszać się z domu.

      Usuń
    7. Powtorze to co mowilam wczesniej - mialas bardzo trudna historie zdrowia i dobrze iz trafilas na oddanych lekarzy.
      O tak - syn bardzo cierpial przez te bole ktore czasem wrecz rzucaly go na ziemie i zwijal sie z bolesci plus po prostu nie mial moznosci kontroli nad wlasnym cialem. Najbardziej sie ich bal zeby nie zlapaly go podcza jazdy samochodem.
      Nie jest mu nadal latwo widzac ze terapie nie pomagaja i zostala operacja.
      My myslimy ze zle robi nie przyjezdzajac ale nie mozemy napierac, nalegac by zrobil cos przeciwnego swym nastrojom.

      Usuń
  5. Od wielu lat moje podsumowanie roku brzmi - "no cóż, jakoś wszystko przeżyłam", w tym roku dodaję uczciwie, że w najgorszych snach nie przewidywałam, że będę obchodziła własne 80-te urodziny. Aż dwa razy sprawdziłam, czy aby dobrze policzyli mi te lata. Co do postanowień "noworocznych"- od wielu lat nie robię takowych - traktuję sprawę na zasadzie "co będzie to będzie", bo zbyt dobrze znam siebie - "postanowienia są głównie po to, żeby ich nie realizować". No tak - operacja w obrębie każdej części kręgosłupa jest niestety bardzo ryzykowna i to nie tylko zdaniem pacjentów ale i lekarzy. I ja do dziś posyłam w myślach ogromne dzięki temu lekarzowi -fizjoterapeucie, który "wyciągnął mnie" ze złamania kości krzyżowej bez operacji, którą mi zalecali wszyscy chirurdzy ortopedzi i neurochirurdzy. Dziś wiem, że ten doktor już od 2005 roku jest w innym wymiarze, ale nadal posyłam Mu ciepłe myśli i podziękowania. A wtedy ów lekarz "wyciągał mnie" z tego złamania dwa lata- miałam całą "litanię" tego czego mi nie wolno w żadnym wypadku robić, jak mam chodzić, leżeć, siedzieć itp. i na zabiegi jeździłam trzy razy w tygodniu, żeby zapobiec martwicy tego odcinka kręgosłupa. I udało się. To była sama końcówka lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a więc i medycyna miała wtedy nieco mniejsze możliwości w zakresie leczenia. No cóż Kochana - gdy B. wyjdzie ze szpitala to jasne, że najlepiej o Niego zadba własna mama.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Anabell. Spoznione ale z calego serca.
    Mam podobnie - nie planuje oprocz krotkoterminowo. Przeciez wiem co mam robic przez caly rok i nawet zycie.
    Doslownie ani nie moge myslec o ewentualnej operacji wiedzac ze ryzykowna. W dodatku znam kilka osob ktore przeszly podobne i ani jedna z nich nie zaznala poprawy.
    Syn przez okres leczenia przeszedl wiele terapii, o niektorych ani nie wiedzialam ze istnieja, oprocz tego robi cwiczenia w domu ale nie ma postepow wiec doktory mowia ze zostala jedynie operacja.
    Faktycznie mialas szczescie z tym swoim doktorem ktory wyleczyl Cie bezoperacyjnie. Czesto zastanawiam sie po co czlowieka wymyslono tak skomplikowanego - tyle kosci, stawow, nerwow, organow ? Nie mogli wymyslec czegos prostszego?
    Zdrowego i milego weekendu zycze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakbyś słuchała moich myśli...
    Dopiero co wysnuliśmy z mężem wniosek, że nie warto planować za bardzo, bo los się z tych planów śmieje, żyjemy wiec dniem obecnym, najwyżej przygotowani na ewentualne niespodzianki.
    Operacje to zawsze poważna sprawa, nawet wyrwanie zęba może różnie się skończyć.
    Życzę więc samych miłych niespodzianek i pomyślnych operacji!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej miec wlasnie takie plany - ogolny, isc do przodu - a te drobne narzucane codziennoscia spelniac gdy sie wydarza.
      Dziekuje za zyczenia jotko - nie wiemy jeszcze co syn zdecyduje ale juz trzese portkami.

      Usuń
  8. No to na Nowy Rok pozostaje życzyć zdrowia dla wszystkich :) Resztę zawsze można jakoś zorganizować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Krolowo - oczywiscie ze zrowie najwazniejsze i gdy ono jest to kazdy inny problem latwiej sie rozwiazuje.

      Usuń
  9. Ponudziłby się człowiek, co? Czasami tęskni się za nudą - jak za wiele wlezie na głowę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdziwej nudy nie znam Nitagerku - moge miec chwile gdy nie ma co robic i wtedy lapie sie za ksiazke. To tez zajecie tyle ze bardzo przyjemne. Ponadto wydaje mi sie ze pracuje w jakis sposob nawet gdy spie bo nieraz budze sie z nowym pomyslem, nowym projektem :)

    OdpowiedzUsuń