17 października 2024

OBIECANA GALERIA

Mam na mysli galerie zdjec mojego nowego mieszkania. Ci ktorzy czytaja mnie regularnie wiedza iz w marcu, po smierci meza , stalo sie koniecznoscia pozbycie sie duzego domu z ogrodem (za ktorym Bella bardzo bardzo teskni) i przeniesienia w poblize corki i ziecia , wynajmujac jednosypialniowy apartament.

 Obiecalam ze gdy tylko zamienie laptop na taki zamieszczajacy zdjecia czemu dawny sie sprzeciwil po 15 latach, pokaze moje nowe miejsce. Nadszedl ten czas wiec pokazuje. Dodam ze wkurzyl mnie nowy komputer bo zmienil kolory mojego bloga a gdy chcialam przywrocic dawne to za diabla nie dalo sie.

 Z poczatku myslalam na podzielenie zdjec na czesci, kazda pokazujaca inne pomieszczenie ale zmienilam plan - umieszcze wszystkie w jednym wpisie by zaczety temat skonczyc za jednym zamachem.

 Moje wrazenia? Jestem bardzo zadowolona z wyboru a przeciez wiekszosc apartamentow do wyboru znalam tylko ze zdjec przesylanych mi przez corke. Jest obszerny majac 97 m kw powierzchni mimo jednej sypialni, gdyz metraz obliczony jest na dwoje wiec pomieszczenia sa obszerne, lazienka ma wejscie od kuchni i od sypialni co wygodne a pomyslane by spiacego nie budzic wchodzac od strony sypialni. Ma rowniez dwie umywalki a bedac obszerna miesci swobodnie Belli kuwete.

 Sypialnia jest rowniez obszerna i bardzo jasna majac trzy okna. Dzieki temu ze corka mieszkajac na miejscu mogla osobiscie ogladnac i ocenic wiedzialam ile i ktore meble przywiezc ze soba a okazalo sie w sam raz.

 Salon (ktorego zdjecie juz widzieliscie) jest bardzo ustawny i bez zagracania mieszczacy to co powinno w nim byc. Od niego wchodzi sie na balkon z ktorego widok pokaze na pozniejszym zdjeciu - balkon to jedyna mozliwosc Belli na wyjscie na powietrze i rzucenia okiem na przyrode, a dostal niskie osiatkowanie by nie wypadla z niego jako ze mieszkam na drugim pietrze.

Moja kuchnia jest rowniez obszerna i doskonale wyposazona w kuchenne gadzety a o czym zapomnialam wspomniec to to iz tuz przed moim wynajeciem apartament zostal odnowiony dostajac swieze malowanie, nowe podlogi zamiast plytek i wlasnie wymiane sprzetu kuchennego i pralni na nowe - jestem pierwszym uzytkownikiem co mnie dodatkowo cieszy.

 Niewiele gotuje, tyle co dla moich mlodych a sa to zupy bo tylko tyle chca. Robie wiec 2-3 zupy co drugi tydzien, kazdej tyle by im starczylo na dwa razy i jedynie wtedy sama mam okazje zjesc wlasne gotowanie. Duzo sobie obiecywalam z faktu ze teraz bede miec polski sklep a tymczasem zagladam do niego jedynie raz w miesiacu po dobra wedline i golabki.

 Wracajac do tematu - oba wejscia do lazienki wioda przez krotkie przedpokoje - ten od strony kuchni ma z jednej strony pralnie, z drugiej spizarke, przedpokoj od strony sypialni ma wejscia do obu duzych garderob. Lazienka ma waska ale wysoka "recznikownie" co bardzo pozyteczne no i ma sie reczniki pod reka. W zimowej garderobie trzymam posciel.

 Nie mam teraz osobnej jadalni ani biura jak w starym domu ale pomiedzy kuchnia a salonem jest miejsce na stol i kredensik i ono sluzy mi za jadalnie i biuro. Bella ma swoje meble tez, tez zajmuja troche miejsca ale i tak czujemy sie nie zagracone i wygodnie.

 Juz pisalam ze mamy butlera od zabierania spod drzwi wystawione smieci co jest super wygodne.

 Ciezko jest o garaz mieszczacy sie w budynku, latwiej o taki w wolno stojacych garazach ale nie chce takiego bo mieszcza sie w pewnej odleglosci od budynku co niewygodne. Moj budynek, jeden z mniejszych, ma dwie klatki schodowe, 24 mieszkan a garazy  tylko 5 - musze dodac ze przeciez najczesciej oboje malzonkowie maja swe samochody, czesto wiecej niz dwa ,wiec  kolejka na garaze jest dluga - bo wpisalam sie na liste czekajacych a znajoma kelnerka mowila mi ze mieszkala w moim kompleksie dwa lata kiedy to skladali pieniadze na kupno domu i tez byla na liscie czekajacych i nigdy sie nie doczekala garazu.

 Zasmucilo mnie to bo bylby skarbem jako ze do nich mozna wchodzic od wewnatrz budynku czyli ani przebywac na deszczu, ani w strasznym sloncu nie mowiac ze samochod bylby bezpieczniejszy w razie huraganu. Poza tym moglabym w nim trzymac samochodowy odkurzacz i czyscic go u siebie zamiast jak teraz - ze wzgledu braku odpowiednich warunkow mam odkurzacz w garazu corki i tam u niej odkurzam. Nie korzystam z publicznych, w stacjach benzynowych bo ichnie nie maja koncowek do szpar, kacikow jakie ma moj.  

 Tu dobre miejsce wspomniec ze nasze okna maja podwojne i wzmocnione szyby okienne, wytrzymale podobno na huragany - ale ich konstrukcja nie pozwala na umycie ich od zewnatrz, poza tymi od salonu wychodzacymi na balkon. Ten brak garazu troche mnie dreczy - moje wczesniejsze domy mialy garaze wiec wiem jak bardzo sa przydatne.

  Nauczylam sie jezdzic po miescie a wlasciwie miastach bo np dom corki jest w poblizu, 8 minut jazdy wliczajac postoje na swiatlach a jest juz innym miastem bo takie tu sie zrobilo skupisko miast ze co tylko jedno sie konczy to juz zaczyna nastepne i tylko tablica informuje ze sie jest w innym miescie. Do zapoznania sie zostala mi tylko jedna bardzo ruchliwa arteria - znam z widzenia  czesto jezdzac nia z mlodymi ale brak mi odwagi wybrac sie samej - kiedys musze bo przy niej mam dwa sklepy z ktorych korzystam a takze ogromna biblioteke do ktorej chce sie przeniesc jako ze dotychczasowa jest niewielka i pomalu wyczerpuje jej ksiazki - czytam dwie na tydzien. 

Kolej na obiecane zdjecia - i prosze o cierpliwosc w czytaniu i ogladaniu tego dlugiego wpisu : 

Salon



kuchnia

recznikownia w lazience

obszerna lazienka miesci kuwete tez

za drzwiami wisza zmiotki, jest odkurzacz

Zywnosci Belli wiecej niz mojej

Jadalnia- biuro, z prawej wejscie do
lazienki od kuchni

Sypialnia w kilku ujeciach by pokazac calosc




Przedpokoj wiodacy do lazienki
od strony sypialni, po bokach 
obie garderoby

Letnia

Zimowa, choc pewnie nie bedzie wykorzystywana
i posciel na zmiane

Wreszcie mam lodowke jaka zawsze
chcialam, z zamrazarka-szuflada na dole

Super pojemna

Widok z balkonu






























46 komentarzy:

  1. Krótko będzie, bo piszę z telefonu i mam to w perspektywie przez nastepnych kilka dni, bo mi router wysiadł i czekam na przysłanie nowego.
    Twoje malutkie mieszkanie jest prawie dwa razy większe od mojego. Bardzo mi się podoba, a widok z balkonu to dzieło sztuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znam takie mieszkania z Polski bo sama mieszkalam w podobnym. Mielismy 3 pokojowe M4, 48 m kw, wiec mozesz sobie wyobrazic jaka malenka byla jedna sypialnia - mniejsza od mej garderoby w starym domu. A zdawalo mi sie mecyjem po opuszczenia wspolnego dwupokojowego u rodzicow. Coz, wszyscy mieli podobnie i wydawalo sie normalka.
      Mialam pisac do Ciebie i moze napisze jutro bo przeciez email moze sobie czekac w poczcie na otwarcie gdy bedziesz gotowa.

      Usuń
  2. Piękne mieszkanie, a jakie wielkie łóżko!
    Widok z balkonu tez fajny.
    Po prostu jak na zdjęciach z pisma wnętrzarskiego:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje jotko - bardzo lubie moj apartament i nie przeszlam zadnego szoku z powodu przejscia z ogromnego do malego. Za czym tesknie to dawnym miastem i klimatem.
      Byl czas ze bardzo czesto ogladalam te wnetrzarskie programy na HGTV i przyznam ze troche mnie nauczyly choc i bez nich zawsze tkwil we mnie tradycyjny styl.
      Lozko ma rozmiar zwany Queen czyli Krolowa - pomiesci 3 osoby swobodnie ale mnie jest przydzielone jedynie waskie miejsce przy brzegu od strony lampy bo reszte zajmuje zgadnij kto? - Queen Bella :)

      Usuń
  3. Cudnie, cudnie, cudnie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany jestes Anonimie dajac mi tak wspaniala ocene - dziekuje ogromnie!

      Usuń
  4. Dla mnie 97 metrów to ogromne mieszkanie! 😀 Mieszkasz bardzo ładnie i na pewno jest Ci tam wygodnie. Faktycznie, przydałby się garaż, ale ponoć nie można mieć wszystkiego. Najważniejsze, że jesteś blisko córki.
    Niech Ci się szczęśliwie mieszka!🥰🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspomnialam o tym w pierwszej odpowiedzi - ze w Polsce, mieszkajac w blokach jakos zylam w 48 metrach a odkad jestem w USA to sobie juz nie wyobrazam! Ostatni dom mial 260, 7 pokoi ale wiesz co? zupelnie mi tu wygodnie, przytulnie i bardzo polubilam swoj apartament. A takze jestem dumna z siebie iz zdalnie bo ze zdjec i video udalo mi sie z 16 kandydatow wybrac najlepszy.
    Dziekuje za dobre zyczenie, rowniez Tobie zycze najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne mieszkanie, na wszystko jest miejsce.
    Czytelniczka z Kolorado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesto myslalam o Tobie - ciesze sie ze dalas znak zycia.
      Polubilam apartament, czuje sie w nim dobrze ale nigdy nie bede zadowolona z tutejszego klimatu.Serdecznie Cie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zgadzam się , że klimat na Florydzie jest dość uciążliwy. Ale teraz powinno być kilka znośnych miesięcy. Może nawet swetrowa pogoda będzie. Bella wyjątkowo dobrze się zaadoptowała biorąc pod uwagę , że nie może wychodzić na zewnątrz. Również pozdrawiam

      Usuń
    3. Wczoraj i dzisiaj wreszcie zrobilo sie znosnie a to znaczy ze najwyzsza temperatura byla +75 zamiast 90+.
      Bella jest niezmiernie zanudzona, balkon nie daje jej zadnej swobody i okazji do polowan. Oprocz tego, gdy przez dwa tygodnie mieszkalysmy u corki zanim nadeszly tu meble, zanim urzadzilam apartament to miewala ostre starcia z corki kotem a konsekwencje tego sa do dzisiaj i chyba nigdy nie mina - czasem chce opisac na blogu, czasem nie chce bojac sie ze nieciekawe, napomkne wiec tylko ze od tego czasu corka nie moze miec dywanu w salonie bo Pea go obsikuje czujac na nim Belle. Zmienila na nowy ale nie pomoglo, teraz sika na nowy ktory corka oblozyla pieluszkami no ale przeciez nie moze tak mieszkac. Przykro mi ze tak sie stalo a poza tym smutno pomyslawszy ze przeciez corka ma Belle wziac do siebie po mej smierci a w tej sytuacji nie widze ze bedzie tam miala dobrze z powodu Pea - gdy tam mieszkalysmy to w wiekszosci spedzala czas ukryta w jednym pokoju.
      Eeeech.....

      Usuń
    4. Pea broniła swojego terytorium, charakterna jest.
      Swojego czasu miałam dwa koty wychodzące i lubiące się ale były razem od małego . Żaden kot z sąsiedztwa nie miał szans chociaż zdążały się ciekawskie a jeden prześliczny Bengalski wprost stał przy drzwiach balkonowych, chętnie byśmy go przygarnęli ale koty nie pozwoliły. W tym czasie mieliśmy trzy psy i one tego kotka akceptowały. Ale to takie opowiastki a Ty masz Belle w apartmencie. Ale ona ma Ciebie i towarzystwo w związku z tym .
      Córka na pewno odetchnęła mając Ciebie blisko. Tamten dom to inne życie ,z mężem i tamtymi sytuacjami. Nie odzywałam się , bo to było trudne dla mnie , obcej osibyt

      Usuń
    5. Tak, wyglada ze Pea obsikuje dywan broniac swego terytorium - instynkt goruje!
      Liczylismy ze nowy swiezo pachnacy dywan oduczy ja ale tak sie nie stalo.
      Masz racje, corka czuje sie lepiej majac mnie blisko i oboje dbaja o mnie. Na przyklad jako ze mieszkam na drugim pietrze mam zabronione robic i wnosic ciezkie zakupy, jedynie drobne i lekkie. Gdy potrzebuje wode a zaopatruje sie w nia na caly tydzien to musze zglaszac corce - ona kupuje, przewaznie 3 duze butle, przywozi i wnosi na gore.
      Tak, tamten dom byl potrzebny i odpowiedni gdy zyl maz, dzieci i wnuki nas odwiedzaly, oboje dbalismy o niego i ogrod - teraz apartament wystarcza mi a bliskosc corki i ziecia jest bezcenna.
      Mocno Cie pozdrawiam i ciesze kazdymi odwiedzinami.

      Usuń
  7. Bardzo przyjemne mieszkanie.
    Zainteresowała mnie zawartość lodówki - tyle butelek, te na górnej półce wyglądają jak Absolut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie pije alkoholu, Lechu.
      Masa butelek spowodowana jest Miltonem - gdy robilam zapasy zywnosci i wody w razie gdybysmy byli nim dotknieci a przeciez wszyscy robili wiec pewnw artykuly szly jak....woda, okazalo sie ze dosc wykupiona i moglam jedynie dostac ja w postaci takich malych butelek w zgrzewkach zawierajacych 24 sztuki. Takie wiec kupilam co zapelnilo lodowke. Jeszcze mam wiecej niz polowe.
      Dziekuje Lechu i mocno pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ladnie urzadzilas sie. Ja ciagle nie moge uwierzyc ze tak szybko i sprawnie odbyla sie Twoja przeprowadzka. Apartment jest duzy, szczegolnie jak dla jednej osoby, ale dobrze jest miec przestrzen wokol siebie, nawet w mieszkaniu. Najbardziej podoba mi sie sypialnia i 3 okna w niej. Lodowke uznaja tez tylko duza i u mnie musi byc zapelniona kompletnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Obie z corka, mym wielkim pomocnikiem, nieraz debatujemy/wspominamy jak to zaraz po smieci meza ulozylysmy plan dzialania lacznie z przewidywalna data sprzedazy domu i przeprowadzki na lipiec - i tak sie stalo. Wymagalo duzo pracy, zalatwien, rownoczesnego na starym miejscu jak i nowym gdy to corka wyszukiwala apartament dla mnie co tez wymagalo troche biurokracji. Udalo sie, pozalatwialysmy dotrzymujac terminy.
    Lubie moj apartament - nie tylko jest na dobrym poziomie ale mieszcze sie w nim i ma dobry plan ukladu pomieszczen. Jednak tutejszego klimatu nigdy nie polubie bo jest zbyt goracy i wilgotny, letni sezon jest strasznie dlugi.
    Sypialnia jest rzeczywiscie bardzo obszerna a gdyby nie mebel Belli mialabym pod glownym oknem miejsce na wysoki kwiat.
    Pozdrawiam Cie serdecznie i prosze o trzymanie skrzyzowanych palcow 5tego Listopada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę trzymać, do listopada jeszcze trochę jest, ale data 5 listopada łatwa dla mnie do zapamiętania.

      Usuń
    2. Bardzo bym chciala zeby bylo po naszemu, ale boje sie.

      Usuń
    3. Ja tez sie boje a ponadto spodziewam sie oszustw przy glosowaniu. Sa za kazdym razem ale obecne wybory obiecuja ich wiecej.

      Usuń
  10. Amerykańskie metraże pokoi mieszkalnych są znacznie większe od tutejszych. No ale Ameryka nie była bombardowana w trakcie II wojny. Pominę już milczeniem fakt, że w Polsce w budownictwie powojennym "wielkopłytowym" 2 pokoje z kuchnią i łazienką to mogły być od 38m kwadratowych ( z czasów Gomółki) do 42 z czasów Gierka. Ja mam tu 2 pokoje z kuchnią i łazienką i mieszkanie ma 60m kw. Jest nieco nietypowe, bo budynek ma 100 lat i przedtem to na każdym z pięter było 1 mieszkanie, a teraz są w tym budynku na każdym piętrze trzy mieszkania zrobione - dwa dwupokojowe i jedna tzw. "kawalerka". A córka mieszka też w starym i też zrewitalizowanym budynku, ale tam z kolei na każdym piętrze są dwa mieszkania, każde po 5 pokoi, kuchnia, łazienka z WC i dodatkowe WC i jej mieszkanie to "drobne" 168 metrów. Rewitalizacja polega głównie na tym, że w trakcie remontu zainstalowano centralne ogrzewanie i zainstalowano windy, bo budynki są 5-piętrowe. No i do córki mam do przejścia 450 metrów, 250 do metra, 350 do dobrego "spożywczaka". A ja tu wcale nie korzystam z polskiego sklepu, choć mam do niego nawet niezły dojazd metrem. I wcale a wcale nie tęsknię za typowo polską kuchnią. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez zup, a teraz bardzo rzadko mi się chce gotować jakąś zupę.Za to zawsze wysilam mózgownicę co by zjeść by nie sterczeć przy garach. Przeprowadzka z Warszawy do Berlina zmusiła nas do generalnego "remanentu" i pozostawienia w warszawskim mieszkaniu 3/4 jego stałego wyposażenia oraz do zrobienia sporego remanentu rzeczy osobistych. Mnie tutejsze 60m kw. w zupełności wystarcza do wygodnego życia. Gdy żył mój mąż też nie narzekaliśmy na "ciasnotę". Wczoraj o godz. 15,00 minęło siedem lat odkąd tu mieszkam. A ja wciąż czuje się tak jakbym dopiero co tu przyjechała. Wiesz- przyjazd tu nie był szokiem, bo jednak bywaliśmy to często z tzw. "wizytami", więc przyjechaliśmy do znanego już sobie miasta. Serdeczności Ci ślę i życzę samych miłych dni;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mysle ze tymi metrazami glownie dyktuje przestrzen i wymogi ludzi. Buduje sie ciagle i na duza skale a poniewaz wlasciciele kupuja z terenem otaczajacym to zarazem z miejscem na parkinki, na trawniki , zielence. Wynajmujacy maja wymogi chcac by kazde dziecko mialo swa sypialnie i co najmniej dwie lazienki, pralnie, poza tym maja wysokie sufity Nigdzie nie widzialam tylu kompleksow apartamentowych co tutaj no ale to Floryda i blisko oceanu.
    Anabell - nie moglas miec szoku przeprowadzkowego przenoszac sie przeciez do wiekszego mieszkania.
    Ja przenioslam sie do znacznie mniejszego - z 270 na prawie 100 - ale mysle ze poniekad byl na to czas. Szkoda jedynie potraconych rzeczy - pieknych, wartosciowych i sentymentalnych. Po smierci meza nie bylo sensu trzymac tego domu choc byloby tansze niz kosztuje mnie apartament , nie dalabym rady jego i ogrodu obrabiac sama. Teraz mieszkamy bardziej przy sobie a gdy syn czy wnuki nas odwiedza beda przebywac u corki - ona ma cztery sypialnie, 7 pokoi, 3 pelne lazienki, basen.
    Anabell - ja znam takie kamienice w jakiej mieszkasz bo Tarnow ma wiele podobnych, tez bardzo przedwojennych - i za panny a nawet 3 lata po urodzeniu dzieci mieszkalam w podobnej z rodzicami. Nie wiem ile miala lat ale gdy policzyc to moze obecnie miec ze 100. To mieszkanie nie bylo duze, dwa pokoje ale przynajmniej mialo lazienke a mowie tak bo mialam kolezanki mieszkajace w podobnych kamienicach ale z wiekszymi mieszkaniami o ornametowych sufitach a pietra ze wzgledu na rozmiar miescily tylko dwa mieszkania ale za to WC byl wspolny z sasiadami i to byl tylko WC, lazienek nie posiadaly - bo tak wtedy, 100 czy iles lat temu budowano jako ze istnialy laznie miejskie. Malo kto mial samochod wiec ulice byly waskie i bez problemu parkowania. Teraz buduje sie nie tylko na ilosc ale zapewnia te wygody bo jesli nie nikt by nie wynajmowal.
    Niestety utracilam tez prywatnosc i przywilej posiadania ogrodu - a prywatnosc wielce sobie cenilam. Owszem, mam dnie ze nie jade na miasto, siedze w domu w ciszy i spokoju nie widzac ani jednego czlowieka na oczy ale to taka prywatnosc innego rodzaju. I ja przyjechalam tutaj dobrze znajac warunki bo przeciez corke czesto odwiedzalismy a ona na Florydzie mieszka 30 lat, z poczatku w Miami - stad tez od poczatku krakalam o tym okropnym klimacie i nudzie jaka mnie tu czeka. Jestem tu prawie 4 miesiace i jeszcze nie bylam nad oceanem i wcale mnie do niego nie ciagnie - moj krajobraz to gory. Nic, jestem w ostatnim etapie zycia wiec nie rozrywki mi w glowie , taki spokojny, wygodny apartament bardzo jest mi na reke.
    Zasylam moc serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim odczuciu to masz ten apartament bardzo ładny. Wiesz- warunki europejskie a "nowego świata", czyli amerykańskie od samego początku były odmienne , co wynikało z warunków geograficznych - tu miałaś sąsiada za płotem czyli blisko domu, a tam bywały do sąsiada kilometry a nie kroki. I dobrze, że masz do córki blisko. Kiedyś wydawało mi się, że gdy zobaczę Morze Śródziemne to niemal umrę z zachwytu - no i zobaczyłam, nawet się w nim kąpałam, pływałam po nim statkiem i jedyne odkrycie - fajnie jest gdy woda w morzu ma 26 stopni i się w nim nie trzęsiesz z zimna a poza tym ma mniej męczącą, bo dłuższą niż Bałtyk falę. Wyobraź sobie, że ja w ogóle nie znam i nie widuję swoich sąsiadów, wiem tylko, że razem ze mną na piętrze mieszka dwóch samotnych facetów a piętro wyżej nade mną para, u której kiedyś pękła rura i mnie zalali.

      Usuń
  12. Bardzo polubilam moj apartament bo ma wszystko a nawet wiecej niz mi potrzeba a przy tym po umeblowaniu, ozdobieniu zrodzila sie w nim ciepla, domowa atmosfera.
    Ja tez nie znam moich obecnych sasiadow. Kobiete z naprzeciwka widzialam i rozmawialam dwa razy, innych, zwlaszcza z nizszych pieter wogole nie znam. Poza tym z tych wynajmujacych apartamenty tylko czesc jest takich jak ja, ze wynajmuja na dlugi okres jako ze dla wiekszosci sa to mieszkania tymczasowe - mlode malzenstwa czesto mieszkaja tylko tyle ile czasu im zajmie skladanie pieniedzy na wlasny dom. Jako ze kazde pietro ma cztery mieszkania to klatka zawiera 12 lokatorow a odkad tu mieszkam, konca lipca, juz w czterech nastapila wymiana rodzin co podpowiada ze przeplyw jest duzy i nigdy sie z nikim na dobre nie zapoznam czego wcale nie pragne. Na szczescie wszyscy sa cisi, spokojni, czesc z nich ma psy ale nie szczekajace gdy w srodku, jedynie szczekajac i skielczac z radosci gdy sa wyprowadzane.
    Zamoczylam nogi w Atlantyku gdy bylam nad nim pierwszy raz , tylko nogi byle moc powiedziec ze "kapalam" sie w nim. Kilka razy plywalam po nim lodzia ale nie kapalam sie. Z kolei bedac raz nad Pacyfikiem nie zrobilam tego bo ogladalam z deptaku, nie bylo okazji sie zamoczyc, podobnie bylo z Morzem Srodziemnym. Teraz mieszkam 20 minut od oceanu i jeszcze nad nim nie bylam.
    Sciskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niemal całe swoje życie spędziłem w mieszkaniu, które miało ponad 100 metrów. W sumie były dwie sypialnie, salon, kuchnia, oddzielnie WC i łazienka. Wszystko na trzy osoby pomyślane. Ale po śmierci Staruszka mieszkanie było za wielkie (długaśnie korytarze powodujące, że pójście po coś do picia na przykład było jak mała wyprawa) i za drogie na dwie osoby.

    Teraz mamy mieszkanie, które ma ok. 79 metrów, ułożone jest na zasadzie prostokąta. Salon łączy się z kuchnią, ja mam wydzielony kąt z dawnej jadalni. Rodzicielka ma własną, oddzielną sypialnię. Do tego łazienka o wiele większa niż w poprzednim mieszkaniu. Na plus zaliczam sklepy, które są pod nami w tym samym budynku. Jest Biedronka, Żabka, Hebe (drogeria), garmażerka i sklep mięsny. Można zrobić zakupy dosłownie w 20 minut. Widok z okna też jest niczego sobie, o ile lubi się miejską dżunglę. :) A zieleń dookoła, w tym las Kabacki robią na mnie ciągle wrażenie.

    Widzę, że masz lokum w stylu klasycznie północnoamerykańskim. :) Oglądam program o domach w Kanadzie i mają naprawdę bardzo zbliżone rozwiązania. W sumie najbardziej podoba mi się tam zwykle kuchnia, z tą wyspą na środku, bo ta u mnie jest bardzo kompaktowa. Brakuje czasem nieco miejsca do pracy.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj w USA przeprowadzalismy sie kilka razy, z poczatku z mniejszego-tanszego do lepszego, pozniej dokad rodzaj pracy meza dyktowal ale wtedy mielismy warunki finansowe pozwalajace na grymaszenie az wyladowalismy w tym ostatnim domu ktory byl bardzo obszerny i wygodny, zwlaszcza mogacy goscic odwiedzajaca nas rodzine.
      Kanada ma wiele podobienstw z USA, nie tylko standarcie mieszkan i domow.
      Z opisu Twego mieszkania widze ze mieszkacie sobie z Mama bardzo wygodnie - ja tez nie wyobrazam sobie zycia bez wlasnej sypialni i lazienki. W naszych domach istnieje wyrazny model posiadania pomieszczen ze specyficznym przeznaczeniem, rzadko sie zdarza by jeden pokoj spelnial kilka funkcji , zwlaszcza gdy sie ma dzieci - one maja nie tylko swoje sypialnie ale pokoj do gier i zabaw, dorosli tez lubia posiadac takowy dla siebie i zabawiania gosci. Biuro stalo sie tez koniecznoscia nie tylko dla wygody ale potrzeby jako ze wiele osob pracuje z domu. Kobiety-matki lubia miec codzienny salon polaczony z obszerna kuchnia by gotujac mogly rownoczesnie trzymac oko na bawiacych sie dzieciach i TV. Czyli kazda rodzina gdy szuka domu odpowiedniego do swej wielkosci i potrzeb przedstwia dealerowi dluga liste zyczen.
      Miec sklepy pod reka jak masz Ty to pewnie wygoda ale nie wiem czy nie przeszkadzalby mi ciagle trwajacy ruch i odglosy.
      Pozdrawiam Cie serdecznie a Mamie sle specjalnie przeznaczone usciski - od innej Mamy.

      Usuń
    2. Właśnie jak oglądam ten program o remontach w Kanadzie to początkowo dziwiłem się, że uczestnicy zastrzegają sobie, aby mieć w domu remontowanym lub tym, gdzie mają się przenieść pokój rekreacyjny. Podobnie miałem jak wskazywali na konieczność posiadania otwartej na salon czy inne pomieszczenie kuchni.

      Mi wystarcza wydzielone miejsce, korzystam przecież z salonu, jak jest pogoda to chętnie siedziałem na balkonie (teraz mamy długi, wąski, jednak do siedzenia przy małym stoliku wystarczający). Ale dla Rodzicielki ważne jest posiadanie oddzielnego pokoju, tak jak teraz mamy. Właściwie jak oglądaliśmy mieszkania to właśnie to obecne dość szybko wyszło na czoło. Mi podobało się takie na 9 piętrze, z widokiem na centrum Warszawy. Minusem było to, że pokoje nie były wcale duże, do tego nie wiem po co ktoś zrobił dwie łazienki. Cena też nie zachęcała, a właściciel nie chciał negocjować nawet.

      Teraz mieszkamy na 4 piętrze, szczerze mówiąc nie było do tej pory jakichś większych hałasów związanych ze sklepami. Nawet latem nie ma jakichś krzyków czy coś, co miało miejsce w poprzednim miejscu zamieszkania coraz częściej. Chyba największy hałas jest raz na jakiś czas, gdy po pobliskiej ulicy jedzie autobus czy jakiś większy samochód. A tak jest porównywalnie z hałasem z tym co miałem wcześniej.

      Usuń
  14. Bardzo ładnie masz i wygodnie. I piękny widok z balkonu! Rany, jak ja bym chciała mieć garderobę (nie mówiąc o dwóch)! Tego Ci bardzo zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Garderoby sa cudownym wynalazkiem! Potrafia byc rozmiaru duzego pokoju co pozwala je obudowac polkami, szufladami, wieszakami, trzymac ubior dzielac na rodzaje i kolory, buty trzymac ulozone parami, torebki tez maja swe miejsce, paski swe wieszaki, krawaty tez itd. Wszystko widoczne, nie ma ciasnoty a takze klopotu ze zmiana letnich na zimowe i odwrotnie. Poza tym tutaj zawsze jest osobna na reczniki i posciel.
    Nie gotuje ale mam rowniez pojemna kuchnie , tez pozwalajaca na ulozenie naczyn rodzajami i bez ciasnoty w czym pomaga spizarka.
    Widze z Twoich wpisow ze bardzo dobrze sobie radzisz ze swoim mieszkaniem, jestes pomyslowa i praktyczna tworzac cuda w ograniczonej powierzchni.
    Dziekuje za polubienie mego apartamentu i mocno Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, że jest przestrzennie. Chociaż wolę styl skandynawski z elementami industrialnego, to jednak przytulność przeważa . A tego nie można odmówić temu apartamentowi. No i ta szafka na ręczniki i osobna pralnia- składzik, funkcjonalnie. Lodówka -szafa, ale przecież ważne jest przydatna i jest miejsce. Super widok z balkonu. Dobrze jest mieszkać w przestrzeni, którą sih lubi.
    Chyba też z czasem dodam u siebie fotki uzupełniające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. się lubi. Papużka mi depcze po palcach i klawiaturze, ;-)

      Usuń
    2. Moj gust jest inny bo tradycyjny co przy okazji spowodowalo iz moglam uzyc wczesniej posiadane meble i akcesoria.
      O tak, lubie moje mieszkanie i czuje sie w nim dobrze - a to wazne nie tylko ze jest miejscem do zycia ale troche wynagradza mi wady Florydy - klimat jako ze goracy i wilgotny a takze teren plaski jak stol.
      Dodalam zdjecie salonu ktore bylo zamieszczone w starszym poscie ale gnebil mnie fakt ze relacja jakby niekompletna bez niego .
      Moja Bella tez mi wlazi na komputer i czesto cos przestawia - bardzo lubi zerkac na ekran bo ja fascynuja zmieniajace sie rzeczy, probuje je zlapac.
      Dziekuje serdecznie pozdrawiam Cie.

      Usuń
    3. Dziękuję i pozdrawiam . Zamieściłam kilka zdjęć. Zapraszam w wolnej chwili. :)

      Usuń
  17. Pięknie się urządziłaś Serpentynko. Mieszkanie wydaje się ogromne. Stworzyłaś sobie bardzo przyjemne i przytulne klimaty, coś w moim guście (podobne kolory, dobór detali, wyposażenie). Cieszy fakt, że swoje nowe miejsce do życia polubiłaś. Dodam, jeszcze, że sama połowę życia spędziłam w przestrzeni ponad120 metrowej, więc wiem jak to jest. Teraz jest to tylko prawie 60 metrów, ale również jest mi wygodnie. Gratuluję Ci g u s t u, to w końcu ważne gdzie się przebywa, prawda?
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  18. O , jednak zagladzasz do mnie mimo trudnosci ze wzrokiem - dziekuje bardzo, milo Cie tu widziec.
    Nowy komputer jeszcze pogorszyl sprawe kolorow mego bloga bo zmienil na ciemniejsze i "brudniejsze" co mi sie nie podoba. Probowalam zmienic na dawne ale sie nie dalo albo moze ja nie umie? Zostawilam jakie sa bo probami o malo nie stracilam calosci. Jeszcze nie rozgryzlam nowego komputera, musze na nim ustawiac, zmieniac a duzej wiekszosci to nawet nie rozumiem o co chodzi.
    Dobry bo obszerny i ustawny apartament daje mi duze zadowolenie co tak powinno byc bo przeciez czlowiek spedza w nim wiekszosc dnia i jest osobistym sanktuarium - waznym wiec jest by nie tylko byl przestrzenny ale urzadzony tak by dawal zadowolenie duchowne tez, by byc otoczonym znajomymi i lubianymi akcesoriami.
    To zadowolenie z mieszkania wynagradza mi jego brak z innych okolicznosci - musu przeprowadzki do stanu ktorego nie lubie ze wzgledu na goracy i wilgotny klimat, brak czterech por roku i plaskosci terenu. Wolalabym zostac w dawnym miejscu choc dom i tak bym sprzedala - ale za stara jestem by mieszkac sama i daleko od dzieci.
    Na poczatek galerii wlozylam jeszcze jedno zdjecie bo do tej pory bylo pod wczesniejszym wpisem nie dajac mi pewnosci czy blogowicze je widzieli. Dolozylam by powstala calosc.
    Dziekuje i mocno Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Moja, zaglądam do Ciebie nawet często, ale nie za każdym razem mogłam zostawić komentarz ze względu na oczy właśnie. Ostatnimi czasy jest dużo dużo lepiej, może dlatego, że się mocno oszczędzałam. By blogi i Czytelnicy nie czuli się zaniedbani, pisałam, ale już musiałam sobie przez jakiś czas darować odwiedziny albo komentarze. Teraz odwiedzam wszystkie znajome blogi i cieszę się, że mogę sobie porozmawiać, jak teraz z Tobą.
      Rzeczywiście, obszerny apartament to zalecana przestrzeń. Mówię wtedy, że jest czym oddychać. Ogromnie mnie cieszy Twoje dobre samopoczucie, mimo kilku przeżyć, jakich doświadczyłaś. Jest mi przykro z tego powodu, ale widząc Cię jak jesteś zadowolona, i ja jestem.
      Mus przeprowadzki na pewno przeżyłaś, wszak nowe miejsce na początku może nieprzyjazne, z czasem zaakceptujesz i na pewno znajdziesz tego dobre strony. Pewnie, że stare miejsce będzie już na zawsze tkwiło w Twoim sercu, ale jak sama mówisz, z dala od dzieci to nie życie. Sama swoje mam w zasięgu ręki, a mój wnuk niemal każdego dnia mnie odwiedza. To szczęście.
      Galerię zdjęć obejrzałam z wielką przyjemnością. I GRATULUJĘ Ci jeszcze raz gustu. Masz oko dziewczyno. No i widzisz jak się rozpisałam? Odrabiam zaległości.
      Pa Kochana... życzę Ci wszystkiego dobrego na nowym miejscu, na nowej drodze życia, jak czasami lubię mówić.
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie Serpentynko...

      Usuń
    2. Jak wiesz skoro czytasz mnie wszystko zaczelo sie od smierci meza co bylo nie tylko zaskoczeniem ale niezmiernie ciezkim przezyciem. Niemniej od nazajutrz zakasalismy rekawy - dzieci i ja - ukladajac plan dalszych dziaan a bylo tego dziesiatki. Wtedy tez zapadla decyzja o moich przenosinach i sprzedazy domu. Jako ze sprawy adminstracyjne mialy swoja kolej zalatwiania - tu pochwale kazda jedna instytucje z jaka mielismy do czynienia lacznie ze ZUS-em bo kazda byla szybka i sprawna - zalatwienia zajely troche czasu. W miedzyczasie przygotowywalam dom do sprzedazy a samo sortowanie dobytku trwalo kilka tygodni bo musialam sortowac na cztery rodzaje z ktorych jednym bylo to co mialam zabierac ze soba na Floryde. Nie da sie opisac ile bylo telefonow, dokumentow.... Glownie corka majaca wszelkie upowaznienia tym sie zajmowala. Nawet tutaj, na Florydzie bylo sporo zalatwien administracyjnych zwiazanych z przepisywaniem mych spraw z jednego stanu na drugi. W tym wszystkim rozgladanie sie za wlasciwym dla mnie mieszkaniem.......
      To byl ciezki i smutny rok dla nas a teraz jako ze nadchodza pierwsze swiata bez meza/ojca ciezka atmosfera nie opuszcza nas.
      Sumujac i gdy o tym wspominamy widzimy ze zrobilysmy niesamowita robote w dodatku utrzymujac zalozone terminy. Oczywiscie 3/4 roboty to zasluga corki.
      Wspaniale ze masz bliskie i serdeczne stosunki z wnukiem - moi mieszkaja w Bostonie, starszy wlasciwie nie bo przebywa na uczelni pod N. Yorkiem rzadko wpadajac do domu wiec nie widuje ich.
      Dziekuje za wpis Polonko i wzajemnie cieplo pozdrawiam.

      Usuń
    3. Dziękuję, że mi po krótce przedstawiłaś co przeżyłaś. Bardzo Ci współczuję z powodu śmierci męża. Wiemy dobrze, że takie rzeczy są nieuniknione, ale jak już nas spotykają, cierpimy.
      To zamieszanie związane z zakończeniem wszystkich spraw i przeprowadzka, to duży wysiłek nawet wtedy, gdy rodzina pomaga. Jednak to dzielnie przeszłaś. Wiem, że Ci smutno, jak każdemu kto traci bliską osobę. Czasami w takich chwilach rozmyślam sobie, jaka to niepowetowana strata (mam na myśli m.in. swoich rodziców).
      Tak, bardzo lubimy z wnukiem przebywać razem. Ja cieszę się nim póki mogę, wszak rośnie jak na drożdżach i tylko patrzeć jak inne zajęcia będą bardziej ważniejsze od naszych spotkań. Takie jest życie.
      Pozdrawiam serdecznie... będę wpadać częściej...

      Usuń
  19. Z przyjemnością zaglądałam w Twoje nowe gniazdko.Bardzo przytulne i miło czytać że je polubilas mimo tylu obaw.Taka garderoba i lodówka do której nie trzeba się schylać to moje marzenie.Niestety nasz flat to tylko 35 m i malutka kuchnia.W Krakowie mieszkaliśmy nawet w -6 osób i dwa psy na 49 m.,dlatego też lubimy to teraz w spokojnej zamkniętej uliczce.Dobrze że masz córkę blisko bo moi chłopcy zostali w Krakowie.A my coraz starsi i schorowani.Pozdrawiam z deszczowego Norwich Niech Ci się dobrze mieszka z koteczka.My mamy kocórka Williego..Wprosił sie 10 lat temu i umila nam życie.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleje zycia i rodzinne uklady dyktuja jak w danym okresie mieszkac - do mnie nadszedl ten zwany minimalizacja. Na szczescie jak widzisz moglam znalezc odpowiedni i bardzo udany apartament co osladza wady klimatu Florydy - tego nigdy nie polubie.
      Moj poczatek malzenstwa i urodzin blizniat w Polsce przypadl na lata 70te kiedy to bylo niemal niemozliwym szybko dostac mieszkanie wiec 3 lata czekania na nie spedzilismy mieszkajac z moimi rodzicami a mialo ono niewiele ponad 40 m kw - rodzice, my dwoje i dwa niemowleta, jeden pies. Bylo niezmiernie uciazliwym dla wszystkich, kazdy mial zero prywatnosci - ale wytrzymalismy bo i tak nie bylo innego wyjscia.
      Moze dlatego teraz bardzo cenie przestrzenne mieszkania ?
      Bella niezmiernie cierpi nie majac ogrodu , pobyt na balkonie niewiele jej daje wiec jest znudzona i duzo sypia. Pozdrawia Williego.
      Przyjemnie mi ze apartament podoba Ci sie, co znaczy ze zrobilam dobry wybor.
      Mocno Cie pozdrawiam i dziekuje za odwiedziny.

      Usuń
  20. Bardzo wygodne mieszkanie. Faktycznie przestronne. Widok z balkonu cudo. Dobrze sprawiła się Twoja córka 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Aniu - przynajmniej z niego jestem zadowolona bo z florydzkiego klimatu absolutnie nie.
      Corka zwiedzila wiele kompleksow zanim zapadla decyzja. Mimo iz znala moja liste zyczen i wymagan nie bylo latwo bo czasem doslownie jeden niewygodny element dyskwalifikowal caly apartament. No i musial byc blisko corki.
      Przysylala mi wiec zdjecia i video z kazdego a uskladala pewnie 16 kandydatow i poza tym sama oceniala okiem gospodyni. Aniu - to nie bylo latwe bez mej obecnosci i osobistej oceny w dodatku wiedzac ze gdy wybiore, zadeklaruje sie, oplace a to nalezalo zrobic zanim bede na Florydzie - to klamka zapadnie, nie bede mogla sie wycofac inaczej jak ze strata oplaty.
      Dziekuje i serdecznie Cie pozdrawiam.

      Usuń
  21. Jakby to skwitował nieodżałowany Jerzy Stuhr: "No, ładne cacko!".

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciesze sie ze Stuhrowi i Tobie spodobalo sie moje nowe miejsce .

    OdpowiedzUsuń
  23. Masz tu jak w pałacyku. Pięknie 🌹

    OdpowiedzUsuń