Czyli nic innego jak krem uzywany przy wyrobie kremowek.
Bardzo lubie i czesto w restauracjach zamawiam na deser gardzac pokrywa przytopioniego cukru ktory zeskrobuje i nie jem. W dawnym miescie tak bylam zaprzyjazniona z kelnerami ze moglam grymasic ile sie dalo wiec prosilam by ta cukrowa czesc omijali i tak robili.
Moja metode grymaszenia chcialam zastosowac tutaj tez bo przeciez wszedzie mozna potrawe z menu dostosowac do swego widzi mi sie ale corka zaprotestowala mowiac ze tak latwo zeskrobac wiec zebym nie zawracala glowy kucharzom.
Jedzac krem ktorego porcja byla tak spora ze czesc zostawilam, przypomnialo mi sie jak jednego razu zrobilam oszukane kremowki.
Bylo tak iz mezowi ktory czasem dostawal smak na polskie potrawy czy ciasta zachcialo sie kremowek. Wtedy mieszkajac w innym miejscu nie mialam polskiego sklepu ktory mam obecnie i moge kupic kremowki , tam jesli sie nam zachcialo cos niecodziennego to nalezalo albo online kupic w polskim sklepie albo przyrzadzic samemu.
W przeszlosci, gdy jeszcze dzieci byly w domu, robilam kremowki - i inne wypieki za ktore dzis bym sie nie wziela - wiec wiem ze to duza robota, zajmuje czas a takze wymaga zdolnosci ktore u mnie byly slabe widocznie bo krem przewaznie wychodzil mi troszke lejacy sie a z krojeniem ciasta na kwadraty to byl caly cyrk.
W sklepach mozna kupic krem w postaci polproduktu do podgotowania w domu jednak nigdy z nich nie korzystalam. Ale i tak jedlismy ze smakiem, krzywe czy nie - a zawsze mnie zastanawialo jak cukiernicy tna te kremowki w tak udane, rowne czesci.
Wtedy wiec gdy to maz prosil o kremowki a przeciez bylo nas tylko dwoje wcale nie chcialo mi sie robic duzej porcji tym bardziej ze zachcianki maja to do siebie ze zjesz jedna sztuke czy dwie i na tym koniec, jestes zaspokojony na caly rok.
Wymyslilam wiec sposob na uproszczenie sobie sprawy o czym oczywiscie nie powiedzialam mezowi. On byl w pracy wiec nie widzial jak pieke. A zrobilam tak ze kupilam ciasto fillo, podpieklam tylko taka czesc ktora uwazalam ze wystarczy na nas dwoje a kremu wogole w domu nie robilam tylko pojechalam do zaprzyjaznionej restauracji i kupilam trzy porcje cream brulee na wynos. Ciasto wypelnilam nim, pocielam i kremowki byly gotowe.
Maz nie tylko zjadl ze smakiem ale pochwalil mowiac ze tym razem krem udal mi sie w sam raz. Nigdy nie zdradzilam tajemnicy dlaczego mi sie "udal".
Ten weekend corka i ja spedzimy glownie na obwijaniu, pakowaniu prezentow czego strasznie nie lubie robic. Corka natomiast przyklada sie pieczolowicie do kazdego, kazdy inaczej dekoruje, ja najchetniej wrzucam do torby, przykrywam bibulka i gotowe. Jeden z prezentow - syn - przyjezdza we wtorek.
Wszystkim Wam zycze wspanialego weekendu.
Ja tez nie znosze pakowania prezentow, kupuje gotowe torebki prezentowe i tylko wypisuje imie na kartoniku, ktory jest przy kazdej torebce. Kiedys mi sie chcialo pieknie pakowac, teraz juz nie.
OdpowiedzUsuńW Polsce do kremowek pchali zwykly budyn waniliowy.
Czyli mozemy sobie podac rece jesli chodzi o pakowanie prezentow.
OdpowiedzUsuńCzasem bylo tak ze jakas dodatkowa rzecz pakowalam w Wigilie rano a moi rozkrecali tuz przed obiadem - no powiedz czy nie marnowanie czasu, papieru i cierpliwosci? Niejednokrotnie , zwlaszcza gdy prezent byl przeznaczony dla osoby spoza rodziny i zalezalo mi na jego pieknym wygladzie , korzystalam z fachowych pakowaczy bo duzo sklepow ma takich zawodowych co pakuja wedlug zyczenia, za oplata oczywiscie. Dla swoich nie robilam tego bo nieraz mielismy 30-40 prezentow pod choinka wiec kosztowaloby majatek a opakowania i tak ida zaraz do smieci.
Budyn nie przyszedlby mi do glowy bo jest zbyt lejacy sie, jakby utrzymal ciezar nawierzchniego ciasta?
Budyn z paczki zrobiony na troszke mniejszej ilosci mleka jest gesty i sie nie leje. A jesli przestygnie to robi sie juz calkiem sztywny.
UsuńA poza tym nie " pchali budyniu" , tylko robili krem na tej bazie. Do kremowek zawsze dodawany byl jeszcze krem, czyli smietanka. I zaloze sie, ze ten " nielejacy sie" krem z restauracji rowniez zawiera jakas baze np. starch kukurydziany albo z maczki ziemniaczanej.
UsuńBardziej bym glosowala na odrobine zelatyny ale tak naprawde nigdy nie zapoznalam sie z receptura - jem gotowy, ozdobiony i podstawiony przed sam nos - nigdy nie spotkalam sie z kremowkami wypchanymi budyniem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jesli daje sie mniej mleka, to budyn mozna nozem kroic, wcale nie jest lejacy. A mnie te kremowki w Polsce smakowaly budyniem, ale moze rzeczywiscie byl to krem na bazie budyniu.
UsuńTa skorupka jest przecież najlepsza 😋
OdpowiedzUsuńNigdy nie skojarzyłabym kremówki z zawartością palonego kremu. Ale rzeczywiście składniki są inne. W kremówce (prawdziwej i autentycznej) jest domowy budyń z litra mleka i żółtek i białek, mąki i masła - to wyższa szkoła jazdy.
OdpowiedzUsuńKrem palony z kolei zawiera śmietankę, żółtka i cukier. Żadnych zagęszczaczy w stylu mąka. Sam w sobie gęstnieje pod wpływem temperatury. Nigdy nie wpadłabym na pomysł, aby taki krem użyć do kremówki, ale najwyraźniej - można! I działa!
Pozdrawiam.
Anna
Dla mojej corki urodzonej w kryzysie (dziecko stanu wojennego) sama robilam budynie, bo tych w proszku nie bylo w sklepach, wychodzily calkiem smaczne.
UsuńAnna - nie, ja nie lubie tej skorupki ktora jest przypalonym cukrem klonowym (bo ten tutaj uzywaja) bo za slodka a takze nie lubie jej zapachu. Odsuwam wiec na bok nie jedzac jej.
UsuńPewnie wartaloby poczytac przepisy na ten kremowkowy krem ale skoro juz ich nie pieke to nie mam potrzeby.
Cukiernicy to chyba mają specjalną maszynkę do krojenia ciast. No, a jeśli nie mają, to jakby nie patrzeć, robią to kilka razy dziennie, więc wprawa też swoje robi. No i zapewne Twojego noża to żaden z nich by do ręki nie wziął - mają własne, specjalnie do tego przygotowane.
OdpowiedzUsuńNie chce siac falszywych faktow ale jakby mi switalo w glowie cos zaslyszane we wczesnej mlodosci, w Polsce - ze ciasto kremowkowe tnie sie dratwa albo zylka wedkarska! Skoro slyszalam to w mlodosci wiadomosc moze miec ponad 70 lat.
UsuńJak Ty mysle ze cukiernicy maja swa metode i przyrzady.
Ale sprytnie rozwiązałas problem 😉
OdpowiedzUsuńMam czasem to samo, jesteśmy we dwoje, więc cała blacha to za dużo, czasami pół drożdżowego zamrażam .
jotka
No wlasnie - ilez potrzebowalam kremowek na dwoje? Kilka i akurat moja oszukancza metoda dala mi taka mala ilosc.
UsuńWyrabialam rowniez oszukancze mala rogaliki nadziewane malinami albo moralami a byly z ciasta francuskiego z tubki wiec wystarczylo w juz przyciete trojkaty dac troszke , zwinac i upiec. Takie proste a znikaly blyskawicznie.
Mnie pakowanie prezentów nie męczy- znacznie bardziej męczy mnie ich wymyślanie i kupowanie. W ubiegłym roku byłam bliska padnięcia trupem od tego krążenia po tych kilometrowych salach różnych galerii. Nie zawsze uda nam się "wstrzelić" w galerię w której można zimowy ciuch zdjąć i zostawić go zamykanej szafce. Na razie to mam tylko luz w kwestii prezentu dla chłopców, bo to będzie koperta z gotówką dla każdego i mam kawałek prezentu dla teściówki mojej córki. Ja sobie zażyczyłam w ramach prezentu książki z Polski i ponoć już są. Ja jakoś już od kilku lat ze słodyczy to preferuję ....daktyle i rodzynki i do tego gorzką czekoladę, takę o wysokiej zawartości kakao, czyli powyżej 80% no i różne owoce oraz orzechy. Odpadło mi zrobienie makowca, bo obaj chłopcy mają aparaty ortodontyczne, więc makowiec odpada bo musieliby potem pół nocy czyścić aparaty z tego maku. Kremówki? - sam krem bez ciasta to pewnie bym zjadła. Ale mam tak straszliwego lenia, że nawet kremu nie chce mi się robić. Poza tym tak naprawdę to odkąd mi się pogorszyło z tarczycą to jem głównie z rozsądku, bo wcale nie odczuwam głodu.
OdpowiedzUsuńMoi chlopcy juz otrzymali swoj prezent - gotowke. Oni na swieta rozjezdzaja sie gdzie indziej wiec poslalam wczesnie. Smieszne bo inna czesc prezentow, ta dla corki i ziecia a byly to laptopy, zostaly troche temu kupione i sa uzywane ale zeby jakos dac temu wyraz corka zachowala ich pudla wiec bedziemy obwijac te puste pudla. Do tego nazbieralo sie troche innych drobiazgow wiec wyglada ze bedzie sporo opakowywania. Ja nie lubie , najlepiej idzie mi wrzucanie do toreb i przykrywanie bibulka albo specjalna kartka z miejscem na gotowke czy karte. Doszly takie prezenty jak od kotow, dla kotow - te tez trzeba opakowac.
UsuńJa odczuwam glod tyle ze dwa razy dziennie - sniadanie i lunch - a po poludniu lubie zjesc jablko, jakies niezbyt slodkie ciastko.
Swietnie wymyslilas jak zrobic smaczne kremowki.
OdpowiedzUsuńTez nie mecze sie z pakowaniem prezentow, tylko kupuje te gotowe torby papierowe, ale uwielbiam szukac takich wyjatkowych, moge to robic przez caly rok, mam slabosc wlasnie to takich ladnych toreb. No i nie mam problemu z prezentami, bo sa one glownie dla 6 latka wiec zabawki i ksiazki, a dla doroslych dobre wina i atrakcyjne slodycze.
Ja mam podobnie - najczesciej pakuje w torby, nie lubie rzeczywistego obwijania, nie mam do tego cierpliwosci. Jak Ty tez poluje na ladne , niecodzienne torby i torebeczki, gustowne, nie przeladowane swiatecznymi akcentami. Podobnie z kartkami - gdy tylko spotkalam gusowne i bez religijnych akcentow to kupowalam calymi pudelkami wiec teraz mam ich dziesiatki a zaledwie pare osob do wyslania.
UsuńWczesniej urzadzalismy wieksze swieta no bo zyl maz, wnuki byli mlodsi wiec przyjezdzali, tegoroczne to cztery osoby : syn, corka z mezem i ja. Najgorsze ze nie mamy nastroju bo kazdemu ciazy na mysli niedawna utrata meza/ojca. Spodziewam sie wiec troche placzu przy stole.........
Myślałam sobie o tym kremie palonym
OdpowiedzUsuń(Creme bruleè) i doszłam do wniosku, że bardzo lubię tę „szklaną” powłokę na
wierzchu. Nazywam to lodowiskiem! Moment przełamania „lodu” jest bardzo przyjemny, a krem śmietankowo waniliowy smakuje wspaniale. Chyba zrobię w weekend!
Pozdrawiam. U mnie jest przyjemnie - chłodniej niż latem, ale w dzień mamy z 15 stopni, w nocy może 8 lub 9 i to już jest zimno.
Anna
Oni nie pala kremu tylko cukier. Ja tez bardzo lubie ten krem i czesto jadam na deser.
UsuńU mnie tez chlodniej niz w lecie ale nic co by oznaczalo jesien, o zimie to wogole nie ma mowy. Mamy takie pomiedzy 20-25 stponi w dzien ale to ze nie ma wilgotnosci jest bardzo pomocne. Poranki i wieczory sklaniaja nawet do lekkiego sweterka.
Serdecznie Cie pozdrawiam i zycze udanego kremu.
Kremówki - jakie miłe wspomnienie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co się stało, ale jakoś odzwyczaiłem się od słodyczy i boję się żebym się nie zrobił rozgoryczony albo skwaszony.
Nam Święta przebiegną w rodzinnym gronie, prezenty raczej tylko dla wnucząt i to coś bardzo prostego bo nie mamy już zdrowia szukać po sklepach.
A u Ciebie prezentem będzie Syn - ale nie przykryjesz go chyba bibułką.
Nie, nie przykryje go bibulka ale bedzie dla mnie najlepszym prezentem bo nie widujemy sie zbyt czesto. Poza tym Lechu - tak naprawde niczego nie potrzebuje, co mi niezbedne do zycia to mam. Bedzie mi przyjemnie miec cala rodzinke, oprocz wnukow, przy sobie. Niestety to beda ponure swieta bo pierwsze bez meza/ojca, bedzie go brakowac - z pewnoscia poleje sie troche lez. Wnukow zalatwilam gotowka - niech uzyja wedlug swego uznania.
Usuń