23 lutego 2025

GLUPAWKOWA SOBOTA

Taka u mnie monotonia ze brakuje mi tematow do opisania. Niby nadchodza rodzinne wydarzenia jak podroz dzieci i ziecia do Polski, moze uczestnictwo corki w zjezdzie szkolnym ale to troche pozniej, moze w kwietniu a mnie dotyczy o tyle ze bede miec dyzur w opiece nad kotem i domem corki.

  Niemniej wczorajsza sobota przyniosla mi urozmaicenie w postaci kupy smiechu typu "glupawka" , takiego wlasciwie z niczego a nie do opanowania.

 Sprobuje opisac choc klawiatura nie odda tego uczucia potrzeby smiania sie : pracujaca corka ma okazje do spacerow jedynie w sobotnie i niedzielne poranki wiec tak robi, zaczynajac dzien od nich, zanim sie zrobi goraco. Wczoraj zadzwonila do mnie nie jak zawsze podczas spaceru tylko pozniej niz zwykle i z domu, bardzo zmeczona porankiem.

 Okazalo sie ze bedac pod duzym drzewem chciala odebrac telefon ktory akurat byl waznym bo od naprawiacza spryskiwaczy - tak, musimy podlewac trawniki i krzewy bo deszczu nie mielismy od grudnia a pogoda caly czas sloneczna i goraca - a ten mial zawiadomic o ktorej godzinie przyjdzie zrobic reperacje. 

Zatrzymala sie wiec by odebrac, miala telefon przed oczami i w obu rekach gdy tu nagle z drzewa spadla prosto na ekran Bomba Rozpryskowa, ptasia oczywiscie. Niby tego niewiele ale zapaskudzilo calutki ekran, rozprysnelo sie na corki rece, nawet na twarzy poczula odpryski. Telefonu nie mogla odebrac bo jak skoro ekran byl caly zapaprany, dlonie tez. Miala ze soba tylko jedna chusteczke higieniczna ktora wykorzystala do obtarcia ekranu bodaj na tyle by moc oddzwonic naprawiaczowi bo zalezalo jej by przyszedl i naprawil ale to bylo za malo bo chusteczka mogla jedynie zebrac co najgorsze wiec na dokladniejsze obtarcie ekranu poswiecila rog bluzki.

 Uzywala wiec taki bardzo brudny, zamazany telefon, majac swe rece tez nieczyste i uczucie ze zaraz chyba tam na ulicy zwymiotuje. Zaraz obok widziala czyjes pracujace spryskiwacze wiec poszla oplukac rece z najgorszego co spowodowalo ze ja cala opryskalo i taka brudna, mokra biegiem wracala do domu.  W domu oczywiscie ubranie zaraz poszlo do prania, corka pod prysznic ale i tak zostalo jej na caly dzien uczucie nieczystej.

 Najwiecej roboty miala z telefonem bo zeby go obczyscic musiala mu zdejmowac oprawke i oslone ekranu, wydlubywac ptasi prezent z kazdej szparki.

 Sluchajac opowiesci wspolczulam jej ale zarazem dostalam glupawki ktora mi dala doslownie bol brzucha ze smiechu a takze dodalam ze takie historie, np sen, o g...nie oznaczaja pieniadze na co corka odpowiedziala ze to prawda ale do wydania bo naprawiacz zdalnie ocenil ze zepsula sie pompa a koszt zainstalowania nowej bedzie 900 $. Szkoda ze niemozliwym bylo zrobic zdjecia temu wydarzeniu. 

 Ustalilysmy wiec plan dnia bo miala to byc sobota wspolnego lunchu i zakupow - ze ziecia zostawimy w domu by byl obecny podczas wizyty naprawiacza i pojedziemy "do miasta" we dwojke.

 Tak sie wiec stalo - bylysmy u meksykanow na lunchu, pozniej zaczelysmy odwiedzac potrzebne nam sklepy. Przy drugim sklepie corka patrzy na swe stopy/buty i widzi ze ma rozne - na jednej popielaty, na drugiej rozowy!



 To byly takie same buty bo sa super wygodne wiec corka je czesto nosi na "okolo domu" i dlatego ma w je w trzech kolorach a dlaczego ubrala rozne to nie wiadomo - zwalila na zestresowanie poranna przygoda.

 Jak wczesniej normalnie i swobodnie w tych roznych butach obeszla lunch i wczesniejszy sklep no bo nie wiedziala o nich tak pozniej, po wykryciu, tak ja ten fakt zawstydzil i skrepowal choc nikt kompletnie nie zwracal uwagi na jej buty a moze nawet myslal ze ubrala roznokolorowe kierujac sie fantazja, ze juz nie pojechalysmy do nastepnego sklepu.

 Mnie bardzo sie podobala ta roznorodnosc, wcale nie rozumialam skrepowania corki - i oczywiscie widzac to dostalam nastepnej glupawki, jeszcze wiekszej niz rano. Tak mnie smieszylo ze ludzie w sklepie patrzyli na mnie a nie buty corki. Nawet pozniej, gdy siedzialam u mlodych w domu to co chwile dostawalam napadu a mlodzi jak z poczatku pytali z czego sie smieje to w koncu przestali.

 Nie umiem wytlumaczyc zjawiska glupawki bo czesto powod powstaje z czyjejs misfortune, niepowodzenia, ktore jest smiesznym jedynie dla obserwatora.

 Dolaczam zdjecie Belli ktora zamiast obserwowac widok z balkonu spi na sluzbie.



10 komentarzy:

  1. Ja bym powiedziala, ze Bella patrzy na Ciebie z dezaprobata, bo jestes jeszcze w oparach glupawki, choc moze juz przestalas sie chichotac. Podobno glupawki sa bardzo zdrowe, bo nie tylko czyszcza umysl, ale zmuszaja miesnie brzucha do wielkiego wysilku, kiedy to czlowiek juz nie moze, ale dalej rechoce. Oczy przemywaja sie lzami, ktore ze smiechu leca jak groch. W sumie samo zdrowie. Mnie czasem tez cos tak rozsmieszy, ze co sobie przypomne, to musze kwiczec i trzymac sie za brzuch.
    A teraz powaznie, ja bym pewnie zwymiotowala czyszczac telefon z ptasiego guana, a potem nie wiem, czy moglabym go uzywac, trzeba toto trzymac tak blisko twarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to nie Ty pisalas o odrazie zmiany pieluszek corek? Jesli sie myle to wybacz.
      Nikt nie lubi miec cos wspolnego z tym interesem ale da sie je przezyc. Wyobraz sobie ze pracowalam w przedszkolu wiec zdarzalo mi sie zmieniac pieluszki obcych dzieci, sprzatac wymioty a teraz usuwam prezenty Belli. A co musza znosic pielegniarze !!!!!
      Ja bym tez telefon wyczyscila zamiast kupowac nowy.
      Oj, trzymalam sie za brzuch pol dnia, nawet rano przy pisaniu bloga te rozne buty mnie smieszyly - corke nie ale miala bardzo zly dzien wczoraj bo byla rocznica pojscia ojca do szpitala, cala byla myslami gdzie indziej.

      Usuń
    2. Tak, to ja jestem tak ekstremalnie "obrzydliwa", na szczescie slubny nie ma z tym problemu, wiec sprzata kocie i psie rzygi, a wczesniej dzieckowe. Pieluchy "mleczne" nie byly dla mnie nie do przewiniecia, ale kiedy dzieciaki zaczely jesc normalnie, to juz tak. Teraz przy wnukach jestem jakos bardziej odporna. Oraz podziwiam i bardzo szanuje personel szpitalny albo z domow opieki, ja niestety nie moglabym tam pracowac.

      Usuń
  2. Doskonale Cię rozumiem, to taki dzień świra, wszystko nas rozśmiesza, jak to mówią, nawet pokazany palec. przygoda z ptakiem przypomina moja wile lat temu, gdy na cmentarzu obsrały mnie gołębie, ale tak, że do dziś mam traumę...
    Okazuje się, że masz o czym pisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie miala moja ciotka Janka - siedziala w przepelnionym autobusie, jakis facet stal tuz przy niej i kichnal sobie. Poczula "cos" na glowie i bezwiednie, bez zastanowienia dotknela reka prosto w jego spiki ktore przykleily sie do dloni i jeszcze je przeciagnela po wlosach. Wtedy to sie porzygala tam w autobusie ktory sie zatrzymal, odbylo sie sprzatanie choc nie pamietam kto sprzatal, ciotka wrocila do domu nie tylko brudna i smierdzaca ale w takim roztrzesieniu ze dwa dni przechorowala na rozregulowany zoladek.

      Usuń
  3. Zabawne sytuacje najczęściej bawią tylko obserwatorów. Ten, kogo dotyczą jest zły, skrępowany albo chce mu się płakać z bezsilności. Dopiero po czasie takie wydarzenie staje się anegdotką. 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo czesto musi uplynac troche czasu by poszkodowany ujrzal ta smieszna strone wydarzenia. Nawet dzis rano piszac o tych butach smialo mi sie :)

      Usuń
  4. Głupawki są fantastyczne, brzuch boli od śmiechu i nie można przestać! Uwielbiam taki śmiech, choć on często się nie zdarza. Ale jak już jest, to wyhamować go nie sposób -:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najwiekszej glupawki dostalam gdy mialam pewnie z 10 lat a odwiedzalismy znajomych na wsi ktora nawet nie miala jeszcze pradu czyli zadnych zrodel informacji poza ambona koscielna. Zagnano mnie wiec do kosciola a tam pierwsze slowa ksiedza z ambony byly: Zginal kon, Kasztan!
    Oj, jak mnie, dziewczynke "z miasta" to rozsmieszylo!!!!!! Nie moglam przestac a smialam sie na cala jape. W koncu do rodzicow przyszedl koscielny i kazal mnie wyprowadzic. Pozniej podobnie bylo w ogolniaku gdzie to pare razy profesorowie wyrzucali mnie z klasy.
    To byly fajne lata, teraz nie za czesto trafiaja sie okazje do smiechu.

    OdpowiedzUsuń