11 lutego 2025

WSZYSTKIM BIORACYM.....

......udzial w Wojnie Grochowo-Fasolowej bardzo dziekuje. Czytalam z ciekawoscia a nawet poznalam kilka tajnikow grochu/fasoli ktore gotuje i spozywam ze smakiem tyle lat nie wiedzac co jem!

 Z tej okazji przypomnial mi sie inny podobny przypadek kiedy to bylam jeszcze dziewczyna mieszkajaca w Tarnowie czyli "krakowianka" a mialam chlopaka zamieszkujacego w Warszawie. Jak wiecie zawsze istniala rywalizacja pomiedzy tymi dwoma miastami a takze roznice w polskim jezyku co zreszta bylo niczym nowym skoro kazdy rejon polski mial roznice w nazewnictwie. Niemniej ten chlopak ile razy powiedzialam "chodzmy na pole" poprawial mnie na "chodzmy na dwor"  mowiac ze pole to okreslenie terenu uprawnego, na co ja odpowiadalam ze przeciez nie idziemy na dwor krolewski. Na szczescie nie zepsulo to naszej znajomosci a stanelo na kompromisie - ze idziemy na zewnatrz.

 Widze ze nie stalo sie tak z fasola i grochem, kazdy zawziecie broniac swego. Powiem ze od mlodosci bylam obyta z tym iz mowiono na Jasiek groch,np mama zabierajac sie za moczenie go mowila 'Ide namoczyc groch" i kazdy wiedzial o co chodzi, ze o fasole i co bedzie na kolacje.

 Ale nie bede zwalac na nikogo - tak sie nauczylam i tak zostanie, a ja wedlug Anonimowej moge byc glupia co tez mi nie przeszkadza choc ubodlo. Nie bede sie klocic , targowac - nie potrafie i szkoda mi na to czasu.

 Nawet w roznicy w zdaniu uznaje metode rozmowy, przedstawienia swej strony, wysluchania drugiej a do tego niepotrzebne jest obrazanie i wyzywanie.

 Niemniej jesli Anonimowa tak lubi a nawet kocha nimi podpierac swoje racje niech tak ma, ja po prostu zaczne ja ignorowac.

 Szkoda ze dobra dyskusja pomiedzy znajomymi zostala zbrudzona, ze nawet w temacie grochu ludzie nie moga spokojnie i po przyjacielsku podyskutowac.



 By ostudzic sytuacje przekaze co dzis wyczytalam : 

jak wiecie po kazdym duzym wydarzeniu powstaja analizy, gdybania, plotki a takze obgadywanie no bo jakze nie skoro niedzielny mecz roku byl pelen najwiekszych krajowych celebrytow a kazdy z nich jest wielokrotnym milionerem. Obgadywano wiec ich tez - ile kosztuje kazda sztuka ubioru, buty, bizuteria., niejedna/niejeden mial na sobie milion dolarow choc to byl tylko mecz, nie audiencja na dworze krolewskim.

  Zdawaloby sie ze przesadne strojenie to przywilej pan a wcale nie bo mezczyzni tez kochaja ubiory z dobrych firm, bizuterie a to oprocz jachtow, jetow i mlodych zon.

 Nie wiem czy pierwsze miejsce zdobyl Tom Brady, bardzo slawny footbolista ale pewna jestem ze w kategorii najdrozszego zegarka tak. Spojrzcie na cene - 740 000 dolarow - a glownie przez to ze wysadzony mnostwem szlachetnych kamieni. Mowiac o zegarkach zauwazylam ze wlasnie ci bogaci wcale nie nosza elektronicznych tylko tradcyjne, uwazane za elegantsze, poza tym wiele ich jest robionych na zamowienie co robi je unikatami i podnosi cene . 

Nie przyjmujcie tego jako krytyki zegarkow elektronicznych - ja tylko podaje fakty mody. Coz, jego pieniedze a ma ich fure. Zdjecie mozna powiekszyc.



 Nowa moda na stary typ zegarkow dala mi nadzieje ze moze moj antyk znowu sie zrobi stylowy?






    

27 komentarzy:

  1. Zgrabnie wybrnelas ze sporu o fasolke po bretonsku robiona na grochu :))))))
    No coz, ja tam wole swoj smartwatch za 280 euro, przynajmniej nikt mi reki nie obetnie, chcac wejsc w posiadanie elektronicznego cacka. Jestem pewna, ze tak samo dobrze pokazuje czas jak zegarki za miliony, a do tego liczy kroki, mierzy cisnienie krwi i robi ekg, wiec jest lepszy od tamtego :)))))
    Fajny ten Twoj, choc nie na co dzien, a na jakies galowe wyjscie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytalam o tych zegarkach robionych na zamowienie - niektore potrzebuja rok czasu by je zmontowac nie mowiac o kamieniach jaki sa ozdabiane.
      Taki zegarek to inwestment a kiedys jego wartosc tylko wzrosnie. Bogatego z pewnoscia stac na zegarek elektroniczny ale widocznie nie uwaza ich za lepsze.
      Ja chyba umre nie posiadajac nigdy dwoch gadzetow - elektronicznego zegarka i czytnika. Ani jedno ani drugie nie jest mi potrzebne a takze jakos nie porywa mego serca.
      Widuje, glownie u kobiet , zegarki elektroniczne bardzo ozdobione - kwiotkami, kamyczkami, majace koluszka do uczepienia breloczkow a te sa w sprzedazy do koloru i wyboru.

      Usuń
    2. Moj smartwatch jest bez zadnych ozdobek, bo nie po to go kupowalam, zeby sie swiecil. Czarny, prosty, nawet cyferblat jest czarny w trybie czuwania, a rozjasnia sie, kiedy potrzebuje jakichs danych, godziny, liczby krokow, temperatury na zewnatrz. On nie jest dla ozdoby ani nie jest inwestycja, ma pewne zadania i z nich akurat sie wywiazuje.

      Usuń
  2. Zegarek jako forma lokaty gotówki...może być. Inwestycje nie muszą być duże. Niektóre mieszczą się w dłoni.
    Twój wisior- bardzo oryginalny i nieco problematyczny( dla mnie)- co wyeksponować w czasie wyjścia- wisior czy odzież?
    Czasem człowiek niknie przy zbyt ,,ekspansywnych,, dodatkach. To tak ogólnie mi sie nasunęło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaden klopot z noszeniem tego zegarka - po prostu zamiast zwyklego naszyjnika czy korali sluzy jako naszyjnik ktory mozna otworzyc i sprawdzic godzine. Z pewnoscia nie jest tuzinkowa bizuteria.

      Usuń
  3. Zawsze każdy mówi że o polityce czy o religii lepiej nie dyskutować, a nam poszło o “fasolkę po bretońsku” widać dla chcącego nic trudnego. No ale dzięki temu fasolka po bretońsku jest jak gdyby sławniejsza, gdyby którejś z nas przyszedł pomysł otwarcia restauracji to mamy już główne danie, no i reklama była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, mozemy otwierac restauracje, Serpentyna bedzie serwowac fasolke po bretonsku, ja zas jestem miszczem w bigosie. Kto dolacza i z czym? Weganie io muzulmanie nie beda mieli czego u nas szukac, bedzie miecho i do tego swinskie. :)))

      Usuń
    2. Wielkie pochwały w życiu zbierałam za naleśniki z twarogiem na słodko, no i uważam że zupy mi dobrze wychodzą, na pewno będą zupy, bo Serpentyna jest mistrzynią zup. Jestem pewna że robisz dobre schabowe, koniecznie schaboszczaki muszą być w polskiej restauracji.

      Usuń
    3. Ooo, z zup to ja jestem mistrzynia ogorkowej. I rosol tez robie bardzo dobry. Schabowe tez moge robic, niezle mi wychodza. :)))

      Usuń
    4. Serpentyna też robi dobra ogórkowa, wiec ugotuje ona, ugotujesz Ty, a ja zjem obie zupy i decyzja zapadnie. Rosół może być Twój. Dobrze by było gdyby była kaszanka na gorąco, zupełnie poważnie myślę że potrzebujemy osobistego rzeźnika, zdecydowanie mężczyznę.

      Usuń
    5. Teraz pytanie zasadnicze: GDZIE otworzymy ten lokal, trzeba bedzie wybrac lokalizacje, gdzie kazda z nas bedzie miala tak samo daleko do domu, zeby bylo sprawiedliwie. Trzeba bedzie wymierzyc, a jesli sie okaze, ze srodek wypada gdzies na oceanie, nie pozostanie nam nic innego, jak usypac nowa wyspe. :)))))

      Usuń
    6. Trudno, będzie nowa wyspa, Chińczyki chętnie nam pomogą, oni już trochę takich wysepek usypali, może nawet zorganizują jakiś pas komunikacyjny dla klientów naszej restauracji.

      Usuń
    7. Też jestem dobra w zupach. Wyspa może być pływająca, to zawsze ją można pociągnąć w jakąś stronę. Chińczyki może pomogą ją ciągać też?

      Usuń
    8. Agniecha, fajnie ze dolaczasz do nas. Wyspa plywajaca to jeszcze lepiej. Tak Chinczyki chetnie pomoga, chlopaki pracowite i zadnych biznesow nie boja sie.

      Usuń
    9. Dziewczyny - blogowo/miedzynarodowa kuchnia to dobry pomysl.
      Wyobrazcie sobie spotkanie nas wszystkich , kazda przynoszaca swoja wlasnorecznie przyrzadzona potrawe. Kazda restauracja by przy tym zbladla!
      Ja sie deklaruje przyniesc ze dwie - trzy zupy, zreszta nie watpie iz wczesniej umowilybysmy sie kto i co by nie powtarzac dan.
      Robie tez dobre manicotti, takie dosc spore rurki faszerowane fajnym nadzieniem miesno warzywnym, podpieczone i polane sosem marinara. Mowie Wam pycha choc pracochlonne a najgorsze to najpierw podgotowac je bez uszkodzenia i sklejenia sie - ale warte meki.
      Odmawiam jednak udzialu chinczykow w tym spotkaniu.

      Usuń
    10. Serpentyna, wiadomo spotkanie bedzie, spotkamy sie zeby omowic nasz biznes, otwarcie restauracji, potrawy przyniesiemy. Wazne jest ustalenie lokalizacji restauracji, tak jak Pantera pisze musimy dokonac pomiarow pomiedzy USA, Niemcami, Polska i Australia gdzie bedzie restauracja i wyglada ze gdzies na oceanie i niekoniecznie trafimy na wyspe, wiec musimy stworzyc wyspe, tak jak Agniecha pisze moze to byc plywajaca wyspa, dlatego pomyslalam ze Chinczyki pomoga w tym. Do biznesu ich nie bierzemy.

      Usuń
    11. Ulzylo mi wiedzac ze chinczyki beda odrzuceni.
      Ja raczej myslalam o spotkaniu nie restauracji - juz nie mam sil na codzinne gotowanie, takie jednorazowe czy nawet coroczne ogarnelabym.
      Istnieja wyspy ktore mozna kupic ale to raczej nie na nasze kieszenie a plywajacej bym sie bala.
      Ustalimy, znajdziemy najlepsze wyjscie.

      Usuń
  4. Twój zegarek bardzo stylowy!
    Dla mnie to głupota, takie drogie gadżety, ale gdy ktoś bogaci się nad miarę, to na cos musi wydawać.
    Kiedyś obejrzałam dokument o bardzo bogatych Rosjanach. Specjalnie dla nich produkuje się butelki szampana wysadzane diamentami czy diamentowe motocykle, nie mówiąc o złotych sedesach czy umywalkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bogaci arabi tez tak zyja - w zlocie i marmurach, maja nawet pozlacane samochody.
    O butelkach wysadzanych diamentami pierwszy raz slysze.
    A ja taka jestem zadowolona z mego skromnego apartamentu w ktorym jedyne zloto to kilka pierscionkow a najcenniejszymi przedmiotami to porcelana otrzymana od rodzicow.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pantera - na wspolne przyjecie nie zapomnij przyniesc swego jajokoniaku !
    Dopiero co odkrylam ze moj polski skep go ma wiec kupilam - i prawie nie mozna go bylo wylewac z butelki bo tak zgestnial , pewnie stojac na polce kto wie jak dlugo.
    Ziec zabronil mi wyrzucic mowiac ze obmysli sposob by rozcienczyc bez zmiany smaku i procentow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywista! Musze wziac w obrone sklep, bo moj ajerkoniak tez zawsze bardzo gestnieje, taka jego natura. Trzeba ostro potrzasac butelka, zeby zechcial sie wylewac do kieliszkow, ale da rade, nie trzeba rozcienczac, a jak juz, to mozna troche mlekiem.

      Usuń
    2. Potrzasanie nic nie dalo! Mysle ze doleje do niego tutejszego eggnog ktory nie jest niczym inna jak baza jajokoniaku i moze kieliszek jakiejs czystej wodki bo polskiego spirytusu tutaj nie kupi. Problem w tym ze te eggnogi maja swoje smaczki, ze moga przydusic ten orginalny, adwokatowy.
      Ach, ilez problemow czlowiek ma na glowie :)))))) Jak nie fasola to jajokoniak !!!

      Usuń
  7. Kiedyś, straszliwie dawno miałam taki zegarek-wisiorek. Był antykiem i wiecznie źle wskazywał godzinę, a każdy pan zegarmistrz twierdził, że nie może go naprawić bo takich części już nigdzie w kraju nad Wisłą nie ma. No i w końcu go sprzedałam jakiemuś entuzjaście staroci. A tak ogólnie rzecz biorąc to ja jestem niesamowicie wprost odporna na modę - dla mnie ważne by rzeczy które posiadam spełniały swoje zadanie a kwestia mody zupełnie mnie nie interesuje, jeżeli dany przedmiot podoba mi się i spełnia swe zadanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokazany zegarek jest tak stary ze nakrecany a mam jeszcze inny stary tez nakracany i tak dawno ich nie uzywalam ze nie potrafie powiedziec jakie dokladne.
    Mam troche podobnie jak Ty ceniac czesto to co kto inny by zlekcewazyl, jak porcelane otrzymana od rodzicow.
    Jesli chodzi o mode to instynktownie zawsze nosilam modne ale zarazem klasyki nigdy nie wychodzace z obiegu. Trzymam suknie ktora mialam na slubie syna, 21 lat temu a udalo mi sie kupic nie tylko zachwycajaca ale taka ktora gdybym zalozyla dzisiaj nadal by byla stylowa. Duzo takich mam - o nie przemijajacym stylu, nieprzeladowane, nie tuzinkowe. Zdobilam dyskretna bizuteria, albo szaliczkiem czy zakiecikiem i , a to nie przechwalka tylko fakt, zawsze i wszedzie bylam troszke "inna" a elegancka.
    Mysle ze mialam i nadal mam w sobie europejski dobry gust, klasyczny.
    Obecnie prawie niczego nie dokupuje oprocz bielizny a co mam nie zedre do smierci. Powinnam przegladnac buty bo widze ze za duzo przywiozlam a chodze doslownie w dwoch parach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z butami całe życie miałam "hopki", bo jak powiedział kiedyś pan szewc to powinnam chodzić w zamszowych grubych skarpetkach bo mam zbyt delikatną skórę na całych stopach. 3/4 życia wiecznie miałam poobcierane pięty lub palce i do często do krwi. Teraz chodzę w chińskich , nie zamszowych ale z jakiegoś materiału, mam trzy pary w pasujących mi kolorach i wreszcie nie mam otartych pięt. Adidasy, choć mam skórkowe też mi nie masakrują stóp. Aktualnie u mnie -2 stopnie i....pada śnieg!

      Usuń
  9. No to mnie Panie zainspirowały i dzisiaj robię grochówkę. Groch jest suszony, zielony i łupany. W ogóle nie trzeba go moczyć. Mam kiełbasę i trochę tzw. kanadyjskiego boczku (czyli nie tłustego). Marchewka, seler, przyprawy, wywar ziołowy i będzie pyszna zupka.
    Wygląd będzie taki:

    https://smaker.pl/przepisy-zupy/przepis-zupa-z-zielonego-grochu,187039,agafia.html


    Pozdrawiam,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja bardzo lubię modę klasyczną, ale to nie oznacza, że chodzę w wieloletnich ciuchach bo moim zdaniem po nich widać ten ząb czasu. Ja lubię eleganckie, niezniszczone torebki i buty. Czasem taka elegantka ma starą, wyświechtaną torebkę i zniszczone, zaniedbane buty. To nie wygląda ładnie. Tak samo jak facet w zniszczonych butach.
    Pozdrawiam.
    Anna

    OdpowiedzUsuń