Nagle, bo nie wiadomo kiedy czas zlecial, moi dwaj wnukowie stali sie mlodziencami, kazdy prowadzac swe prywatne zycie. Skonczyly sie czeste telefony, przesylanie wiadomosci i zdjec, dzielenie sie wydarzeniami, wizyty - z powodu braku czasu na to.
Ostatni raz kiedy widzialam sie z nimi to gdy jeszcze z zyjacym mezem odwiedzilismy ich w Bostonie gdzie mieszkaja, zeszlego roku w lutym, nie wiedzac ze to ostatnie spotkanie wnuki-dziadkowie.
Oslabienie kontaktow powstalo z powodu braku czasu wnukow - starszy wyjechal do swej uczelni mieszczacej sie pod Nowym Yorkiem odwiedzajac Boston i rodzinny dom raz na miesiac a jego wizyty polegaja glownie na odsypianiu, mlodszy wiadomo - pol dnia w swej szkole, reszte przeznaczajac na zycie towarzyskie i pilkarskie treningi/mecze. Majac swe "dorosle" zycie oczywiscie ze rodzice i dziadkowie przesuneli sie na bardzo dalekie miejsca waznosci.
Co wiem o ich zyciu, dorastaniu to od syna otrzymujac od nich tylko okazyjne telefony, krotkie, zwiezle i takie "I love you, grandma" .
Jakby tego bylo malo mlodszy, obecnie majacy 17 i pol roku (starszy za 3 miesiace bedzie mial 20) zostal rok temu bardzo powaznie ustrzelony strzala Amora. Strzala nosi imie Aurora. Na zdjeciu widzialam ze bardzo urodziwa dziewczyna. Okazalo sie ze wnuk zostal obdarzony wzajemnoscia bo inaczej nie wiadomo co by sie dzialo, pewnie nastapilby koniec swiata.
Tutaj musze wpisac objasnienie systemu transportacji, ktora wyglada roznie zaleznie gdzie sie mieszka. Duze miasta maja dobre i czeste autobusy, pociagi, kolejki metra, jednak inaczej jest gdy sie mieszka na obrzezach miast a wlasnie one mieszcza wiekszosc ludnosci, bedac "sypialniami" miast. Bez samochodu ani rusz!
W USA prawo jazdy mozna otrzymac w wieku 14 lat z tym ze wtedy taka mloda osoba musi prowadzic samochod z towarzyszaca dorosla, samodzielnie od 16tego roku zycia.
Starszy wnuk mieszkajac w akademiku nie potrzebuje samochodu, pomiedzy Bostonem a miejscem uczelni jezdzi pociagiem, z mlodszym bylo tak ze byl uzalezniony od Mamy - ona z nim jezdzila jako nadzorczyni, pozniej gdy osiagnal to magiczne 16 mogl sam prowadzic ale nie bylo to wygodne bo matka przeciez potrzebowala samochod na swoje potrzeby. By wiec po szkole wnuk mogl chodzic na randki a takze spotykac sie z kolegami, musial kombinowac : jesli mama nie miala czasu go podrzucic to Aurora przyjezdzala po niego albo ktorys z kolegow. Dla wnuka bylo to frustrujace, takie umawianie sie, poleganie na kims, nie mowiac ze byl jedynym z grupy bez wlasnego samochodu co mu dawalo uczucie traktowania go jak malego chlopczyka.
Obaj wnukowie byli posiadaczami funduszu studenckiego zalozonego przez nas, dziadkow, z chwila urodzenia. To konto wlasciciel moze uzywac w okreslonych okolicznosciach, nie kiedy mu sie chce i na co chce wiec praktycznie istnieje i rosnie dopoki te okolicznosci nie okaza sie uzasadnione - czyli nie moze ruszac.
On, podobnie zreszta jak starszy, "pracowal", glownie we wakacje - m. in. byl asystentem trenera mlodej druzyny pilkarskiej, udzielal korepetycji, a najczesciej pracowal w Country Club, poczatkowo bedac chlopcem od wszystkiego zanim doczekal sie pozycji golfowego caddy. To jest intratne zajecie bo dajaca bardzo wysokie napiwki. Poza tym wciaz otrzymywal prezenty w postaci gotowki, a to z okazji urodzin, gwiazdki czy tylko jako widzimisie - i majac wlasne konto bankowe skladal sobie.
Gdy narzekal na ta samochodowa sytuacje mowiec ze potrzebuje wlasny samochod spotkal sie z odmowa. Poszedl wiec po rozum do glowy i niedawno podjechal pod dom wlasnym samochodem, kupionym za wlasne oszczednosci! To jest lekko uzywany samochod, Honda Civic, z malym przebiegiem. Wazne ze kupiony za wlasne pieniadze i ze wreszcie wnuk ma swobodny dostep do auta, nie musi sie prosic i umawiac i dziekowac za przysluge. Uszczesliwilo go to, w dodatku jest dumny ze za swoje, ze za gotowke, ze nie trzeba auta splacac. Nie mowiac ze zawsze wszystko co PIERWSZE jest przezyciem.
Prosilam o zdjecie auta bo lubie do albumu rodzinnego wkladac takie uwieczniajace wazne wydarzenia ale jeszcze nie dostalam. Oczywiscie ze glownym powodem tego kroku byla Aurora. On i Aurora po wakacjach zaczynaja ostatni rok gimnazjum, nie wiemy jaki kierunek studiow wnuk wybierze bo on sam nie wie ale podejrzewamy ze pojdzie tam gdzie pojdzie Aurora.
To wszystko mowi mi jak bardzo wnuk jest porazony strzala Amora, tak jak sie okresla "porazony blyskawica".
Ani troche mnie dziwi bo przeciez czyz nie spotkalo mnie podobne gdy mialam 16 lat? Dobrze chociaz ze w tamtych czasach nie wymagalo samochodu :)
Gratuluję obu wnuków - wyjątkowo energiczni i dobrze myślący.
OdpowiedzUsuńAurora w wieku lat 17 - piękne oczarowanie, które wyzwoliło w nim pokłady dobrej energii, życzę im wszelkiej pomyślności.
Aurora - bardzo olsniewiajace imie, nieprawdaz? Moze nawet oslepiajace.
UsuńJa mam jeszcze jedno, historyczne, skojarzenie - salwy Aurory były sygnałem Rewolucji Październikowej 1917 roku.
UsuńTak, ta Aurora miala swoja slawe....
UsuńA wnuk wciaz mnie poprawia gdy mowie Aurora wbijajac w glowe ze powinnam wymawiac "Rora" jako ze u niej to AU jest nieme.
Nieme AU - a przecież to skrót od Australia.
UsuńZ drugiej strony, Australijczycy też nie potrafią wymówić wyraźnie nazw swojego kraju, wychodzi im jakaś ooustralia.
U mnie co stan albo rejon to inny sposob wymawiania tego samego. Np moje dawne Arkansas najczesciej u innych brzmialo "Arkenso" z tym ze to "o" bylo takie ni o ni a.
UsuńNajwiecej drwin ze sposobu wymawiania, akcentu, dostaja bostonczycy.
Jak miło czytać o młodzieńczej miłości i starcie w dorosłe życie z takim zapleczem.
OdpowiedzUsuńMy tez założyliśmy synowi konto studenckie, z którego mógł skorzystać tylko za naszą zgodą i wiedzą.
Wielu ludzi nie myśli o przyszłości, żyjąc z dnia na dzień, a czas szybko leci!
Oby miłość kwitła nadal i była motywująca dla obojga!
jotka
Kazde malzenstwo - i jak okazuje sie kawalerowie tez, powinni oszczedzac. Ilez razy oszczednosci pomogly nam w niespodziewanej sytuacji!
UsuńA wnukowi chwali sie ze nie wydawal na glupstwa tylko zuzyl bardo praktycznie i potrzebnie.
Wnuczek baaardzo oszczędny
OdpowiedzUsuńTo dobrze wróży na przyszłość. Uważam, że chłopcy mający fajną dziewczynę ( narzeczoną) myślą bardziej rozważnie. Mają zajęty czas. Nie włóczą się z kumplami i robią mniej głupot.
Zaimponowal nam tym ze nigdy oszczednosci nie zmarnowal na glupoty tylko trzymal.
OdpowiedzUsuńPrzydaly sie na konieczny i pozyteczny zakup.
Dobrze byloby gdyby mu zwyczaj oszczedzania utrwali sie na zawsze - ja sama iem jak dobrze miec oszczednosci, byc zabezpieczonym na niespodzianki.
Popatrz , popatrz- obie mamy po dwóch wnuków, u mnie starszy skończył w styczniu 16 lat, a w 40 dni później młodszy skończył 14 lat. Starszy ma przed sobą ostatni egzamin maturalny, będzie zdawać chemię. Aktualnie u moich jest gość z Francji, w ramach wymiany uczniów "zaprzyjaźnionego" francuskiego gimnazjum i jest to gość Młodszego. Młodszy przegonił wzrostem Starszego i ma już 180 cm i omal nie pęknie z dumy. To nie ważne, że to raptem tylko 4 cm, ważne że "jest wyższy". Starszy będzie składał papiery na studia informatyczne - on już od dość dawna bierze udział w zajęciach na takiej właśnie uczelni , więc mamy nadzieję, że go na te studia przyjmą. Tu nie ma egzaminów wstępnych tylko składa się podanie , w którym należy umotywować odpowiednio swą chęć do podjęcia właśnie takich studiów, sprecyzować co się już potrafi i t.p. Jak na razie to nie mają presji w kierunku posiadania samochodu, bo własny samochód w Berlinie to typowy strup na głowie- chroniczny brak miejsc do parkowania, a komunikacja miejska jak na razie obu chłopcom wystarcza, zresztą naprawdę jest całkiem dobra. Obaj mają jakieś ciągoty do żeglarstwa, większe niż do posiadania samochodu. Starszy zrobił kurs ratownika wodnego, zresztą obaj regularnie pływają w ramach tego, że tu każde dziecko musi uprawiać jakiś sport oprócz tego co muszą robić w ramach szkoły. W te wakacje Młodszy pojedzie w ramach wymiany do Francji i pewnie moi też pojadą do Francji w wakacje, bo jeszcze nie byli na wakacjach we Francji. Na razie zrobimy wszyscy razem wypad do Polski nad Bałtyk. Młodszy wybrał sobie gimnazjum, w którym cały program liceum będzie wykładany w języku francuskim.
OdpowiedzUsuńO tak - istnieje duzo podobienstw w dorastaniu naszych wnukow a takze systemu edukacji. Starszy od poczatku byl tym 'Madrym" i przesuwanym do coraz bardziej madrzjszych szkol a dalo mu to bardzo duzo bo teraz ma uczelnie za darmo a przeciez wiesz ze u nas edukacja jest droga.
UsuńOn tez urodzil sie z komputerem w rece i zawsze mowil o zostaniu informatykiem a tymczasem gdy doszlo do wyboru kierunkow poszedl na medycyne. Przy tym wyborze korzystal z porad kilku doradcow i okazalo sie ze informatyka jest u nas rynkiem nasyconym, juz nie te wczesne czasy gdy byla czyms nowym i rozwijajacym sie. Poza tym dotarlo do niego ze nie chce zycia spedzic za biurkiem, chce wykonywac zawod ktory jest aktywnym, chce widziec ze faktycznie robi cos , widziec efekty inne niz cyfrowe. A medycyna, jakakolwiek specjalnosc wybierze, zawsze jest potrzebna i bardzo intratna. Chodzi mu pewna po glowie o czym Ci pisalam.
Mlodszy mial wiele zainteresowan, troche odmiennych niz starszy brat, myslal kiedys o zostaniu astronomem ale obecnie, kiedy akurat jest czas na decyzje , stal sie niezdecydowanym. Na szczescie ich matka dobrze ich prowadzi wiec pewnie i w tym pokieruje nim wlasciwie.
Moi maja ciotke we Francji wiec za kazdym razem odwiedzania drugich dziadkow wpadaja do niej "po drodze" co dalo im okazje lizniecia jezyka ale nie znaja francuskiego dokladnie, ot tyle by sie dogadac. Tu dodam ze czytajac liste intratnych i potrzebnych zawodow podano ze lingwistysci sa przy szarym koncu. Natomiast znaja hiszpanski bo to drugi jezyk ameryki, i turecki co im za bardzo niepotrzebne. Polskiego to chyba ani slowka.
Mnie tez sie podoba zeglarstwo ale zaglowka daleko nie zajedzie, na pewno nie na ladzie, to raczej hobby, rozrywka niz srodek komunikacji.
Ogolnie jestem zadowolona i dumna z wnukow a z tego co piszesz Ty masz tez powody do dumy ze swoich.
Zasylam moc serdecznosci.
Ty żyjesz miłościami wnuków, nie ma to jak być młodym, zakochanym, wspaniale uczucie. A mnie zaniosło aż do drugiej wojny światowej. Latając po internecie, żeby się zrelaksować i uciec od polityki (na trochę) wpadło mi w oko zdjęcie Marleny Dietrich i jej piosenka z 1938 roku “Lili Marlene”. I tak zawładnęła mną ta piosenka że słucham jej już drugi dzień. A wtedy w czasie wojny młodzi chłopcy - żołnierze taka namiastkę miłości mieli, słuchali tej piosenki …tesknili, marzyli i mieli nadzieję na miłość. Piosenka była słuchana przez żołnierzy bo obu stronach, niemieckich i alianckich,
OdpowiedzUsuńDo wnukow i Belli, Tereso.
UsuńWiem ze moje dzieci i wnuki poradza sobie beze mnie ale Bella nie jako ze jest strasznie do mnie przywiazana, nikogo innego nie uznaje. Przejmie ja corka dajac najlepsza opieke ale dla Belli nie bedzie to samo. Wiec martwie sie tym co moze brzmi smiesznie - ale tak jest.
Mnie tez sie czasem przyczepia jakas piosenka , chodzi mi po glowie przez pare dni ale rockowa. Dobrze ze obecna technologia daje mozliwosc sluchania czego sie chce, nawet tak starego.
Ach, te milosci mlodego wieku - przynajmniej to sie nie zmienilo w tym wciaz zmieniajacym sie swiecie.........
Jak się okazuje 16 lat to niebezpieczny wiek. Wiem po sobie. 😉
OdpowiedzUsuń