Czy tez tak macie ze przez dlugi okres nie dzieje sie nic poza codzienna rutyna, dni uplywaja spokojnie I bez zaklocen a gdy zacznie sie cos dziac to kilka rzeczy naraz ? Nagle mamy duzo glowkowania I planowania jak ulozyc by nie kolidowalo z rutyna, praca, I nie zameczylo na smierc?
Jakims cudem taki bede miec pazdziernik - naskladalo mi sie kilka mniejszych czy wiekszych powinnosci I choc zadna nie jest ponad sily I zamiary, jednak wszystkie "do kupy" zrobia nadchodzacy miesiac niezwykle aktywnym.
Powinnam przygotowac list, recznie pisany, do bardzo dawnej przyjaciolki w Polsce, takiej ktora znam dluzej niz wlasne dzieci. Oprocz okazyjnych kartek wymieniamy listy dwa razy w roku. Poniewaz zawieraja wiadomosci z kilku miesiecy to sa raczej dlugie a dzieki komputerom reczne pisanie stalo sie niewygodne i meczace. Moja przyjaciolka nie ma komputera wiec musimy komunikowac sie ta droga - poza rzadkimi telefonami. List bedzie do wyslania przed Swietami ale uznalam ze rozsadnym bedzie zaczac go teraz I pozniej dodac wiadomosci z ostatniej chwili.
18tego ide na concert Bon Jovi. Przyjemnosc, nie robota ale juz widze jak tyle co wroce z pracy I biegiem bede sie malowac, stroic I z jezykiem na brodzie jechac na concert.
Zachcialo mi sie nastepnej renowacji w domu a to tylko jedna z trzech ktore mam na mysli. Po co szukam sobie klopotu kiedy nie musze, kiedy obeszloby sie? Pewnie dlatego ze da mi to zadowolenie gdy bedzie poza mna a moje oko cieszyc sie nowym.
Nastepnym zgryzem jest zaproszenie do Miami czyli odwiedziny corki. Ta wizyta wydaje mi sie zbyteczna gdyz dopiero co byla u mnie I znow przyjedzie w Swieta. Moj wyjazd bardzo pomieszalby zycie ludziom u ktorych pracuje ale to tylko drobna niedogodnosc - zwyczajnie wole by dzieci przyjezdzaly do mnie - lepiej sie czuje I gospodaruje na wlasnych smieciach.W tej sprawie nie podjelam jeszcze decyzji , nadal rozpatrujac za I przeciw.
Wisi nade mna widmo innej podrozy, kosztowniejszej I bardziej meczacej a najgorsze ze to podroz -koniecznosc, zadna przyjemnosc, cos co sie robi z musu I obrzydzeniem. Nie wiem czy I kiedy ale poniewaz project istnieje nalezy sie don nastawic.
Ostatnim "niespodziewanym" a ciezkim bedzie weekend 24-28 pazdziernik kiedy to moi pracodawcy urzadzaja sobie romantyczny urlop we dwoje, mnie zostawiajac na piec dni I nocy z corkami, ich szkola, domem, ogrodem I psem. Nie bedzie to pierwszy raz ale najdluzszy I - przeraza mnie!!!! Nie tylko duzo obowiazkow ale ogromna odpowiedzialnosc - przeciez ktos powierza mi bezpieczenstwo I zdrowie swych dzieci. Dziewczyny nie sa niemowlakami - starsza ma 13 1/2 lat, mlodsza 10 1/2, sa samodzielne I dosc zdyscyplinowane a gdy sie zdarza ze zostaja ze mna na dluzszy okres czasu to rodzice wymagaja jeszcze wiekszego posluchu I nie utrudniania fochami czy sprzeczkami, balaganiarstwem itd. Mam u nich wlasna sypialnie I lazienke, korzystam ze wszystkiego co mi potrzebne jak kazdy czlonek rodziny a jednak bardzo szybko bedac na takim dyzurze, chce mi sie do wlasnego domu, wlasnych scian, gratow a przede wszystkim tej swobody robienia czego mi sie chce na zawolanie. Z doswiadczenia wiem jak w takich dniach czas strasznie sie dluzy a swiadomosc ze moj wlasny dom jest tylko 10 minut dalej, wcale nie pomaga.
Gdy tylko bede miec to wszystko za soba, gdy tylko wroce do mej ukochanej rutyny I spokoju, nadejda swieta.....
Z innej beczki - nadal trwa u mnie lato tyle ze temperatury nizsze, pomiedzy 26-30, z chlodnymi wieczorami I porankami. Najwyzszy czas gdyz poczatek wrzesnia uraczyl nas najwiekszymi upalami tego lata a takze 6ciotygodniowa susza. Nadal zupelnie zielono I kwitnaco a sklepy zawalone ozdobami na Halloween, Thanksgiving I B. N. wygladaja smiesznie w tej zielono-letniej oprawie. Jednak dni o wiele krotsze, powietrze inne, chryzantemy kwitna I lada dzien nastapi gwaltowna zmiana sezonu na ten gdy mokro, ponuro I pelno lisci do grabienia. Dosadzilam cebulek narcyzow, krokusow I innych wiosennych kwiatow I truchleje aby odwiedzajacy moj ogrod chipmunk, ktoremu dalam imieToby, nie okazal sie lasy na cebule I nie powyjadal mi ich. A on, spryciaz, kradnie sasiadowe orzechy a zajada sie nimi w mym ogrodzie, pewnie nie chcac byc przez wlasciciela przylapany na goracym uczynku :)
Rzeczywiście, mocno obłożony miesiąc ! Koncert BJ, ekstra, to nic, że wymaga pośpiechu ! Czasem i mnie zdarza się , że ponakładają się wręcz terminy różnych spotkań. Wszystko jednak zawsze udaje się bo jestem zorganizowana, ale tym chętniej wracam do swojego błogiego spokoju. Serdeczności, Serpentyno, liczę na relację z koncertu :))
OdpowiedzUsuńKochana, to normalne- albo się nic nie dzieje i człowiek paznokcie obgryza marząc by wreszcie coś się zaczęło dziać, albo jedno wydarzenie pogania następne.Ten mniej przyjemny Twój wojaż może da się jakoś uprzyjemnić, np. jakimś miłym spotkaniem??? Mam nadzieję,że koncert spełni Twoje oczekiwania. Co do Miami- no, stęskniło się dziecko, albo ma jakąś niespodziankę dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńŚwięta- no cóż, mój już zaczyna wybrzydzać, że jedziemy do dzieci, bo mu wygodniej w domu.A ja znów jako bufor między córką a ojcem.
Ciekawa jestem Twoich wrażeń z koncertu, bo zupełnie nie wiem jak wypada głos Bon Jovi poza nagraniami w studiu. Czekam więc na relację z koncertu.
Uzup0ełniam czytanie, byłam na poprzednim Twoim poscie, skomentowałam
Buziaki;)
P.S.
U mnie jesień całą gębą- w nocy ma być dziś+2 a w dzień było +11, ale był wiatr,więc myślałam,że jest znacznie chłodniej.
Koncert to ten latwy I przyjemny "project", najmniej spedzajacy mi sen z oczu. Wspomnialam go by przekaz zaladowanego miesiaca byl kompletny I urozmaicony, hihi.
OdpowiedzUsuńI ja jestem zorganizowana jednak czasem character wydarzen nie pozwala sprawom isc po naszej mysli. Dobrym tego przykladem jest 5 dni z dziewczynami - przypadna na dni szkolne I weekend, beda wiec skladac sie zroznych powinnosci . Moze zechca odwiedzac kolezanki, moze do nich ktos wpadnie, moze zechca pojechac do kina, moze pokloca sie I bede musiala byc arbitrerem sprzeczki? Jednym slowem nie wiem co mnie czeka I nie wszystkim moge kierowac.
Opisze concert, przyrzekam a Ciebie mocno pozdrawiam.
A z drugiej strony - byleby innych, gorszych wydarzen nie bylo, co nie?
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie ze jesli przezyje ten pracujacy weekend to juz nic mnie nie zabije :)
"Obmowie" Bon Jovi a przyjdzie mi latwo bo wcale nie jest moim ulubionym.
Trzymaj sie zdrowo:)
czasami tak jest, albo nic sie nie dzieje a jak sie dzieje to az za duzo, ale wszystko jest do przezycia :) dasz rade , duza dziewczynka jestes, jesli chodzi o pilnowanie dzieci to chyba tez bym sie tak czula jak Ty, konertu zazdroszcze, ale mysle ze na niego pacykowac sie nie musisz ;) ubiesz sie luzno bo tam trzeba sie pawic toz to nie muzyka powazna ;) no ladne mi chlodniej 30 stopni hahahahahah
OdpowiedzUsuńKochana - jest chlodniej gdyz nawet te okazyjne 30 duzo lepsze niz gdy mielismy dzien w dzien 40, a I to tylko w pelni dnia, poranki I wieczory sa zupelnie inne.
OdpowiedzUsuńI ja mysle ze weekend z dziewczynami jakos przezyje, niemniej odpowiedzialnosc +pobyt w obcym domu stwarza stress I martwie sie tym z wyprzedzeniem.
Czesto bywam na koncertach, obyta jestem z ich zwyczajami I atmosfera - I zawsze staram sie wygladac stosownie do okazji czyli na luzie a zarazem podkreslajac iz biore udzial w radosnej, swobodnej imprezie. Na koncerty symfoniczne ubieram sie bardziej konserwatywnie I stosowniej dla starszej pani :)
Nie zazdroszczę Serpentynko. Ja uwielbiam juz mój swięty spokój. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńI ja najbardziej cenie swiety spokoj a jesli chce zaklocenia, rozrywke czy cokolwiek to lubie sama nimi kierowac I dawkowac, nie chce nic narzucanego I w jednym czasie.
OdpowiedzUsuńZycze swietego spokoju I zdrowia, Uleczko :)
Dużo masz tego faktycznie. mi też zazwyczaj się tak składa, ze jak nie ma to nie ma, a jak jest to wszystko na raz.
OdpowiedzUsuńu nas to już zima prawie, dzis rano było tylko trzy stopnie ciepła. a ja juz zdązyłam sie przeziębić i czuję sie fatalnie...
pozdrawiam serdecznie :)
A przeciez jestem kobieta 65letnia, po 40+ letnim malzenstwie, emerytka I to wszystko nie powinno mi sie zdarzyc, powinnam miec kompletny spokoj I rutynowe zycie!
OdpowiedzUsuńZartuje I przesadzam oczywiscie, choc faktycznie takiego tloku wydarzen to dawno u mnie nie bylo.
Przykro mi ze juz tak u Ciebie zimno I juz kapie Ci z nosa a to takie meczace.
I u mnie codzien jakis maly znak ze sezon sie zmienia ale co narazie 25 st.
Badz zdrowa, Shaak Ti I trzymaj sie ciepla.
Ja lubię, gdy coś się dzieje, bo najgorsza jest rutyna. Ona powoduje, że dni są szare i monotonne, a tego chyba nikt nie znosi. Trochę stresujący jest ten weekend z dziewczynkami, ale skoro są grzeczne, to na pewno miło spędzicie czas. Będę trzymała kciuki:)
OdpowiedzUsuńStrasznie zazdroszczę Ci tych wysokich temepratur! Dziś rano było u mnie zaledwie 3 stopnie. Wprawdzie słonko pieknie świeci, ale zimno i już!
Mimo ze one ani w pieluszkach, ani nie trudne do kontroli , to jednak calosc mnie przeraza - bo ogromna odpowiedzialnosc a we mnie potrzeba wykazania sie najlepszym co mozna. Pewnie wiesz ze opiekujac sie czyims robimy to z wiekszym poczuciem odpowiedzialnosci niz gdyby bylo nasze.
OdpowiedzUsuńNadal mamy cieplo, choc juz nie dawne ukropy. Ostatnie trzy dni 26st I mzawki - z taka jesienia moge zyc do wiosny :)
Dziekuje za kciuki I serdecznie Cie pozdrawiam.