29 października 2013

INNA STRONA LATANIA

       Nie bylo mnie na blogowni przez pare dni gdyz praca skazala mnie na wygnanie - rodzice dziewczat urlopowali sie w San Francisco a ja im matkowalam, ojcowalam, szoferowalam I gospodarzylam przez 5 dni I nocy, mieszkajac u nich.

Dla wiecznych kronik wspomne ze poszlo nadzwyczaj latwo I dobrze I sa prorocznie iz skoro tak to pewnie zdarzy sie czesciej :)

Rodzice wylecieli w roznych dniach bo tak dyktowaly ich prace ale mieli wracac razem. Gdy wylatywal ojciec I dawal mi ostatnie instrukcje  a ja napomknelam iz mam nadzieje wypelnic je dobrze I splenic pokladane nadzieje, ze rozumiem jaka ciazy na mnie odpowiedzialnosc, to zaznaczyl iz nie wyjezdzaliby gdyby nie czuli ze moga na mnie polegac. I dodal cos co zupelnie mnie powalilo: ze wracaja tym samym samolotem I jesli "cos" sie stanie to zostaje z dziewczynami na dobre!

Gdy go zganilam za takie mysli to uslyszalam - dlaczego nie? Katastrofy samolotow zdarzaja sie, tak samo jak przypadki ze gina w nich oboje rodzice a nawet cale rodziny. Ze ma znajomych ktorzy biorac to pod uwage nie lataja razem a gdy wypadnie podroz rodzinna to dziela sie dziecmi I podrozuja osobno. 

Nie wiem czy on I zona zrobili w zwiazku z ta mozliwoscia jakies prawne kroki ale wiedzac ze sa ludzmi planujacymi, zabezpieczajacymi sie, przewidujacymi, moge sie domyslec ze tak.

Nie maja zadnej rodziny w naszym miescie ale wiem ze istnieja jakies ciotki, rozrzucone po USA I moge przypuszczac ze w razie czego one bylyby prawnymi opiekunkami corek. Ale zanim by przylecialy faktycznie na moje barki spadloby zajmowanie sie dziewczynami. Pewnie I przez jakis czas pozniej tez jako ze jestem z nimi trzeci rok I dobrze znam szkolna rutyne, pozaszkolne zajecia  I inne codzienne zwyczaje.

Ta niezbyt mila rzeczywistoscia podzielilam sie bliskiej znajomej I tu spotkala mnie druga niespodzianka bo uslyszalam iz statystyki mowia ze katastrofy lotnicze sa rzadsze niz samochodowe wiec nie ma co sobie nimi zawracac glowy! I ja o tym wiem ale absolutnie nie zgadzam sie z takim mysleniem - bo ze sa rzadsze nie znaczy iz ich nie ma, nie znaczy ze nie zabijaja rocznie setek ludzi, w tym wymiataja z oblicza ziemi cale rodziny.

Ilez rzeczy robimy bo statystyki nam podpowiadaja I strasza! Czemu nie moze tyczyc katastrof samolotowych? Moze nie zdaje sobie sprawy ze w USA latanie jest codziennoscia bo odleglosci tak dyktuja a wiadomo ze im czesciej to ryzyko wzrasta.

Dyskusja ze znajoma nie byla dluga - byc moze dlatego ze zakonczylam dosc ostro mowiac - taaak, to powiedz to tym ludziom ktorych samolot zabil - ze statystycznie powinni jeszcze zyc.

Mysle ze nie przemyslala dobrze tematu I palnela pierwsze lepsze co jej przyszlo na mysl.

 Czy nie jest faktem ze prezydenci I ich vice lataja osobno wlasnie z ostroznosci a przeciez ich samoloty sa niby super bezpieczne? Dlaczego takim dziwnym jest gdy rodzina podrozuje osobno, dlaczego mysli sie o tym jako przesadzie?

 Ja mysle ze skoro da rodzicom poczucie zabezpieczenia, danie szansy przezycia polowie rodziny, nic zlego nie robia.

Jednak perspektywa opieki nad dziewczynami z tego powodu, chocby chwilowa, nie cieszy mnie.

Co za przygody spotykaja mnie u schylku zycia!!!!

 

P. S. U mnie nadal nadzwyczajnie zielono, zolci I czerwieni jak kot naplakal a od dzis ma byc nawet cieplej niz bylo ostatnimi dniami - 26 st. Drzewa pelne zielonych lisci, kwiaty kwitna, bez problemu w dzien nosi sie krotki rekaw - coz to za Halloween bedziemy miec? 

 

10 komentarzy:

  1. Coś w tych statystykach jest, ale na głupotę nie ma lekarstwa i dlatego w Polsce zginęli kilka lat temu w katastrofie lotniczej najwyżsi dowódcy wojskowi, a chyba dwa lata później prezydent z całą świtą, bo sobie polecieli do Smoleńska jednym samolotem. Przez to od tamtej pory mamy w polityce i mediach niezły cyrk.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska czesto postepuje po swojemu, odmiennie niz reszta swiata, co nie zawsze jest dobre.
    Niby na politykow patrzymy innymi oczami ale przeciez byli czyimis ojcami czy bracmi.
    W wypadku osob prywatnych nie obowiazuja inne prawa - jesli chca latac osobno to niech tak robia, wcale nie kosztuje mnie to drapania sie po glowie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. MM bardzoooo często lata i zawsze z lotniska puszcza wiadomość, że doleciał, jestem spokojniejsza. Nie zwracam uwagi na statystyki bo są albo zawyżone lub zaniżone. No miałabyś trochę problemów w związku z...ale miejmy nadzieję że wszystko będzie dobrze. U mnie też jest bardzo ładnie. Podobnie jak u Ciebie liści czerwonych na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. W mojej rodzinie podobnie - dzwonimy by powiadomic jak podroz leci, o opoznieniach itp.
    I ja nie zwracam uwagi na numery statystyczne - sam fakt ze katastrofy sa realne wystarczy.
    Nie wiem gdzie mieszkasz ale, jak piszesz, pogode I przyrode mamy podobna wiec pewnie I Twoj Halloween minie w nietypowym cieple.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam w statystyki nie wierzę. Zawsze byłam bardzo spokojna gdy lecieliśmy wszyscy razem - no bo gdyby coś to nie byłoby problemu. A ponieważ najbliższej rodziny nie mieliśmy, to kiedyś powiedziałam bratu ciotecznemu, że w razie gdyby z nami się coś stało, a została sama M., to będzie się musiał nią zająć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze statystykami jest bardzo roznie, jesli chodzi o wiare w nie. Wszyscy mowimy ze nie wierzymy ale okazuje sie ze wciaz sie nimi kierujemy, cytujemy, zastanawiamy I maja wplyw na nasze postepowanie.
    Jak Ty nie wierze, nie krepuja mego stylu zycia a w tym wypadku ich nawet nie potrzebuje bo wiem ze katastrofy lotnicze istnieja, ludzie w nich gina.
    Ze statystycznie mniej niz w samochodowych tym zmarlym nie zmienia niczego, co nie?
    Pozdrawiam Cie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm, statystyki faktycznie podaja, ze podroz samoletem jest najbezpieczniejsza poniewaz jest malo katastrof lotniczych i statystycznie w tych katastorfach ginie najmniej ludzi. Masz racje Serpentynko, to nie jest gwarancja na to, ze akurat ja czy Ty na taka katastrofe ( ktora zdarza sie na iles tam lat) lecac samolotem nie trafimy.
    Mysle podobnie jak Anabell, kiedy gdzies wyruszamy zawsze zostawiam namiary na polisy, kontakty, aby moj syn nie mial problemow gdyby cos sie stalo.
    Zycie jest nieprzewidualne i czasami nawet wyjscie na druga strone ulicy moze grozic wypadkiem.
    Mile jest to, ze Twoi pracodawcy maja do Ciebie takie zaufanie, to wiele znaczy.
    Fajnie, ze poradzilas sobie z tym rozbrykanem babincem - buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje myslenie calkiem podobne do Twego, Ataner.
    I nie przeszkadza mi jesli niektore rodziny lataja osobno, jesli daje im to spokoj I poczucie zabezpieczenia na ile to mozliwe.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U Was faktycznie częściej się lata samolotami więc i większe środki ostrozności trzeba brać pod uwagę. u nas co weekend podają, ze kilkadziesiąt osób zgineło w wypadkach samochodowych. to jest bardziej przerażające. zwłaszcza, ze autem też najczęsciej całe rodziny podróżują.
    U nas też ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Styl zycia, technologie pracuja w dwie strony - ulatwiaja ale I stwarzaja nowe niebezpieczenstwa.
    Smiesznie sie stalo bo po Halloweenowej nocy jakby wiecej zoltych lisci, trawniki bardziej nimi zasypane :)

    OdpowiedzUsuń