Dzien po dniu dwie okazje do celebracji a poniewaz wypadly tak blisko weekendu I cudownej pogody az sie prosi by je milo upamietnic. Mozna nawet piknikiem jesli ktos woli na swiezym powietrzu zamiast wsrod scian.
Dzisiejsza to 30ta rocznica przybycia mej rodziny do USA.
Dla mnie byla to milosc od pierwszego wejrzenia I nigdy sie nie rozczarowalam a nawet moge powiedziec ze osiagnelam/lismy wiecej niz sie spodziewali.
Tej rocznicy raczej nigdy hucznie nie celebrowalismy ale nigdy nie byla zapomniana, nigdy nie szczedzilismy slow wdziecznosci, wspominalismy pierwsze raczkujace kroki I przerozniste smieszne sytuacje.
To tez dobry sposob na celebrowanie I okazania wdziecznosci losowi.
Jutro kolejne urodziny moich blizniat.
Widzicie teraz ze 30 lat temu wypadlo tak iz przylecielismy do USA dzien przed ich 12tymi, bez prezentu I mozliwosci zakupow takowego chocby z powodu braku transportu. Ale Polak radzi sobie w kazdej sytuacji I me bliznieta oprocz zyczen uslyszaly oznajmienie ze jako present otrzymuja cale USA I moga z nimi robic co chca.
Przez wiele lat bylo to swego rodzaju rodzinnym zartem a znajomych wprawialo w zastanowienie gdy slyszeli ze USA naleza do nich, sa ich wlasnoscia.
Teraz to historia a okolicznosci tak sie zmienily ze dla spokoju swej glowy I serca staram sie nie wspominac.
Kazdy czlonek rodziny mieszka w innej czesci USA, ma swe zycie I prace, jakos zanikly okazje a moze I ochota na wspomnienia czy specjalne traktowanie takich dni.
Oczywiscie ze kraza kartki, prezenty I telephony ale to nie to co moglyby dac spotkania. Te naogol zdarzaja sie w swieta czy urlopy ale nie urodziny.
Szkoda - tesknie za tamtymi dniami, pelnym domem, wspolnymi chwilami.......
Wiesz Serpentynko? Świętowanie pewnych dat, wiążących kilka osób wcale nie jest takie łatwe...
OdpowiedzUsuńBo chciałoby się, żeby ta osoba, czy osoby, których dane wydarzenie dotyczy, odbierały je choć podobnie do nas. Może nie tak samo, ale niechby choć o tym pamiętali. A one zwykle się rozjeżdżają, zajmują zupełnie innymi sprawami i gdzieś tam jak przez mgłę zauważają, że rzeczywiście, coś takiego miało miejsce. "Ale to było wiosną?" - zapytają jeszcze...
I wtedy dopiero zauważa człowiek, że dla każdego coś innego wydaje się ważne. To co dla nas nieistotne, może być bardzo ważne dla innych. I vice versa.
Przede wszystkim życzenia dla Blizniaków- niech ich ścieżki życia biegną prosto, najlepiej od sukcesu do sukcesu i od radości do radości. Wiem , to trudne, ale nie niemożliwe i niech o tym pamiętają.
OdpowiedzUsuńTy, podobnie jak moja M., znalazłaś drugą ojczyznę i ją
pokochałaś. To ważne, bo nie wszystkim tak się zdarza.
Nie smuć się, ale tak już jest- wszystko mija i się zmienia i nie powinno się żałować minionych chwil. Było, minęło, będzie inaczej, takie właśnie jest życie.
Buziaki,;)
To raczej okolicznosci spowodowaly iz urodziny celebrujemy osobno zamiast razem - bo checi sa.
OdpowiedzUsuńJako dorosle osoby maja swe zycie I obowiazki a urlopem musza sie rzadzic tak by wystarczyl na obdzielenie kilku roznych wizyt.
Zdaje sobie sprawe ze inni maja pelniejsze zycie I zarazem mniej czasu na tesknoty czy wspominki, ze zyja tym co teraz a nie przeszloscia ale wiesz co Mironq - jakos tak jest I nie tylko w mej rodzinie ze gdy juz znajdzie sie okazja do spotkania to refleksje koncza sie stwierdzeniem "nie bylo jak wtedy".
Nic zlego powspominac I pamietac........
Anabell - dziekuje za zyczenia.
OdpowiedzUsuńCzlowiek jest tak skonstruowany ze zdajac sobie sprawe iz co bylo minelo to jednak pamieta I wspomina.
Kazdy ma jakies mile wydarzenia zyciowe warte tego a jesli nadejdzie okreslony dzien I data to samo sie narzuca, nie mozna uniknac pomyslenia o tym dawnym.......
Wszystkiegi dobrego serpentynko.
OdpowiedzUsuńDziekuje serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle fajne logo sobie nalazlas!
Jak z tekstu wynika, rodzina opanowała całe Stany. Cos więc jest na rzeczy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hehe - gdyby tylko bylo takie latwe.....
OdpowiedzUsuńWzajemnie pozdrawiam - milo uslyszec od Ciebie.
Nostalgiczny post, chociaż sporo w nim też optymizmu. Dla Jubilatów najlepsze życzenia, dla ich Mamy - nie mniejsze, okraszone dużym buziakiem :))
OdpowiedzUsuńDziekuje An-Ulko.
OdpowiedzUsuńObecny tryb zycia powoduje ze czesto rodziny mieszkaja daleko od siebie wiec wizyty sa nieczeste a takze nie udaje zorganizowac sie ich w dniach kiedy bylyby najbardziej odpowiednie - z punktu widzenia matek.
Bo matki to taki szczegolnie sentymentalny gatunek czlowieka........
Wszystkiego najlepszego życzę Twoim Dzieciom - oby ich życie układało się tak, żebyś Ty była szczęśliwa. Tobie też zyczę wszelkiego szczęścia, radości, spełnienia marzeń. Podziwiam Cię, że możesz żyć poza Polską. Ja sobie nie wyobrażam, ze mogłabym wyemigrować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Za zyczenia I pamiec dziekuje serdecznie.
OdpowiedzUsuńKazde jedno ma duze znaczenie I pewnie wiesz o tym?
Napewno znasz duzo wyemigrowanych albo czytasz jak zyja I radza sobie. Tu musze wspomniec ze emigracja zarobkowa, tymczasowa I w obrebie Europy to nie to samo.
I oczywiscie nie dla kazdego, nie kazdy potrafi zapuscic korzenie w innym kraju. Mnie udalo sie. Musi cos w tym byc skoro, dajac tylko przyklad mojego miasta I tutejszej polonii, zaden z Polakow nigdy nie myslal o powrocie, czujac sie tutaj bardzo dobrze.
Wzajemnie serdecznie Cie pozdrawiam I dodaje zyczenia milych Swiat.
Myślę, że wiele zależy od charakteru człowieka. Jedni potrafią zaaklimatyzować się w obcym kraju, pokochać go, a inni nie. Ja należę do tych drugich. Było mi tu i biednie, i smutno, i radośnie - po prostu różnie. Ale najważniejsze było to, że wszystko działo się w mojej przestrzeni, w znajomych miejscach, wśród ludzi mówiących po polsku. Znam kilka osób, które na stałe mieszkają w Niemczech, Grecji, Danii, Szwecji, Kanadzie i większość z nich bardzo sobie chwali swoje życie. Nawet do głowy im nie przychodzi, żeby wracać. Ja to rozumiem, ale sama bym tak nie potrafiła. Taka jestem i nic na to nie poradzę:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDobrze to rozumiem bo w niektoryh sprawach tez jestem taka a nie inna I ani do glowy mi nie przychodzi tego zmieniac.
OdpowiedzUsuńTa I inne cechy uczynily nas jakimi jestesmy.
Dobrze sie sklada ze wydarzenia zycia nie zmusily Cie do emigracji gdzie czulabys sie obco I nieszczesliwa.
U nas nie bylo musu, byl to wybor, do ktorego od poczatku podeszlismy do zamiaru entuzjastycznie I nigdy nie bylo chwili zalu.
Ciesze sie ze jestes zadowolona z miejsca w ktorym zyjesz I mocno caluje.
Nie ma nic gorszego jak żyć w miejscu w którym jesteśmy nieszczęśliwi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle skoro jestes zadowolona z tego, że tu jesteś, to warto świętowac wciąż ten dzień, mimo zmian, kóre potem nastapiły. Wczoraj słyszałam fajne powiedzenie "Nie płaczcie, ze się skończyło, cieszcie się, że się zdarzyło". Uściski, Serpentynko i wesołego jajka :)
OdpowiedzUsuńMalgos, ja tylko wpadlam do Ciebie na chwilke aby przytulic Cie swiatecznie - buziakow sto przesylam.
OdpowiedzUsuńDo Twojego tekstu zostawje komentarz pozniej, madry i bardzo poruszajcy post i dajacy duzo do myslenia.
Dziekuje za wizyte I zyczenia, Ataner.
OdpowiedzUsuńSwieta minely okay I szybko ale na szczescie gosc-syn nadal jest I mamy bardzo przyjemna wizyte.
Mam nadzieje ze Twoje tez sie udaly?
to kawal czasu a wydawaloby sie ze calkiem niedawno,, takie to zycie, mija i czasami jest nieublagalne w swoich wydarzeniach. wszystkiego dobrego dla böizniakow :)
OdpowiedzUsuńTrzydzieści lat w Stanach Zjednczonych - jest to kawał czasu. Moi rodzice równiez wyjechali kiedyś do Stanów, spędzili tam ponad piętnaście lat. Jednak gdy mama dowiedziała się, ze mam się urodzić to wrócili do Polski bo chcieli, aby urodził sie w Polsce, jako prawdziwy Polak. I już nigdy do USA nie wrócili.
OdpowiedzUsuń