5 sierpnia 2019

OBRAZKOWA OPOWIESC O POTWORZE I POMIDORACH

W tym roku eksperymentalnie posadzilam pomidory w donicach,
 dwa rozne ich rodzaju.
Mamy zawsze lato gorace i sloneczne wiec sprzyja ich rosnieciu
 a w dodatku sa gatunkami specalnie wyinzynierowanymi na upaly i susze wiec rosna wspaniale. 
  



Gdy zauwazylam ze dziobia je ptaki oslonilam oba siatka a te uszkodzone pomidory,
 z mniejszego krzaczka stojacego na stoliku, obkroilam i zjadlam mimo dziury w nim. 



Niezbyt wygodnie mozna policzyc pomidory bo czesc z nich zaslonieta
 liscmi albo siatka
ale gdy juz bylo jasne ile sie uksztaltowalo i bedzie to mniejszemu
 krzaczkowi naliczylam 7 a wiekszemu 13. 



Ten dorodny pomidor pochodzi z wiekszego krzewu,
 pierwszy dojrzaly, piekny, duzy i gotowy do konsumpcji. 


Po rozkrojeniu okazalo sie ze pelny miazszu, soku i zapachu.
 Wyszlo mi 7 zupelnie grubych plastrow. 



Oto one. Czyz nie wygladaja zdrowo, smacznie i ponetnie? 


Dzisiaj rano zauwazylam obgryzionego pomidora na krzewie na stole -
 i dziwnie bo nie wykluta dziure jak robia ptaki tylko po prostu obgryziony.
 Zaczelam podejrzewac Chipmunki ale nie, one nie jadaja pomidorow,
 ptak nie potrafilby tak obgryzc ani wejsc pod siatke wiec kto ???????

Przygladajac sie dokladnie zlapalam sprawce z paszcza na goracym uczynku.
 Oto on!!!!!!!
Dlugi, gruby, ruszajacy paszcza, przyczepiony do lodygi.


Odczepilam go dosc sie go bojac bo ta paszcza wygladala niebezpiecznie :),
 on bedac w palcach nastrozyl sie i wtedy sie okazalo ze jego pasy to
 jakby luski i potrafil je postawic tworzac grzebien, wil mi sie w palcach
 i wykrecal chcac mnie uszczypac , a ja z kolei nie dawalam sie bo chcialam
 porownac z malym palcem by wam pokazac jego rozmiar a takze zrobic mu zdjecie.
 Ten potworek taki dlugi jak moj palec  a tu, do zdjecia,  lezy na plecach.



Tutaj jest w stanie spoczynku. Czy widzicie jego czerwony rog?
 To jego zadek, a na ciele pasy /luski.
 Zupelnie ladny jesliby nie atakowal pomidorow :(




Tutaj dobrze widac jego paszcze  - wydaje sie mala bo ze strachu zamknieta
 ale gdy otwarta to inna sprawa. Niestety nie majac innego wyjscia musialam zabic, sorry.
 Naprawde bylo mi przykro to zrobic. 



Pozniej udalo mi sie odszukac nazwe tej gasienicy - Rogowata gasienica.
 Istnieja dwa rodzaje, prawie takiego samego wygladu - ta pomidorowa i inna, tabakowa.
 Gdybym nie zuwazyla to zjadlaby mi wszystkie pomidory bo to strasznie zarloczne stworzenie.
 A pochodzi z tej cmy, tez zupelnie ladnej.
Jak to jest ze w przyrodzie im ladniejsze tym wiekszy szkodnik?
Zreszta, co ja gadam - czyz w zyciu , z ludzmi, nie jest podobnie? 

4 komentarze:

  1. A nie mogłaś przerzucić gadzinki do sąsiadów? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moglam ale nie przyszlo mi do glowy a taraz, gdy na zimno o tym pomysle to skoro gadzinka jest "pomidorowa" to pewnie by spowrotem sie do mnie wczolgala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że znalazłabyś sąsiada z pomidorami. :D :D :D

      Usuń
  3. Racja - tyle ze znam mych sasiadow wiec wiem ze nie maja pomidorow czyli gad by wrocil do mnie.

    OdpowiedzUsuń