W sobote chce jechac do biblioteki i znow to samo - swiatelka sie swieca a kierownica tak zakleszczona ze ani nia ruszy.
Tym razem stalo sie jasne ze zaistnial powazny problem i nie obejdzie sie bez wzywania ciagnika i reperacji.
Oszczedze wam czytania o czasie i stresie spedzonym na dzwonieniu w odpowiednie miejsca, najpierw by zglosic potrzebe transportu a wczesniej do meza ktory pracuje i mieszka w innym stanie.
My, bedac seniorami, mamy miejsce ktory daje nam przerozne znizki na wiele uslug wiec koniecznym bylo dzwonic do nich a nie gdzie indziej bo to miejsce daje nam darmowy transport wehikulu .
Najpierw zeszlo troche czasu na rozmowie z mezem, wysluchanie porad, pozniej dzwonienie w to odpowiednie miejsce - pani z ktora rozmawialam byla super grzeczna i uczynna ale calosc wymaga podania informacji, szczegolow itd wiec znow kupa czasu uplynela nim skonczylysmy gadac.
W ostatecznosci wyszlo ze musze czekac na transport prawie poltorej godziny.
A sobota w miedzy czasie ucieka, moje plany wziely w leb, poza tym gdy juz dotre do salonu firmowego mej marki samochodu to znow zejdzie zanim do niego kukna i poinformuja co sie stalo i ile nie bedzie kosztowac......
Jednak trudno - to jest dokladnie taka sytuacja ze musi sie naprawic czyli zarazem przejsc przez cokolwiek z naprawa zwiazane.
W sumie czas oczekiwania przydal mi sie by skorzystac z toalety, zadzwonic do meza i dzieci by podac im update wydarzen, ze samochodu usunac pewne drobiazgi ktore powinnam miec przy sobie.
Az w koncu, niemal co do minuty w wyznaczonym czasie przyjechal ciagnik-platforma :
W salonie nawet nie bylo duzo klintow bo tylko dwoch wiec dalo mi to nadzieje ze szybko dowiem sie co mojemu samochodowi dolega.
Zdazylam zrobic sobie kawe w ich kuchence i spokojnie w poczekalni wypic :
gdy przyszedl jeden z menadzerow zapraszajac nas na zewnatrz gdzie to inny pracownik grilluje hotdogi i hamburgery jako ze nadeszla pora lunchowa a zaloga salonu nie chce by klienci chodzili glodni.
Skusilam sie na hotdoga bo czujac zapach grillowania i widzac jak inni jedza poczulam glod :
Pogoda u mnie, tu gdzie mieszkam czyli w stanie Arkansas, przecudna - typowa indianska jesien z temp 20-22 st C w dzien, pelnym sloncem i niska wilgotnoscia powietrza, az sie chcialo pobyc troszke na zewnatz salonu i miec taki niby -piknik.
Jednak gdy wrocilam do poczekalni to zaraz mi humor popsuto podajac diagnoze choroby auta i koszt naprawy : wiec zgodnie z tym co mi sie wydawalo problem zrodzil sie w komputerze - wysiadly dwa komponenty z czego jednego nie maja na skladzie wiec musza zamawiac i czekac na dostawe a to wszystko potrwa wiec najwczesniej samochod bedzie zrobiony w czwartek a najprawdopodobniej w piatek.
Pytam jaki koszt?
Bidny chlopina az sie pocil i jakal nim wyksztusil ze 1500 $.
Mnie tez zatkalo bo chociaz wiedzialam ze nie zrobia mi za darmo to jednak takiego kosztu nie spodziewalam sie.
Ale coz - samochod musze miec wiec kazalam zamawiac i naprawiac.
Po tym zaoferowali mi zastepczy samochod na ten czas ale odmowilam mowiac ze mam w domu drugi wiec bede miec czym jezdzic a od nich do domu wroce taksowka.
Zadzwonilam do taksowkarza, James, ktorego zawsze uzywa moj maz przylatujac do domu na wolny weekend.
Tutaj musze dodac ze dopiero co, moze 10 dni temu gdy maz byl w domu z wizyta, poprosilam o numer telefonu do tego James mowiac ze mieszkajac przewaznie sama moze mi sie przydac. Maz nawet pytal "a co mozesz od niego potrzebowac?" na co odpowiedzialam ze narazie nie wiem ale.....
No i popatrzcie - minelo tylko pare dni i potrzebowalam. Przeczucie jakis mialam czy co?
Oczywiscie moglabym dzwonic po innych ale jakos latwiej miec do czynienia ze znajomym. James natychmiast rzucil co robil i przyjechal po mnie a pozniej nie chcial zaplaty mowiac ze co innego gdy wozi meza z lotniska i na lotnisko a co innego przyjaciel w klopocie - to jest usluga przyjacielska i pieniedzy nie wezmie!
Pozniej wprowadzilam sie do meza Hondy, bylam nia na lunchu i w sklepie i nawet czuje sie w niej wygodnie choc nie ma jak swoj wlasny samochod.
Oczywiscie wszystkie moje sobotnie plany sie nie udaly bo po tym wszystkim bylam zmeczona i zestresowana, wiec reszte popoludnia spedzilam czytajac w ogrodzie a pozniej, pod wieczor ogladajac film.
To nic, dzisiaj nadrobie i bede na biezaco.
Ale miałaś przeżycia...
OdpowiedzUsuńA ja wierzę w przeczucia i sie ich słucham. Twój przykład potwierdza, że warto. Dobrze, że wzięłaś ten telefon!
To Twój dom w tle za lawetą? :)
Ja tez wierze a ponadto trafia mi sie cos nazywanego "wykrakaniem" i nie wiem do ktorej kategorii ten telefon zaliczyc :)
OdpowiedzUsuńCale zajscie trwalo dluzej niz czytanie o nim i mialo wiecej pobocznych historyjek ale o nich to nawet nie pisalam by nie zanudzac blogowiczow.
Nie, to dom sasiadow z naprzeciwka. Moj kompletnie innego stylu ale tez obszerny i z ladnym trawnikiem i grzadkami.
U nas zaczyna sie usuwanie letnich kwiatow i sadzenie zimowych czyli bratkow - i zabiore sie za to w najblizszych dniach.