8 kwietnia 2020

WIRUSOWE MENU SERPENTYNY

     Trzymam sie slowa czyli o samym wirusie niemal nie pisze bo zbyt dla mnie przygnebiajace, poza tym tyle i informacji w mediach ze kazdy wie co sie dzieje i jak powinno nasze zachowanie w zwiazku z tym wygladac.
Jednak pokaze jedna drobna strone obecnego stylu zycia - troche innego sposobu zywienia sie.
 Ono i bez zarazy bylo dla mnie troszke inne niz w pelnych rodzinach. 
Jako ze moj maz pracuje w innym stanie czyli poza jego miesiecznymi wizytami mieszkam sama, od dawna przestalam gotowac pelne obiady, zywiac sie na miescie.
 Lunch w jakiejs restauracji byl dla mnie nie tylko posilkiem ale rowniez okazja do bycia wsrod ludzi choc w sposob na odleglosc - popatrzylam, poprzygladalam sie, zjadlam i moja potrzeba bycia z ludzmi byla zaspokojona.
Okazalo sie ze nieswiadomie robilam dobrowolnie to czego teraz sie wymaga. Jednak zrobilo sie gorzej skoro juz nie mozna sie posilac siedzac w srodku tylko zamowic, przyjechac po odbior i jesc w domu.
Tak wiec robie - pare razy w tygodniu zamawiam i przywoze, innym razem korzystam z mrozonych dan lub kombinujac polprodukty w cos przypominajacego obiad.
 Jem dwa razy dziennie - sniadanie i lunch - czyli tylko lunch wymaga wiekszych przygotowan jesli decyduje sobie cos sklecic w domu.
Co narazie ta odmieniona dieta nie powoduje u mnie tycia, na szczescie. Poza tym majac duzy dom do utrzymania, troche grzebania na grzadkach, dostaje doze ruchu, cudna pogoda pozwala czytac ksiazki w ogrodzie wiec kombinujac zajecia i przyjemnosci (wieczorami ogladam filmy na Netflix albo Prime) moje dni sa wypelnione i choc samotne to wogole nie nudne. 
Kilka dan z ubieglego tygodnia :


Zrobiono mi pizze tak doskonala, scisle wedlug zyczen,
 iz ze wstydem
 wyznaje ze zamiast na dwa razy mialam
 ja na jeden raz, oprocz dwoch czastek

Z meksykanskiej restauracji - gulasz
 z duza doza ostrych przypraw,
 ryz i ich placki do zawijania.
 Jedno z najbardziej ulubionych bo pyszne. 

Mrozonki - chinski ryz i innej firmy
 wolowa pieczen we wlasnym sosie


Blad - powinnam odgrzac na osobnych
 patelniach by uniknac
 takiej brazowej papki, wygladaloby
 smaczniej ale i tak bylo dobre. 

  Chcacy niechcacy musze dzis pojsc do sklepu by kupic pokarm dla nowego zwierzaczka ktory sie wprowadzil na moj tylny ogrod - mlodego zajaczka. W ciagu dnia zostawiam furtke otwarta by sobie poszedl na wolnosc ale nie chce.
 Boje sie ze za bardzo nie ma czego jesc wiec postanowilam kupic salate, marchewki i karme przeznaczona dla zajacow. 
Oczywiscie ze to go tylko zacheci do pozostania u mnie czego wcale nie chce - ale rowniez nie chce by glodowal.
Mam juz chipmunka ktory u mnie mieszka 2 lata i tez karmionego wiec moj zwierzyniec sie rozrasta.  
Wciaz i wciaz nowe problemy.......

2 komentarze:

  1. Nie miała baba kłopotu, wzięła zająca na wychowanie. ;)
    U nas zające po ulicach skaczą w miastach, bo ludzie siedza zamknięci w domach.
    Będziesz miała towarzystwo, a przeciez on dużo nie zje. Może przy okazji sobie też cos dobrego kupisz.
    Ja własnie godzinę temu odebrałam zakupy, przyjaciele mi przyniesli pod drzwi. I wynieśli mi śmieci. Ja sie nie ruszam. Koło 25 mamy miec szczyt zachorowań, to może potem zacznę troszkę wychodzić.
    Trzymaj sie zdrowo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pilnie przestrzegasz izolacji ale to dobrze. Napewno nie jest latwo.
    Zycze by Ci sie udalo ustrzec wirusa.
    Ja ze dwa razy w tygodniu jestem w sklepie w pierwsza godzine otwarcia niby przeznaczona dla starych a z tym bywa roznie - czasem rzeczywiscie tylko pare osob wiec latwo utrzymywac dystans ale bywa ze jest duzo i wtedy przeczekuje by mi sie ten inny oddalil zanim wejde w alejke. Jezdze rowniez po lunche.
    Mam duzo lepiej niz niektorzy mieszkajac w domu, na osiedlu bardzo zalesionym, majac ogrod. Masa ludzi spaceruje, jezdzi na rowerach, grzebie na grzadkach, dzieci sie bawia w ogrodach - bardzo to ulatwia domowy areszt, nie siedzimy w czterech scianach. Czytam na ogrodzie co tez daje uczucie swobody.
    Niestety u nas numery wciaz wzrastaja i osobiscie nie widze szybkiej nadziei na lepsze. Zaczynaja mowic ze sytuacja moze potrwac nawet rok - i wierze w to, mamy tu przeciez 340 milionow ludzi.
    Popatrz jak dlugo chinczyki siedzieli w domach - i nie jestem pewna czy nie za wczesnie ich wypuszczono, tych w Wuhan.
    U Ciebie w Polsce jest lagodniej wiec moze sie wam wkrotce izolacja skonczy - czego Ci zycze.
    Pozostan w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń