25 października 2020

U KOJOTOW

.......Lubiac meksykanska kuchnie czesto jadam lunch w ktorejs z ich restauracji. W moim miescie, zreszta w kazdym amerykanskim, jest ich bardzo duzo i sa popularne. Bedac wybredna mam swoje wlasne menu, wiem w ktorej zamawiac ulubione danie bo w tej a nie innej smaczniej przyrzadzaja - i manewruje pomiedzy trzema.

 Wczoraj wybor padl na taka o nazwie Santo Coyote czyli Swiety Kojot. Pojecia nie mam dlaczego tak sie nazywa i dlaczego jakis kojot zostal uswiecony ale jesli moga istniec swiete krowy to kojoty tez. Wybralam to miejsce gdyz sasiaduje ze sklepem do ktorego chcialam wpasc i zobaczyc jakie to oferuja cuda w zwiazku z nadchodzacymi swietami Bozego Narodzenia. Nawiasem mowiac u mnie juz wszedzie albo prawie wszedzie choinki, oswietlenia, okolicznosciowe dekoracje i rzeczy na prezenty.

 Zgodnie z planem najpierw podjechalam pod sklep i wybralam sie do niego w czasie przejscia przez parking zakladajac maseczke. Ten sklep ma na froncie bardzo fajne miejsce do odpoczynku, relaksu - jakies duze donice z roslinami, fontanne, stoliki z wymalowanymi szachownicami i same szachy i warcaby ladnie ustawione dla ewentualnych graczy ktorych czasem nie ma wogole a czasem okupuja kazdy stolik. Z daleka widzialam ze wszystkie byly zajete, czesc przez graczy, czesc przez spozywajacych swe lunche jako ze u mnie nadal pogoda cudna, mozna przebywac na zewnatrz nawet w krotkich rekawach i ci ktorzy z okolicznych biurowcow wyskakuja na przerwe lunchowa chetnie ja spedzaja wlasnie na takich posilkach w plenerze. Maseczke wiec zakladalam wczesnie by nie przechodzic miedzy ludzmi bez niej. W sklepie spedzilam pewnie 40 min niczego nie kupujac.

Wracam do samochodu i z daleka co widze? Moj bagaznik otwarty na osciez! Az oczom nie wierzylam......Do ostatniej sekundy watpilam az tak ze dopiero gdy podeszlam, upewnilam sie ze moj a nie kogos innego, pogodzilam sie z ta okropna prawda. Najpierw sprawdzilam czy mi nic z niego nie zginelo - nie, nie zginelo. Nie mam w bagazniku niczego super wartosciowego jedynie rzeczy konieczne jak: apteczka, maly komplet narzedzi, skrobaczka do szyb, screens do blokady slonca gdy zaparkowany, torba izolacyjna na zakupy . Czyli samochod stal sobie z otwartym bagaznikiem 40 min i nic nie zginelo - swietnie. Ale jak to sie stalo ze byl otwarty? Siedzac w nim i myslac o tym doszlam do wniosku ze gdy to ukladalam maseczke na twarzy kluczyki trzymalam w dloni nic tylko musialam nacisnac guzik do remotnego otwierania bagaznika. Oczywiscie zaraz znalazlam w tym ambarasujacym wydarzeniu dobra strone - przynajmniej nie musialam sie wstydzic stanu bagaznika bo trzymam w nim lad i porzadek :)






Po tym wstrzasie wreszcie znalazlam sie u Kojotow gdzie posadzono mnie na wprost tego widoku i nie ukrywam ze w duzej mierze odebral mi ochote na posilek. Nie rozumiem powodow dla ktorych duza czesc meskiej populacji w ten sposob nosi spodnie bo nie moze byc wygodnym a wyglada obrzydliwie.


Jako lunch zamowilam to co zawsze w tym miejscu - kurczakowa faijte z dodatkami wlasnego wyboru - bez cebuli, smietany, przetartego grochu, sera, guacamole, natomiast z duza iloscia przypieczonych papryk i ryzu. Plus ksiazka ktora zawsze czytam w restauracji bo bez ksiazki nie umiem jesc.  Dodajac zakaske w postaci chipsow i salsy moj stolik wkrotce wygladal tak :


We folii sa meksykanskie "nalesniki" - do nich sie wpycha wszystkiego po troszke i je w tej postaci. Moze calosc wyglada na ogromny posilek, zwlaszcza dla jednego, ale nie jest, przynajmniej ja mu daje rade bez problemu. Nawet poprosilam o dodatkowy ryz. Pewnie zauwazyliscie przyklejona do stolika elektroniczna karte ? Tutaj jest jej zblizenie :


To jest elektroniczne menu restauracji. Zaczeto je wprowadzac jeszcze przed pandemia ale obecnie wzmozono wprowadzanie robiac je rutynowym jako dodatkowy sposob unikniecie dotykania przedmiotow=menu. Odczytuje sie je poprzez telefon komorkowy. Duza czesc restauracji posiada podobne sluzace do elektronicznego placenia.
 Te wydarzenia, o ile na to miano zasluguja, mialy miejsce w piatek. Wczoraj, sobote, kompletnie inny dzien gdyz przez noc przyszedl zimny front z doslownie syberyjskim wiatrem i calkiem nam zmienil pogode z letniej na iscie jesienno-halloweenowa. W piatek temp byla +26 st a wczoraj tylko +10.  Wiatr natargal taka ilosc lisci, niektorych zupelnie zielonych, ze miejscami nie bylo spod nich widac moich bratkow ktore i tak wygladaja okropnie bo sa nadgryzane przez chipmunki. Nawiasem mowiac musialam niektore usunac a posadzic nowe chociaz wiem ze ich czeka podobny los :(
 Wybralam sie do sklepu spozywczego w lekkiej kurtce biadolac ze musze a tak wygodnie bylo chodzic i jezdzic w letnich ciuchach. Jade wiec z bardzo naburmuszona mina i co widze ? - u bliskich sasiadow, mimo tego zimna i wiatru, dzieci urzadzily sobie trawnikowy sklep. To jest czeste wydarzenie, zwlaszcza w lecie - dzieci urzadzaja sobie na podjazdach lub trawnikach sprzedaz czegos - lemoniady wlasnej roboty, ciasteczek najczesciej owsianych, owocow. Ludzie chetnie kupuja nie ze potrzebuja ale by nagrodzic trud i dac im zarobic. Zatrzymuje sie przy takich stoiskach i kupuje choc pozniej wyrzucam nietykane nie majac zaufania do ich czystosci. To sobotnie stoisko bylo o tyle inne ze mialo bardzo fachowa architekture, ze tak nazwe - nie wiem czy kupione czy ojciec sklecil ale wygladalo imponujaco. Mialo rowniez duza plansze ogloszeniowa mowiaca ze sprzedaja pieczone jablka oblewane czekolada - 3$ za sztuke, i ciasteczka/makaronki za 2$ sztuka. Dosc drogo w porownaniu z innymi, haha. Nie zatrzymalam sie choc po sasiedzku wypadalo bo nie mialam gotowki. Pomyslam ze przy zakupach wybiore troche dolarowek i wracajac cos od tych dzieci kupie. Nie udalo mi sie bo za ten czas kram zrobil nieczynny - menu sciagniete, dzieci ani sladu choc sam sklepik jeszcze stal. Nic ino zimny wiatr je zapedzil do domu. Zrobilam wiec pare zdjec ale zadnych zakupow.



 Na wjezdzie do garazu mieli jeszcze inna konstrukcje ale nie mam pojecia do jakiego rodzaju zabawy.



 Niemniej dobrze ze rodzice dzieciom urozmaicaja, umozliwiaja. Dzisiaj nastepny zimny dzien, w dodatku z niemila mzawka wiec spedze go siedzac w domu czytajac, odpoczywajac po przygodach minionego tygodnia.  



18 komentarzy:

  1. To takie indiańskie tipi do zabawy. Właśnie gotuje mi się zupa dyniowa z garam masalą. Typowo jesienna, bo wszak z dynią w roli głównej.U mnie teoretycznie +15, ale wieje silny, zimny wiatr, było słońce, ale już raczyło się schować za chmury. Jesień idzie- tej nocy zmienialiśmy czas na zimowy.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Anabell ze to tipi ale przygladajac sie calosci probowalam zrozumiec w jaka zabawe sie bawili. Pamietsz ze kiedys, kiedys pracowalam w przedszkolu wiec aranzacja mnie zainteresowala. Widziam m. in. kompas co mnie calkiem zastanowilo dopoki nie przypomnialam sobie ze ojciec tych dzieci jest pilotem.
      Ja niemal nie gotuje, bardzo sie pod tym wzgledem opuscilam. Nigdy nie jadlam zupy dyniowej ale brzmi na wlasciwa w te zimne dni.
      Zaczyna mi chodzic po glowie piwo z utartym zoltkiem ale schowam ta zachcianke na gdy do mnie przyjedzie John - on strasznie lubi ze mna wymyslac jakies rozgrzewajace napoje. Bardzo lubil jajokoniak ktotego nie znal z doswiadczenia bo z widzenia owszem.
      Dziekuje - Ty tez badz zdrowa i miej mile dni.

      Usuń
  2. Gdybyś miała w bagażniku zakupy, to może by ukradli, a może miałaś dobry dzień.
    Kuchnie meksykańska lubi mój syn, dla mnie za ostra. Zestaw na stole wygląda apetycznie, a widok, cóż, szczęście i tak, że gołych pośladków nie pokazał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mnie tez gebe wykreca jakies meksykanskie danie a najczesciej salsa. Nauczono mnie lagodzic jej palenie w jezyk margarita - faktycznie pomaga ale juz lata uplynely gdy ja mialam w ustach, obecnie gaszac ogien woda. Ciekawam czy Twoj syn jada salse i lagodzi margarita?
      Oj, widuje i takich co swieca przedzialkiem... Przy posilku to naprawde odbiera wszelki smak.

      Usuń
    2. Syn jada różne ostrości i jeśli już to gasi pożar piwkiem, ale podobno można tez lodami:-)

      Usuń
    3. Mysle ze piwo jest dobra gasnica, ze syn wybral wlasciwie, natomiast lodow nigdy nie wyprobowalam.
      Ostatnio chodzi za mna piwo z utartym zoltkiem ale poczekam z tym pomyslem gdy na Swieta przyjedzie do mnie ziec by go zapoznac z tym koktajlem.

      Usuń
  3. A to miałas niespodziankę z bagażnikiem,ale pewnie najpierw nerwy ze cos się stało.Teraz mamy tez w naszym samochodzie bagażnik na pilota i ciągle zapominam i szarpie za klapę a tu nic.Tez może nas spotkać to samo.Taki znaczek do skanowania telefonem u nas spotkałam w kawiarni.Pani mi pokazała jak to zrobić bo trzeba było podać swoje dane do ewentualnej kontroli bo coronavirus albo wypełnić ankietę z danymi.U nas zimno i leje i wieje juz dawno.Obecnie jestem uziemniona na dwa tygodnie bo w fabryce męża kilkanaście osób chorych i były testy.My na szczęście ok.To okropne nie moc wyjść na powietrze z mieszkania a ogrodu nie mamy.Oby tylko nie chorować.Dobrze ze miał jeszcze zaległy urlop bo byłoby cienko..Pozdrawiam i trzymaj się zdrowo. Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie ze jestescie ok i tak trwajcie.
      My 10tego listopada lecimy na slub/wesele corki i w zwiazku z tym jeszcze bardziej na siebie uwazamy by sie tuz przed nia nie rozchorowac.Chcialabym go juz miec za soba bo u nas w USA bardzo zle z wirusem, ok 40 TYS nowych zarazen DZIENNIE. Boimy sie aby nie doszlo do ponownego zamkniecia kraju bo oznaczaloby odwolanie slubu. Pozniej, po nim, niech sie dzieje co musi.
      U mnie istnieja miejsca gdzie sie wypelnia ankiety ale jest ich coraz mniej - np juz nie robia tego w bibliotekach. Pewnie nadal obowiazuje w klinikach. pare dni temu bylam u okulisty to jedynie sprawdzili temperature co wcale o niczym nie swiadczy, i to bylo wszystko, oprocz maseczek. Mozemy latac i mozna przylatywac do mojego stanu, u syna inaczej - nie tylko musi brac test co dwa tyg ale wracajac z podrozy do innego stanu musi nazajutrz brac test.
      Jakos inaczej u nas dziala to bezdotykowe menu i placenie : niczego sie nie wypelnia tylko celuje kamere telefonu na paski i zaraz sie ukazuje pelny jadlospis, placenie tez latwe.
      Wspolczuje Ci tej przymusowej uwiezi i zycze by szybko zleciala. I prosze - nie chorujcie.

      Usuń
  4. Zapomnialam dopisać ze taki widok czerwonych gaci ze spodni to nic w porównaniu z gołym przedziałkiem u schylajacego się grubego faceta albo ogromne brzuszysko piwne .Odbiera ochotę do jedzenia i w autobusie tez często widzę bo portki wiszą w kolanach.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swieta racja - te wszystkie przypadki ktore opisujesz sa okropne, wrecz wstretne. Najgorsze ze nie ma absolutnie racjonalnej podstawy by tak nosili spodnie oprocz glupoty.
      Poza tym chyba nie zdaja sobie sprawy jacy nieatrakcyjni, jacy odpychajacy dla kobiet. Widuje to przez wiele lat a wciaz nie moge sie oswoic i obojetnie przyjac.

      Usuń
  5. Stoisko naprawdę profesjonalne :) A pieczone jabłka z czekoladą brzmią bardzo dobrze - chyba sobie takie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie ze sobie zrob, zycze smacznego.
    W USA niby widuje je okragly rok ale maja wieksze powodzenie w okresie zimy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten widok przy jedzeniu - dramat. :D :D :D
    Tez kiedys lubiłam meksykańskie jedzenie.
    Super pomysł z tym elektronicznym menu!
    Moja kolezanka kiedys przez przypadek nacisneła opuszczanie okna w aucie a potem padał deszcz. Zalało jej pół auta. :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie sie zdarzylo ze dwa razy miec bardzo zaparowane okna w czasie deszczu i trudnosci z ustawieniem klimatyzacji tak by je obczyscilo wiec przez jakis czas musialam miec uchylone i pozwolic deszczowi padac do srodka. Czasem trudno znalesc wlasciwa mieszanke powietrza by szyby sie nie zaparowywaly.
    To bezdotykowe menu wymyslono w celu oszczednosci papieru a tymczasem stalo sie tak iz spadlo jak z nieba na czas pandemi. Niemniej nie ma jak tradycyjne i wiele bardzo sie szanujacych restauracji chce utrzymac dawny sposob chyba ze wyjdzie oficjalny zakaz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Santo Coyote - kliknąłem w google - wow, dostałem prawie milion trafień, przeważająca wiekszość to własnie Arkansas.
    Czy tam nie ma kłopotów z rezerwacją stolika?
    Opadające portki - o tak, to może popsuć apetyt.
    Dla mnie niepojete, przecież to zaprzecza idei spodni, które wymyślono dlatego, że łatwiej sie w nich chodzi/biega niż w spódnicy czy sukience.
    Tok myślenia niektórych (większości) ludzi jest dla mnie nie do pojęcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem jak jest ze stolikami wieczorami bo korzystam tylko w porach lunchowych gdy to nie ma klopotu. Czasem w weekendy wieczorami chodzimy na kolacje ale do innych restauracji - m. in. Outback, australijskiej - i wtedy lepiej przed wyjsciem zadzwonic i zarezerwowac stolik jako ze czynny jest co drugi albo nawet trzeci co powoduje czekanie.
    Moje Arkansas, zreszta cale poludnie USA, ma duza populacje meksykanow i stad urodzaj ich restauracji. Wiekszosc z nich nie ma wyksztalcenia lub zawodu wiec wykonuja prace ktorym daja rade - kobiety sprzataja, mezczyzni czesto sa ogrodnikami. To daje im niezle zarobki i jeszcze moga pomagac rodzinom w Meksyku.
    Dla mnie tez niepojeta jest ta historia ze spodniami chociaz widuje od lat i powinnam sie przyzwyczaic .
    Masz racje, podzielam Twoj poglad - czesto trudno ludzi zrozumiec, m. in. tych z kolczykami w kazdej czesci ciala. Dla mnie to samoszpecenie sie i bardzo odtreczajace.
    Pozdrawiam wzajemnie - za Twoje dziekuje, potrzebne mi bo za 2 tyg lece na slub/wesele, w ponad 70cioosobowy tlum.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój mąż uwielbia domowy smalec:-)
    Niedługo będziemy przepraszać, za to, że jeszcze żyjemy...
    Dzięki za info, bo potem człek się martwi.
    Wpisuje tu, bo na nowym mnie wywala!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieladnie robi blogger - przepraszam za niego.
    My oboje lubimy smalec, jest naszym duzym przysmakiem. Szkoda jedynie ze nie ma u nas odpowiedniego don chleba. Wczoraj jadlam i byl pyszny!
    Coraz wiecej tworza sytuacji ze czlowiek nie wie co moze powiedziec a co nie.

    OdpowiedzUsuń