27 listopada 2020

CIAGNAC TEMAT. . . . .

. . . . nadal bedzie o wydarzeniach okolo slubnych ale by zbyt nie nudzilo wstawie dwa przerywniki innego rodzaju : pierwszy bedzie samochwalny - wczorajszy indyk, zreszta caly Thanksgivingowy obiad, wyszedl mi super!!!!! Upiekl sie w sam raz, dostal piekne a nie przesadne przyrumienienie, byl soczysty i dobrze przyprawiony. Dla mnie szczytem marzen byloby gdyby mial na sobie plastry ananasow ale maz by na to krecil nosem. Do ziemniakow puree dodalam lekko zrumieniona cebulke i w niewielkiej ilosci, tyle by je zrobic bardziej interesujacymi a gdy zobaczylam ile oprocz podstawowej porcji maz bierze nadzienia to mi wlosy na glowie stanely! Ale zjadl wszysciutko bez wiekszego wysilku. Poza tym dostajac meldunki od dzieci ktore swe indyki spedzali w towarzystwie znajomych, a syn i synowa goscili ich u siebie co oznaczalo duzo pracy i pozniej sprzatania, bardzo sie cieszylismy ze moglismy spedzic we dwojke, ciszy i spokoju, nawet nie przebierajac sie do obiadu tylko spozywajac w domowych ciuchach, bo kto nas zobaczy? Ale zobaczyli bo syn dzwonil kilka razy uzywajac Face Time abysmy mogli podziwiac jego duzego indora wiec chcacy nie chcacy on i jego goscie widzieli naszego malego a ponetnego i nas w strojach bardzo dowolnych. 

Drugie co chce przekazac to smiszny i fikusny renifer ktorego kicia corki dostanie na Gwiazdke. Drapacz-wspinacz ktory ma jest juz bardzo odrapany wiec jego stan podsunal corce pomysl rodzaju prezentu. 


  Jej kicia jest naprawde super madra a nawet czesto mowimy ze rozsadniejsza od niejednego czlowieka. Wlasnie wczoraj, dzien moze najwiekszego amerykanskiego swieta, gdy to kazdy tylko sie zajada i leniuchuje, gdy sklepy i biznesy nieczynne wykryla katastrofe w jej domu: przesiadujac i nasluchujac pod drzwiami miejsca mieszczacego czesc urzadzenia do klimatyzacji/ogrzewania. W koncu panstwo mlodzi zainteresowali sie tym, otworzyli drzwi a tam z rur kapie i to dosc porzadnie, podloga pomieszczenia zalana, wkrotce zaczelaby sie przedostawac do kuchni. Kicia slyszala to kapanie i jak umiala sygnalizowala rodzicom ze cos nie tak. Corka zadzwonila do fachowca ktory sie opiekuje tym urzadzeniem blagajac o pomoc moze w piatek? skoro wczoraj bylo tak duze swieto iz nawet nie smiala marzyc by  przyjechal i popracowal nad tym w taaakim dniu, a on mowi ze jest u innych ludzi ktorzy maja podobny problem i gdy skonczy to zaraz bedzie u corki. I przyjechal i naprawil  a gdy byl u niej dostal podobny telefon od jeszcze innych ludzi. Poza tym u niej pracowali .....smieciarze. Oni chetnie pracuja w kazde swieto jesli wypadnie w czasie regularnej schedule - bo wtedy maja placone podwojnie a na wieczor, na indyka i tak do domu zdaza. W moim miescie tak nie ma, nasi smieciarze swietuja a zaleglosci odrabiaja po swiecie. Tak czy siak kicia uratowala dom corki przed gorszym zalaniem skroplinami. 
Oj, mialam tylko wspomniec o tych dwoch wydarzeniach a wyszlo dlugasnie co jest moja wada - nie umiem pisac zwiezle, jak juz pisze to pisze. 
Pora wrocic do tematu slubnego.

Poprzedni post tyczyl srody a takze czwartkowego poranka gdy to syn i ja kupilismy garnitur a corka oprocz zalamywania rak nad przygodami ojca i brata miala dodatkowy orzech do zgryzienia, tym razem z nie rodzinnymi goscmi. Glownym wydarzeniem czwartku mial byc duzy lunch z inna czescia rodziny pana mlodego a takze popoludniowa proba ceremonii gdzie to miano nas uczyc gdzie i jak stac, z kim maszerowac, siedziec, a pozniej w troche innej kolejnosci opuszczac sale. Po probie znow duza kolacja z goscmi ktorzy w miedzyczasie dotarli.Te kolacje i lunche, nawet proste spotkania powinny powiedziec Wam ze moja wypchana waliza robila sens bo co chwile musialam sie przebierac by nie wystapic w tym samym a ze nie uzylam cieplych ciuchow i plaszczykow to zasluga cudnej pogody, przez wiekszosc dnia krotkorekawowej. Tu wrzucam kilka zdjec stolow i sali by dlugi tekst czyms urozmaicic :



Po zaslubinach usunieto krzesla robiac miejsce na tance.



 W tym wszystkim corka dostawala niepokojace informacje od bliskiej kolezanki Lisy, samotnej rozwodki a pozniej trzech innych znajomych, tez samotnych a ktorzy umowili sie ze przyleca i pozniej przyjada razem, w trojke chocby przez to by wynajac tylko jeden samochod. Poczatek dala Lisa, jeszcze w poniedzialek : otoz skrecila sobie stope w kostce, co jest bardzo bolesne i wykluczajace chodzenie, o podrozy czy tancach to nawet marzyc nie moze. Od lekarza dostala usztywniajacy "but"  a nawet taki wozeczek dla nogi, podobny troche do hulajnogi na ktorym sie bolaca noge wozi. On ma regulacje wysokosci by kazdemu delikwentowi siegal kolana, ma kierownice i hamulec ale jest niewielki i lekki. W sumie klopotliwe ale pozwalajace na poruszanie sie po domu bez angazowania bolacej stopy. Wiec nie przyjedzie i bardzo ale to bardzo zaluje. Corka na to iz moze do czwartku stopa bedzie w lepszym stanie i jednak da rade? Ale nie, Lisa juz zrezygnowala bo choc na lotnisku moglaby dostac asyste to przeciez z Atlanty musi jechac samochodem na miejsce slubu a to absolutnie niemozliwe - i jest krok od uniewaznienia biletu lotniczego. Wiec w przerwach zalamywania rak nad nami bo pamietacie pewnie jak to juz wczesniej moj podagrowo kulawy maz spadl z ruchomych schodow, syn przyjechal bez garnituru - corka wymyslila dla Lisy PLAN B - ktory to wymagal zaangazowania tych trzech samotnych facetow a Lisa, bedac przybita sytuacja i bezradna, zagubiona, zwalila na corke dopiecie PLANU mowiac ze jesli sie uda tak zalatwic jak corka planuje to jednak przyjedzie. Chodzilo o to by owszem, uniewaznic wczesniejszy bilet Lisy a wykupic nowy, na ten sam samolot ktorym mieli przylecie trzej panowie, wczesniej odbierajac Lise z domu, opiekujac sie nia w podrozy i przedewszystkim przywiesc ja swym wynajetym samochodem. Problem byl w bilecie na ten ich samolot - bo skoro mial byc kupiony w ostatniej chwili to sie okazalo ze nie mozna bo wszystkie wykupione! Ze jedynie jesli wypadnie rezygnacja to Lisa bilet dostanie. Wiec ta historia wlekla sie bardzo dlugo, corka wciaz na telefonie z Lisa, facetami, liniami lotniczymi, niemal do ostatniej chwili nie wiedzac czy kolezanka przyleci czy nie. Ale i z tym sie udalo - ktos zrezygnowal, Lisa bilet dostala, faceci odebrali ja z domu, wozac, noszac bagaz, ladujac na samolot i cala historia z Lisa zaczela wygladac dobrze - az do czasu. Otoz gdy corka zaczela byc o ta grupe gosci spokojna, zaczela od nich dostawac nowe i oczywiscie zle telefony - ze siedza w samolocie na plycie lotniska bo nastapilo opoznienie z przyczyny defektu technicznego. Wtedy bylo powiedziane ze naprawa potrwa niezbyt dlugo ale tak sie nie stalo i w koncu po dwoch godz (!) zwloki przegnano wszystkich do nowo podstawionego samolotu. Goscie zdazyli zglodniec nie mowiac ze teoretycznie powinni byc na miejscu przeznaczenia i nawet uczestniczyc w tej duzej kolacji a takze nie byli zadowoleni ze beda po zadupiach jechac samochodem po ciemku. By corce dodac nowego obowiazku, wiedzac ze obecnie restauracje zamykane sa wczesniej, nakazali by im zamowila posilki na wynos, co zrobila.
Czy musze dodac ze miala dodatkowy nieprzewidziany problem i stres, oprocz tych spowodowanych przez nas? Wcale niezbyt zartujac wyrazila sie ze zanim nadejdzie piatek to chyba ja zabije atak serca. 
 
Tutaj pokazuje Lise w czasie tancow :

Zwroccie uwage na druga babke, ta w ciemnej sukni,
 bo 
bedzie o niej w ostatniej czesci 

Tak - jakos nastapilo cudowne wyzdrowienie Lisy i stopy!!!!!
Co wiecej ona i moj maz, podkulawiony podagra i poobijany przez schody, byli pierwszymi, zaraz po balecie Sarah, ktorzy wtargneli na podloge i zainicjowali hulanki. No mowie Wam istny cud - to nagle ozdrowienie kulawcow.



Od tego wydarzenia, bo przeciez bylam naocznym swiadkiem, wszystkim kulawym, poobijanym, z podagra tez, rekomenduje wlasnie to: dotknelo Cie to nie szukaj porady lekarza tylko idz na wesele - jedynie ono szybko, bezlekarstwowo i bezbolesnie Cie wyleczy. To video jest tego dowodem a sami widzicie ze kulejacy tak sie rozbrykali iz moja interwencja byla wymagana. Widzieliscie je juz wczesniej ale przypomniec nie zaszkodzi.
Corka miala na to wszystko do powiedzenia tak: ludzie, co z Wami jest? Ja samodzielnie przygotowalam caly slub i wesele, pracujac nad milionem szczegolow 11 miesiecy i wyszlo bez jednej pomylki, bez jednego zapomnienia, bezblednie jednym slowem, lacznie z zamowieniem przecudnej pogody - a wy nie umiecie przyjechac na gotowe bez polamania sie, upadkow i z garniturami, wybierania sprawnych samolotow?
Na co nie mielismy dobrej odpowiedzi a zamiast niej tylko nas wrecz smieszylo. Dzisiaj corka sie z tego tez smieje a nawet chetnie rozpowiada dookola i widzi ze te nasze potkniecia tylko ubarwily slub, dodaly niezwyklych wydarzen i ma wiecej do wspominania. John, pan mlody, reagowal na wszystko inaczej niz corka, zawsze powazna, punktualna i pedantka a takze bez krztyny poczucia humoru - on, jak my we wszystkim dostrzegal humor widzac od razu ze zadne tragedie sie nie dzieja a co sie dzieje jest naprawialne. 
Dodam ze dzis uplywa 2 tyg od wesela i nadal nie mamy meldunkow o zachorowaniach. Dzis oficjalnie corka zostaje odlaczona za odpowiedzialnosc jesli......
Nastepny odcinek bedzie o tym co MNIE nie wyszlo a takze kilku ciekawych gosciach, przy okazji moze krotszy i wreszcie, mocno przysiegam, ostatni .




   
     

8 komentarzy:

  1. Nie na darmo kuracjusze sa zawołanymi tancerzami, teraz uzdrowiska zamknięte, ale w normalnym czasie nawet kulawi biegają na tance, aż biletów brak.
    Z takimi przygodami to ślub i wesele długo pamiętane będą, ale organizatorom nie zazdroszczę!
    Gratuluje udanego indyka, bo to naprawdę sztuka kulinarna:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedzialam ze kulawi kuracjusze sa gorliwymi tancerzami. Jednak jesli potrafia a ruch jest im pomocny to niechaj im wyjdzie na zdrowie.
      Te przedweselne zamieszki byly frustracja dla corki, bez zadnego wplywu na slub ktory przeszedl bez zadnego potkniecia, co dobrze.
      Pozostan w zdrowiu, jotko.

      Usuń
  2. Właśnie skonsumowałam zupę z dyni, a na wieczór zrobię sobie dorsza atlantyckiego. I w poniedziałek pewnie się wybiorę po jakiś kawałek indyka, jako że wolę indyka od kurczaka.Uprzejmie Ci donoszę, że u mnie ten film się nie uruchamia. A że "kaleki" się ruszyły do tańca to nic dziwnego- przypomnij sobie przyśpiewkę polską "umarł Maciek, umarł, leży już na desce, gdyby mu zagrali podskoczyłby jeszcze". Jak ktoś lubi tańczyć to zawsze go muzyka zmobilizuje. A kiciusia będzie miała wielce ekskluzywny drapaczek. Ciekawa jestem jak u mnie będzie ze świętami. Właściwie tak naprawdę to mało mnie wszelakie święta rajcują.I tak mam wolne;)
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem Ci wytlumaczyc dlaczego nie mozesz otworzyc video - moze wymaga programu ktorego nie masz. U mnie dziala znakomicie.
      Mnie tez zadne swieta nie rajcuja, w zadnych nie uczestnicze sercem. Indyka jemy czesto wiec tym bardziej jest tylko sprawa planu zywieniowego niz specjalnym wydarzeniem.
      Najgorsze iz nadchodzi swieto z choinka i wigilia - o tego to nie lubie bardzo mocno.
      Ja tez mam wolne codziennie, i tez jak dla Ciebie, dni swiateczne sa bardziej nielubionymi niz te zwykle bo bardziej nudne, bardziej ospale. Ale nie mozemy tak myslec , w sposob ze swiat i zwyczaje powinny sie krecic wedlug naszych osobistych upodoban - to my musimy sie jakos wkrecic w jego prawidla, jakos znalesc dla siebie spokojny kacik. Mimo naszych malych potrzeb wielu ludzi pracuje nad tym by je nam zapewnic - im nalezy sie czasem wolne by mieli sily nadal dla nas pracowac :)

      Usuń
  3. Jaka mądra kicia!!! Kocury sa wspaniałe. :)
    Kolejny przypadek okołoweselny. Taka "seria niefortunnych zdarzeń". ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kicia mojej corki i Johna jest naprawde bardzo specjalna i kochaja ja bardzo mocno. Niestety tym razem nie przywiaza jej na swieta jako ze podroz samolotami bardzo zle znosi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tak, tylko dla zaspokojenia ciekawości. Za co ci Amerykanie dziękują w Święto Dziękczynienia i skąd ten zwyczaj jedzenia indyka, który nie wiedzieć dlaczego kojarzy mi się z karpiem?

    Moja kocica Hava dla odmiany ostrzega mnie przed sprzątaczkami klatki schodowej (raz w tygodniu). Nie pojmuję w czym niebezpieczeństwo, ale na ten czas robię się wyjątkowo ostrożny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Drogi DeLu - jesli zadajesz takie pytanie, "za co?", to naprawde trudno odpowiedziec bo nie da sie slepemu wytlumaczyc kolorow.
    Kicia corki nienawidzi halasow, np wydawanych przez odkurzacz. Gdy przychodza do niej sprzataczki to chowa sie gleboko w swoja specjalna ciemna dziure w garderobie. Czyli wyraznie koty lubia cisze i spokoj, idealne warunki do calodziennego spania.

    OdpowiedzUsuń