. . . . wiec na gwiazdke doslalo mi sie to i owo, chociaz gdy sie zastanowic to wlasciwie najwiecej otrzymala moja kuchnia.
Skoro kazdemu wpieralam ze niczego nie potrzebuje a jesli to tylko praktyczne prezenty wiec tak sie stalo. Plus jeszcze raz sie przekonalam ze najlepiej trzymac gebe zamknieta bo gdy tylko napomkne ze cos mi sie podoba a wcale nie znaczy ze chce czy musze miec to zaraz mi ktos ktos ta rzecz kupuje. Przy nastepnej okazji a ta bedzie w lutym gdy to nadejda me 73 urodziny, zrobie eksperyment i powiem ze chce nowy samochod !!!! Zobaczymy jak z tego wybrnie ten co to uslyszy, hahaha.
Nasladujac Anabell pochwale sie wiec moimi prezentami. Poza tym dodam ze wizyta i celebracje swiateczne leca fajnie i sprawnie, moj dom jest do gory nogami, wciaz odswiezam lazienki a zwlaszcza toalety cieszac sie ze mam dwie a nie np. cztery. Innym miejscem z ktorego prawie nie wychodze to kuchnia bo trzeba ludzi karmic i poic, chociaz cudow nie wymyslam.
Mamy straszna zimnice przez te dni, z doslownie arktycznym wiatrem a to trzyma moich gosci w domu zamiast na spacerowaniu po gorkach. Przynajmniej na dwa dni zakupow bylo przyzwoicie a teraz gdy w nocy przymrozki a w dzien zazwyczaj +3 chociaz z pieknym sloncem, to i tak nikomu sie nie chce lazic tylko leniuchowac w cieplym domu - wiec poniekad krzywdy nam to nie robi. Co w tym dziwnego to ze u syna w Bostonie, gdzie to powinni miec snieg, mroz i biale swieta - nie maja - u nich pokojowa temperatura +20 st czyli duzo cieplej niz u mnie na poludniu.
Jak wspomnialam najwiecej zakupow robilismy gdy juz tu dotarli corka i ziec a polegaly na tym ze w sklepach wskazywali palcem co chca wiec niespodzianek nie bylo. Pozniej corka musiala pakowac i przyzdabiac swoje, ojca i meza i tylko ja zajelam sie tym co kupilam dla nich. Glupie to bo doslownie w jeden dzien sie pakowalo a na drugi rozkrecalo i niszczylo cala jej zmudna prace.
Corka wykorzystala to co wczesniej wspomnialam - moje utyskiwanie ze stalo sie cos z moim kuchennym sprzetem i musze kupic nowe - bardzo ja to ucieszylo bo dalo pomysl na prezenty, przy okazji bardzo potrzebne. Wyszlo ze powinnam tym rzeczom podziekowac iz popsuly sie w tak odpowiednim momencie: stary komplet nozy ktore to chyba ze starosci wciaz trzeba bylo ostrzyc i ostrzyc przed uzyciem, sagan ktorym zawadzilam o bok lodowki i zrobilam odprysk emalii. Moznaby z nim zyc ale jojczalam, corka to slyszala i kupila mi nowy. Oprocz tych prezentow od ludzi otrzymalam kilka od kici - i dobrze ze mialam dla niej przygotowane zabawki - tym razem kicia nie przyleciala do nas a zajmuje sie nia dwoje sasiadow, z osobnych domow, a corka wciaz dostaje od nich update jak sobie bidulka radzi w pustym domu.
Od dzisiaj ma sie ocieplic wiec mlodzi planuja spacery po okolicy co im urozmaici pobyt a odlatuja w srode. W karty gralismy przez 3 wieczory i pewnie jeszcze bedziemy gdyz kazde z nas bardzo lubi - jeden raz wszystkich ogralam :) Gdy ja ide do lozka reszta moich oglada filmy ktorymi pogardzam bo z reguly sa to komedie, gatunek filmow absolutnie nie dla mnie. Wiec tak nam leci - i tak jest co roku - i oby nastepny byl zdrowy.
|
Mikolaj sie napracowal w jedna noc dostarczajac nasze prezenty
|
Bylismy w sklepie alkoholowym by kupic szampan. Moi lazili po sklepie ogladajac i wybierajac a Serpentyna nie majaca kompletnie zainteresowania w temacie, usiadla przed kominkiem by przeczekac i zaraz przyczepil sie do niej sprzedawca pytajac czym moze ja poczestowac? Szampanem, likierem a moze winem? Juz mialam powiedziec: bigosem albo golabkami w sosie pieczarkowym ale co by mi to dalo skoro nie mialby pojecia o czym mowie? Co sobie przez to narobilam to ochote na te potrawy, zwlaszcza golabki. Eeeech, nie latwo w zyciu......
Istnieje powiedzenie ze kuchnia jest jakby sercem domu co nalezy rozumiec ze glownym miejscem roznych akcji i posiaduszek. Nie inaczej jest u nas tym bardziej ze mam kuchnie bardzo duza, w dodatku posiadajaca swa wlasna jadalnie, oprocz tej formalnej i uzywanej zaledwie pare razy w roku, gdy to mam gosci i wypada ich potraktowac bardziej uroczyscie. Ale w tej oficjalnej jemy tylko glowne posilki , w tym wypadku obiad wigilijny i swiateczny, inne, a jest ich kilka i o roznej porze jako ze kazdy budzi sie i je wedlug swego upodobania - wiec kuchenna jadalnia wciaz jest przez kogos okupowana, a w dodatku sluzy jako biuro (corka pracuje zdalnie wiec czesc dnia musi przesiedziec przy laptopie). To tez taki dziwolag bo mamy pokoj-biuro w ktorym to ciszej, bez kuchennych odglosow, z drukarka pod reka, zniszczarka do dokumentow itd ale oprocz meza kazde z nas woli kuchenne biuro - blisko do lodowki, do stacyjki z kawa, mozna pracujac widziec i slyszec co sie dzieje, co kto mowi i je, podgladac co w TV jako ze od kuchennego stolu istnieje przebicie do salonu i telewizor jest widoczny. Czesto moje chlopaki, syn i maz, niby jedza albo graja w karty ale rownoczesnie kontroluja co sie dzieje na meczach. Jak wspomnialam gra w karty to nasza ulubiona rozrywka, gramy kiedy tylko na to jest czas :
|
Przykuchenne biuro
|
W tym dniu udalo sie mezczyznom wstac i zabrac za sniadanie o tej samej porze :
Zauwazylam ze moj ziec malpuje styl fryzury angielskiego Borysa - czyms sobie popryska a pozniej palcami rozwichrza i jak sie uloza to tak zostaja, codziennie troche inaczej ale zawsze w bardzo swobodnym stylu - i bardzo mi sie podoba, tak jak u Borysa tez. Poza tym kuchenny stol byl oczywiscie miejscem do grania w karty :
|
Widzicie mala "skrzyneczke" kolo lokcia corki? To gadzet do automatycznego tasowania kart. Glosny jak nie wiem co ale bardzo uzyteczny.
|
W okresie swiatecznym bardziej lubimy jesc w oficjalnej jadalni jako ze wtedy krzewy ktore rosna przy jej oknie sa obwieszone swiatelkami co bardzo pieknie i nastrojowo wyglada od srodka - zwlaszcza gdy jest lekki wiatr i porusza galkazkami co daje dodatkowego uroku. Czesto, gdy juz zjemy i tylko nadal siedzimy rozmawiajac, gasimy glowne swiatlo korzystajac jedynie z tego jakie daje mala jadalniana choineczka i te ozdobne, stroik stolu
|
Na zywo calosc lepiej wyglada
|
Wreszcie, po dlugim wprowadzeniu, pora pokazac co moja kuchnia dostala na gwiazdke, a przy okazji ja tez. Z calej kolekcji mam ulubiony prezent i najmniej ulubiony a przedewszstkim absolutnie mi nieprzydatny, taki co po odjezdzie mlodych wloze do szuflady i nigdy go nie uzyje. Ciekawam czy zgadniecie ktore?
Komplet nozy - wczesniejsze zrobily sie stare jako ze je mialam pewnie ze 20 lat i wciaz tepe, wciaz wymagaly ostrzenia przed uzyciem :
|
Nowy komplet, wolalabym nadal w czerwonym kolorze
|
Taca do krojenia chleba - mimo ze w domu kroimy rzadko, kupujac pokrojony albo prosimy o pokrojenie. Jednak zdarza sie ze potrzebna gdy jemy bagietki. Taca spelnia kilka funkcji - gdy sie chleb podpieka w domu to sluzy do ochlodzenia, przy krojeniu noz wchodzi pomiedzy szczebelki robiac kromki jednej grubosci a takze lapie okruszyny ktore sie pozniej wytrzepuje podnoszac ta szczebelkowa czesc. Jest zrobiona z bambusowego drewna i ma swoj wlasny chlebowy noz.
Corka bardzo szybko zauwazyla ze mam obity moj pieknego koloru sagan - duza czesc sprzetu gospodarczego ma taki kolor choc nie wszystko jako ze czesc pochodzi z wczesniejszych domow, kuchni, innego stylu dekorowania. Uzywam go bardzo rzadko ale na kuchence stoi na stale. Wciaz pijemy mrozona herbate, kupowana, a goraca jesli 10 razy w roku to wszystko. Ale sagan mam gdyby sie ktos pytal. Pozniej okazalo sie jasnym dlaczego zamiast mnie pozalowac (i sagan tez) ucieszyla sie :
Dalo jej to pomysl na prezent !!!!!!
A nowy wyglada tak :
|
Wszystko mi sie w starym bardziej podobalo :)
|
Od kici, ktora tym razem nie przyleciala do nas, tez dostalam mile prezenty i na szczescie mialam dla niej przygotowanych kilka zabawek - notatnik w ktorym nie wiem co bede notowac, pewnie NIC bo nie mam co - jedyne do zanotowania bylyby wizyty lekarskie by nie zapomniec ale w obecnych czasach jest tak ze doktory mi przysylaja przypomnienia do telefonu wiec notesy staly sie niepraktyczne. Do notesu dolaczyla piekny dlugopis firmy Svarovski, ktory bedzie lezal w domu marnujac sie bo w torebce nosze proste i tanie ktorych nie zal zgubic, a takze talie kart, jakbym w domu nie miala juz z 10 roznych.
Jeszcze innym prezentem od corki sa ogrzewacze dloni - na baterie. Jedynie Wam w sekrecie mowie ze ten prezent jest calkiem chybiony bo ani mi dlonie nie marzna ani nie sa one praktyczne w uzyciu, chyba ze ktos spedza zycie bezczynnie na kanapie i nie ma nic lepszego do roboty tylko siedzic i trzymac cudaczki w dloniach.
Syn i synowa bardzo scisle sie zastosowali do mego stanowczego zyczenia przysylajac mi karte do ksiegarni wartosci 25 $ choc chcialam jeszcze mniejsza ale nie ma mniejszych - bo mam na mysli tylko jedna ksiazke. Plus wielka pochwale ze bylam najtanszym i najmniej klopotliwym osobnikiem do obdarowywania. No mysle - bo dla przykladu dodam ze starszy wnuk zazadal sobie elektroniki za ponad 2 tys $ - i dostal. Nie podoba mi sie to ale nie moge sie wtracac. Mlodszy otrzymal nowe wedki i milion rzeczy zwiazanych z wedkarstwem co tez kosztowalo niezla sume ale jakos to mi latwiej zrozumiec - bo nie uwazam ze 15letni chlopiec musi miec co roku np nowy iPhone. Dostal iPhone 12 i ani nie spytalam ile kosztowal bo mi atak serca niepotrzebny. Plus inne gadzety "absolutnie" mu potrzebne.
Jak ogrzewacze dloni sa nieudanym prezentem tak najfajniejszym okazal sie ten kompletnie nieplanowany, nawet niepotrzebny i taki spontaniczny, zrodzony w jednym momencie. Stalo sie gdy lazilismy po sklepach ciuchowych za czyms dla mlodych. W kazdym zachowywalam sie grzecznie kompletnie sie nie interesujac ciuchami dla siebie, jedynie zbierajac te ktore mi mlodzi wskazywali ze chca. Az w koncu przysiadlam na fotelu bo mi pomalu nogi zaczely odpadac od wiecie czego a tu naprzeciwko wisi sobie fajny zakiecik i kokietuje mnie. Dalam sie skusic choc z poczatku niezupelnie bo mam zakiecikow od groma, ale wstalam i zaczelam przed lustrem mierzyc i sama sobie sie podobac. Wszystko nadal z mysla ze odwiesze no bo oficjalnie niczego mi nie potrzeba......Na to napatoczyl sie moj maz, w dodatku rowniez chwalac i namawiajac i nawet wpierajac ucieszony ze jesli sie zgodze to wreszcie cos dla mnie bedzie mial. Nadal sie wzbranialam ale nadeszli corka i ziec i bardzo goraco zaczeli mi tez wpierac, corka mowiac ze jakie to ma znaczenie czy 20 czy 30 zakiecik? I tak juz nie ma dla mnie ratunku i tyle.....Zgodzilam sie wreszcie :) litujac sie nad mezem i nad jego wielkim problemem CO?
Ten zakiecik, tak spontanicznie znaleziony i w sumie nic oszalamiajacego, jest moim ulubionym prezentem - leciutki, dobry do spodni bo krotki, bedzie pasowal mi do wielu spodni i spodnic bo mam mnostwo w tych kolorach. Ino czekac wiosny.
Bardzo lubie asymetryczna zapiecia czy
dol sukien i spodnic
Mlodzi beda u nas do srody, w Sylwestrowy czwartek goszcza u siebie dwa zaprzyjaznione malzenstwa a ja bede dom doprowadac do porzadku, Sylwestra spedzac jak co roku w Bialej Sali.
Poza tym, po glebokim namysle, doszlam do decyzji - nadal nie bede sie pchac do szczepienia ale jesli bede musiala to Moderna.
Wszystkim zycze milego Sywestra, jakkolwiek bylby spedzany. Jednak glownie dobrego, zdrowego Nowego Roku - bedzie dobrze.
Ależ się zdziwiłam, że Twój sagan to po prostu czajnik.☺
OdpowiedzUsuńŻakiecik jest śliczny! Też lubię asymetryczne zapięcia.
Serpentyno, czy dom, w którym mieszkasz to ten sam, w którego ogrodzie rosły te trzy piękne brzozy?
Pozdrawiam!❤
Mieszkajac w Polsce zawsze slyszalam obie nazwy. Uzywam "sagan" bo wydaje mi sie elegantszym okresleniem.
UsuńO tak, nadal mieszkam w tym samym domu. Potrojna brzoza zrobila sie pojedyncza gdyz tak sie rozrosla ze galezie zaczely wlazic na dach sasiada i nasz tez drapiac je co robilo halas a takze moglo uszkodzic dachy, wiec ogrodnik usunal dwie czesci zostawiajac jedna. Ale i ta sie rozrasta i ktoregos dnia wytniemy ja calkowicie. Byla od poczatku posadzona w zlym miejscu bo zbyt blisko domow.
Jeszcze nie mialam okazji zalozyc zakiecika do wyjscia ale i bez tego juz go lubie a za komplement dziekuje.
Mocno pozdrawiam.
Sagan to po prostu duży garnek. Dziś jest to rzeczownik określany jako przestarzały. Natomiast przedmiot, który dostałaś to czajnik. Może być zwykły, może być elektryczny.
UsuńSerdeczności!🥰
Dziekuje za wyjasnienie.
UsuńPrawde mowiac chyba juz zapozno by nas oboje nauczyc prawidlowej nazwy i pewnie zostaniemy przy saganie.
Kochana, świetne prezenty, a czajnik bardzo stylowy.
OdpowiedzUsuńMój Mikołaj zignorował moje książkowe życzenie, dostałam głównie kosmetyki i praktyczne gadżety, ale w sumie wszystkie trafione.
Syn z synową teraz u nas goszczą, pogoda się poprawiła, więc wybieramy się na długi spacer.
W karty nie grałam już dawno, a nawet w planszówki chętnie bym zagrała.
Dobrego czasu z rodzinką!
U nas podobnie z pogoda - poprawila sie. Wczoraj w najcieplejszym okresie dnia moglam otworzyc okna i wywietrzyc dom. Moi odlatuja w srode a ja zakasze rekawy i doprowadze dom do porzadku.W sobote bylismy w kinie - juz raz pisalam o tym ze w czasie pandemi bylam i okazalo sie w kinach tak malo ludi iz czulam sie bezpieczniej niz w sklepie spozywczym gdzie to jestem co najmniej dwa razy w tygodniu - bo sprzedaja tylko tyle biletow by kazdy mogl siedziec bardzo daleko od siebie. Nie bylismy na wspolnych spacerach a szkoda.
OdpowiedzUsuńMialas jakiegos rozgarnietego Mikolaja skoro tak dobrze odczytal Twe zyczenia. swietnie ze dostalas to co Ci potrzebne i mile. Ja zaluje ze corka kupila mi ten czajnik, nie podoba mi sie i nie bede go lubic, powinnam sama sobie kupic. Dzisiaj przejade sie do ksiegarni po ksiazke.
Zycze by reszta wizyty syna byla rownie przyjemna i pelna dobrego humoru - zazdroszcze bo moj syn nie mogl przyjechac i bardzo mi go brakowalo do kompletu.
Mocno pozdrawiam.
Bardzo fajne prezenty.
OdpowiedzUsuńFaktycznie te noże na czerwono wyglądały super, ale czarne też sa ok.
Taki ogrzewacz do dłoni to mojej mamie by sie przydał.Choć ja w tej chwili też mam zimną prawą rękę. Od myszy komputerowaj mi zziębła chyba. ;)
Ślczne te choinki, wszystkie! :)
Odpowiedz do Ciebie uciekla mi nizej - prosze poszukaj.
UsuńKoteczku- sagan to jest bardzo duży garnek i często nie ma kształtu walca jak wszystkie garnki ale kształt ma bardziej kulisty, a to co obtłukłaś to jest zwyczajnie czajnik lub, jak mówią w niektórych rejonach - imbryk. Zadziwiła mnie nieco ta ilość noży- będziesz teraz mogła ciągle coś rżnąć i kroić. A ten nowy komplet to elegantszy, taki bardziej wieczorowy.Kuchni też się należy coś bardziej wytwornego przecież.Ogrzewacz do rąk- zabawny gadżet, ale mnie osobiście przydałby się ogrzewacz stóp. Ale ja po prostu używam skarpetek z alpaki i jakoś daję radę. Jak był piesio to on mi zawsze grzał stopy. Żakiecik super!. A talia kart- zawsze się przyda, karty się dość szybko niszczą gdy się je często używa.Bon na książkę-super sprawa.Gdybym tylko jadła jakikolwiek chleb to bym pewnie chciała mieć taka deskę, no ale ja bezpieczywowa jestem. Fajniusie te choineczki i miło oświetlają przestrzeń. Ustrojstwo do tasowania kart- muszę się rozejrzeć na Amazonie- może tam będzie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
No popatrz - przez tyle lat bylam pewna ze czajnik i sagan to to samo. Zreszta tak je nazywalismy w krakowskim. Dobrze ze zalaczylam zdjecie bo inaczej bysmy sie nie dogadaly, haha. Fajne czasem rzeczy wychodza na blogach a i nowego mozna sie nauczyc.
UsuńNoze - moj komplet to i tak nie najwiekszy. Duzo ich bo ten najnizszy rzad to wylacznie noze do stekow czy innego miesa, juz upieczonego.
Gdy bedziesz na Amazon szukac gadzetu do tasowania koniecznie przeczytaj opinie ludzi bo ogolnie jest ich tysiac do wyboru a wiekszosc zle pracuje. My kupilismy chyba trzy zanim czwarty okazal sie ok. Co prawda nie najdrozszy wiec i nie najlepszej jakosci. Ale sluzy juz kilka lat.
Widze ze przydalyby Ci sie skarpetki na baterie i wiesz co? chetnie bym Ci poslala ale one sie laduja przez UBS wiec nie wiem czy daloby sie u Ciebie jako ze koncowki moga nie pasowac. Za tym tez popatrz na Amazon, a nuz maja.
Wzajemnie - duzo serdecznosci i usciskow.......
Zapytalam W, ktory tez pochodzi z krakowskiego i mej generacji tak: wedlug Ciebie co to jest sagan? A on bez wahania mowi: czajnik!!!!!
UsuńWiec teraz juz calkiem jestem skonfuzjowana.......
Jakby sie dalo to bym Mamie pslala moje :)
OdpowiedzUsuńJa tez lubie moje choinki - niestety gdy ubieram/rozbieram ta duza to mi przy niej wysiadaja krzyze.
Dziekuje za komplementy, zdrowego Nowego Roku zycze.
Grzeczna cały rok!
OdpowiedzUsuń- Jak Ty z sobą wytrzymałaś???
To chyba trudne i nudne.
Życzę Tobie i Rodzinie zdrowia,ale co do grzeczności... No nie wiem... Jak chcesz - tak niech będzie.
J-K.N.
P.S. Sagan to nie czajnik! To duży gar, najczęściej żeliwny - do kapusty, kartofli, czerwonych buraków...
By nie bylo nudno mam swoje "momenty" ale nawet wtedy zachowuje sie kulturalnie czyli upominam sie o swoje w spokojny i perswazyjny sposob. A przy tym zycie nie daje mi powodow do niegrzecznosci.
OdpowiedzUsuńDziwne z tym saganem - nadal tkwi we mnie przekonanie ze to jednak czajnik a nie gar - jednak sprobuje sie dostosowac choc jak mowia ciezko starego psa nauczyc nowych sztuczek.
po co się rozdrabniać? powiedz, że Ziemia Ci się podoba... niech się znajdzie darczyńca, który podoła.
OdpowiedzUsuńO ile dobrze zrozumialam Twoj komentarz za ktory dziekuje - Ziemie juz mam, jestem na niej.
OdpowiedzUsuńZasylam serdecznosci.