31 stycznia 2021

RAZ KOZIE (STAREJ) SMIERC . . . .

........ bo w czwartek o 9:10 rano beda ja - Serpentyne - szczepic przeciw covidowi. Tak, doczekal sie ode mnie za swoje sprawki !!!! Zarazem oznacza to iz zlamalam swe postanowienie i tylko cieszyc sie ze nie zlozylam go pod przysiega. Juz raz nadmienilam iz dzieci popychaly mnie do tego wiec uleglam. Maz ma swoje wlasne dzien wczesniej wiec zanim bedzie za pozno bede miala okazje widziec jak zniosl i jak sie czuje, chociaz on nie posiada moich nietolerancji na leki i chemie - co smiszne bo przepracowalam w Polsce i USA lacznie 32 lata jako laborant. A moze wlasnie te lata odzywaja sie teraz, na starosc?

 Zrezygnowalismy z wczesniejszego miejsca gdzie bylismy zarejestrowani bo w nim byla strasznie dluga lista czekajacych na swa kolej. Maz sprawdzil online jeden ze szpitali a w nim mozna wizyte dostac niemal od reki i jeszcze wybierac godzine. Samo online-owe zapisanie sie na szczepienie trwalo dlugo bo nalezalo wypelnic  dane, podac inne informacje a takze dolaczyc zdjecia kart ubezpieczeniowych. Tu wroce do "turystow" opisanych w poprzednim poscie  - jak bylo mozliwym im sie zarejestrowac i zaszczepic skoro punkty wymagaja dolaczenia zdjec kart ubezpieczeniowych? Wielka zagadka - a moze nie bo karta w postaci lapowki wszystkie drzwi otworzy.......

Oprocz tych covidowo spokrewnionych ankiet i pytan byly inne, tyczace ogolnego stanu zdrowia i choc nie wymagane tez wypelnilismy by sobie w ich aktach siedzialy na przyszlosc. Nie powiem ze mnie "ubawilo" jedno z nich: podaj swa DOKLADNA plec - jedna z mozliwosci: NIE JESTEM PEWIEN. Wiem, rozumiem, toleruje, znam takich, lubie jak kazdego - a jednak........ oczy mi stanely zezem gdy zobaczylam.

Dzieki temu przeniesieniu sie do szpitalnego punktu szczepienia - w USA  doradzaja szczepic sie w klinikach czy szpitalach, zamiast parkingach i namiotach - i bardzo bliskiemu otrzymania go, wyszlo ze dobrze zrobilismy nie zwlakajac - bo wczoraj dzwonil do mnie mlodszy wnuk, via FaceTime, mowiac jak bardzo teskni za nami, pragnie nas odwiedzic i ze moze, moze bedzie mozliwym za pare miesiecy gdyz mama bardzo pilnuje nadejscia jej kolejki a takze starszego wnuka ktory z poczatkiem wrzesnia bedzie mial 16 lat. Gdy sie oni zaszczepia a przeciez podczas miesiecy czekania na to duzo wiecej obywateli USA tez otrzyma szczepionke, beda lzejsze obawy, wiec chlopak liczy ze wkrotce, wkrotce bedziemy mogli sie zobaczyc.

  Faktycznie wyczytuje o nowych dostawach zakupionych szczepionek co pozwoli caly proces przyspieszyc. Wiem ze ci pierwszej kolejnosci dostali lub lada dzien dostana druga dawke - i zycze sobie by i mnie dali druga w przepisowym okresie. Mam tu kolezanke, Grazyne, ktorej maz pracuje w szpitalu jako "monitorujacy"a zamezna corka jest nauczycielka - oboje juz chwile temu dostali pierwsza dawke i oczekuja drugiej. Tymczasem wychodzi ta nierownosc pomiedzy grupowa - np. politycy wszyscy dostali obie dawki ( w tym jeden z kongresmanow  zlapal covid, no ale nigdy nie mowiono ze zastrzyk ochroni przed zarazeniem), sluzba zdrowia czesciowo tez albo przynajmniej jedna, podobnie kadra nauczycielska, a my, zwykle mrowki-robotnicze, dopiero w malych ilosciach. Nieraz pisalam ze wczytuje sie jedynie w wiadomosci covidowe te absolutnie niezbedne do wiedzy - prawde mowiac im dluzej pandemia trwa tym wiecej sie odzywa wielkich naukowcow i daja wiecej rad jakby nikt nie wiedzial ze tylko maseczka i dystans co narazie jest jedyna ochrona - ale wpadly mi w oko dwa "covidy" pokazujace ze oprocz ludzi ktorzy nierzetelnoscia pracy psuja fiolki i dawki, istnieja inni : jechal sobie ogromny transport dawek i po drodze zepsul sie truckowi system chlodniczy. Obliczono iz nie dojada do miejsca przeznaczenia przed terminem waznosci dawek wiec zatrzymano sie i zorganizowano taki spontaniczny punkt szczepienia, oferujac kazdemu kogo spotkali, zatrzymujac rowniez samochody i oferujac. Podobnie sie stalo w jakims szpitalu - tuz przed noca, a dawki mialy sie przeterminowac wczesnym porankiem. Pracownicy szpitala zrobili szybka akcje dzwonienia do rodzin, znajomych a takze czesc wyszla na ulice by jeszcze nie spiacych tylko lazacych zaprosic na szczepienie. Nawet mieszkancy sasiadujacych domow przyszli w pizamach by skorzystac. Podoba mi sie to a takze swiadczy ze oprocz tych nierzetalnych uczciwi i myslacy takze istnieja.

Po czwartku, jesli mnie nie rozlozy po szczepionce w jakis sposob, opisze jak bylo co zarazem bedzie znakiem ze zyje - ale mam bardzo blahy temat na inny wpis wiec mozliwe ze odezwe sie wczesniej - a ten bardzo covidowy wpis umilam zdjeciami narcyzow sasiadki. Byly zrobione prawie tydzien temu wiec obecnie z pewnoscia sa jeszcze wyzsze - czyli glowa do gory, wiosna naprawde tuz, tuz. 








   

11 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki i czekam na relacje ze szczepienia męża i Ciebie, bo sama mam obawy, mimo wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje jotko, za kciuki - potrzebne mi bo nie tylko nie chce sie nawet lekko rozchorowac po szczepieniu ale tez by po latach wyszly komplikacje.
      Opisze, opisze.

      Usuń
  2. Gdybyś się więcej interesowała medycyna wiedziałabyś, że w dalszym ciągu rodzą się dzieci dwupłciowe- jedne ewidentnie dwupłciowe w sensie cech zewnętrznych płciowych, inne z ukrytą dwupłciowością, którą wykażą dopiero badania laboratoryjne. Z tego co wiem,o tych szczepieniach- może Cię boleć ramię bo to zastrzyk domięśniowy. Żadna szczepionka nie chroni w 100% przed zachorowaniem, ale gdy mimo szczepienia zachorujesz to nie wystąpią ciężkie powikłania po chorobie i sam przebieg choroby będzie lżejszy. W ramach wiosny miałam dziś rano -5. A tak ogólnie- wolę zimne kozy niż ciepłe krowy;))))
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiscie nie grzebie w tych tematach ale co potrzeba do ogolnej wiedzy wiem, lacznie ze zdjeciami operacji korekcyjnych pokazujacymi jak wygladaja u obu plci.
    Szczepionka moze spowodowac wiecej objawow, np. bol glowy, wymioty.
    Nic, cokolwiek bedzie musze zniesc skoro zdecydowalam sie na ten krok.
    U mnie tez zimne dni - ale to pikus w porownaniu do tego co u syna w Bostonie.
    Rozpoczal sie luty, coraz blizej wiosny. Czas tak szybko leci Anabell ze ani sie ogladniemy beda wakacje choc nie wiadomo w jakiej formie.
    Nasze durnie mysla o otwarciu szkol w kwietniu ! Nie wiem po co skoro nasze wakacje zaczynaja sie z koncem maja. Nie lepiej jeszcze wytrzymac te pare tygodni i zaczac od wrzesnia, gdy bedzie wiecej zaszczepionych zamiast dawac covidowi warunki do rozwlekania sie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podejrzenie, że u mnie wcale się lockodown nie skończy 14 lutego. Pani kanclerz twierdzi, że trzeba nadal trzymać się w ryzach, zwłaszcza,że nadal jest wiele nowych zachorowań, a z tymi szczepieniami to nadal kiepściunio. W marcu ma ruszyć nowa fabryka szczepionek, w Niemczech.W moim osobistym odczuciu to powinno się wstrzymać wszystkie turystyczne wyjazdy do innych krajów.
      Buziam;)

      Usuń
  4. Dzisiaj wyczytalam ze nauczyciele Chicago groza strajkiem jesli zapadnie decyzja otworzenia szkol.
    Powiedz mi jak to jest ze obywatele bardzo czesto maja wiecej zdrowego rozsadku niz ci ktorzy nimi rzadza i decyduja o ich losach, w wypadku pandemi nawet zyciu?
    Jaki sens otwierac szkoly na doslownie dwa miesiace, stwarzac wirusowi pole do popisu?
    Pamietasz jak pisalam Ci ze K uszczesliwiona bo szkola jej dzieci sie otwarla? gdy do B wyrazilam swa opinie, podobna do tej powyzej, to powiedzial ze biedna K juz malo nie zwariowala majac ich w domu, na co jeszcze dolozylam mowiac: znasz inny dom, inne dzieci, inne wychowanie ich wiec czy nie widzisz ze jakie sa te K to jej wina, ze mozna inaczej tylko to zaniedbala a teraz placze. Tyle sobie narobilam ze nie dzwonil do mnie ze trzy dni.
    Ale to uboczna sprawa - mnie naprawde wydaje sie glupota obecnie otwierac szkoly choc bardzo boleje nad sytuacja dzieci - bo przeciez mam wnuki i wiem jak ich uderzylo a maja tak od zeszlego kwietnia.
    USA niby wciaz dokupuje szczepionki ale nas jest 330 mil wiec to szybko nie idzie a poza tym kluczowa rzecza jest by dostac druga dawke w ciagu ilu? 3-4 tyg po pierwszej. Osiagalne? Watpie. Jedna dawka to niemal jakby zadna.
    O, ja tez uwazam ze granice powinny byc zamkniete. Chyba warto uruchomic drastyczne srodki na jakis czas by pozniej moc wrocic do zdrowego swiata. Przy okazji skorzystalabym osobiscie bo nigdzie nie musialabym jezdzic i odwiedzac :) Ani przyjmowac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze zrobili z tymi szczepionkami, tak powinno byc. A u nas sie tyle marnuje, że aż serce się ściska.
    Fajnie, że nauczyciele juz zaszczepieni. U nas na razie medycy i najstarsi seniorzy. Potem będą pozostali seniorzy, przewlekle chorzy i nauczyciele oraz mundurowi. Ale na razie nie ma nawet zapisów dla tej grupy.
    Trzymaj sie dzielnie, Serpentynko. Sporo osób mówi, że drugi dzień po szczepieniu jest dośc przykry. Czekam na relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez duzo sie marnuje - wczoraj podano ze 20 milionow. Bardzo przykre biorac pod uwage jakie sie staly drogocenne.
      Niestety szczepionka Pfizer majaca najwyzszy procent efektywnosci powoduje najwiecej problemow ze wzgledu na ta niska temperature przechowywania.
      U nas przeciez kraj jest przeogromny a cale centrum produkcji i dytrybucji znajduje sie w stanie Michigan, na polnocy USA - stamtad rozwoza samolotami lub truckami co wymaga czasu i trzymania ich w odpowiednich warunkach a po drodze dzieja sie rozne historie.
      Trzymam sie, kochana, nie bojac sie zastrzyku tylko skutkow ktore moga wyjsc po latach a to nie bylo przetestowane bo kiedy? Robie szczepienie dla rodziny i ludzkosci :)
      Dziekuje.

      Usuń
  6. Życzę żeby szczepienie przyniosło dobre rezultaty.
    U nas może zaczną szczepić za 12 dni.
    Prawdę mówiąc, to w obecnej sytuacji nie można nic poprawić.
    Przez ostatnie ponad dwa tygodnie w Australii nie było ani jednego zakażenia.
    Dwa dni temu kilka osób nadzorujących kwarantannę w hotelach zaraziło się brytyjską odmianą. Natychmiast cały stan Zachodnia Australia pod lockdownem na 5 dni.
    Rezultatem szczepień będzie tolerancja zakażeń i zachorowań, dopiero jeśli ludzie zaczną umierać będzie problem. Miejmy nadzieję, że nie zaczną.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to milo uslyszec ze istnieje kraj bez zachorowan! Gratuluje i mocno zazdroszcze.
    "Zaczna umierac" - masz na mysli tych zaszczepionych?
    Oj, nie wzmocnilo to mej postawy choc owszem, przemknelo mi przez mysl.
    W zwiazku z tym tytul mego wpisu okazuje sie bardzo trafny:)
    Zycze dalszego trwania w zdrowiu, Lechu - i dobrze iz Twe wladze bardzo skrupulatnie biora sie za kazde, nawet male ognisko zarazy.

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas wciąż w temacie szczepień zastój, choć zaczęto mówić o szczepieniach nauczycieli. Miejmy nadzieję, że temat się w końcu ruszy.

    OdpowiedzUsuń