.......mam swoj wlasny snieg ! Szczegolnie zazdroscilam Panterze bo jej zima wyszla na zdjeciach wyjatkowo pieknie - blyszczaca, delikatna, co najmniej pieciowymiarowa, pelna lodowych rzezb.
Moja troszke inna jako ze inny rodzaj sniegu - suchy, rozwiewajacy sie przez wiatr a na drzewach i krzewach lezy plackami. Zima nie jest niczym grzesznym w lutym ale jest w naszym klimacie, zwlaszcza na taka skale. Zamieszczam pare zdjec - nie sa tak cudne jak Pantery ale ani mi w glowie lazic w takim mrozie. Na jednym nasze bidne, przysypane samochody, pewnie zdziwione ze sa tak traktowane -
Co mam zimie za zle to ze przyszla w najgorszym dla mnie/nas momencie - mielismy umowione dwie grupy fachowcow do remodelowania ktorzy mieli swe projekty zaczac rownoczesnie ale sniegowi sie umyslilo przyjsc akurat w ten dzien, a bylo to jeszcze w zeszlym tygodniu. Ten pierwszy snieg, chociaz niewielki byl mokry i zbiegl sie z wysoka wilgotnoscia powietrza i mrozem, takim -6C, wiec co spadlo momentalnie zamarzalo tworzac bardzo sliska skorupe. W zwiazku z tym obie grupy przesunely swe roboty o dwa dni i pojawily sie w piatek. Jedni zmieniali nam posadzke garazu wiec przynajmniej czesc pracy wykonywali pod dachem chociaz w mrozie, ale drudzy, pracujacy nad nowym patio, marzli kompletnie na zewnatrz wystawieni na arktyczny wiatr. Oni nie dali rady posunac swego projektu dalej bo po przygotowaniu miejsca pod beton nalezalo go wylac ale pogoda nie pozwolila wiec zostalismy z wykopaliskiem na tylnym ogrodzie. Wroca do tego gdy sie ociepli. Ci drudzy zrobili posadzke (piekna, mowie Wam) ale ona musi schnac 4 dni wiec zakneblowali garaz, oprozniony z tego co stalo na posadzce i przede wszystkim samochodow. Nowa posadzke pociagneli chyba lakierem do paznokci :) bo smierdziala dokladnie przez 24 godziny wlasnie takim acetonowym zapachem. Smrod wdzierajacy sie do domu po prostu nas oszalamial, dokladnie jak tych ktorzy wachaja przerozne srodki chemiczne dla tego efektu, pfuj. Poniewaz stracilismy dostep do garazu stworzyly sie pewne niedogody - z wynoszenia smieci do kubla zrobila sie wycieczka dookola domu zamiast wejsc do garazu, a samochody stoja zaparkowane naprzeciwko domu po stronie sasiadow. Ten pierwszy lodosnieg stopnial co moje wycieczki do kubla zrobilo lzejszym ale po to by wczoraj nadszedl nowy, wiekszy, chwilami w postaci sniezycy, a mroz dobil -15C. Gdy sie wczoraj zaczal pojechalismy w pobliskie miejsce na kolacje nie baczac ze wczesnie i okazalo sie rozsadnym bo wracajac ulice byly ledwie przejezdne. Martwie sie o moj samochod, nie jezdzony od wtorku, by stojac na zewnatrz nie padl mu akumulator. Maz oprocz dzisiaj, uzywa swoj codziennie wiec jego zyje i ma sie dobrze.
Jednak te przeszkody nie psuja mego nastroju bo wiem ze snieg, zla pogoda, dokuczliwe jakie sa, wkrotce (podobno w niedziele) mina, samochody i inne meble wprowadza sie do garazu, patio zdazymy zrobic przed wiosna bo przeciez i tak nam w lutym nieprzydatne - czyli bedzie dobrze a w dodatku swiezo i ladnie.
Podobno dzisiejsza noc ma byc najmrozniejsza z dotychczasowych a ogolnie to wiecej niz polowa USA ma taka pogode a nawet gorsza jako ze w niektorych miejscach ludzie zostali bez pradu - tak maja w sasiedzkim Texasie. Tak, w tych minusowych temperaturach mieszkaja w nieogrzewanych domach - u nas nie ma kotlowni i kaloryferow, domy sa ogrzewane pradem. Od wypadku "kapiemy" wode w kuchni by nie zamarzla. Jak nigdy maz nie pojechal do pracy, zreszta nie on jeden, nie widze by ktokolwiek jezdzil samochodami. Nie pracuje rowniez pan jezdzacy czwartki i poniedzialki i z drzwi zbierajacy pranie do pralni - moj worek z koszulami meza (pranie to pestka, przeciez piore mase innych rzeczy ale prasowac mi sie nie chce) stracil juz dwa odbierania.
A takze, co chyba jeszcze nie zdarzylo sie w historii Walentynek , wczoraj nawalily kwiaciarnie i niepodoreczaly zamowien. Nawet bym nie zwrocila na to uwagi gdyby wieczorem nie zadzwonil syn i zasugerowal bym kuknela pod drzwi czy cos nie lezy. Wtedy mnie oswiecilo co ma na mysli, otwieram, sprawdzam i mowie co widze: Oooo, przyslales mi duza ilosc sniegu, az do progu!!!!!!
Skoro dzis nieplanowo siedzimy oboje w domu i nigdzie nie bedziemy jezdzic, maz postanowil gotowac obiad - na lunch bialy zurek, na kolacje pieczen wolowa we wlasnym sosie i ziemniakami puree - obie rzeczy sa mrozonkami ktorych troche trzymamy na czarna godzine, taka jak dzis. Niejeden raz juz jedlismy i sa smaczne a gotowanie polega na....... odgrzaniu. Zurek od lat gotujemy ten -
i jest przepyszny. Wrzucamy boczek jesli mamy, kielbase, jajka na twardo i bardzo nam smakuje. Nie lubie ludziom niczego sugerowac ale jesli mnie posluchacie i uzyjecie ten zurek to nie pozalujecie, przysiegam. Czyli caly ten tydzien bedziemy miec pod znakiem sniegu, mrozu, siedzenia w domu.
Acha - pan Microsoft przywital mnie rano zyczeniami wiec sie chwale - zreszta dentysta i dermatolog tez i tylko okulisty braklo czyli musze go ochrzanic przy okazji.
A pewien naukowiec wyliczyl iz gdyby zebral wszysciutkie covidowe wirusy, z calego swiata, to zmiescilyby sie w puszce Coca-Cola bo takie drobniutkie a byloby ich 2 quintillion, ktore nawet nie wiem ile ma zer, pewnie quintillion. Jakos mi sie pomyslalo - skoros taki madry to wymysl lekarstwo na nie!
Zwroccie uwage, prosze, ze do listy czytanych blogow dolozylam nowy - Magdalena. To jest blog historyczny ale niezmiernie udany, ciekawy i pelen ukrytych czy nieznanych faktow. Kto lubi historie bedzie mial uzywanie.
Wiecie co? - jest zupelnie fajnie - przez okno widze ladne sniezne widoki, w domu cieplo i milo, obiad prawie przygotowany, mam fajna ksiazke do czytania (rzecz sie dzieje w roku 1857 w Indiach, w czasie historycznego buntu, wiec oprocz watku milosnego zawiera duzo prawdziwych wiadomosci o Indiach), jesli mi sie znudzi moge ogladnac film w TV - gdyby jeszcze udalo sie te wirusy trzymac na zawsze w puszce Coca-Cola to nie jest zle.
U mnie wczoraj i dziś było słońce, nocą mróz dochodzi do -10, w dzień dziś była lekka odwilż i +2. A w tej chwili zauważyłam,że po cichutku dopadał świeży śnieg. I po co? Ja go ne prosiłam o padanie. Zima to jest fajna na wsi lub w górach, ale nie w mieście. U mnie takiego żurku nie ma, podejrzewam, że w Polsce też nie- to wersja eksportowa, tylko na USA. A gdy te "covidziaki" będą w puszcze po coca coli to będzie to puszka Pandory, a nie coca coli. Teraz u mnie "0" i nadal sypie śnieg. A ja już wcale nie kupuję niczego polskiego -w sumie jedzenie niemieckie niewiele się różni od polskiego. A za żurkiem to nie przepadam. Ogórki kiszone robię tu sama, kapustę też bym mogła, ale ta tutejsza jest całkiem smaczna. A ceny w polskim sklepie w Berlinie są chorendalne, jakby złoto dodawali. Poza tym jestem na bezglutenowym jedzeniu, a żurek to jednak jest glutenowe papu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Zeby bylo smiesznie stworzylam sobie teorie iz ten uczony liczac wirusy wypuscil je przy okazji na swiat - czyli on jest odpowiedzialny za to co sie dzieje.
UsuńWitam, dziękuję za komentarz na moim blogu. Nie wiem jak doszłaś do tego, że jesteśmy "urodzinowymi siostrami", może przez komentarz na jakimś blogu. Zauważyłam, że kilka blogów odwiedzamy(boja, jotka,królowa karo, wrzosy). Zapisałam sobie adresy Twoich blogów w kartotece i teraz będę mogła poznać Cię lepiej. Wszystkiego, co najpiękniejsze oraz zdrowia i dalej tak mądrej postawy życiowej z okazji dopiero co obchodzonych Urodzin. Ukłony dla całej Rodziny.
OdpowiedzUsuńTak, wzielam to z innego bloga w ktorym byly zyczenia dla nas obu.
UsuńNawet jesli jest w tym niescislosc to zadna szkoda - dobre zyczenia sa zawsze mile widziane.
Dziekuje, Iwona, zycze duzo zdrowia.
Nie wiem dlaczego gdy wpisuję adres dusty360.blogspot. com odpowiada, że nie znaleziono bloga. Dzisiaj, by złożyć Ci życzenia z okazji Dnia Kobiet, docierałam do Twojego profilu, na którym wymienione są blogi, przez komentarz zamieszczony u Jotki. Zdrowia, radości, pomyślności nie tylko przy okazji 8 marca. Uściski.
UsuńTaki śnieg w Atkansas??
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niesamowite i piękne choć rozumiem niewygody.
Gratuluję również urodzin - wiele zdrowia, sił, radości!!!
Najczesciej mamy zimy bezsniegowe, czasem napada tyle by ledwie pokryc powierzchnie i zaraz topnieje, ten obecny, faktycznie duzy i powiazany z niska temperatura ( w chwili gdy pisze jest 4:30 rano i -18 F) to nieczeste wydarzenie, chyba drugi raz odkad tu mieszkam, czyli 37miu.
UsuńA Texas ma jeszcze gorzej, glownie przez to iz jego duza czesc stracila elektrycznosc a przeciez tez maja bardzo minusowa temperature.
U mnie ociepli sie, wroci do dodatnich, w niedziele.
Dziekuja za zyczenia, sprobuje sie dostosowac :)
Do Magdaleny zajrzę, skoro polecasz.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że akurat w Walentynki kwiaty nie dotarły, później to już musztarda po obiedzie...
Taki mokry śnieg może narobić biedy w ogrodach i energetyce, oby zbyt długo Wam nie dokuczał.
U nas powolne ocieplenie.
O tak - troche nam namieszalo, chociaz da sie naprawic gdy tylko pogoda sie ustatkuje.
OdpowiedzUsuńZauwazylam iz czlowiekowi zawsze najbardziej chce sie robic co niemozliwe i gdy nie sie nie da - chce sie nam jezdzic do miasta choc nie ma ku temu powodu, tylko przez to ze drogi nieprzejezdne co daje uczucie uwiezienia.
Oj, ludzka natura.........
Spóźnione, ale szczere i mocne uściski urodzinowe. :)
OdpowiedzUsuńU mnie śnieg ma jeszcze być do końca lutego, ale już nie tak cały czas, że lezy jak teraz od miesiąca. No i ma juz nie byc mrozów takich po -15.
Dziekuje mocno za zyczenia - i nie przejmuj sie ze spoznione bo co dobre i od serca przyjmuje caly rok.
UsuńZ blogow i tego co sie dzieje u mnie widze ze mamy bardzo podobny zimowy okres - u mnie bardzo bialo i ostre mrozy, od kilku dni oscyluja okolo -16C.
Ma tak byc do niedzieli czyli tez podobnie do Polskiej pogody.
Wczoraj moja zima dobrala pieknego wygladu gdyz mielismy slonce i niebieskie niebo, pierwszy raz od tygodnia - ale mroz trzymal jakby nigdy nic. Gdy czytam jak maja w sasiednim Texasie to sie ciesze ze nas ominelo - tam nie maja elektrycznosci i musza znosic te wielkie mrozy bez ogrzewania i w ciemnosciach.
Nic - przetrzymamy to - byle jezdnie zrobily sie przejezdne i pozwolily mi jechac na druga doze szczepionki, 25tego.
Trzymaj sie ciepla.
Na południowym zachodzie Polski musimy wytrwać do weekendu, obiecują nam ok.
OdpowiedzUsuń+11 stopni i ma być słońce.Już dzisiaj było cieplej.
Planujemy z mężem drobne prace w ogrodzie : cięcie drzew, bielenie.
Już dziś cieszę się na te prace.
Żurek lubimy, zachęciłaś mnie do ugotowania:) Przyjmij spóźnione życzenia urodzinowe.
Dziekuje za zyczenia, koliberku, bardzo mile z Twej strony.
OdpowiedzUsuńMamy zupelnie podobna pogode - nasza tez ma sie poprawic od niedzieli.
Mielismy zupelnie wiosenny styczen, nawet narcyze byly tuz tuz rozkwitajace, kilka dni krotkorekawowych a tu masz.......Pozwolilo mi na grzadkach przyciac to i owo co mnie cieszylo bo lubie pracowac w ogrodzie.
Ten zurek jest naprawde smaczny i prosty do ugotowania, dzieki niemu unika sie kiszenia.
Zycze by sie udal i smakowal, a takze lepszej pogody.