Dzisiejsza niedziela to prawdopodobnie najwieksze swieto USA - dzien Super Bowl czyli meczu o mistrzostwo kraju w football. Wiem ze nie podzielacie naszego entuzjazmu do tego sportu ale to nie przeszkadza nam lubic go i pasjonowac sie nim. Moglabym napisac ksiazke jak wyglada sam mecz, co sie dzieje w trakcie i po meczu, o "modzie" footballowej i zwyczajach, zachowaniach ludzkich - w dobrej i radosnej atmosferze.
Gdy moj syn byl uczniem szkoly sredniej to mialam okazje zetknac sie z tym wszystkim osobiscie i pewne szczegoly poznac od podszewki gdyz nie tylko mial zaszczyt byc czlonkiem szkolnej druzyny ale rowniez Quarterback-iem czyli leaderem druzyny, kims kto inicjuje zagrania, podsuwa taktyke. My, rodzice bywalismy na kazdym meczu lacznie z wyjazdowymi, podziwiajac swe dzieci - kapitana druzyny i corke cheerleader- ke. Fajne to byly czasy - chociaz pamietam rowniez jak bardzo sie nameczylam nad dopieraniem bialych spodni syna. On osiagnal wszystkie dostepne i wymagane pozycje by skonczyc liceum z tytulem All Star co dalo mu otrzymanie stypendium studenckiego - plus przywilej otrzymania dyplomu z rak gubernatora stanu, W. Clintona, pozniejszego prezydenta.
Byl to rok 1991 - gdy obecnie wspominamy to odnosimy wrazenie ze stalo sie w jakims innym zyciu i innym ludziom - bo taka jest odlegla przeszloscia. Pamietam rowniez ze skoro mielismy syna czlonka druzyny, Quarterback-a, bardzo emocjonowalismy sie kazdym meczem, poznali zasady gry i nawet ja znalam krajowe profesjonalne druzyny, nazwiska, ogladalam transmisje meczow i obowiazkowo kazdy Super Bowl. Pozniej mi minelo chociaz w mezu, synu i corce zostalo do teraz. Na niedziele Super Bowl caly kraj przygotowywuje sie niezwykle sumiennie - przeciez tylko mala czesc jedzie tam gdziekolwiek mecz sie odbywa a to jest duzym przedsiewzieciem zaczynajac od biletow ktore w zaleznosci jakim sposobem sie kupi moga kosztowac tysiace dolarow. Do tego dochodzi pobyt w hotelu, wyzywienie. Nigdy nie bylismy na takim meczu i prawde mowiac jesli sie nie ma biletu dajacego dobrego miejsca to dokladniej widzi sie akcje w telewizorze. Cala reszta USA uczestniczy ogladajac z domu a wiaze sie to z urzadzaniem spotkan rodzinno-przyjacielskich , najczesciej wielkim grillowaniu i piciu galonow piwa. Strach wybrac sie do sklepu dzien czy dwa PRZED bo w nich tlumy ludzi zaoopatrujacych sie w te meczowe produkty jadalne. Przy kazdym domu pracuja wiec grille, slychac smiechy i okrzyki. Gorzej maja mieszkancy polnocnej czesci kraju gdyz te mistrzowskie mecze odbywaja sie w lutym wiec niektorzy sa zmuszeni urzadac ogladanie w srodku.
W tym roku, pandemicznym, mecz bedzie troche inny jako ze widownia stadionu bedzie mocno przerzedzona stasujac sie do zasady dystansu. Jednak chetnych nie braklo i jak co roku bilety, jesli ktos nie wykupil z wyprzedzeniem, osiagnely swa tysieczna cene. Ci ktorzy organizuja ogladanie z domu, korzystajac z faktu ze nasze zimy sa lagodne, beda ogladac transmisje na swych patio. Czesc ludzi ma na nich TV zamontowane na zewnatrz na stale lubiac siedziec w ogrodku i patrzec wen ale inny montuja specjalnie na ta okazje - fajnie beda miec grill, ognisko do rozwiania chlodu, zakaski i mecz. Obecnie, w czasie pandemi, bardzo modne staly sie przydomowe spotkania towarzyskie, sasiedzkie.
Nasza corka czasem urzadza takie a ma dobre warunki na nie bo ona i jej najblizsi sasiedzi mieszkaja w zakolu ulicy, czyli nikt oprocz wlascicieli nie przejezdza i nie zakloca. Najczesciej zbiera sie ich grupka ludzi z czterech domow, przynosza sobie krzesla i stoliki, kazdy przynosi cos do przegryzienia i picia i w ten sposob spedzaja wieczor, czesto panie idac w koncu do lozka a panowie siedzac nieraz do bialego rana - to Floryda wiec nawet o tej porze roku da sie byc na zewnatrz i nie zmarznac.
Zlozylo sie w grudniu tak ze gdy robila przygotowania do przyjazdu na swieta do nas, poszla do polskiego sklepu kupic dla mnie polskie serniki i wedliny i jako ze na drugi dzien miala miec pod domem takie wlasnie spotkanie, przyszlo jej do glowy kupic wiecej sernikow i na dodatek chrust, jako jej wklad na sasiedzki wieczor. Pozniej opowiadala ze i sernik i chrust ino sie mignely - sasiedzi byli nimi zachwyceni mowiac ze znajac wiele rodzajow czegos tak pysznego nigdy nie jedli. Chrust - to byla dla nich nowosc i tez sie nimi zachwycali a nawet wypytywali gdzie jest ten polski sklep deklarujac ze pojada i kupia sobie. Ja tez znam wiele sernikow ale faktycznie ten z jej sklepu bije wszystkie inne a bidna corka zawsze przyjezdajac przywozi mi co najmniej jeden, najczesciej dwa by bylo "sprawiedliwie" : jeden dla mnie, jeden dla reszty domownikow :)
Wiec dzisiejsza niedziela bedzie pod znakiem meczu - tyle ze w naszym domu w ciszy i spokoju bo jest tylko jeden ogladacz. Calosc zaczyna sie kolo 6tej wieczor ale wlasciwy mecz blisko 7mej czy cos takiego - da mi to okazje rzucic okiem ze dwa razy i pojsc do lozka lekcewazac reszte - jutro sie dowiem kto wygral a o tyle "wazne" iz tym razem spotykaja sie Giganty nie tylko w sensie druzyny ale wlasnie Quarterbeckow - dwoch najlepszych w kraju.
My, zamiast fascynowac sie meczem, bardzo ciezko pracowalismy w garazu usuwajac wszystko co na jego posadzce gdyz w tygodniu przyjda fachowcy do wylania nowej. Zabralo nam to ponad dwie godziny - a balkon i jeden kat pokoju slonecznego mam zawalony wszystkim co bylo na polkach i w szafkach. Dzisiaj bede je szorowac bo dobra okazja na to skoro puste, a gdy nadejda robotnicy powynosza na zewnatrz. Wiem ze gdy bedzie zrobione, posprzatane, bedzie nas cieszylo.
W piatek wieczor zachcialo sie nam pojsc na koacje do meksykanskiej restauracji a mamy ich pelno. Chcielismy dla odmiany pojsc do takiej jeszcze nam nie znanej wiec pojechalismy. Bedac jeszcze przed wejsciem zaczelo sie nam nie podobac bo na zewnatrz byla spora grupka czekajacych na stoliki, zawsze zjawisko normalne wieczorami, szczegolnie w weekendy, teraz jeszcze bardziej jako ze restauracje stosujac zasade dystansu maja tylko polowe czynnych stolikow. Wchodzimy by sie zapisac i widzimy to:
Zdjecie nie oddaje rzeczywistosci gdyz nie wypadalo mi robic fotografi bez narazenia sie na protesty - pstryknelam tylko to jedno, ukradkiem. Dosc powiedziecie ze nas, bywajacych w restauracjach, widok zupelnie zatkal: kazdy stolik czynny, zadnego dystansu!!!!!!! Nawet widok tylu twarzy bez maseczek wydal sie nam czyms nienaturalnym - oczywiscie widujemy bo do jedzenia musi sie maseczke zdjac ale tutaj to byla jakby glowa przy glowie, oprocz kelnerow kazdy bez maseczki, nawet ci przechodzacy cala sale by dojsc do toalet nie raczyli maskowac sie. Ja widzialam dokladniej te tlumy i bliskosc, stoliki zajete towarzystwami liczacymi 8 i wiecej osob, nie mowiac ze gwar i smiechy byly tak glosne ze sami siebie nie moglismy slyszec. Oczywiscie zrezygnowalismy z tego miejsca i pozniej wciaz zastanawialismy sie jak jest mozliwym tak wbrew przepisom prowadzic restauracje a ludziom uczeszczac do takiej.
Nie, nie widac u nas depresji chociaz owszem, kazdy jest stroskany pandemia i ma jej dosyc.
Słyszałam o tych rozgrywkach i gratuluję tak zdolnego syna!
OdpowiedzUsuńRestauracje u nas od dawna zamknięte, ale też miło spędziliśmy czas, Syn zaprosił nas na obiad, byli tez jego teściowie, którzy przywieźli tort.
Przyjemna, radosna odmiana po monotonnych dniach.
Nowa posadzka to tez wydatek, ale trzeba czasami cos zmodernizować:-)
Jednym slowem mieliscie smaczna niedziele i z bardzo milymi osobami.
UsuńFajne sa takie spotkania a obecnie jeszcze bardziej cenne niz zazwyczaj.
Dlugo myslelismy o tej podadzce ale skoro maz wciaz pracowal poza domem, na wyjazdach, caly projekt musial czekac - az sie doczekal. Bardzo sie cieszymy ze wreszcie bedzie zrobione i pieknie wygladac.
Patrzę na to Twoje zdjęcie i się zastanawiam, gdzie ta chudzina hodowała te bliźnięta!
OdpowiedzUsuńMoże Ci ktoś podłożył w szpitalu! Ja też bym nie została w takiej restauracji podczas pandemii. Gdy byliśmy na Rugii zawsze jadaliśmy na zewnątrz restauracji, a w środku właściwie restauracje były całkiem puste. Za to było wiadomo, że jeśli ktoś jeden podnosi się od stołu i zakłada maseczkę to zmierza do toalety, żeby przejść przez pustą salę restauracyjną. Narobicie sie w tym garażu, ale za to długo będzie tam ładnie.
U nas tez ogrodki restauracyjne maja powodzenie ale obecnie jest zbyt zimno by z nich korzystac. Jak wiesz czesto bywam w restauracjach ale kazda mi znana dziala stosujac zasady dystansu. W dodatku loze dostaly wysokie scianki dzielace co daje dodatkowa oslone przed wyziewami innych. Do toalet ludzie ida zamaskowani tak jak powinni, stoliki czynne w 50 %. Pierwszy raz widzialam taka zatlumiona beztroskimi ludzmi. Dalo mi do pomyslenia ze jesli istnieje taka w mym miescie to pewnie w calym kraju naliczylby podobnych tysiace.
UsuńHaha - rzeczywiscie mialam szczescie nosic dzieci szczuplo, nawet cala ciaze uzywalam ten sam biutonosz, bez potrzeby wiekszego. Dzieci urodzily sie malutkie, corka z niedowaga - dopiero z obu zrobilby jedno o przyzwoitej wadze. Po porodzie wskoczylam w swe normalne ciuchy i figure tez, nie mialam nadwagi.
Ale super zdjęcie to z Clintonem. :)
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńGdy patrze na to zdjecie nie moge sie nadziwic roznicy pomiedzy owczesna Hillary a obecna - strasznie ubogo i niedbale wygladala 30 lat temu.
Ja o Superbowl dowiedziałem się dopiero w Kuwejcie a to dlatego, że w pracy miałem kolegę Amerykanina, który na tę okazję brał urlop i lecial na kilka dni do USA, nawet nie jestem pewien czy miał bilety na stadion czy wystrczało mu obejrzeć ze znajomymi w tv.
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów syna, i fotografii z Clintonem.
Pozdrawiam.
Czyli osobiscie przekonales sie jaka jest moc Superbowl.
OdpowiedzUsuńGdy wczoraj rzucilam okiem na mecz widzac pelniutkie trybuny, glowa przy glowie, zatkalo mnie troche, na co maz powiedzial ze polowa to atrapy z kartonu - uwieerzylam gdy zobaczylam zblizenie - faktycznie na kazdym nieczynnym siedzeniu siedziala kartonowa atrapa ludzkiego rozmiaru co z daleka dalo wrazenie pelniutkich trybun. Musieli ich narobic tysiace jako ze ten stadion ma pojemnosc 80 tys a sprzedali jedna trzecia biletow - a kazda byla powiekszona fotografia ludzkiej postaci.
Gdy robiono nam ta fotografie z Clintonami to ani przypuszczalismy ze okaze sie jeszcze bardziej cenna i historyczna niz wtedy. I za darmo bo wszyscy politycy, zwlaszcza po skonczeniu kariery i tylko dawaniu lektur po calym kraju, biora za sfotografowanie sie z nimi po 300-500 $.
Jak sie zastanowic to zycie przynosi wiele przyjemnych i niecodziennych wydarzen a czesto je doceniamy po jakims czasie - mam na mysli mlode lata dzieci, wydarzenia z ich lat ksztalcenia sie itp.
Nie wiem jak masz Ty ale ja naprawde odczuwam przeszlosc jakby zdarzyla sie komu innemu, moze dlatego iz obecnie wiode emerytalne, spokojne zycie we dwojke, takie w ktorym wielkim wydarzeniem jest nowa posadzka garazu :)