Tak nazwalam ta czesc ciala bo nie znam fachowej nazwy - a poza tym fajnie brzmi wiec niech tak zostanie. Mowa o tym... cyndzelku ktory sie miesci pod jezykiem, jest lekko zwisajacy i bardzo ruchliwy.
Wczoraj w miare uplywu dnia poczulam ze cos mnie w tym miejscu uwiera, podraznia, przeszkadza i jakby nawet lekko klulo. Manewrowanie jezykiem by wyczuc co sie dzieje a takze by sie tego pozbyc, nic nie dalo wiec ogladnelam w powiekszajacym lusterku i wykrylam sprawce - cos mi sie w ten cyndzelek wbilo i uwiera. Wystawal tylko mikroskopijny czubek a byl podobny do wlosa i bialego koloru. Co wiec zrobic z tym cyndzelkiem? - nic tylko go usunac. Probuje wiec i probuje ale bez powodzenia jako ze czesc wytajaca byla tak nikla iz nie dalo sie jej uchwycic palcami/paznokciami. W dodatku wiazalo sie z grzebaniem w bardzo ograniczonej przestrzeni a najgorszym okazalo sie ..... zaslinianie sie. Mowie wam im bardziej grzebalam tym bardziej slina sie lala, sciekala mi po brodzie i na bluzke a najgorsze ze kompletnie utrudniala zabieg chirurgiczny.
W koncu nie wiem dlaczego ale mi ten czubek jakos zniknal z oczu choc nadal byl bo go czulam jak mnie kluje. Wyglada ze cyndzelek obrzmial bo bylo niezmiernie ciezko uchwycic czubek tego czegos wbitego ciagle mi sie lapalo odrobine ciala i pociagalo ja a nie czubek. Wzielam wiec pincete, taka bardzo cienka i precyzyjna ale i to narzedzie nie pracowalo bo nim tez czubka nie moglam uchwycic a przeciez nie chcialam calego miejsca uszkodzic i narobic sobie wiekszych klopotow.
Nie uwierzycie ile czasu mi zajelo by wreszcie to cos wygrzebac i ile straconej sliny mnie kosztowalo. Stalo sie gdy w usta doslownie wlozylam jednorazowa chusteczke by lapala sline, i dopiero wtedy, majac jame ustna jako tako sucha czyli lepsza trakcje, udalo mi sie wystajacy koniec uchwycic i wyciagnac. A szczeki, majac rozwarte przez dlugi czas, pewnie ze 40 min, bolaly mnie jakbym gryzla kamienie, bluzka pod broda i maly recznik ktory sluzyl mi za podbrodek przemoczony slina , palce pomarszczone jako ze sie w niej dobrze wymoczyly.
A sprawca wygladal na krotki, sztywny wlos - i z pewnoscia pochodzil ze szczoteczki do zebow bo akurat tego ranka wymienilam stara na swieza. Oj, dlugo bede sobie pamietac ta przygode z cyndzelkiem :)
Nie mam oczywiscie towarzyszacych zdjec ale dziele sie innym - spacerujaca corka uchwycila iguane tez spacerujaca dla zdrowia a nawet robiaca naciagniecia sciegien na mostku, zupelnie jak ludzie ktorych musiala podpatrzyc i postanowila zmalpowac. Ja to zdjecie otrzymalam w formie ruchomej - na moim telefonie iguana sie rzeczywiscie naciaga i przeciaga co wyglada niesamowicie :)
Niesamowite zdarzenie, żeby włosek od szczoteczki?
OdpowiedzUsuńKiedyś jechałam do szpitala na zastrzyk i w windzie spotkałam pana, któremu w gardle utkwiła ość ryby i to tak nieszczęśliwie, ze musiał to wyciągać laryngolog!
Iguana widać robiła ścieżkę zdrowia:-)
Udala mi sie wybrakowana szczoteczka, niestety - i zaraz wyladowala w smieciach.
UsuńNiejeden raz slyszalam o takich dziwnych urazach spowodowanych bardzo prozaicznymi sytuacjami, jednym slowem zdarzaja sie.
Na moim telefonicznym zdjeciu, ruchomym, widac jak iguana sie rzeczywiscie przeciaga co wyglada niesamowicie. Gdy sie zastanowic to psy i koty po przebudzeniu tez sie przeciagaja czyli musi to byc dobre dla kosci.
Okropne, strasznie nie lubię jak cos mi się gdzies w ustach wbije. Dobrze, że sobie dałas rade bez większych strat.
OdpowiedzUsuńTakie byle co, ledwie widoczne a bardzo dokuczalo i powodowalo nadmierne slinienie.
UsuńDoslownie byloby krepujacym pojsc z tym do lekarza a o malo nie brakowalo......
Jednego razu mialam podobnie z okiem - uwieralo mnie cos co nie bylo widoczne i nie dalo sie wyplukac, w koncu okulista wydlubal bo bylo wbite - ale odzylam po tym wyciagnieciu.
Aż trudno uwierzyć, że takie małe dziadostwo potrafi tyle złego wyrządzić:)Dobrze,że dałaś sobie sama radę i nie było interwencji laryngologa.
OdpowiedzUsuńIguana miała poranną gimnastykę!!!!
Dosc mi sie "szczesci" z drzazgami - jednego razu okulista musial mi wydlubywac cos wbitego w oko, innym razem lekarz kolec.
UsuńTym razem wyraznie szczoteczka byla felerna. A ten drobny wlosek odczuwalam jakbym miala wbita belke.......
Bardzo nieprzyjemna przygoda. Dobrze, że udało Ci się wydobyć ten uparty włosek.
OdpowiedzUsuńA iguana przezabawna! Miło popatrzeć!;)
Najgorsze ze wbil sie w takie niewygodne miejsce, bardzo sliskie, ruchliwe, galaretowate.
UsuńIguany sa dosc przyjazne - czesto gdy jestem u corki i jemy na restauracyjnym tarasie to widze je wygrzewajace sie na krzewach w odleglosci wyciagniecia reki, a takze pelno ich wszedzie gdzie nie popatrzec.
To się nazywa wędzidełko krótkie języka.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczalam ze cyndzelek musi miec jakas zimna,rzeczowa,nieprzyjazna nazwe - i ma :)
UsuńWędzidełko krótkie języka - trudna nazwa, będę używała cyndzelek.
OdpowiedzUsuńCzytając Twojego bloga uważam, że potrafisz dostrzec belkę we własnym oku, a nie w cudzym.
Czy rozpoczęłaś prace w ogrodzie?
Mnie tez sie bardziej podoba cyndzelek niz wedzidelko gdyz jest milsze i smieszniejsze w odmiennosci do czysto technicznej nazwy.
OdpowiedzUsuńCos zrobilam na grzadkach : usunelam rzeczy zabite mrozem, krzewy sa przyciete, ale glowne i najwazniejsze jeszcze przede mna jako ze na sadzenie zbyt wczesnie a dopiero po sadzeniu ogrodnik przywiezie i rozsypie swieza kore. W porownaniu jak mialam dawniej - wiecej kwiatow i donic z kwiatami rozrzuconych tu i owdzie - obecnie mam o wiele skromniej jako ze wymagalo wiecej podlewania, sadzenia - zaczelam minimalizowac jednym slowem.
Co u Ciebie z Twoim ogrodem?
Mocno pozdrawiam.
Też tylko prace porządkowe zostały zrobione, drzewa owocowe przycięte, krzewy owocowe też. Już drugie popołudnie pracujemy w małej szklarence, aby wymienić ziemię. Jedną część już zrobiliśmy, posadziłam rozsady sałaty i posiałam rzodkiewkę. Ta praca bardzo mnie relaksuje, pomimo tego, że jest troszkę ciężka.
UsuńNiestety weekend ma przyjść dość duże ochłodzenie, nawet do -5 stopni i opady śniegu. Sprawdza się powiedzenie w marcu jak w garncu.
Ja rowniez lubie grzebac w grzadkach. Duze prace odbywaja sie wlasnie na wiosne - koniec marca, poczatek kwietnia. Jako ze u mnie klimat goracy ( w lecie mamy dzien w dzien blisko 40 st C), na lato sadzimy kwiaty lubiace tropik a te ogrodnicy moga sprowadzac dopiero gdy sie pogoda ustabilizuje i nie ma nocnych chlodow - stad dopiero ich zakup i sadzenie odbywa sie na przelomie tych dwoch miesiecy. Zrobilam tylko te przycinania i inne porzadki, reszta musi czekac.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mialam szklarni ale byl okres w mym zyciu kiedy mielismy pomidory, szczaw, koperek, pietruszke - obecnie juz ich nie hoduje. Bardzo malo gotuje jako ze jest nas dwoje wiec po prostu nie oplaca mi sie a takze to o czym wspomnialam - minimalizuje. Dwa lata temu zachcialo mi sie miec pomidory w doniczkach i okazaly sie duzym sukcesem jako ze pieknie obrodzily ale z drugiej strony spowodowaly duzo klopotu bo ptaki mi je dziobaly a takze zakocily sie na nich pomidorowe gasienice i tez je zjadaly. Zrezygnowalam wiec i z tego sposobu bo wiecej musialam wyrzucic niz miec do zjedzenia.
Mnie tez praca na grzadkach relaksuje chociaz coraz bardziej dokucza kleczenie, schylanie sie. Poza tym jakzesz przyjemnie miec mozliwosc posiedzenia w ogrodzie z ksiazka, bez potrzeby pojscia do jakiegos parku - bardzo lubie to robic zanim nadejda upaly. Przez ktore okno nie wyjrze to widze jakis krzew albo kwiaty i zielen, bardzo to umila dzien i nie pozwala odczuc ze sie jest w czterech scianach.
Powodzenia w Twoich pracach, niechaj wszystko Ci zdrowo rosnie i cieszy.
Czy nie chodzi Ci po glowie zalozenie bloga?
Już pytała mnie o to Jotka (Joanna ), jestem świeżynką na waszych blogach. Bardzo chętnie je czytam i odkrywam ciekawe spostrzeżenia, informacje, przemyślenia.
OdpowiedzUsuńNa bloga jest dla mnie za wcześnie.
Wcześniej brakowało mi czasu, aby poczytać internetowo. Chętnie usiadłam wieczorem z książką i przeczytałam kilka stron. Teraz jestem na emeryturze i serfuję wieczorami po ciekawych blogach. Mam czas na książkę i internet.
Życzę spokojnego miłego weekendu.
Skoro myslisz o zalozeniu bloga to juz dobry znak - mam nadzieje ze jednego dnia zalozysz.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba blogowanie chociaz moj status emerytki i bardzo spokojny tryb zycia nie dostarcza bardzo ekscytujacych tematow.
Jak Ty kocham ksiazki i wiecej czasu poswiecam im a nie komputerowi, ktory traktuje jako jedno z narzedzi pomocnych i koniecznych w zyciu, nie przesiaduje przy nim bez okreslonego celu, dla zabicia czasu, robiac wyjatek jedynie blogom.
Wzajemnie zycze dobrego weekendu a takze szybkiej decyzji na TAK.