23 kwietnia 2021

WIELKA ZAGADKA

Iscie do polamania na niej zebow, czekala nas po powrocie z Florydy.

 Ale od poczatku a nawet od wprowadzenia by niektore szczegoly staly sie jasniejszymi : jak wszyscy posiadamy system alarmowy i chociaz nie uzywamy na codzien/na noc to oczywiscie wlaczamy na czas wyjazdow. On jest co prawda bezkamerowy ale swoje robi, tzn gdy cos nie tak sygnalizuje firmie, oni dzwonia do wlasciciela by sprawdzic co sie dzieje, a jesli on nie odpowiada to zawiadamiaja policje. Powinnismy zmienic ten przestarzaly system na wspolczesny czyli kamerowy ktory kupuje sie razem z aplikacja telefoniczno-komputerowa a ta mozna uzywac nawet jesli sie jest na drugim koncu kraju - podgladac na telefonie co sie pod domem dzieje a jesli ktos jest pod drzwiami (lub oknami) to sama przysyla sygnal ze ma sie nieproszonych gosci. W dodatku widac kto i co a to moze byc pomoca dla policji. Oba moje dzieci maja takie i wciaz nas upominaja bysmy zalozyli tym bardziej ze zupelnie tanie a maz elektryk/elektronik moglby sam zalozyc.

 Widzialam jak corka bedac u nas mogla podgladac co sie dzieje kolo jej domu, a nawet sasiada ktory przychodzil karmic kota, podlewac kwiatki. Duzo pracujacych mamus posiada takie by moc podgladac nanki opiekujace sie dziecmi - bo kamery mozna rowniez miec wewnatrz. Minusem jest jedynie to ze czesto-gesto, co zdarzalo sie corce nawet w srodku nocy, dostawala sygnal tylko przez to ze co chwile przychodzily na jej teren obce koty lub inne zwierzeta i wlaczaly sensory.

 Z kolei nam sie wydaje ze tyle lat stary system nam dobrze sluzy ze moze jakos wyzyjemy z nim do konca a juz tyle mamy w telefonie aplikacji, hasel, sygnalow ze doprawdy czasem przychodzi zwariowac.

 Ale do rzeczy - wrocilismy do domu w zeszly czwartek wieczorem, tuz przd 9ta, odebrali bagaze i po drodze do domu wstapli do restauracji  na kolacje czyli progi przekroczylismy okolo 10tej . Oczywiscie bylo zbyt ciemno by obejsciu zrobic inspekcje a przedewszystkim chcielismy sie tylko umyc i pojsc spac. Dopiero rano, z pierwszym brzaskiem Serpentyna wyszla w szlafroku by sprawdzic kwiotki (czy zajace mi nie wyzarly wszystkich) a takze jak bardzo jestesmy zasypani kwitnieniowymi pylkami - bo gdy jestem w domu codziennie albo dmucham albo splukuje to jakos jest ale po tygodniu nieobecnosci to az sie balam spojrzec. I mialam racje - wszystko zolte, ani sie dotknac, w dodatku w miedzyczasie  byla mala burza ktora natargala lisci i galazek - jednym slowem masakra.

 Tak odczulam dopoki nie podeszlam do frontowych drzwi (bo wyszlam z domu garazowymi). Patrze - a tu oprocz zolci na progu piekna kupka trocin a w drzwiach dziura!!!!! Nie na wylot, ale dziura - bardzo precyzyjna, o srednicy pewnie poltora centymetra. Przygladam sie chcac wykonkludowac co to oznacza bo oczywiscie pierwsze co sie narzuca jako ze bylismy poza miastem a sporo ludzi wiedzialo ze wyjezdzamy, miedzy innymi dwoje najblizszych sasiadow ktorzy mieli czuwac i dzwonic w razie czego a nikt nie dzwonil, no i to ze drugie co sie narzuca to ze zrobiona mechanicznie, wiertlem i w tak dziwnej czesci drzwi iz nie robilo to sensu. Budze oczywiscie meza, on tez wyskoczyl w pidzamie i tak stoimy i dyskutujemy zjawisko ktore niby oczywiste a wcale niezrozumiale. Wyslalismy zdjecia dzieciom a one tez stwierdzily ze to usilowanie wlamania chociaz dlaczego dziura i w takim miejscu to nie wiadomo - bo byla tuz nad progiem. Ziec stwierdzil ze albo ktos chcial wtyknac miniaturowa kamere by wypatrzyc co sie dzieje w srodku (bo zostawilismy male swiatlo w salonie), albo po to by nam wpuscic jakis usypiajacy gaz zanim sie dostana do srodka, albo dostac sie stamtad do zawiasow by tak drzwi otworzyc bez naruszania sensorow.

Nasze dziurawe drzwi


 Poszlismy popytac (i obudzic) sasiadow czy czegos/kogos nie widzieli ale nie. Nad dziura tez poskrabali sie po glowie nie majac wytlumaczenia i jak wszyscy inni radzili dzwonic na policje. Akurat do tego nie bylismy skorzy ale wyszlo ze nie ma wyjscia bo przeciez po takim czyms to juz nigdy wiecej nie moglibysmy w nocy spac spokojnie. Plus maz zapowiedzial ze jednak ten inny system alarmowy kupi i zamontuje. Wiec zadzwonil na policje i za moze piec minut odwiedzil nas pan oficer. Pokazujemy co odkrylismy  - a policjant jak wszyscy poskrobal sie po glowie mowiac ze jeszcze takiego czegos w swej karierze nie widzial, zwlaszcza ze cokolwiek zlodziej chcial osiagnac to naprawde zaczal wiercic w dziwnym miejscu.

 Jakos mu to drapanie po glowie pomoglo bo nagle mowi : Oooo, juz wiem co to jest!!!!!!! Pogrzebal w swoim telefonie i pokazal co znalazl - STOLARSKA PSZCZOLA !!!!! Wie bo sam mial takie w swoim domu!

 Prosze nie mylic z kornikami - to zupelnie co innego.

  I faktycznie gdy zaczelismy ogladac, czytac, wyszlo ze istnieja takie pszczoly. Tak sa zwane ale zupelnie podobne do trzmieli. Maja zwyczaj wygryzania dziur w drewnie a im twardsze tym im lepsze wiec dziwnego ze upatrzyly sobie moje solidne debowe wrota. One maja okres mnozenia sie, skladania jaj w kwietniu/maju, najpierw wygryzajac dziure wejsciowa, pozniej dlugie i krete korytarze a w nich dopiero szufladki dla jaj, pozniejszych larw. Kazde jajo ma swa wlasna a na ogol jest ich szesc. Matka zaniedlugo umiera ale te mlode pamietaja miejsce urodzenia i pozniej ktores przejmuje te korytarze i szufladki na swoje jajka. Chociaz samicy moze sie zdarzyc to one nie sa zadlace. Zdjecia internetowe pokazuja ta pszczole, jej wygryzanie, korytarze i sypialnie jajek-larw :






 Chyba nie musze pisac ze sluchalismy/czytalismy z otwarta geba nie wiedzac o takiej pszczole i jej mozliwosciach - z drugiej strony wyszlo ze sasiedzi tez nie wiedzieli wiec to troche zalagodzilo nasz ambaras - bo przeciez gdy sobie uprzytomnic ze wzywalismy policje dla pszczoly to troche smieszne.

 Wyczytalismy rowniez jak dziure naprawic bo chociaz mozna ja zalepic byle czym i pomalowac, to jednak istnieje specjalny wypelniacz z zapachem odstraszajacym, w dodatku w roznych kolorach by dopasowac do uszkodzonego drewna - bo okazuje sie ze to zjawisko dosc pospolite wiec sklepy maja i na to rade, tylko nas spotkalo pierwszy raz.  Maz kupil, zaszpechlowal, a teraz nabralismy nowego zwyczaju - co chwile ktores otwiera drzwi i sprawdza czy cale, czy nie nadgryzione :)

I wygladalo ze jest spokoj - az do przedwczoraj. Kuknelam i zobaczylam odrobine nowych trocin na progu wiec szukam dziury.... i byla, tyle ze tym razem bardzo plytka, tak jakby pszczola jednak polamala sobie na nich zeby i zrezygnowala. Ale znaczy ze moje drzwi lubia, wracaja, wiec zdecydowalismy wezwac specjaliste od robactwa (nazywamy ich trucicielami) - oni wstrzykna w drewno jakis preparat ktory ma je odstraszyc raz na zawsze.

 To bylo wczoraj a dzis maz mowi ze skoro pszczoly a nie wlamywacze to po co nam nowy system alarmowy? A takze wkrotce sezon wylegu sie skonczy wiec po co wolac truciciela? Wiec nie wiem jak sie ta przygoda skonczy - bedziemy system zmieniac czy nie? - osobiscie mysle ze powinnismy.

Oprocz tego nowego zajecia, sprawdzania stanu drzwi, doszlo mi nowe - otrzymalam wezwanie do sadu by sprawowac obowiazek lawnikowania. To juz chyba szosty raz w zyciu ale jak nigdy wczesniej nie chce mi sie tego robic, czesciowo ze wzgledu na pandemiczne warunki choc nie watpie ze sady biora je pod uwage i odpowiednio organizuja caly proces. Na szczescie w formularzach do wypelnienia dano mi furtke wykrecenia sie z tego - jako osoba powyzej 70tki moge odmowic. Tak zrobie, nie przyznajac sie ze we mnie moc energii ktora wole wykorzystac na inne zajecia. 

 Zdjecia sa rozne - czesc moich, tych realnych, czesc internetowa by pokazac ta pszczole, jej precyzyjna dziure, delikatne wiorka, a takze co potrafi narobic w srodku drewna. Wyglada ze to wydarzenie z dziura i pszczola wyczerpalo niecodzienne wydarzenia mej codziennosci wiec przestane zanudzac Was dlugimi opisami i masa zdjec, w przyszlosci wklejac nie wiecej niz dwa.

 Zadziwiajace, zadziwiajacy jest swiat zwierzecy - i nie watpie ze policjanci mieli cala fure smiechu slyszac do czego ich ludzie wzywaja.            

25 komentarzy:

  1. O rany! Pierwszy raz słyszę o takim owadzie! A może ktoś je wytresuje i będzie używał jako ekologicznego wiertła do robienia otworów? Kiedyś oglądałam jakiś film dokumentalny o pszczołach, ale głównie o takich normalnych a nie niszczących spokojnym ludziom drzwi. Tamten film zadziwił mnie głównie tym, że pewien człowiek- naukowiec siedzi od 30 lat w puszczy amazońskiej i liczy dzikie pszczoły, no bo wiesz- im mniej pszczół tym mniejsza szansa na papu dla człowieka. Bo nic nie będzie rosło- pszczoły to zapylacze.
    Myślę, że można takie drzwi zabezpieczyć warstwą bezbarwnego lakieru i wtedy nie będą pożądanym przez te pszczoły miejscem do zamieszkania.One zapewne kierują się zapachem drewna.
    Serdeczności dla Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten liczacy pszczoly skojarzyl mi sie z Maria Reiche, archeologiem, ktora spedzila wiekszosc zycia w Peru, na plaszczyznie Nazca, studiujac ja, a w gre wchodzi cos ok 50 lat kariery - z dala od cywilizacji, w bardzo prymitywnych warunkach, wysuszona na wysuszona sliwke. Czyli fanatykow w kazdej branzy nie brakuje. Pomyslec ze za mlodu marzylo mi sie byc archeologiem a przeciez nie obeszlabym sie bez klimatyzacji czy prysznica......
      Czytalas o teorii zaludnienia Ziemi przez Anunnaki i ladowiskach ich pojazdow w Azji Mniejszej i Nazca - jakos Nazca bardzo mi sie kojarzy z obecnym NASA, jakby bylo zapozyczone.
      Dziury po pszczolach jest latwo naprawic a do odstraszenia tez sa srodki - niektore drewniane meble czy czesci domu szkoda lakierowac niszczac orginal.
      Niemniej sam fakt ze pszczola potrafi miec tak ostre i wytrzymale szczeki jest niesamowity. Plus narobic ludziom strachu.....

      Usuń
  2. O matko, pierwszy raz sie z tym spotykam. Najpierw tez pomyślałam, że włamywacz wiercił otwór, ale cos takiego? Toż to ciekawostka nie lada!
    Pokażę mężowi fotki, gdy wróci!
    Bycie ławnikiem to trudne zadanie, moja mam bywała ławnikiem na tzw. kolegium do spraw wykroczeń, ciekawe doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mozesz na komputerze wystukac CARPENTER BEE i to Ci da wiele jeszcze innych zdjec - w dodatku one wszystko pokaza, nie musi sie czytac angielskiego tekstu.
    My tez nauczylismy sie czegos nowego - obecny dom to nasz szosty a nigdy wczesniej nas pszczoly nie obgryzaly.
    Lubilam lawnikowac i masz racje - spora odpowiedzialnosc w podjeciu decyzji. Jednego razu bylam lawnikiem w sprawie spowodowania smierci przez zastrzelenie. Nie bylo watpliwosci czy oskarzony zrobil tylko zdecydowac morderstwo czy zabojstwo, co robilo szalona roznice w wyroku. Skonczylo sie niczym bo zaglosowalismy 6:6, co oznaczalo drugi proces. Do takich drugich wybiera sie nowych lawnikow wiec nie wiem na czym sie skonczylo.
    Dzis rano wypelnilam i wyslalam ankiete zaznaczajac wyraznie wiek i zadanie pominiecia mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa historia! Nie miałam pojęcia o istnieniu takich pszczół! A dziurę wydłubały naprawdę zaskakującą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie wiedzialam o tych pszczolach a mieszkam tu 37 lat! Az dziwne ze dopiero po tylu latach nas obgryzly a nie wczesniej. Pomyslec ze te dziury w twardym drewnie potrafia zrobic szczekami.

      Usuń
  5. Coś niesamowitego! No jak długo by człowiek myślał, to i tak by nie wymyślił, gdyby się wcześniej z tym nie spotkał, jak ten policjant.
    A' propos wezwania policjanta do pszczoły ;)
    Nie miej skrupułów.
    Zmam ciekawszy przypadek.

    Otóż w pewnej czeskiej miejscowości kobieta zadzwoniła po policję, informując, że w toalecie jest wąż. Policjanci zastanawiali się, w co się wyposażyć do tej interwencji, w końcu zabrali jakieś kleszcze i jutowy worek i ruszyli. Po przybyciu na miejsce zastali miskę ustępową z opuszczoną klapą przywaloną jakimiś domowymi sprzętami. Po odsunięciu ich policjanci chwilę wymieniali spojrzenia, wreszcie jeden z nich postanowił się poświęcić i podnieść deskę.
    Do żadnego ataku węża nie doszło.
    Wobec tego zdecydowano zapalić światło.

    Wówczas identyfikacja "węża" okazało się łatwym zadaniem.
    Nie do końca spuszczony "wąż" został zlikwidowany jeszcze jednym spuszczeniem wody...

    Tak że ten tego :)
    Kto nie wierzy, może o tym poczytać tutaj:
    https://tydenikpolicie.cz/zena-v-milovicich-volala-strazniky-k-nalezu-hada-v-zachodove-mise-o-zvire-ale-rozhodne-neslo/

    Ale po czesku, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite to czeskie wydarzenie - a policjantom nie zazdroszcze. Czego nie moge zrozumiec to tej kobiety bo wyglada ze nawet po sobie nie sprawdzila co sie w muszli dzieje po uzyciu, czy nie ma potrzeby przetrzec szczotka albo splukac powtornie bo chyba czula ze zrobil sie jej duzy "waz".
      Ja z kolei slyszalam od jednej tutejszej Polki opowiadanie o innych Polakach, starym malzenstwie gdzie zona byla czesciowo sparalizowana po wylewie i prowadzac zycie na wozku i lozku bardzo ale to bardzo utyla, a maz chorowal na raka jelit i sam nie byl bardzo mocny. Jako ze pielegniarka przychodzila obsluzyc zone tylko raz na tydzien, musial ja sam wykapac - a to bylo nie tylko niezmiernie trudne manewrowac taka gora ciala a w dodatku przestrzen miedzy wanna a sciana byla bardzo waska. Wypadla mu z rak i zakleszczyla sie pomiedzy jednym i drugim, nie mogl sobie z nia poradzic bo ona umyslowo tez byla nieaktywna, nie reagujaca na komendy. Zadzwonil po pomoc do tej Kryski ktora mi to opowiadala ale i ona do spolki z mezem nie dali rady bezwladnej kobiecie. Wiec zadzwonili po policje a u nas w takich wypadkach przyjezdza cala Trojca: policja, straz i karetka. Chociaz bylo ich kilku chlopow i tak kobiecie nie dali rady az w koncu musieli rozburzyc ta boczna sciane by ja uwolnic z pulapki. W koncu oboje zmarli a sciana zostala taka rozburzona, nigdy nie naprawiona. Smutne a prawdziwe.

      Usuń
    2. To okropne. I nikt tu nie zawinił. Inna sprawa, że w przypadku, gdy jest taka osoba w domu, powinno się przystosować dla niej łazienkę, a już wanna to absurd, tylko prysznic. Z drugiej strony rozumiem, że nie zawsze się da albo nie ma na to środków.
      Jak sobie marzę bardzo naiwnie o tym, jak powinien wyglądać świat, to zawsze zaczynam od tego, że każdy powinien mieć godny dom/mieszkanie. Może być skromny, ale urządzony tak, by życie nie było koszmarem. Myślę tak zwłaszcza w kontekście bezdomnych, ale nie tylko, bo ilu ludzi mieszkanie niby ma, ale prawdziwy slums - i nie są w stanie się z tego wydobyć. Nieraz nawet bez wody bieżącej - w XXI wieku!

      Z kolei przypomniałam sobie, jak czytałam też w czeskiej prasie o tym, że strażacy przyjechali z dźwigiem, żeby wydostać przez okno i przetransportować do szpitala chorą kobietę, bardzo otyłą - nie dało rady jej wynieść z bloku inaczej...

      Usuń
  6. W Poludniowej Karolinie rowniez mielismy taka sama wizyte carpenter bees. Tez drzwi frontowe zostaly “ zaatakowane” . To bardzo ciekawe pszczoly, ktore glowa wgryzają sie w drewno. Po przeprowadzce do Virgini , gdzie jest zimniej nie spodziewalam sie ze zaatakują słupki od siatek w moim ogródku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazyno - znasz moze inne blogi pisane przez amerykanow i jesli to czy moglabys mi podac linki do nich? Dziekuje serdecznie.

      Usuń
    2. Nie bardzo rozumiem, czy chodzi Ci o Polakow w Usa ,czy blogi po angielsku?

      Usuń
    3. Chodzi o blogi Polakow zamieszkujacych w USA, podobne do mojego - w jez polskim jako ze sa bardziej zrozumiale dla ogolu.
      Jesli znasz i podzielisz sie bede bardzo wdzieczna - dziekuje, trzymaj sie zdrowo.

      Usuń
  7. Nasluchalismy sie o termitach, kazdy dom mamy ubezppieczony i przegladany ale nigdy nie slyszelismy o tych pszczolach wiec widzac dziure, precyzyjna dziure w drzwiach ani nam do glowy nie przyszlo ze mogl to zrobic owad!
    Poludniowa Karolina to stan ktory bralismy pod uwage jako miejsce do zamieszkania na starosc. Nie znamy go dobrze ale z tego co widzialam w czasie przejazdow bardzo mi sie podoba, zwlaszcza gorska czesc. Virginia tez jest piekna wiec mialas okazje mieszkac w bardzo ladnych miejscach.
    Sprawdzilam czy prowadzisz blog ale okazalo sie ze nie co bardzo szkoda - byloby milo i ciekawie poczytac .
    Dziekuje za odwiedziny i wpis, pozostan w zdrowiu i dobrym nastroju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentyno, ta różnica między Polską a USA mnie nieustannie zadziwia. Wyobraź sobie, że u nas małżeństwo emerytów postanawia spędzić starość w innej części kraju. No praktycznie nierealizowalne.
      Raz ze względów mentalnych. Jesteśmy absolutnie przywiązani do miejsca i to tysiącem nici, bo rodzina, znajomi, bo lekarz, do którego chodzimy całe życie, bo wnuki. Dwa, ze względów finansowych. Bo mamy jakoś tam urządzone mieszkanie w bloku, poprzybijane półeczki na ścianach i co teraz? Jak to wszystko porzucić, za co urządzić się na nowo gdzie indziej?
      Podczas gdy Amerykanie to naród mobilny, jeździ nie tylko za pracą.

      Oczywiście zawsze są wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę, jak wiadomo.

      A' propos - polecam Ci film "Nomadland" :)

      Usuń
    2. O tak - w USA jest zupelnie inaczj, a mowiac jednym slowem latwiej, mozliwym. Przeprowadzki sa niczym i rzeczywiscie nie wynikaja wylacznie z wymogow pracy. Na ogol ludzie przygotowywujac sie do emerytury szukaja i wybieraja miejsce ktore im odpowiada. Nie ma tak ze musi mieszkac blisko rodziny bo przeciez latwym jest ja odwiedzac.
      Mlodzi wybywaja z domu majac 18 lat i juz pozniej sa goscmi u rodzicow. Poniekad "wstydem " jest by mlody mieszkal z rodzicami choc zdarza sie. Nowozency od reki kupuja dom, niezmiernie rzadko sie zdarza by mieszkali przy rodzicach - to ma miejsce raczej u rodzin emigranckich, np meksykanskich. Najczesciej dom nowozencow nie jest tym najwiekszym i docelowym, nazywa sie starterowy, jako ze wlasne miejsce ale mieszczace sie w budzecie, ze swiadomoscia iz gdy narodza sie dzieci a finanse poprawia, trzeba bedzie zmienic na wiekszy.
      Wojskowi maja jeszcze inaczej bo stacjonowanie przerzuca ich doslownie co 2-3lata gdzie indziej - znam rodziny woskowe ktore przeprowadzaly sie po 12 a nawet 30 pare razy - ta rodzina byla generalska wiec bardziej wyjatkowa ale tak mieli. Ich przeprowadza armia, placi za przeprowadzke ale jednak. Poza tym nieraz przenosza sie w tak roznie klimatycznie strony iz musza kupwac odpowiednia garderobe - bo jesli wczesniej mieszkali w tropikach a przeniesli na gleboka polnoc to oczywiscie narzucalo taka potrzebe. Jednak nawet jesli jest klopotliwym to bez tych przekonan i zahamowan panujacych w Polsce.
      Tak, w Polsce rzadza inne zwyczaje i tradycje a sytuacja finansowa tylko je poteguje.
      Pewnie ze mna by tak bylo gdybym zostala w Polsce. A tutaj przeprowadzalismy sie 6 razy chociaz zawsze zostajac w tym samym stanie. Planowalismy emeryture spedzic w innym ale skoro maz nadal pracuje zostalismy i chyba jednak juz na stale bo miasto nam odpowiada, bo dom mamy super wygodny i obszerny na goszczenie dzieci - wiec zdecydowalismy ze sie nam juz nie chce ani nie ma sensu. U nas nie istnieje takie cos jak kierowanie sie stalym lekarzem - dokad sie przeprowadzisz to bedzie inny, nowi znajomi itp. Duzo rodzin ma dwa domy, kazdy w innym klimacie by miec urozmaicenie, zmiane krajobrazu. Spedzaja w drugim tylko czesc roku a w miedzyczasie wynajmuja (albo nie). Moznaby ksiazke napisac o tych roznicach, nie tylko przeprowadzkowych.
      Dziekuje za wpis i rekomendacje.

      Usuń
    3. To jest zupełnie inny świat...
      Mam wrażenie, że my swoją niemożność (choćby finansową) lubimy uzasadniać - tradycją. Że zmiany są złe, że jak mój dziad, to i ja. Że grobów trzeba pilnować ;)

      Usuń
    4. To prawda - inny swiat i sposob zycia. Nawet pandemie odbieramy inaczej, bez depresji, wiedzac ze zawsze nasz rzad da rade kryzysowi.
      Do dzisiaj ciesze sie iz bylam odwazna opuscic Polske, zostawic co mielismy i zaczynac od nowa z mysla o lepszej przyszlosci.
      Trzymaj sie zdrowo.

      Usuń
  8. Niesamowita historia! Czyta się niemal jak kryminał! O takich dziwnych pszczołach nigdy nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam tu 37 lat i tez pierwszy raz uslyszalam.
      Do dzis nie moge sie nadziwic ich mocnym szczekom, a takze iz wygryzanie dziury nie konczy sie ich polamaniem :)
      Zanim wykrylismy kto i co to napedzilo nam strachu.

      Usuń
  9. Niesamowite :)
    Dziękuję za relację, bo pszczoła rzeczywiście zadziwiająca.
    Jak kliknąłem w google, to powiedziało, że australijska odmiana jest największa.
    Jeśli chodzi o ławnikowanie - zaprosili mnie raz.
    Posadzili w poczekalni, powiedzieli, ze na wokandzie kilka spraw - czekać. Po 4 godzinach dali coś przekąsić. Po następnych 2 - emocja - przydzielono mnie wstępne do sprawy.
    Przeszlismy do sali sądowej.
    Było nas chyba 10 osób, do sprawy potrzebowali chyba 3.
    Oskarżony już był, handel narkotykami.
    Wyciągnęli nazwisko ławnika z kapelusza.
    Ławnik musiał się przedstwawić i oskarżony mógł zadać mu kilka pytań a potem zaakceptować lub odrzucić. Mógł odrzucić nie więcej niż 2 osoby. Poszło szybko a mnie nie wyciągnęli.
    Jeszcze 2 godz czekania i odesłali mnie do domu.
    To była moja jedyna szansa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku - jesli australiskie pszczoly sa wieksze to pewnie robia ludziom wieksze dziury! Nie chce niczego wykrakiwac ale jesli Ci sie zdarzy to przynajmniej bedziesz wiedzial kto zrobil, zamiast jak my dzwonic po policje:)
    Nasz system selekcji lawnikow przebiega zupelnie inaczej:
    jesli jestes to przez pol roku, nie wymagaja czesciej niz co 3 lata.
    Poczta zawiadamiaja i wyznaczaja date pojawienia sie na pierwsze
    "przesianie" a takich moze byc setki. Ci co sie kwalifikuja dostaja kalendarzyk spraw i pozniej, w zaleznosci czy sprawa ma sie odbyc jako ze wiele konczy sie polubownie , wzywaja do kolejnego pojawienia sie. Znowu kandydatow moze byc setka albo wiecej. Wtedy obie strony, prokurator i obronca, zapoznaja sie z profilem kazdego, w dodatku widzac go osobiscie i decyduja czy chca czy nie. Oskarzony nie zadaje pytan. Zawsze wybieraja 12stu stalych i co najmniej dwoch zastepczych. Gdy sie bierze udzial w procesie karmia i poja a ponadto zwracaja koszt benzyny. Czasem ma miejsce proces gdy lawnicy musza spedzic ten okres w izolacji mieszkajac na koszt sadu w hotelu, bez kontaktu ze swiatem zewnetrznym.
    Taki kandydat musi wiec byc w pogotowiu przez 6 mies, nigdy nie wiedzac czy i kiedy, a czesto poza tym pierwszym pojawieniem sie, nigdy niepotrzebnym bo moze byc ze kazdy jeden z zaplanowanych procesow konczy sie polubownie - mialam tak jednego razu. Lubialam dawniej to robic, teraz juz mnie nie korci jako ze pandemia, ze taki wyznaczony dzien rezerwujesz na sad jesli by cie potrzebowali, pozniej okazuje sie ze nie i caly dzien zburzony - w dodatku wieczor przed data musi sie do nich dzwonic i upewnic ze nie zostal w ostatniej chwili skancelowany a jako ze wszyscy wyznaczeni dzwonia bo i pora na to wyznaczona , to sie siedzi przy telefonie jak glupi.
    Wzywana bylam ze szesc razy, w tym dwa uczestniczylam w procesie, oba byly ciekawe. Caly system orzekania przez lawnikow uwazam za dobry i fair wobec oskarzonych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowita przygoda was spotkała.Muszą być smaczne bo dębowe te drzwi,prawdziwe drzewo.Dobrze ze było to w tak widocznym miejscu bo gdyby zaatakowały gdzieś w ukryciu ,na strychu lub pod dachem można długo nie zauważyć i mieć duże straty.Ja tez miałam zaszczyt być proszona na lawnika,ale udało się odmówić z powodu słabej znajomości języka.Uważam ze w tak poważnych sprawach dobry język to podstawa.Nie czulam się na siłach.Moja przyjaciółką która jest tutaj od ponad 40 lat i jest tłumaczem i ma obywatelstwo była wręcz oburzona bo jej nigdy nie prosili a ja dopiero przyjechałam i wołają.Balam się jakiejś kary za odmowę ale chyba zrozumieli powody.Może temat podróży i mieszkania na emeryturze w różnych stanach byłby ciekawy i odmienny od polskiego przywiązania do jednego miejsca na cale życie.Jak się maja zwierzątka które dokarmialas w ogródku?Pozdrawiam Marta uk

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz swieta racje - gdyby pszczola wygryzla dziure gdzie indziej to do dzis nie wiedzielibysmy o niej.
    Nie wiem jak typuja lawnikow w UK ale u nas biora nazwiska z listy wyborczej, choc nie tylko. Tez strasza kara za nie zastosowanie sie ale z drugiej strony nietrudno uzyskac zwolnienie ze wzgledu na zdrowie, sytuacje rodzinna, jezyk czy religie, itp. Z ludzmi jest roznie, jak zawsze - jedni lubia brac udzial, inni wymiguja sie. My oboje bylismy nagabywani po kilka razy, kilka razy uczestniczylismy, a nasza corka tylko raz a syn jeszcze nigdy - wiec bardzo roznie to przebiega. W moim stanie moze czesciej nas zapraszaja bo stan ma niskie zaludnienie czyli maja mala pule ludzi do wyboru - jednak przepisy mowia ze moga wymagac nie czesciej niz co 3 lata. Twa kolezanka mialaby wiec tutaj dobra szanse skoro tak pragnie :)
    Te zwierzatka, chipmunki, nadal mieszkaja kolo mego domu, maja sie swietnie i nadal je karmie. Mam tez zajaca zracego moje petunie - ostatnio za porada sasiadki kupilam niezly srodek na odstraszenie go i wyglada ze pomocny a glownie dlatego ze go deszcze czy podlewanie nie wymywa jak to bylo z wczesniejszym produktem.
    Ciesze sie ze dalas znak zycia, ze jestes ok - dziekuje i mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń