Sorry - albo nie potrafie dotrzymac slowa tyczacego ilosci zdjec na blogu albo tematyka wpisow mi nie pozwala co spowodowalo iz znow zanudze Was fotografiami. W dodatku nie pisze o polityce, niewiele o pandemii - tematach tak teraz popularnych - tworzac wpisy o niecodziennych wydarzeniach codziennego zycia. W dodatku tak sie zlozylo iz moj ksiazkowy wpis bedzie jeszcze jednym jaki sie ukazal na blogowni. Chcialoby sie powiedziec : ogorkowy ksiazkowy sezon czy co?
Tym razem wina tego iz odkurzalam biblioteczki a zawieraja blisko 500 ksiazek. Czesc z nich jest rozmiaru albumowego czyli nie mieszcza sie na polkach i dlatego trzymam w osobnej szafce, takiej z papeteria, wiec nie patrze na nie codziennie co powoduje ze sa troche zapomniane. Do odkurzania musialam je powyciagac wiec przy tej okazji zrodzilo sie we mnie uczucie zalu, w dodatku podwojne : one byly kupowane w latach 80tych zeszlego wieku, kiedy to byly pozyteczne i wedlug mnie konieczne do posiadania jako ze komputery byly wtedy w powijakach nie zawierajac obecnych wiadomosci o "wszystkim", wiec polegalo sie na ksiazkach i albumach. W zwiazku z tym bylo ich masa, na kazdy temat, w dodatku pieknie wydane. Zreszta tyczy to encyclopedii tez - swego czasu posiadalam 30to tomowa Encyclopedia Britannica, pozniej oddalam do sklepu z uzywanymi ksiazkami jako ani potrzebna ani aktualna. Tworza wiec piekny zestaw a takze sa ze mna od wielu lat.
Albumy o ktorych wspominam nadal posiadam bo bardzo informatywne, duza czesc informacji jest aktualna (oprocz Atlasu Swiata) a dodatkowa atrakcja sa cudne fotografie tego o czym mowia. Oprocz tych ktorymi sie pochwale posiadalam Atlas Budowy Czlowieka ale komus pozyczylam i nigdy do mnie nie wrocil. To samo stalo sie z atlasem Universe czyli Wszechswiata, ktory byl bardzo piekny a oprocz map ukladow gwiezdnych, planet, zawieral ich opisy.
Czasy sie zmienily, komputery maja wszelkie informacje wiec ludzie raczej polegaja na nich a nie ksiazkach i albumach. Doszlo do tego iz znam domy w ktorych nie widze ani jednej ksiazki, chyba ze dziecinnej do malowania. Albo jesli ktos czyta to czesto-gesto na czytniku co dla mnie byloby tylko czescia przyjemnosci a moze zadna. Jednak w bibliotekach widuje duzo wypozyczajacych co mnie cieszy i mowi ze sztuka czytania ksiazek jeszcze nie calkiem wymarla.
Tak czy siak odkurzalam i z bardzo wielkim sentymentem przegladalam te albumy przy okazji zastanawiajac sie co sie z nimi stanie gdy mnie juz nie bedzie? Inne ksiazki pojda do antykwariatu i pewnie znajda nabywce bo w nich mozna uzywane ksiazki kupic za 1 $ albo 2 , ale albumy pewnie nie znajda chetnego. Jeden z nich to Atlas Swiata zawierajacy oprocz map informacje o danym rejonie - i ten zwlaszcza jest nieaktualny chocby przez zmiany jakie sie porobily w Europie - wiec kto by potrzebowal ? Nikt. Ewentualnie wiec znajda miejsce na smietniku i lepiej zebym tego nie widziala bo by mi serce peklo z zalosci.
Na dodatek podobnie mam z krysztalami, stara porcelana i innymi takimi starociami - dzieci nie chca, wyprzedazy garazowej nie bede robic bo mi sie nie chce a poza tym one wcale nie gwarantuja ze znajdzie sie kupiec i moj wysilek w organizowaniu poszedlby na marne. Duza ich czesc to darowizna od rodzicow co robi je jeszcze cenniejszymi a wyglada ze sie zmarnuje.
Wracajac do albumow - one maja nawet swa podstawke do podtrzymania w czasie czytania bo lekkie nie sa - jesli pozbede sie albumow to zarazem musze sie jej tez pozbyc.
Poodkurzalam, poukladalam i nie moglam sie otrzasnac z ponurych mysli - o czasie, o zmianach, o przemijaniu, o powolnym odchodzeniu swiata ktory znalam a byl jakis bardziej sentymentalny, zawieral tyle szczegolow i przedmiotow pokazujacych talent i artyzm wykonawcow, pieczolowitosc estetyczna i wykonawcza ktora zawsze pobije to co kroluje obecnie - przynajmniej w moim mniemaniu. Obecnie komputer moze pokazac nawet wiecej ale nie mozna tego dotknac, miec na polce czy na kartce ksiazki.
Pokaze wiec te moje albumy zanim pojda na smietnik, plus jeden skromniejszy z okresu gdy interesowalam sie ....jajkami - a nawet mam dwa wlasne.
Dwutomowe biografie 80ciu slawnych kompozytorow |
Ostatnio często dopadają mnie myśli o przemijaniu...
OdpowiedzUsuńTak wlasnie mam chociaz bardziej mam na mysli dawny swiat niz wlasna osobe.
UsuńPiękna kolekcja pięknych książek a już jajka- zachwycające!!! Mają teraz /zresztą chyba zawsze!/ ogromną wartość.
OdpowiedzUsuńTe orginalne owszem, oceniane sa na blisko milion $ kazde. Istnieja kolekcjonerzy posiadajacy przynajmniej jedno ale kilku posiada pare sztuk.
UsuńFaktycznie przygladajac sie szczegolowym fotografiom a takze poznajac ukryte moznosci jajka nie mozna sie nimi nie zachwycac.
Taka podkładka do czytania grubych tomów to niezły pomysł!
OdpowiedzUsuńWiele takich wydawnictw przedawniło się, niektóre wydawane były kiedyś na kiepskim papierze, a i od strony introligatorskiej kiepsko zaopatrzone.
Dzwonią do mnie mieszkańcy pobliskiego osiedla, czy przyjmę do szkolnej biblioteki segregatory z kolekcjonerskimi encyklopediami. Były kiedyś modne, kupowało się składki i wkładało do odpowiedniego segregatora, a teraz wszyscy się wyzbywają.
Podobnie z kryształami, mam wrażenie ...
W USA jest podobnie, tak jak wspomnialam - nie ma problemu by znalezc miejsce na pozbycie sie beletrystyki ale z encyklopediami inna sprawa - one ida niestety na makulature. Coraz mniej domow posiada duze biblioteczki, wszyscy korzystaja z internetu. A w krysztalach czy dobrej porcelanie nie dostrzegaja tego co my widzimy - dla nich to symbol starego swiata w ktorym nie siedza i nie doceniaja.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze nie mam Ciebie pod reka bo moglabym oddac podstawke w dobre rece.
Albumow troche mam, glownie malarstwo (rzadko zagladam) ale lubie album o roznych “zdrowosciach” roslinach, nasionach korzonkach lacznie z jadem zmiji, ciagle mnie fascynuje, w nim wyczytalam o bursztynie a mam sznur takich bardzo naturalnych bursztynow nieoszlifowanych, spie ostatnio z tymi bursztynami nie na szyi tylko leza sobie obok mnie.
OdpowiedzUsuńKsiazek mam mnostwo, do polskich jakos nie zagladam, czytam jak opetana ale po angielsku, poszlam na latwizne, sa to amerykanskie kryminaly .
Ja tez juz nie zagladam do moich albumow jako ze je dobrze znam. Niemniej szkoda ze nagle wychodza z uzytku....
UsuńPosiadam kilka sztuk bursztynowej/srebrnej bizuterii a ostatnio nosilam ja tak dawno temu ze nawet nie pamietam kiedy.
I ja lubie kryminaly, zwlaszcza te typu "z sali sadowej". Wcale mnie nie odstrasza opinia innych mowiaca ze to szmira.
Znam wiele - ktore najbardziej lubisz, ktorego autora?
Moj ulubiony autor to Michael Connelly, kocham Harry Bosch, teraz czytam The Brass Verdict, Boscha za duzo nie ma ale Haller jest tez ok szczegolnie na sali sadowej.
UsuńO tak - M. Connelly jest wspanialy, tak jak Grisham, przeczytalam ich wszystkie ksiazki, niektore kilkakrotnie.
UsuńJa tez pokochalam Harry Bosch. Czy wiesz ze istnieje serial na Prime o takim wlasnie tytule "Bosch"? Od razu uprzedzam ze mym zdaniem ksiazki duzo lepsze, maja glebie, ukazuja psychike Boscha czego film nie potrafi.
Ciesze sie ze oprocz znajoma blogowa jestes ma siostra "kryminalna" tez.
Skonczylam The Brass Verdict i zaczynam “A time for mercy” Grisham’s .
UsuńMoja przygoda z kryminalami zaczela sie jakies osiem lat temu kiedy kolezanka dala mi kilka kartonow ksiazek w tym glownie kryminaly, porzadne wydania, niektore w sztywnych okladkach, takie powazniejsze to Philipa Kerr i czasy drugiej wojny swiatowej.
Wczesniej czytalam ksiazki innego gatunku, najwiecej historycznych ale na przestrzeni lat wykonczylam ta tematyke i obecnie, z braku laku, czytam te sensacyjno-kryminalne. Niestety w tym rodzaju tez ciezko mi znalezc dobry i nietypowy jako ze po prostu juz wszystkie lepsze wyczytalam.
UsuńNie znam Philipa Kerr, sprawdze Amazon.
Niezapomniane wrazenie zostawila na mnie seria Randy Wayne White - byloby swietnie gdyby jego ksiazki byly dostepne u Ciebie.
Philip Kerr przypomnial mi sie, bo widzialam ze pisalas do Anabell o ksiazkach o II wojnie swiatowej, a jego sensacyjne kryminaly sa wlasnie o II WS, sa w nich prawdziwe fakty, nazwiska a jednoczesnie jest to fikcja.
UsuńZainteresowal mnie Randy W. White, bede szukac, ale poniewaz mam w domu prawie calego Connelly a lubie wracac do ulubionych ksiazek, nigdy nie bedzie problemu ze nie mam co czytac.
Te moje o WWII nie sa kryminalami - sa historyczne. Najbardziej skupilam sie na takich mowiacych o malo znanych akcjach i faktach. Z tych relacjonujacych caly przebieg wojny za najlepsza uwazam napisana przez William L. Shirer, dziennikarza. Co dziwne napisal ja w pare lat po wojnie gdy to jeszcze pewne fakty i zakulisowe wydarzenia nie byly dobrze znana, poza tym wtedy, w tym powojennym chaosie, ciezko bylo o dostep do dokumentow. Jego zawod ulatwil mu to i powstala wspaniala historia a czyta sie jak powiesc kryminalno-szpiegowska-wojenna-polityczna. Przybliza rowniez wiele postaci historycznych, od tej bardziej osobistej strony.
UsuńKsiazki White'a sa kryminalami ale troszke innymi, bardzo ciekawe bo oprocz watku sensacyjnego zawieraja duzo innych wiadomosci - nie zdradzam szczegolow bo od wypadku gdybys znalazla sama sie przekonasz. On ich napisal chyba 22, prawie wszystkie maja tego samego bohatera i te sa lepsze, bo druga seria, krotka, ma za bohaterke pewna Hanne i te mi sie nie podobaly, a jej postac byla mi wprost niemila. Gdybys znalazla i miala wybor to skup sie na tych o dr Ford.
Jesli masz u siebie Amazon to on napewno ma te ksiazki.
Mam sporo cennych książek jeszcze sprzed II wojny światowej. Część z nich leży nadal popakowana w pudła,w których zabrała je córka emigrując z Polski. Po prostu trudno robić bibliotekę na 3 piętrze domu, który był zbudowany w 1907roku i ma drewniane stropy.My przed wyjazdem z Polski rozdaliśmy mnóstwo książek wiedząc, że tu nie ma szans na ich trzymanie.Tak sobie pomyślałam, likwidując "gospodarstwo w Warszawie", że gdybym nie wydawała tyle pieniędzy na książki zapewne byłabym bardzo bogatą kobietą.
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś jajka Faberge nie zachwycały. Choć niewątpliwie były niesamowicie wypracowane i były świadectwem wielkiego kunsztu ówczesnych jubilerów. A z albumów, takich podobno rzadkich to mam album z reprodukcjami Norblina- album ocalał, ale ma kilka stron nadpalonych, bo wprawdzie dom w którym przed wojną mieszkali dziadkowie nie był zburzony,(ocalał bo do końca był w nim sztab niemiecki)ale potem urzędowali w nim wpierw Rosjanie a zaraz potem polscy szabrownicy.
Serdeczności;)
Nie zachwycaly Cie pewnie przez to ze jajka, moze ten sam kunszt na czym innym bys bardziej docenila. Ja widzac je widze wlasnie to niesamowite mistrzostwo w obrobce przeroznych materialow.
OdpowiedzUsuńMnie sie udalo bo ksiazki przeprowadzaly sie ze mna.
Obecnie juz nie dokupuje bo wyglada ze wyczytalam wszystkie najlepsze z czego duza czesc trzymam. Najwiecej kupowalam gdy mieszkalam w malym miasteczku o malej bibliotece i bez ksiegarni. Robilam to online wybierajac uzywane egzemplarze w dobrym stanie. Byly tanie ale skoro wszystkich kupilam setki (nie przesadzam) to zrobily spory wydatek ktorego nie zaluje. Mam komplet Sitchina i jemu podobnych, wiele tomow o odkrywcach nowych terenow, najwiecej Afryki i biegunow, duza kolekcje z II wojny swiatowej, duzo z historii Ameryki, Kanady, Meksyku, wiele o Napoleonie i jego czasach, carach i historie Anglii i ich krolow - bez obecnej E II bo nie lubie tej rodziny, dla mnie to chorzy, zepsuci ludzie - i wiele, wiele innych tego typu. Najmniej mam beletrystyki: nie kupuje, biore z biblioteki i oddaje, nie chcialabym takich trzymac na zawsze, jakos wspolczesnych powiesci nie lubie. Moze przez to ze co w ksiazkach to widze dookola?
Ale o tym w zblizajacym sie wpisie blogowym bo zbiegiem okolicznosci spotkalo mnie cos ksiazkowego i obecnie pracuje nad nim.
Mocno pozdrawiam.
Tak, albumy to ciężki (również w sensie dosłownym) orzech do zgryzienia. Kupuje się je z zachwytem, a potem stoją całe dekady na półce - rzadko używane. W dodatku trudno dla nich znaleźć miejsce ze względu na format. U mnie stoją na dolnych półkach, bo te są najwyższe.
OdpowiedzUsuńA przyszłość tych naszych egzemplarzy nie maluje się w różowych barwach.
Wszyscy, którzy mamy w domach większą ilość książek, o tym myślimy, zwłaszcza gdy już jesteśmy starsi.
Moja nieżyjąca już, samotna, koleżanka mawiała, że nie kupuje książek, bo nie ma ich komu zostawić. Mnie to dość śmieszyło, bo wychodziłam z założenia, że książki kupuję dla siebie, więc co mnie obchodzi, co się z nimi stanie, gdy mnie już nie będzie. Ale posuwając się w latach oczywiście wróciłam do tematu, bo przecież one są te moje ukochane, poświęcałam im zarówno masę czasu, jak i pieniędzy (bo choć zawsze starałam się kupować jakoś tanio, to jednak, gdy się podsumuje ilość, wychodzą spore pieniądze) i trudno się przyzwyczaić do myśli, że wszystko pójdzie na śmietnik.
Kiedyś, przed wiekami, biblioteki w domach arystokratycznych przechodziły na kolejne generacje i w ten sposób rodziły się cenne kolekcje. Dziś jest tak, jak napisałaś, wszystko można znaleźć w internecie, no i są ebooki. Oraz małe mieszkania. Żal...
Tego Robertsa mam po polsku jakąś historię świata, ale to nie jest albumowe wydanie. A historia sztuki siostry Wendy też u nas wyszła.
Czy dobrze zrozumiałam - masz oryginalne jajka Faberge???
Tak bylo - gromadzilismy cenne przedmioty, piekne dekoracyjne tez, plus doszlo to co dostalam od rodzicow - wiec sie nazbieralo, nie tylko ksiazki. Zawsze myslalam ze przejda na dzieci ale tak sie nie stalo bo przeciez oni tez od dawna urzadzeni i maja swoje. Zwlaszcza krysztaly i porcelana od rodzicow nie jest tym co sie widzi w sklepach, to sa stare a piekne egzemplarze , nie mowiac ze o sentymentalnym znaczeniu. Skoro ksiazek mi bedzie zal to tym bardziej tych rodzinnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńOch, nie - to nie sa orginalne jajka Faberge, jedynie marna imitacja a dostalam od syna ktory wiedzac ze lubie ofiarowal mi je. U nas pelno ich i sa tanie - podobnie jak z obrazami wielkich mistrzow - latwo kupic reprodukcje i miec na scianie np Rembranta.
Piękna kolekcja! Ja jestem tak wychowana, że nie potrafię wyrzucać książek i lubię mieć ich w domu dużo. W ubiegłym roku zrobiłam sobie gabinet z biblioteczką na całą ścianę, o jakiej zawsze marzyłam. Jeszcze trochę miejsca na półkach jest, ale wypełniam ją sukcesywnie dobrą literaturą.
OdpowiedzUsuńMam zupelnie podobnie - w kazdym moim domu mialam sporo ksiazek i tego sie trzymam.
OdpowiedzUsuńMamy pokoj biuro gdzie stoja biblioteczki wiec nie jestem zmuszona trzymac ich w salonie.
Do niektorych ksiazek wciaz powracam czytajac od nowa - i wdzieczna jestem autorom ktorzy zechcieli je napisac.