2 lipca 2021

NIC NOWEGO

Moze tylko to iz znowu bedziemy miec weekendowe swieto - 4th JULY, pewnie najwieksze w USA. Dla meza oznacza wolny od pracy poniedzialek a dla obu nastepne grillowanie. Grillujemy od czasu do czasu nie czekajac swiat ale jakos sie utarlo ze z tej okazji jest prawie obowiazkiem.

 Nie lubie weekendow, takich dluzszych jeszcze bardziej. Ostatnie dwa tygodnie (a moze trzy?) byly pod znakiem strasznych upalow i wilgotnosci powietrza, takich kiedy to codziennie mielismy ponad 40st C. Nasze zycie ratowala klimatyzacja. Te upaly daly jednak w kosc rejonom w ktorych klimatyzacja nie jest powszechna jako ze ma z reguly lagodniejsze temperatury i ludzie obchodza sie bez niej. Wyczytalam ze nie ominely Kanady w ktorej wlasnie ludzie nie maja klimatyzacji - upaly zabily 435 ludzi.

 Wczoraj mialam dzien dosc wolny od zajec domowych wiec przyszlo mi do glowy pojsc do fryzjera. Z fryzjerami mam wielki problem bo jak dlugo mieszkam w USA , 38 rok, nie udalo mi sie nigdy znalezc takiego ktory by mi dogodzil i ktorego moglabym uzywac na stale. Wyszlo ze najlepiej przycina mi wlosy .....wlasny maz. Nie zawsze utrafi w dziesiatke, zdarzylo sie ze wycina mi dziure ale i tak ogolnie potrafi mnie najbardziej zadowolic. Zawsze, lato czy zima, robimy to na ogrodzie bym nie miala w domu scinkow i mozolnego sprzatania ich. Te upaly powstrzymywaly nas od strzyzenia, postanowilismy je przeczekac i zrobic to gdy zelzeja bo doprawdy nawet w cieniu nie bylo mozliwym byc na zewnatrz przez pol godziny i nie zemdlec. Poza tym akurat maz pracuje bardzo dlugie godziny czesto wracajac okolo 7mej wieczor, zmeczony, wiec wcale nie nalegalam na sesje.

 Jednak od czasu do czasu ide do fryzjerni by uzyskac bardziej fachowe - i zawsze wychodze z nich niezadowolona, przysiegajac ze nigdy wiecej. Wczoraj pojechalam do nowego miejsca, zaraz obok galerii sklepow i restauracji, takiego co rozum mowi ze tanie nie bedzie, chociaz nie potrzebuje nic wiecej tylko podstrzyzyn. Zapowiadano deszcz i nawet burze ale nie wierzylam bo zwyczajnie juz odzwyczailismy sie od deszczu. W tym miejscu przydzielono mi fryzjera, mlodziutkiego czlowieka, ktory wyraznie byl gejem a z tego bylam nawet zadowolona bo juz w przeszlosci jednego razu strzygl mnie gej i zrobil swietna robote. Ale to bylo w czasie wizyty u corki na Florydzie wiec juz wiecej nie moglam z niego korzystac.

 Zaraz na poczatku ten fryzjer, Jared, poparl to co przynioslam, zdjecie z fryzura jaka chce, mowiac ze tak mnie podstrzyze. Tak wiec zrobil i wygladalo niezle, jedynie na koncu oczywiscie polakierowal mnie chociaz nie jest moim zwyczajem bez specjalnej okazji miec lakier na wlosach - lubie wlosy naturalne, jedwabiste w dotyku i takie ktorymi moze wiatr poruszac, nie lubie sztywnej i lepkiej fryzury.

 Zaplacilam dodajac napiwek a wyszlo jakbym kupila Mercedesa - i prosto od niego poszlam na lunch do pobliskiej meksykanskiej restauracji. Zjadlam, wychodze a tu widze ulewe taka ze swiata nie widac a ja bez parasolki - w samochodzie mam dwie ale przy sobie zero :( 

O fryzure wogole mi nie chodzilo bo i tak mialam w planie w domu umyc wlosy by pozbyc sie lakieru. Gdy tak stalam pod drzwiami podziwiajac ulewe wyszedl jeden z kelnerow mowiac zebym poczekala, on skoczy znalezc parasolke i zaprowadzi mnie do samochodu. Nie bylo go dlugo ale sie w koncu objawil mowiac ze pewnie wychodzacy ludzie pozabierali parasolki bo nie ma ani jednej - kazda restauracja ma kolekcje parasolek, wiekszosc zapomnianych ale przydatnych dla takich wlasnie ktorzy w danym momencie potrzebuja wiec jest zwyczajem brac. Niby do samochodu mialam blisko ale i tak przemoczylo mnie na wylot i nawet potrafilo dac uczucie zimna co bylo nowoscia po prawie 3ch tygodniach pocenia sie. Wlosy masakra ale tym sie nie przejmowalam - w dotyku to byla lepka masa, przyklapnieta i absolutnie nie podobna do tego co mialam godzine wczesniej. Plus lakier wydzielal swoj zapach a tego tez nie lubie.

 W domu poogladalam sie ze wszystkich stron i stwierdzilam ze fryzjer zrobil robote na 8 w skali dziesietnej, bo scial mi za duzo czubka. Ale i tak o wiele lepiej niz inne miejsca. Po prostu jesli mi przyjdzie do glowy znowu z niego a nie meza korzystac, to musze go przypilnowac by zostawil mi dluzszy czubek. To wszystko - poza tym spokoj i cisza i codziennosc. I perspektywa zakupow grillowych a takie przedswiateczne to zmora bo sklepy pelne ludzi  plus dlugie kolejki przy kasach.

 Milego i spokojnego weekendu zycze a post ozdabiam tym co sfotografowalam przy fryzjerni. 








  

16 komentarzy:

  1. No powiem Ci, ze jak tak dalej pójdzie, to i u nas klimatyzacja stanie się niezbędna!
    Podziwiam Twojego męża, że jest w stanie tyle pracować, ja mam rok do emerytury i nie mogę się doczekać, a mój mąż jeszcze 4 lata i czasami nawet weekend nie starcza by wypocząć.
    Z fryzjerem wieczny problem, ja niby mam stałą fryzjerkę, ale nie zawsze jestem zadowolona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla milej odmiany po tym duzym deszczu mamy bardzo umiarkowane temperatury i takie beda przez ten swiateczny weekend. W dodatku o suchym powietrzu, co pozwala posiedziec na ogrodzie. Ale goraco wroci, zawsze lato mamy bardzo upalne.
      Moj maz przerwe pomiedzy emerytura a powrotem do pracy mial pewnie 6cio miesieczna - i nudzilo mu sie a gdy tak sie nudzil to przypadkowo sie zgadal ze znajomym ktory odchodzil ze swej firmy i zaproponowal by maz sprobowal przejac jego stanowisko. Sprobowal i dostal. To jest firma przyjmujaca zlecenie natury elektryczno-elektronicznej z przeroznych przedsiebiorstw - czesto projekty usprawnien wartosci milionowej. Maz przeglada stare, projektuje nowe a to wymaga wielkich przeliczen, dostosowan, doboru osprzetowania, rysunkow, konferencji via komputer, telefonow. Niby biurowa praca, umyslowa ale wymaga fachowosci i dokladnosci. Na szczescie lubi i jest dumny ze swych osiagniec i pochwal jakie zbiera. Przy tym dobrze placa no i obecnie nie nudzi mu sie i jest dumny z faktu ze wiele miejsc dziala na jego projektach, ze zbudowal mala czastke Ameryki.
      Mnie bardzo zadziwia fakt iz ta sama fryzjerka potrafi jednym razem zrobic dzielo sztuki a innym kompletne fiasko. Zdarzalo mi sie wlasnie tak - dostalam udane podstrzyzyny, juz myslalam ze wreszcie znalazlam fryzjerke na stale a tymczasem drugim czy trzecim razem tak poknocila ze juz wiecej tam nie szlam. A chodze do nich ze zdjeciem fryzury jaka chce jednak to niewiele pomaga bo robia po swojemu.

      Usuń
    2. W takim razie pogratuluj mężowi, bo to naprawdę nieprzeciętna osobowość.
      Ja mam wrażenie, ze gdy fryzjerka za bardzo się rozgada lub ma cos na głowie, to wtedy nie myśli o fryzurze...

      Usuń
    3. Dziekuje - a gratulacje przekaze.
      Celowo malo plotkuje z fryzjerkami bo przyszlo mi do glowy by je nie rozpraszac gadaniem - ale nie pomoglo, tna jakos bezmyslnie i wedlug jednego szablonu bez indywidualnego podejscia do zyczen, ksztaltu czaszki itp.

      Usuń
  2. U nas też dziś chłodniej, nawet przez moment zmarzłam, bo ubrałam sie jak na temperatury, ktore panowały przez ostatnie dwa tygodnie, a potem okazało się, że jest ledwo 16 stopni. Ale nawet to przemarznięcie było miłe po tym upale.
    To miłego grillowania. Ja mam ochote na pizzę i chyba jutro sobie zamówię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zrobilo sie zimno bo przemoklam a w samochodzie musialam nadal trzymac klimatyzacje bo inaczej by mi sie szyby pocily. Po tej ulewie ochlodzilo sie ale nie do punktu marzniecia - obecnie mamy "tylko" 30st z niska wilgotnoscia - idealne do spacerow i piknikow a takze czytania w ogrodzie, wprost wymarzone na te swiateczne celebracje.
      Uwielbiam pizze - najbardziej te z Pizza Hut. Jem pewnie raz na tydzien i nigdy jeszcze mnie nie znudzily. Odwrotnie do wszystkich prosze malo sera bo tak lubie.
      Dobrego weekendu zycze.

      Usuń
  3. Nie bylam u fryzjera od kiedy wirus zapanowal, balam sie i ciagle boje sie, a poza tym machnelam reka na moje wlosy a w zasadzie na caly moj wyglad, w wiekszosci siedze w domu, wychodze zawsze zamaskowana.
    Problem jest w tym ze zycie z dlugimi wlosami jest trudniejsze, kiedy bylam zdrowa dlugie wlosy nie utrudnialy zycia, kilkanascie lat temu odkrylam wygode w krotkich wlosach, tak zupelnie na chlopaka, wiec musze w koncu obciac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krotkie wlosy sa niewatpliwie latwiejsze do pielegnacji, z kolei dochodzi koniecznosc przystrzygania.
      Ja tez mam krotkie, latwe do farbowania ( farbuje sama) ale nie mam dobrej i stalej fryzjerki. Znalazlabym taka w drogich salonach ale wydaje mi sie marnotrawstwem placic majatek za zwykle podciecie. Polegam najczesciej na mezu a on mi to robi za darmo :)
      Za mlodu mialam dlugie wlosy, do piersi, geste, ale przekwitanie to zmienilo - zaczely mi wypadywac i teraz mam rzadkie, miejscami lyse placki. Przestalam sie tym przejmowac bo przeciez starosci nie odmienie, jest jak jest.
      U nas fryzjernie byly jednymi z pierwszych miejsc pootwieranymi po zeszlorocznym zamknieciu. Tak sie ludzie, glownie kobiety rzucily na nie ze wizyty dostawalo sie z terminem 3tygodniowym ale po tej pierwszej fali doszlo do normy.

      Usuń
  4. Miałam stałą fryzjerkę i bardzo byłam zadowolona z jej strzyżenia, ale coś mi odbiło i zapuściłam włosy- byle jakie zresztą. Teraz w ogóle do fryzjerki nie chodzę, wiążę z tyłu kitkę. Dość to wygodne, ale dla włosów chyba nie najlepsze...;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Kazda kobieta na przestrzeni czasu opracowywuje swoj styl - taki w ktorym jej wygodnie i twarzowo, w ktorym sie dobrze czuje.
    Mialam kiedys dlugie wlosy, wlasciwie od wczesnej mlodosci az do okresu przekwitania. Moglam nawet nosic krotki warkocz co moj maz bardzo lubial. Przekwitanie spowodowalo wypadanie wlosow wiec zdecydowalam obciac i od tego czasu mam krotkie - i rzadziutkie niestety. Gdy w wannie myje wlosy i widze ile ich plywa we wodzie to chce sie plakac.... Z kolei duzo latwiejsze do farbowania a robie to sama. Do dzis ciezko mi uwierzyc w roznice pomiedzy moimi wlosami za mlodu a dzis.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja bym chciała mieć długie włosy - i możliwość zawiązania ich na różne sposoby - ale niestety urodziłam się z trzema na krzyż i tego nic nie zmieni. W dodatku błyskawicznie się przetłuszczają i codziennie rano muszę je umyć, co bardzo ogranicza. W praktyce oznacza to, że jeśli chcę wyjść o ósmej, muszę wstać o szóstej.
    Nienawidzę tego, ale cóż, nic nie poradzę.

    W dzieciństwie marzyłam sobie, że jak będę duża, to sobie kupię perukę 😁😁😁
    Zresztą pamiętam z późniejszych lektur Chmielewskiej, że bohaterka używała tego elementu (garderoby?), też mając słabe włosy. Ale szczerze mówiąc, chyba lepiej kiepskie, ale ciągle własne, niż jakaś sztuczność na łbie 😉 W dodatku w upał!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie rowniez podobaja sie dlugie wlosy i przez polowe zycia mialam. Dlugie pozwlaja tworzyc przerozne kombinacje fryzur i sa bardzo kobiece. Ja lubilam moje nosic w formie zakretasa na czubku glowy, ale w czasie przekwitania tak mi zrzedly ze obcielam.
    I ja mysle ze najlepsze swoje wlosy niz peruka ale dobrze ze istnieja, ze kobiety ktore je potrzebuja maja wybor.
    Chociaz nigdy sie zbytnio nie zamartwialam zmiana w moich wlosach to mi szkoda i nieraz sie zastanawiam jak to sie stalo ze ogolnie starsze wiekiem amerykanki nadal maja geste i piekne wlosy, nic im menopauza nie zaszkodzila.
    Z kolei lepiej stracic czesc wlosow niz zeby czy wzrok.
    Faktycznie uciazliwym musi byc poranne mycie wlosow, dzien w dzien. Ja myje niewiele rzadziej gdyz nasz klimat zmusza do pocenia sie wiec myje co drugi dzien, w zimie co trzeci.
    Kobiety maja nielekko - z ta pielegnacja siebie: wlosy, zeby, makijaz, paznokcie, golenie i tak w kolko Macieju........

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozdrawiam z również upalnej Polski:) U mnie dziś 32 stopnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie dziekuje za pozdrowienia, w dodatku gorace :)
    Oj, musi byc meczaco, wspolczuje.
    Nam dalo moze trzy lzejsze dni i wrocilo do ukropu, deszczu ani sladu. Jednak niby to nasza normalka, musimy zdzierzyc, w czym szalenie pomaga klimatyzacja - moze tak byc do konca wrzesnia.
    Bardzo bym pragnela rozszyfrowac kto sie kryje pod tym milym komentarzem.
    Ty rowniez dobrze i zdrowo sie trzymaj.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tym grillem u Was na 4 lipca, to jak u nas na 1 maja - po prostu trzeba gilla odpalić, bo tak tradycja :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha - dokladnie tak jest. Dla sprawiedliwosci napisze ze wielu ludzi grilluje niemal codziennie, nie czekajac specjalnych okazji, my moze co trzy tygodnie?

    OdpowiedzUsuń