26 lipca 2021

WESOLA NOC STARUSZKA

Tak, nawet staruszkowi moze sie przytrafic nietypowa i urozmaicona noc . Moze nie taka o jakiej marzy ale z pewnoscia nie nudna.

 Cierpliwosci - zanim dojde do tej nocy musze sie wygadac na temat pandemii choc wiem ze kazdy ma swoja wlasna: ogolnie pandemia w moim kraju a takze stanie rozprzestrzenia sie. Moj stan zostal oceniony jako najszybszy w tym szerzeniu sie zachorowan a wszystko dzieki marnemu procentowi zaszczepien - 35 %. Zawinil rowniez gubernator zbyt wczesnie pozwalajac chodzic bez masek i naiwnie mowiac ze liczy na uczciwosc i odpowiedzialnosc obywateli - ze niezaszczepieni beda nosic. Oczywiscie bardzo sie pomylil - przestali nosic prawie wszyscy i efekty tego sa jakie sa. Statystyki podaja ze nowochorujacy to 90 % niezaszczepionych, 5% zaszczepionych jeden raz, reszta niezaszczepionych z powodow medycznych - czyli czarno na bialym dowod ze szczepionki dzialaja, zarazem nam, szczepiencom dajac jakas gwarancje bezpieczenstwa.

 Liczba chorych na dzisiaj to 15 000 - w kwietniu bylo 1800. Jednak ten wzrost i strach jaki sie rozniosl wsrod ludzi jest troche przydatny bo nagle sie niezaszczepionym rozjasnilo w glowach, nagle do nich dotarlo to co wczesniej nie moglo - i zaczeli sie szczepic . Punkty szczepien od nowa sa pelne, np w piatek zaszczepilo sie 14 tys ludzi. Troche pozno ale lepiej niz wcale. Dzieki tym nowym szczepieniom nasz procent nagle wzrosl do 40, co nie jest wystarczajace ale skoro nadal rosnie to zarazem wzbudza nadzieje ze bedzie jeszcze wiekszy.

 Szkoda ze musial byc okupiony cierpieniami i zgonami, w tym dwojga dzieci. Ta nowa fala zachorowan ewentualnie przejdzie i bedzie lepiej a dobrze byloby by sie skonczyla przed nowym rokiem szkolnym. W reszcie spoleczenstwa, tej zaszczepionej czesci, zrodzila sie zlosc na tych niezaszczepionych, na ich niespoleczna postawe, na nie noszenie maseczek skoro wybrali taka opcje, na to ze praktycznie swiadomie lazili i roznosili a takze spadla wczesniejsza wrazliwosc - obecnie kazdy mowi "chcial to ma".



  Teraz, gdy sobie ulzylam nadawaniem na niezaszczepionych czas by opisac wesola noc staruszka czyli mojego meza. On cierpi od lat na podagre ktora jest niezmiernie bolesna a dostaje ja w roznych miejscach, najczesciej stopach. Poza tym ma lekki artretyzm co tez bolesne i niejeden raz dopada go w tych podagrowych miejscach robiac mu dodatkowe zamieszanie bo nie zawsze potrafi odroznic co go dopadlo i jakie ma wziac lekarstwo.

 My mamy osobne sypialnie a uklad domu jest taki ze glowna, z ktora laczy sie biuro, glowna lazienka i moja garderoba to jest ta w ktorej on spi, moja, mniejsza miesci sie w innym skrzydle domu gdzie sie znajduja dwie goscinne z czego jedna stala sie moja a przy niej mam mniejsza lazienke z ktorej korzystam na drobne "sprawy", do glownej idac dopiero na kapiel. Moja sypialnia jest najdalszym pokojem od srodka i serca domu, dociera do niej najmniej odglosow i swiatel.

 Swa poranna dzialalnosc zaczynam ok 3 nad ranem - bo cierpie na bezsennosc. Niby usypiam okolo 9tej ale od 1szej juz sie krece i wierce, juz jestem gotowa wstac a to w "dobre" noce bo niektore sa kompletnie bezsenne, ukraszone jedynie krotkimi drzemkami. Gdy wstane to popijam kawe i do 6tej zajmuje sie komputerem co poniekad jest swietnym rozwiazaniem bo pozniej caly dzien nie musze go tykac tylko zyc sprawami domu i rodziny, a skoro wczesnym rankiem juz dzialam, siedze przy komputerze, swiece to laptop trzymam nie w biurze co przeszkadzaloby mezowi tylko w kuchni. O 6tej ide sie kapac czyli wchodze do sypialni meza i nastepnie do lazienki.

  W czwartek dopadl go nastepny atak czegos, tym razem w kolanie, i nie byl pewien ktore schorzenie. Kulal, przeklinal a takze jakby mial goraczke, jednym slowem prosil by go dobic :) Zostawilam go wieczorem z tym problemem i telewizja i poszlam do siebie spac a malo tego to mialam zupelnie przyzwoita noc.

 W piatek rano, po mojej sesji komputerowej, o 6tej, ide sie kapac, wchodze do tej duzej sypialni a maz nie tylko na nogach ale zdziera poszewke ze swej poduszki. Pytam co sie dzieje ? na co maz mowi ze sie okropnie pocil w nocy, posciel wilgotna i niemila, ze wstaje na dobre chociaz jeszcze nie musi a posciel sciaga by ja wrzucic do prania. Ale ze to drobnostka naprzeciw tego co go spotkalo w nocy, dokladnie o 1szej godzinie, kiedy to wymeczony bolem tyle co sie kladl do lozka a takze faktem ze nie bylo reakcji z mej strony, mnie wciaz gloszacej jak to zle i plytko spie i wszystko mi przeszkadza.

 Ooooo - to mnie bardzo zaciekawilo bo faktycznie czujnie sypiam. Na to bardzo podekcytowany maz mi opowiedzial ze dokladnie gdy sie juz juz kladl do lozka rozlegl sie przerazliwy gwizd, taki z tych co robia zamieszanie w mozgu i uszach i ciezko go zniesc przez dluzszy czas. To odezwal sie smoke alarm, alarm dymny ktory nie wiem jak sie nazywa po polsku. Gwizdze jak glupi a poniewaz przeciez nie bylo ani dymu ani ognia to znaczy ze wysiadla bateria. Maz slyszac i wiedzac co go czeka przy wymianie malo sie nie poplakal i tylko patrzyl kiedy ja wyjde z mej sypialni, tez przerazona tym dzwiekiem. Dodam ze spie z otwartymi drzwiami co przeciez tylko pomaga w uslyszeniu halasow.

 A tu nic, nie nadchodze co go zdziwilo. Poszedl wiec do garazu po drabine bo do tej wymiany potrzeba wyzszej, taka podreczna nie wystarcza jako ze mamy wysokie sufity. Ona wisi w garazu na swych hakach i musi sie ja sciagac ostroznie by ich nie rozruszac a sciany nie odrapac. Zadna ciezka robota, robil to wczesniej dziesiatki razy ale to bolace kolano strasznie mu utrudnialo bo tak jest ze gdy czlowieka cos boli to wtedy przy kazdym ruchu i manewrze wydaje sie ze wlasnie ta bolaca czesc ciala jest ta zaangazowana. Nastepnie musial drabine wniesc do srodka i gimnastykowac sie przy tym tak by nie obic scian przedpokoju  a on akurat w tym miejscu ma dwa waskie zakrety. Juz to go malo nie zabilo + widzac ze ja nadal spie staral sie nie robic halasu, bron boze........

 Nastepnie grzebal w bateriach by znalesc odpowiednia i znalazl dwie ostatnie a przez caly ten czas alarm sobie gwizdal i gwizdal. Wreszcie z trudem wlazl na drabine a kolano mu nie pozwalalo zrobic tego szybko i zwinnie tylko po szczebelku i nawet zmuszajac do odpoczynku po kazdym. Wykrecil stara baterie, zalaczyl nowa i..... alarm nadal gwizdze! Myslal ze sie zabije z rozpaczy bo byl caloscia wykonczony, spocony, pewny ze naprawil a tu guzik. Dotarlo do niego ze owszem, ten alarm w salonie przestal piszczec ale piszczy drugi tez, w jego sypialni.  Musial przeniesc drabine do sypialni co nie bylo daleko, kilka krokow ale znow w przejsciu manewrowac tak by nie obic scian lub drzwi i znow go to tak zmeczylo ze zamiast naprawiac musial przysiasc na chwile i odpoczac. A mnie nie ma chociaz zbyt wiele bym przy tej naprawie nie pomogla bo ja nawet z tej wysokiej drabiny nie dosiagam alarmow czy sufitowych zarowek. Niemniej dziwil sie ze gwizdanie mnie nie budzi.

 W koncu znow sie pomalu wyskrobal na nieszczesna drabine i wymienil druga baterie modlac sie by nie wyszlo ze jeszcze inny alarm piszczy bo to byla ostatnia. Nastepnie musial drabine wynosic do garazu, delikatnie wieszac na scianie a wtedy byl juz tak wykonczony ze myslal iz sie polozy tam w garazu na wycieraczce i tam usnie. Kolano go oczyscie bolalo jeszcze bardziej wiec wzial dwa ibuprofen i wreszcie sie polozyl, nie mogac usnac i pocac sie, dopoki to lezenie we wlasnym sosie stalo mu sie niemile i decydujac sie wstac.

 Niemniej przez ten caly czas gnebil go fakt ze ja spalam i nic nie reagowalam, ja ktora wciaz narzekam na lekki sen, chwale sie jak to spie a wszystko slysze i wiem co sie dzieje.

 Wysluchalam tego sama sie dziwiac jak to sie stalo ze cala historie przespalam, mowiac ze akurat mialam taka fajna noc do spania a przy tym sobie zaszkodzilam jeszcze wiecej wspominajac jak to wiele lat temu, gdy bylismy w Turcji odwiedzajac znajomych a tez spalismy osobno bo u nich w domu nie bylo miejsca dla calej naszej rodziny wiec podzielilismy sie tak ze maz i syn spali u nich a corka i ja w hotelu tym bardziej ze hotel mial klimatyzacje a dom nie, wiec nam pasowalo - i rano, gdy dotarlysmy do tych znajomych na sniadanie pytaja czy nas nie wystraszylo trzesienie ziemi a my obie pytamy: jakie trzesienie ziemi?  Okazalo sie ze bylo chociaz niewielkie, ot taki jeden czy dwa lekkie wstrzasy. A my obie ani poczuly.



 Po tym wszystkim, jego nocy z przygodami i tym wspomnieniu o trzesieniu ziemi, maz mi zapowiedzial ze juz nigdy nie chce slyszec o mym "lekkim" snie a pozniej opowiadal wydarzenie przez telefon dzieciom mowiac jak to matki nic ale to nic w nocy nie obudzi - i ze smiechem bo czujac sie lepiej wrocil mu dobry humor, jedynym negatywnym pozostawiajac wspomnienia jak to niedawno robil takie wymiany baterii niemal jedna reka i skaczac po drabinie niby malpa - i stad sam siebie nazwal staruszkiem.

 Po tej nocy, ktora okazala sie przelomowa, kolano meza wydobrzalo i w sobote byl jak nowy.  Nie majac zdjec z tej niezapomnianej nocy post ozdabiam widokiem mojego miasta i innego w szacie jesiennej a takze plonami wlasnego ogrodu ktore przyniosla mi sasiadka. 


     

12 komentarzy:

  1. Mężowi przesyłam wyrazy głębokiego współczucia, to była rzeczywiście makabryczna noc.
    A Tobie gratuluję mocnego snu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, byla makabryczna ale jak na dzisiaj to najbardziej z niej pamiata ze wszystko przespalam.
      Dziekujemy - on za wspolczucie, ja za gratulacje :)

      Usuń
  2. To ci historia, może niektórych dźwięków po prostu nie słyszysz, a może nawet bardziej Cię usypiają, bywają takie przypadki :-)
    Widocznie skakanie po drabinie poluzowało w stawach u męża jakieś zrosty czy napięcia i poczuł się lepiej. Na wszystko ruch najlepszy!
    Dobrze mieć duży dom, by skryć się przed mężem i hałasem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem tego mojego nieslyszenia alarmu - on wydaje naprawde okropny dzwiek, poza tym przeciez trwalo dosc dlugo zanim go maz naprawil. Teraz ma straszna ucieche rozpowiadajac o tym moim glebokim spaniu. On ma lekarstwa na jedno i drugie schorzenie ale nie szafuje nimi, bierze gdy absolutnie musi. Ja mu tez mowie ze prowadzi zbyt siedzacy tryb zycia - caly dzien przy biurku, w domu przy TV.
      O tak, bardzo wygodnie miec obszerny dom - nie mowie ze kazdy ma ale wiekszosc owszem, tak by kazdy mial swa sypialnie i bylo kilka lazienek.

      Usuń
  3. Niezwykła przygoda! U nas zalecają zakładanie czujników gazu, ale nie jest to obowiązkowe.
    Dobrze, że Twojego męża opuściły już bóle, bo chorujący mąż to rodzinna katastrofa!;))
    Pozdrawiam oboje małżonków! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest obowiazkowe, w apartamentach tez.
      Zebys wiedziala - moj gdy ma katar to juz umiera. A jak sie boi zastrzykow!!!!!! Jedyny na ktory chetnie poszedl to covidowy.
      Dziekujemy za pozdrowienia - czy widzisz jak to u nas wciaz wesolo?

      Usuń
  4. Ale przeżycia! Działo się, oj działo.
    Cieszę się, że u Was ruszyło znów że szczepieniami. U nas antyszczepionkowcy atakują - dosłownie. Doszło już do rękoczynów. Ja tego nie rozumiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite! Jak to atakuja, o co im chodzi?
      Przeciez to raczej zaszczepieni moga miec pretensje.
      Ja tez ludzi nie rozumiem i nie tylko w tym temacie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Swietnie opisalas ta noc, makabryczna dla meza (wspolczuje jemu, bolu, halasu i calej tej roboty) a tak przyjemna dla Ciebie w blogim snie. Niesamowite ze nie slyszalas alarmu, przeciez to jest okropny halas a maz dzielnie sie spisal i nawet nie obudzil Ciebie zebys go wsparla w bolu i calym nocnym zamieszaniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hihi - sama nie umie wytlumaczyc jak moglam przespac ten piekielny halas.
    Pytalam go dlaczego mnie nie budzil - odparl ze po co, ze wtedy dwoje by nie spalo a samo naprawianie to byla jego robota.
    Serdecznie Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ci niesamowita historia 😃
    Ale rzeczywiście sen miałaś wyjątkowo mocny, całe życie narzekasz, a tu dwa razy taki numer! Teraz już Ci nikt nie uwierzy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokladnie - akurat takie wyjatkowe noce zdarzyly mi sie w momentach ktore okazaly sie publicznymi, ze tak nazwe - i zepsuly mi opinie :)

    OdpowiedzUsuń