My, czyli nasza rodzina, jako ze ma rzadkie okaze byc razem i wyglupiac sie osobiscie jak to sie zawsze dzieje w czasie gier w karty, zwlaszcza gdy nie ma w towarzystwie mlodziezy i mozemy wymieniac nawet sprosnosci, czesto wyglupia sie telefonicznie.
Jedno przysle uwage czy zdjecie dziwne lub smieszne, cala reszta podlaczona do messages odpowiada dajac rownie dziwne komentarze, rozciagajac temat dodajac mu opcji, dowcipu i skojarzen czasem nie z tej ziemi. Najczesciej dzieje sie tak w niedziele kiedy kazdy w domu, w miare dospany co dodaje dobrego humoru i dowcipu i ma wiecej czasu na igraszki. Jutro nastepna niedziela wiec z niecierpliwoscia czekam co smiesznego przyniesie.
Tym wpisem przytocze konwersacje z poprzedniej niedzieli - calosc sklada sie z czterech czesci jako ze wymiane zdan musialam na tyle podzielic by samosfotografowac.
Poza tym, by bylo jasne kto i co, podam osoby wystepujace w tym spektaklu :), a takze po zdjeciach orginalnej konwersacji dolacze swobodne tlumaczenie na polski. Niektore wyszly w nieodpowiedniej kolejnosci bo bylo tak ze zanim zdazylam odpisac na jedno juz dostawalam nastepne - ale my, bioracy udzial, juz jestesmy do tego przyuczeni i rozumiec ta kolejnosc.
Jednak musze zaczac od poczatku wydarzen, od tego ktory sprowokowal calosc. Bylo wiec tak :
nie mam stalego fryzjera, nie mam takiego ktory potrafi mnie zadowolic a jesli to tylko za pierwszym razem, nastepnymi robiac coraz gorsza robote dopoki go nie porzuce i przenosze sie do innego. Wlosy wiec scina mi maz i choc elektryk-elektronik potrafi zrobic lepiej niz profesjonalista. Do nich chodze tylko od czasu do czasu gdy potrzebuje dokladniejszego cieniowania. Dzisiaj byl dzien podstrzyzyn a tym bardziej radosny ze wreszcie nie mielismy goraca, ze na zewnatrz bylo chlodno (26st), i sesja mogla trwac nawet dwie godziny i nie umeczyc nas - bo zawsze, lato czy zima, robimy to na ogrodzie by nie zaklaczac domu.
Osoby biorace udzial:
- ja - rozpoczynajaca lancuszek,
- mlodszy wnuk,
- ziec,
- syn,
- corka,
- niewidoczny ale wspomniany Turtle czyli Zolw - maz, ojciec, dziadek. On sie nawet podpisuje obrazkiem Zolwia, oczywiscie w prywatnej korespondencji.
Co ino maz zaczal mi podcinac wlosy to zrobil mi TAK ! i od tego sie zaczelo bo oczywiscie zaraz zdjecie rozeslalam rodzinie :
No cóż, ciesz się, że Żółw nie miał w ręku brzytwy, tylko nożyczki 😂 Mogło być gorzej 🤣
OdpowiedzUsuńAni mu nie podpowiadaj takiego sposobu bo a nuz by uzyl :)))))))
UsuńCo dziwne to poczulam bol jedynie w sekundzie gdy sie stalo a pozniej wogole ! - znieczulica jakas czy co?
Możesz zażądać zadośćuczynienia z powodu tej rany;) Ja się nie doczekałam wizyty mojej fryzjerki u siebie (ma kłopoty z żylakami i niemal ranę na nodze)i gdy dziś byłam u córki w domu to córcia stwierdziła, że musi mi natychmiast obciąć włosy, bo wyglądam jak strach na wróble.
OdpowiedzUsuńI ani się obejrzałam a już mam znów króciutkie włosy.
Serdeczności;)
P.S.
Podeślę Ci zdjęcie na maila.
Zdecydowalam ze oprocz naprawde wielkich okazji to juz nie bede chodzic po fryzjerach i przeplacac za nic skoro W robi dobra robote i za darmo. Jesli mi sie nie udalo przez 38 lat i we wszystkich miejscach w ktorych mieszkalam to chyba nie znajde. Podobnie mam zreszta z lekarzami - nigdy nie trafil mi sie dobry i tylko wielkie szczescie ze praktycznie nie potrzebuje.
OdpowiedzUsuńBardzo wygodnie miec pod reka corke ktora potrafi to zrobic i jeszcze zadowolic - zazdroszcze.
dodam ze moja corka od czasu gdy sie przeprowadzila z Miami do Fort Lauderdale jezdzi do dawnego fryzjera poswiecajac na to duzo czasu bo tym w swoim miescie nie ufa.
Dobrego weekendu i usciski.
No faktycznie !
OdpowiedzUsuńNastępnym razem domagaj się zaproszenia na obiadek lub wino :)
Takie anegdoty budują historię rodziny :)
Jotka
Cięcie na VanGogha. Padłam :D :D :D :D :D :D :D
OdpowiedzUsuńTo bylo od ziecia - on taki skojarzliwy - udane prawda?
Usuńciekawe co jutro przyniesie?
Zebys wiedziala - obiad, nie lubie wina.
OdpowiedzUsuńWszyscy lubimy te wyglupianki i rzeczywiscie potrafia zblizyc i zwiazac.
Mam nadzieje ze jutro tez cos sie wykluje w czyjejs glowie :)
Krew się leje a rodzina dowcipy opowiada - ładna historia :)))
OdpowiedzUsuńWspomnienie van Gogha doskonałe.
Jeśli chodzi o fryzjerów, to u nas już chyba od maja są zamknięci.
I tak od ponad 2 lat strzygła mnie żona, ale ostatnio jest w słabej formie i nie była w stanie tego zrobić. Wyglądam więc jak strach.
Pozdrawiam.
Wiele razy Ci pisalam jak u nas to wyglada - nie ma zamkniec od zeszlorocznej wiosny. Niby miejsca pisza na drzwiach ze maseczki sa obowiazkowe ale ludzie nie przestrzegaja i nikt ich nie wyrzuca. Jedynie kliniki scisle przestrzegaja. Najgorsi sa mlodzi.
UsuńZaczyna sie trzecie szczepienie na ktore sie kwalifikujemy ze wzgledu na wiek i mamy zamiar sie doszczepic. Nosimy maseczki chociaz chwilami to smieszne bo wyglada tak ze wchodzimy do restauracji w maseczce a zaraz ja sciagamy bo trzeba jesc i pic - i tu liczymy ze szczepienie nas chroni.
Cale USA jest rowno podzielone - polowa nie nosi maseczek i nie szczepi sie. Podobnie ze szkolami - czesc wymaga czesc nie. W tej sytuacji oczywiscie nigdy sie wirusa nie pozbedziemy chyba ze wytlucze pol ludnosci i zostana tylko ci co przetrwali albo sa zaszczepieni.
W moim stanie jakby odrobine lepiej ale dobrze nie jest.
Przykro mi ze nie masz mozliwosci sie ostrzyc - moze ktos z sasiedztwa potrafi?
Ja mam na odwrot - dostep do setek fryzjerni tylko zaden mnie nie zadowala.
Trzymaj sie zdrowo Lechu.
Zabawna historyjka i świetne skojarzenie.
OdpowiedzUsuńCiekawe, sporo osób strzyże się jesienią- ja też, na krótko. Trzeba dać włosom odpocząć.:)
Dziekuje BBM.
UsuńNie, nie strzyzemy sie sezonowo, maz co drugi tydzien, ja co trzeci.
Dzisiaj nastepna niedziela wiec licze ze znowu przytrafi sie nam smieszna konwersacja.
Swietna zabawa a “To przeczytalam” ma racje z ta brzytwa wtedy naprawde byl by Van Gogh.
OdpowiedzUsuńI wiesz co, nie tylko ze bawicie sie i dowcipkujecie, jest tyle milosci w waszych wypowiedziach, przyjemnie czytac.
Powiem Ci Tereso ze czesto o tym mowimy miedzy soba, zwlaszcza widzac jak jest w innych rodzinach - nasze dzieci "wyszly" z domu majac niecale 19 lat rozjezdzajac sie do wybranych uczelni i rozpoczynajac wlasne zycie ale nigdy przywiazanie do nas i rodzinnego domu nie oslablo w nich. Dzwonia codziennie, chetnie przyjezdzaja, zapraszaja do siebie - wiecej syn niz corka. On bardziej teskni, gdy przyjedzie to mowi ze jest w domu, cieszy sie widzac ze jego pokoj jest jakim zawsze byl, jego rzeczy leza sobie i czekaja. Corka podobnie tyle ze ona jest mniej wylewna, mniej o tym mowi.
OdpowiedzUsuńJest to bardzo mile i swiadczy ze cos zrobilismy dobrze - dali dzieciom dom i rodzicow ktorych kochaja i tesknia.