8 września 2021

O MALY WLOS . . . . .

. . . . . zapomnialoby mi sie ze przeciez nadchodzi ma wlasna 50ta rocznica slubu! Troche usprawiedliwia mnie fakt ze nigdy zadnej rocznicy slubu nie celebrowalismy, o malo ktorej pamietalismy i jeszcze rzadziej wspomnieli o ktorejs bodaj jednym slowkiem.

 Niemniej ta jest jakas "okraglutka" i po prostu duza a takze ile nas jeszcze takich milowych, posiadajacych nawet swe wlasne imie, czeka?



 Tylko przypadek spowodowal ze mi sie wogole przypomnialo ale postanowilam ani slowkiem o tym mowic rodzinie ze strachu ze moze by dzieciom przyszlo do glowy urzadzac z tej okazji jakas uroczystosc. Slyszy sie o wznawianiu zaslubin z takich okazji wsrod malzenstw o dlugim stazu i nawet jedno widzialam na video a tyczylo znajomych mego syna ktorzy ocbhodzili swa 40ta rocznice. Co moge powiedziec? - cieszylam sie ze mieszkam daleko od nich i nie bylam zaproszona - mialo charakter wesoly i lekki ale dla mnie zbyt wesoly i lekki, zwykle wyglupy i robienie z siebie widowiska. Moze jestem zbyt ostra i powazna i stad taka moja ocena ale tak mam wiec lepiej mi trzymac gebe na klodke, nie przypominac moim.....

 Z tym przypomnieniem bylo tak: szykowalismy sie do dlugiego, swiatecznego weekendu co wiaze sie w naszym domu tylko z wiekszym gotowaniem. W tygodniu zrobilam odpowiednie zakupy omijajac steki jako ze chcielismy je kupic w ostatniej chwili by byly swiezutkie. W sobote wyslalam meza do sklepu po nie i swiezy chleb - dwie rzeczy ale i tak ze sklepu dzwonil dwa razy jeszcze sie dopytujac o to i owo!  Gdy wrocil opowiedzial mi ze zeszlo mu dlugo bo w sklepie natknal sie na Bruce i jego zone Ellen - Bruce to dobry kolega z meza poprzedniej pracy, czasem robimy sobie z nimi wspolne kolacje w restauracji - i od slowa do slowa dogadali sie ze skoro oni i my swietujemy dwojkami to czemu nie zrobic u nas wspolny grill? Czyli ich zaprosil i w zwiazku z tym kupil wiecej stekow, grzybow, papryk i co mu jeszcze przyszlo do glowy.

 W niedziele przygotowalismy calosc do grillowania i poszlismy sie ubrac troche lepiej niz po domowemu  zanim nadejda goscie. Ja, bedac typowa kobieta, mialam wiecej do roboty przy sobie bo troszke wiekszy makijaz, staranniej ulozone wlosy no i oczywiscie bizuterie ktorej nie nosze kolo domu. Grzebiac w bizuterii sama mi weszla w reke slubna obraczka co sie raczej nigdy nie zdarzalo. Tak mnie zdziwilo ze zmusilo do zastanowienia i wlasnie wtedy uprzytomnilam sobie ze pewnie przypomina mi o tej duzej rocznicy slubu, w nastepnym miesiacu. Ale i tak nie zalozylam.

 Z tymi obraczkami mamy oboje podobnie i tak ze nie nosimy. Mysle ze gdyby zliczyl moje okresy i dni noszenia obraczki to nie wiem czy by uzbieral 5 lat z tych 50ciu.

 Ma to swoj powod i u obojga podobny - nasze zawody, rodzaj pracy. Gdy mieszkalismy w Polsce, do 1984roku, maz pracowal w zawodzie elektryk-pomiarowiec, pozniej tutaj, w USA robil przez pare lat to samo, w miedzyczasie doksztalcajac sie, poznajac elektronike glebiej, zdobywajac dyplomy i uprawnienia co wymagalo szkol ale zostal inzynierem z szerokim zakresem uprawnien. Ja w Polsce pracowalam jako technik laboratoryjny a bedac po Ogolniaku i chcac zyskac lepsza pozycje i pensje dorobilam sobie dwuletnia chemie przemyslowa - co bylo wspanialym pomyslem i oplacilo sie tak w Polsce jak pozniej tutaj. Oboje wiec pracowalismy w miejscach pelnych chemii, elektryki i elektroniki a to dyktowalo zachowanie i stosowanie sie do przepisow bezpieczenstwa. W wypadku meza tyczylo wlasnie obraczki - elektrycy nie mogli nosic jako ze zloto jest dobrym przewodnikiem pradu a nawt pracownik grzebiacy w przewodach czy innego rodzaju instalacji i urzadzeniach moze sie nia zahaczyc o jakies wystajace czesci. Ja w swej pracy niby moglam nosic ale nie bylo to ani praktyczne ani zdrowe dla obraczki bo jako laborant chodzilam po instalacjach biorac probki do testowania, krecilam zaworami, chodzac po kratownicach nalezalo sie trzymac metalowych barierek co rysowalo obraczki, pozniej wciaz rece myc jako ze pracowalam z chemikaliami do czego obraczke sie zdejmowalo i latwo mozna bylo zagubic  albo sciagnac razem z rekawicami i wyrzucic. Moze tylko czytajac nie widac ile klopotu sprawialo noszenie obraczki czy innych pierscionkow ale gdy sie dzien w dzien w tym pracowalo to naprawde bylo tylko klopotem. Juz wtedy zauwazylam ze robilam dokladnie odwrotnie od moich kolezanek w pracy - one tez nie nosily pierscionkow widzac jakie to niepraktyczne ale obraczki tak, z nich nie rezygnowaly jakby mezatkom bylo zabronione byc przez pare godzin bez obraczki. 

Takie nie noszenie ich do pracy tylko nas przyzwyczajalo by nie nosic wogole, nie pamietac o obraczce. Mnie w dodatku doszly bliznieta w czasach gdy sie pralo pieluszki, gotowalo niemowletom jedzenie - tez niesprzyjajace okolicznosci dla obraczki czy pierscionkow. Zakladalam wiec przy okazjach, w dodatku nie zawsze bo ubierajac inne pierscionki czesto obraczke lekcewazylam aby nie przesadzic z ta bizuteria - wedlug mnie mniej jest wiecej (oprocz zdrowia i pieniedzy), albo gdy ubieralam srebrna to zlota obraczka mi nie pasowala. I tak sobie te nasze obraczki szly w zapomnienie az poszly - maz nawet gdy zaczal pelnic prace inzyniera, tworzyc i kreslic projekty i tylko nadzorowac wykonawstwo nadal obraczki nie nosil, ja podobnie - od dawna moglabym  skoro juz nie pracuje zawodowo ale mi do glowy nie przychodzi bo niewygodne, trzeba sciagac do mycia rak, jesli sliskie od mydla czy kremu moze sie zesliznac i zginac, naczynia myje recznie bo przeciez nas dwoje tylko to nie ma sensu skladac i czekac az sie uzbiera tyle by wartalo uruchamiac zmywarke, czesto grzebie w grzadkach - wiec nadal pierscionki zakladam gdy jest dobra na nie okazja ale i tak zawsze obraczka jest pominieta bym nie miala na rekach tej bizuterii zbyt duzo.

  Ostatnio oboje zalozylismy  z okazji slubu corki, poniekad z urzedu, ale wczesniej to kompletnie nie pamietam kiedy? - moglo byc to cale lata.



 Nigdy od meza nie otrzymalam zareczynowego pierscionka ale niedlugo po urodzeniu blizniat obdarowal mnie takim pierscionkiem:



 Zobaczyl go i spodobal mu sie bo bedac rzeczywiscie piekny jest zarazem skromny i plaski, nie sterczacy, a najwazniejsze ze jego trzy diamentowe listki jakby symbolizowaly moja rodzinke - meza i dwoje dzieci - tak mi wytlumaczyl. Poza tym, jako ze nie jest zlaczony na stale to w razie gdyby mi palec zgrubl mozna go poszerzac rozciagajac. Ten pierscionek bardzo lubie i czesto go nosze.

 Przez pare tygodni bede wiec zyc pod wielkim strachem zeby jednak moi nie przypomnieli sobie o tej rocznicy i nie wymyslili z tej okazji czegos glupiego. A czy niepamietanie wlasnej duzej rocznicy slubu wyglada politycznie poprawnie to nie jestem pewna :)      

20 komentarzy:

  1. Piękna rocznica, choć ja tez nie lubię obchodów, a na pewno nie pojawię się w USC po gratulacje...
    Obrączki nie nosi mój mąż, z powodu pracy właśnie, ja noszę.
    Pierścionek śliczny i choć kupiony lata temu, to nadal robi wrażenie:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedzialam ze istnieje w Polsce taki zwyczaj - gratulacje od USC.
      Chociaz spotykam notki o bardzo duzych rocznicach malzenskich, np. 70cio letnich to jest raczej ogolna ciekawostka a czy otrzymuja specjalne gratulacje od wladz to tego nie wiem.
      O tak - mnie tez sie wydaje iz ten blizniakowy pierscionek jest ponad czasowy.
      Ty przynajmniej masz prace ktora pozwala nosic pierscionki bez zadnego zagrozenia - fajnie - dziekuje za polubienie pierscionka.

      Usuń
  2. My obchodziliśmy kilka lat temu.
    Obchodziliśmy oficjalnie, w lokalu, około 20 gości czyli większość to nasze dzieci i wnuki. Dostaliśmy z tej okazji życzenia od premiera i innych polityków.
    Jak dobijemy 60, to dostaniemy zyczenia od Królowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie celebracje, w rodzinnym gronie, podobaja mi sie i przyjelabym, natomiast ponowienie przyrzeczen i ogromne przyjecie z tlumem ludzi nie jest dla mnie.
      Fajno ze mieliscie, w dodatku w towarzystwie osob najbardziej sie liczacych w waszym zyciu.
      U mnie niezbyt by sie oplacilo bo nasze dzieci mieszkaja daleko od nas, sama podroz samolotowa, dwu czesciowa, trwa wieksza czesc dnia czyli troche sie nie oplaca przylatywac z takiej okazji.
      Moze gdy sie tu wszyscy zjada na dluzej na Swieta, napomkne o tej rocznicy a poniewaz tylko mimochodem to nie da nikomu czasu na wymyslanie cudow, tylko same zyczenia.
      Hoho - bardzo uroczyscie w Australii traktuja dlugozencow co ladnie z ich strony.
      Gratuluje ja tez :)
      Zycze rowniez byscie w zdrowiu doczekali 60tej rocznicy z czym sie spieszcie bo Krolowa leciwa a Karol tak niesympatyczny jak malo kto.
      napewno taka kartka od wladz i Krolowej jest wielka pamiatka - sama bym chciala.
      My mamy od Clintona choc z innej okazji - i tez trzymamy jak relikwie choc jego samego nie lubilismy.

      Usuń
  3. Jakos nigdy nie lubilam wszelkich uroczystosci, no i tym samym rocznic slubu, jezeli juz bylam jakos zobowiazana to zawsze rozwiazywalam problem wyjsciem do restauracji.
    Bizuterie lubie ale tylko patrzec na nia, dotykac, nie umie zupelnie nosic, obraczek nigdy nie nosilismy i nigdy nie udalo mi sie dobrze poczuc, czy to z czyms na szyi czy na palcach, dlatego dawno temu dalam sobie spokoj z noszeniem czegokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez nie lubie duzych, oficjalnych uroczystosci, lubie cos malego tylko w gronie rodziny.
    Lubie bizuterie i mam jej bardzo duzo choc teraz nosze rzadko i przewaznie te najbardziej ulubione sztuki. Czyli 90 % jest od lat nietykana a czesc dalam nowej synowej. Corka gardzi ma bizuteria, zlotej kompletnie nie lubi. Jednego roku przywiozlam jej cudny komplet z Polski - srebro i bursztyn - przyjala bo musiala ale nigdy nie nosila az jednego razu ubrala nie majac nic innego pod kolor a to bylo gdy pierwszy raz spotkala sie z rodzina meza - i wszyscy sie tak zachwycili (bo bylo czym), ze dopiero wtedy zaczela ten komplet doceniac i czasem nosic.
    Mnie nie przeszkadzalo noszenie bizuterii w tym sensie co Tobie jedynie bylo niewygodne w pracy i to mnie troche odzwyczailo. Mialam natomiast problem z kolczykami - moglam zakladac jedynie zlote, srebrne lub bez nikielowe, kazde inne powodowalo puchniecie i bol dziurek.
    Obecnie zakladam bizuterie tylko na "wyjscia", kolo domu nie nosze a podkreslam to bo znam paniusie ze nosza od rana do nocy chcby mieszkaly same i nigdzie nie wychodzily. Znalam rowniez taka ze w chwili zamazpojscia przyrzekla sobie iz nigdy maz jej nie zobaczy bez makijazu i tak postepowala - wstajac dlugo przed nim by sie wymalowac, idac spac po nim bo dopiero wtedy mogla zmyc makijaz. Sama sie smiala ze gdyby ja spotkal na ulicy nie pomalowana to nie wiedzialby ze to wlasna zona.
    Czyli przeroznie dzialaja losy i upodobania ludzkie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W 2019 roku, 8 sierpnia obchodziliśmy 55 rocznicę ślubu - gdybym przeczuła, że to ostatnia zapewne bym zorganizowała jakieś "obchody", ale nie przeczułam. A w tym roku 10 sierpnia miałam już drugą rocznicę Jego śmierci. I tak sierpień stał się dla mnie trudnym miesiącem.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam - i myslalam o tym w sierpniu. Niestety kazdy ma takie przykre daty w naszym zyciu, dnie ktore doluja.
      Przytulam mocno.

      Usuń
  6. Ja oprócz kolczyków nie nosze żadnej biżuterii, więc Cię poniekąd rozumiem. ;)
    Zadziwiłas mnie ta zmywarką. Ja jestem jedna, ale zmywarka pracuje regularnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotujesz? Jesli tak to moze Ci sie nasklada na tyle naczyn ze jest sens zalaczac zmywarke - u nas tak nie ma. Bez przesady dziennie uzywamy dwa talerze, dwa widelce, jeden albo dwa noze, dwie szklanki ktore sie myje po kazdym uzyciu. Co wiec wkladac do zmywarki, czekac az sie umyja skoro ja to zrobie w ciagu 3 minut? Gotuje rzadko ale tez zmywam recznie bo szybciej a zmywarke uzywam gdy mamy gosci, gotowanie i sporo naczyn - ale nawet wtedy takie pomiedzy glownymi posilkami zmywam recznie.
      By Cie calkiem zadziwic dodam ze skoro tak robie to moja zmywarka pracuje moze przez trzy krotkie okresy w roku, a takze iz bardziej lubie mycie garow niz gotowanie.

      Usuń
  7. Lubię pierścionki i to jedyna biżuteria, którą noszę codziennie /zdejmuję tylko do lepienia pierogów/.
    A ze zmywarki też regularnie korzystam, mimo że nas tylko dwoje.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglada ze regularnie gotujesz wiec nasklada Ci sie naczyn, masz co wlozyc do zmywarki. Ja gotuje sporadycznie wiec na codzien mam prawie nic, tyle co po sniadaniach i popoludniowych przekaskach bo zywimy sie na miescie. Musialabym skladac caly tydzien albo dluzej by uzbierac tyle aby byl sens wlaczac zmywarke. Gdy gotuje tez zmywam recznie bo szybciej. Moja zmywarka jest uzywana jedynie gdy mam gosci = wiecej gotowania, wiecej talerzykow i szklanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy stołowaniu się ma mieście faktycznie zmywarka przestaje być potrzebna. U mnie wszystkie posiłki są w domu, więc jeśli nawet jednego dnia nie zapełnię maszyny, to włączam ją co drugi dzień.

      Usuń
    2. Urzadzasz sie bardzo rozsadnie, ekonomicznie, uruchamiajac zmywarke gdy pelna.
      Hehe - gdy o tym pomysle to my wciaz obracamy tymi samymi dwoma talerzami, szklankami i sztuccami, jedynie wywlekajac wiecej gdy gotuje.

      Usuń
  9. Zadziwila mnie zmywarka, ja w zasadzie zapomnialam o jej istnieniu. Zjem sniadanie i po od razu myje, zjem drugie sniadanie to samo i tak dalej. Nie wyobrazam sobie gromadzenia przez pol dnia albo i caly, u mnie zmywak musi byc pusty, a po kazdym posilku wlaczac zmywarke, jem 5 razy czyli caly dzien slyszalabym zmywarke, dla mnie to jest halas, wystarczy mi ze od czasu do czasu lodowka burczy, mam nowa i wkurza mnie bo przedtem przez wiele lat mialam cudownie cicha lodowke. No ale odbieglam od tematu zmywarki, jak sa goscie tak, bo wtedy nie tylko ze jest wiecej ludzi to jest sie z nimi a nie myje naczynia, wiec gromadza sie i zmywarka jest szczesliwa, ale to jest ten wyjatek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam dokladnie tak samo - co uzyjemy myje od reki a mam malutko i jedynie przy okazji gosci zmywarka pracuje. Denerwowaloby mnie oplukiwanie i trzymanie w zmywarce czekajac az sie uzbiera. Mycie naczyn po dwojgu ludzi to naprawde niewielka robota, ale rozumiem ze wieksze rodziny korzystaja z nich codziennie.
    Reszte roku zmywarka przemyta odpowiednim srodkiem do odswiezenia stoi bezczynnie. Moja jest cicha, nie moge narzekac.
    Wiesz chyba ze sa kobiety ktore tylko wrzucaja naczynia do zlewu i pozwalaja im tak lezec, zasychac i wogole im to nie przeszkadza?

    OdpowiedzUsuń
  11. To trzymam kciuki, Serpentyno, żeby było tak jak chcesz czyli żeby obchodów nie było 😁 Ja też nie lubię.
    Swojej obrączki nawet nie pamiętam... w jakiś czas po rozwodzie, w chwili finansowego dołka, sprzedałam i tyle. Pierścionki kiedyś nosiłam, ale też mi to wyszło ze zwyczaju i teraz chyba bym się dziwnie czuła mając coś na palcu... Wygoda przede wszystkim!

    Zakupu zmywarki nigdy nie rozważałam, w 2-osobowym gospodarstwie byłoby to bez sensu. Niektórzy twierdzą, że zmywanie ręczne jest nieekologiczne - w porównaniu ze zmywarką. Czy to prawda? Coś za bardzo nie wierzę. Zresztą tak generalnie myślę, że jesteśmy już tragicznie uzależnieni od prądu i nie ma sensu dokładać kolejnych urządzeń.
    Ale... wczoraj się natknęłam na wątek (aczkolwiek humorystyczny) o suszarkach do prania... i gdybym tylko miała miejsce, kupowałabym już dziś 😁 Zamiast się męczyć z suszarką drucianą, stojącą w pokoju dwa dni, zanim to pranie wyschnie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli bardzo podobnie podchodzimy do tych rzeczy - wygoda i prostota. U mnie wlasnie dwuosobowe gospodarstwo dyktuje reczne zmywanie bo szybsze i od reki, zmywarke uzywam gdy sa goscie = wiecej naczyn.
    Oj, gdy sobie przypomne mala lazienke w Polsce, na dodatek z duza czescia powierzchni zajeta przez pralke i mala wirowke. Byla pomocna ale robila dodatkowa ciasnote. Posciel ktora sie krochmalilo i dawalo do magla!!!!!! Ile razy sobie przypomne to dostaje gesiej skorki :)
    W USA od lat zyje , zreszta wiekszosc amerykanow, z osobna pralnia i suszarka - co za wygoda!, tak powierzchniowo jak rowniez dlatego iz nie musza byc w lazienkach. Moja nie jest na tyle duza bym na stale mogla miec w niej rozlozona deske do prasowania ale nie problem bo mam go malutko i prasuje w kuchni - w duzej czesci wlasnie dzieki suszarce bo one suszac rownoczesnie "prasuja". Koszule nie wychodza z nich takie jak spod zelazka, trzeba je prasowac, ale wiele innych rzeczy tak, np posciel. Czesto nie chce mi sie dawac innej poscieli tylko ta wczesniejsza wypiore, wysusze i zakladam na lozko a to zajmuje moze poltorej godziny czekania. Jeansy susza sie moze pol godziny. Super wynalazek. Mam inne suszarki tez - drabinkowa na delikatne ubiory/bielizne a takze siatkowa na suszenie swetrow w pozycji lezacej.
    Istnieja, przynajmniej u nas, pralki+suszarki pietrowe, z mysla o wlasnie malych metrazach - to sa takie dwa w jednym, dol to pralka gora suszarka a calosc zajmuje tyle powierzcni co zwykla pralka. Moze, jesli sa takie u was, to byloby dla Ciebie rozwiazaniem i mialabys jedno i drugie? Rozejrzyj sie po sklepach a jesli chcesz zobaczyc zdjecie tego o czym mowie to daj znac, umieszcze zdjecie co by Ci ulatwilo szukanie.
    Kazdej pani domu zycze osobnej pralni i kompletu pralka-suszarka.
    Dziekuje za wizyte i trzymanie palcow tez.

    OdpowiedzUsuń
  13. W Polsce na 50. rocznicę ślubu dostaje się "Medal za długoletnie pożycie małżeńskie". Myślę, że skoro braliście ślub w Polsce, to Wam się należy - może warto zapytać w ambasadzie czy konsulacie... w końcu to piękna pamiątka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziekuje za informacje ale nie skorzystam - jak wspomnialam im mniej szumu z tej okazji tym lepiej.
    Podoba mi sie fakt ze ktos wyroznia takie malzenstwa ale to nie dla nas.

    OdpowiedzUsuń