Chociaz u mnie nadal bardzo cieplo i nadal musimy uzywac klimatyzacje to jednak nie tylko kalendarz mowi ze nadchodzi jesien i zima - co wiaze sie ze zmiana kwiatow na grzadkach.
W tym roku mialam petunie i nadal kwitna ale juz stracily urode i wkrotce calkiem umra - czas na wymiane na zimowe kwiaty. W calym USA jest zwyczaj, poniekad przymus, sadzenia na zime bratkow jako ze doskonale przetrzymuja chlodna pogode, czesciowo przez to iz tak je wyinzynierowano - z wysoka odpornoscia na chlod i przymrozki. W moim stanie ktory to ma lagodne zimy, kwitna przez te zimne miesiace i pieknie przyozdobiaja grzadki przydomowe, wszystkie miejskie klomby, teren przy biurowcach i kompleksach handlowych - jednym slowem cale miasto i osiedla to bratki, bratki a ich wesoly i kolorowy wyglad lagodzi reszte przymartej przyrody. Odmiennie do innych krajow czy okolic nie sadzi sie ich na lato bo nie lubia silnego slonca i goraca.
Od zawsze mam zwyczaj swe grzadki obsadzac w lecie bialymi kwiatami, w zimie zoltymi bratkami, takimi z ciemnym srodkiem. Moje grzadki sa wiec zawsze inne od sasiedzkich ktorzy mieszaja kilka kolorow. Nie mam nic przeciwko temu bo ta mieszanka wyglada bardzo ladnie ale jakos wole w ogrodzie jednokolorowosc - nie lubie pstrokacizny ani w ubraniach ani dekoracji domu wiec na grzadkach tez.
Co roku mialam z kwiatami klopot bo ktos mi je wyjadal zostawiajac marne lodyzki, dopoki nie wykrylam ze robi to zajac - ten ktorego zdjecia pokazywalam, ten ktory stal sie stalym gosciem i czesto nam siedzi na tylnym ogrodzie kradnac chipmunkowe ziarno, czesto drzemiac, a na imie ma Peter. Do ochrony kwiatow stosowalam srodek kupiony na miejscu ale nie dzialal, wogole zajaca nie zniechecajac. Pozniej zgadalam sie z sasiadkami lesbijkami ktore mialy podobny problem i one poradzily mi co kupic na Amazon a mialo byc niezawodne. Tak zrobilam i kilka razy rozsypalam wsrod petuni - i faktycznie zajac przestal je wyjadac, rozrosly sie przepieknie a zajac tak dobrze zrozumial ze nie nalezy tego robic iz przestal calkiem na grzadki zagladac - a ja po tych kilku razach juz nie musialam rozrzucac straszaka.
Nadchodzi wiec czas na usuniecie petuni i zakup bratkow, sadzenie ich. Zazwyczaj na front domu potrzebuje ok 70 a kazdy jeden, oprocz wyczyszczenia grzadek ze starych kwiatow, wymaga ile? chyba czterech roznych krokow. To jest bardzo przyjemna praca, lubie to robic, choc wyraznie kazdy raz przychodzi mi ciezej i trwa dluzej. To nie jest fizycznie ciezkie zajecie jedynie w szkodliwej dla stawow pozycji.
W tym tygodniu ogrodnik zrobil mi male przemeblowanie na rogu jednej grzadki czyli teraz juz nie moge zwlekac tylko jeszcze raz obliczyc ile bratkow potrzebuje, jechac i kupic a pozniej sadzic. Mysle ze zrobie to w nadchodzacym tygodniu a zajmie mi dwa przedpoludnia.
W czwartek pojechalam do ogrodnika z ktorego najbardziej korzystam i tam zastalam same przyrodnicze cuda, lacznie z wyborem bratkow. Cuda no bo nadchodzi jesien, Halloween i Thanksgiving wiec ogrod nie tylko ma sezonowe rosliny ale rowniez odpowiednie dekoracje. Tak jest co roku wiec nie powinnam sie zachwycac a jednak milo bylo lazic po ich terenie i poogladac.
Ten ogrodnik jest najwiekszym w miescie, zajmuje olbrzymi teren ktorego czescia jest las - w nim, odpowiednio przystosowanym, miesci sie czesc roslin ktore wymagaja czesciowego cienia. Oczywiscie wszystkiego jest najwiecej na wiosne ale i obecnie jest co podziwiac.
U tego ogrodnika jest wszystko - nie bede wymieniac tylko powiem ze gdyby ktos urzadzal ogrod, patio, tarasy, trawniki, fontanny, sadzil krzewy lub drzewa, cokolwiek - to moglby wszysciutko, lacznie z chemikaliami, kupic u niego w jednym miejscu. Oni rowniez przywoza pod dom co kupisz, np. nowa kore, darnie, ogrodowe rzezby, drzewa i krzewy, moga rozsypac, zasadzic. Obecnosc lasu dookola i wkomponowanego w biznes tylko dodaje uroku.
Wyjezdzajac stamtad, od ogrodnika, zobaczylam food truck (truck w ktorym przyrzadzaja i sprzedaja posilki roznego rodzaju). Takie food truck sa u nas popularne, najczesciej prowadzone przez meksykanow i serwujace ich potrawy, ale nie tylko bo istnieja serwujace zeberka, hamburgery, hot dogs, barbecue - i parkuja sie w poblizu biurowcow jako ze pracownikom wygodnie skoczyc do nich na szybki lunch, czasem widze je pod niektorymi sklepami alkoholowymi (picie i zagryzka w jednym miejscu !), ale sa rowniez po calym miescie.
Ten u ogrodnika widzialam pierwszy raz a oprocz paru meksykanskich dan serwuje i specjalizuje sie w nalesnikach - crepes. Mamy w miescie kilka miejsc z nalesnikami i co narazie korzystam z IHOP bo u nich najsmaczniejsze ale jutro, w sobote, wolny dla meza dzien, pojedziemy wyprobowac wlasnie te.
Procz tego donosze ze oboje znieslismy Pfizer booster kompletnie bezobjawowo, podobnie jak wczesniejsze szczepienia. Korporacja dla ktorej pracuje moj maz przyslala kazdemu pracownikowi email mowiacy ze musza przedstawic dowod szczepienia - cieszyl sie bo padlo akurat na dzien boostera wiec mogl przeslac im kopie nie tylko dwoch ale trzech zaszczepien - jesli booster tak okreslic co nie jest scislym. Nie wiem co czeka tych niezaszczepionych. Juz slyszymy ze pracownicy niektorych miejsc zrezygnowali z pracy i beda zyc pewnie z zapomog, czyli z mojej kieszeni, niestety.
I tak doszlismy do pazdziernika - czemu sie nie moge nadziwc ze tak szyko i zaczynam podejrzewac ze ktos manipuluje czasem bo jak inaczej wytlumaczyc jego pedzenie? Po sklepach choinki i dekoracje, my juz omawiamy szczegoly swiatecznej wizyty pieciorga gosci - juuuz? kiedy dopiero co rozebralam poprzednia choinke?
Milego weekendu od Bella i Serpentyny -
Przebogate zaopatrzenie ogrodniczego sklepu. Ogromny wybór! Jest co oglądać i co kupować.
OdpowiedzUsuńA Bąbel macha łapką do Belli.:))
A co u tego ogrodnika maja na wiosne to hohoho. Mozna nogi uchodzic ogladajac. I pieknie polozone z czego lubie lazic po tej lesnej czesci chociaz z niej nic nie kupuje.
UsuńOj - gdyby sie Babel spotkal z Bella to byloby smiesznie i wesolo :)
Dziekujemy za pomachanie, dobrego weekendu dla wszystkich.
No i proszę, jednak co kraj to obyczaj, bo u nas bratki sadzi się na początku wiosny :) Pewnie właśnie dlatego, że noce jeszcze dość zimne :) A taki sklep ogrodniczy, jak na Twoich zdjęciach to istne szaleństwo, chyba byłoby mi trudno z niego wyjść :)
OdpowiedzUsuńZebys wiedziala - niby sklep a robi wrazenie ogrodu botanicznego. Duzo pomaga to ze nie tylko maja rosliny ale artystycznie je ukladaja, przeplataja dekoracjami, no i dookola lasek co dodaje swego uroku. W innej czesci maja krzewy, drzewa - ogromny teren i duzy wybor. Dla mnie dodatkowym plusem jest to ze niedaleko mego domu.
UsuńWczoraj wyliczylam ze potrzeba mi 75-80 bratkow czyli bede miec rece pelne roboty .
U nas jesień już, drzewa zaczynaja zmieniać kolory, ale na razie powoli. Nie jest też przesadnie chłodno, 15 stopni, a nastepne trzy dni mamy miec nawet 20, czyli taki trochę Indian Summer.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłych prac ogrodowych. :)
U nas food trucki też są popularne. Ja ze względu na skomplikowane wymagania dietetyczne nie korzystam z nich, ale sa. :)
U mnie jeszcze zielono ale zmiana kolorow nadejdzie lada chwila. Kolo domu mam 5 drzew z tych opadajacych w jesieni wiec wkrotce bede zasypana i zwykle trwa do swiat zanim wszystkie liscie opadna a ogrodnik je usunie.
UsuńTak - nieraz pisalas o swej dolegliwosci i diecie - przykre ze musisz uwazac i odmawiac sobie pewnych potraw. Mam podobnie z orzechami i wszystkim zawierajacym siarczany wiec troche wiem jak niesprawiedliwie mnie los potraktowal :)
Chociaz te food trucks takie popularne u nas nigdy z nich nie jadam, no moze zdarzylo mi sie ze dwa razy tylko i nie ma dobrego wytlumaczenia na to poza chyba jedynie wieksza wygoda w restauracjach.
Podziwiam ze jestes taka pracowita z kwiatkami wokol domu i tak czesto sadzisz nowe, takie male kwiatki jak bratki to ciezka praca, masz kondycje, checi, naprawde podziwiam. Sama poszlam na latwizne i mam obsadzony front domu kwiatami wieloletnimi i krzaczkami kwitnacymi, ale dobrze ze tak sobie to ulatwilam, bo teraz nie dala bym rady. Mam niby ogrodnika, ale on zajmuje sie trawa i przycinaniem, nie mam juz zaciecia zeby zlecac jemu robote kwiatkowa.
OdpowiedzUsuńBardziej skoncentrowalam sie na doniczkowych w domu, sa to glownie lisciaste, ale ostatnio w warzywniaku zobaczylam takie cudo w doniczce z drobnymi liliowymi kwiatkami, nawet nazwy nie mialo, wiec nie wiem co to za kwiat, ale cieszy mnie jak nie wiem, co wchodze do kuchni to patrze z radoscia, wyszlo na to ze niewiele mi do szczescia potrzeba.
Uwielbiam wszystkie sklepy ogrodnicze, kiedys potrafilam tam spedzic pol dnia, tym bardziej ze wiekszosc z nich ma takie nito kawiarenki czy restauracje male, wiec i mialam lunch.
Juz troche uszczuplilam swe sadzenia i dekoracje - dawniej mialam duzo donic i doniczek na tylnej czesci porozrzucanych tu i owdzie by urozmaicic trawnik a teraz stoja puste bo to bylo z nimi troche roboty i codzienne podlewanie. Zostal mi front ktory musi byc zadbany. Na szczescie zmiana kwiatow odbywa sie tylko dwa razy w roku, takze od czasu do czasu musimu przycinac krzewy co robi maz a ja sprzatam po nim. Moj ogrodnik nie wykonuje takich kosmetycznych prac a jesli to slono by za to policzyl, wole sama zrobic.
UsuńJuz nie idzie mi to tak sprawnie jak dawniej ale nie zaniedbuje, w dodatku zle znosze goraco i slonce wiec staram sie trafic na chlodniejsze dni.
W domu mam tylko 3 kwiaty, lisciaste, nie kwitnace, takie nie wymagajace duzej pielegnacji. Tez by mnie cieszyl jakis kwitnacy, np cyklamen ale nie mam dobrej reki do kwiatow, wszystkie mi umieraja.
Ja bym tez chciala miec tak aby zrobic raz i trwalo na zawsze ale sie nie da.
Ja tez tak mam Tereso ze obecnie wiele mi do szczescia nie brakuje - poza cisza i spokojem i dobra ksiazka.
Zycze Ci i kwiatkowi dobrego weekendu.
Gratuluję energii i pomysłowości
OdpowiedzUsuńi dziękuję za piękne zdjęcia.
U nas niby wiosna już w pełni, ale jakoś szaro...
Może to skutek uboczny restrykcji.
Pozdrawiam.
Dziekuje Lechu.
UsuńW moim miescie podobnie - niby wszystko tak samo a jest jakos inaczej i to w gorsza strone.
Troche poprawilismy sie z zachorowaniami ale nie calkiem. Wyglada ze ludzie sie sami zaraza i wychoruja i tym sposobem sytuacja sie sama wypali. W tej chwili wyszedl nowy problem jako ze Biden zarzadzil obowiazkowe szczepienia dla pewnych grup pracownikow a oni sie buntuja i nawet porzucaja prace. nic dobrego z tego nie wyjdzie bo czytalam o wielu policjantach rezygnujacych z pracy - czyzby doszlo do bezprawia jesli ich bedzie za malo w kraju?
Niepokoi mnie to wszystko.....
Dobrego weekendu i zdrowia zycze.
Food trucki i u nas bardzo popularne, nawet festiwale food trucków bywają, czego tam nie ma!
OdpowiedzUsuńBratki to u nas raczej wczesna wiosna sie pojawiają , teraz widuje wrzosy, wrzośce i chryzantemy, których jest wiele gatunków, nawet wysokopienne.
Udekorowny ogród cały rok cieszy tez przechodniów:-)
Czas leci rakietą!
Wczoraj umyłam okna, tak dla relaksu, ale nie mam ich az tyle:-)
Mieszkam w innym klimacie wiec my sie na zime bratkujemy. Dobrze ze istnieje ten odporny gatunek bo one niezwykle przez cala zime upiekszaja miasto, klomby nie sa puste i smutne. Obecnie tez mamy duzo chryzantem ale doniczkowych i szybko umieraja.
OdpowiedzUsuńWprost wierzyc mi sie nie chce ze swieta juz na karku! Co roku coraz szybciej !
Dawniej sama mylam okna i czesciej niz teraz - juz nie daje rady a nie chce na sile by sie nie zameczyc na smierc - 22 okna. Na szczescie tutaj jakos mniej sie brudza. Postanowilam ze beda umyte teraz a nastepny raz odbedzie sie na wiosne. W miedzy czasie przecieram niektore, latwo dostepne ale duze mycie robie teraz, na starosc, dwa razy w roku.
W naszych truckach dawniej mozna bylo dostac polska przysmazana kielbase ale juz od kilku lat nie spotykam, nie wiem dlaczego przestano ja uzywac bo przeciez ludzie lubili, byla popularna. Wszystko co najlepsze, jotko, znika z tego swiata.
Milego weekendu.
Z tego co pamiętam, to w Polsce były dwie odmiany bratków- te na lato i te zimowe, którym nawet śnieg nie szkodził. Przynajmniej wg reklamy, bo kiedyś posadziłyśmy takie (z sąsiadką) na trawniku przed domem i po kilku dniach leżenia pod śniegiem nie wyglądały już zachwycająco, ale przynajmniej bardzo wcześnie zakwitły wczesną wiosną, gdy nie było jeszcze innych kwiatów. Tu nie jeżdżę do żadnych centrów ogrodniczych, a jest ich sporo w Berlinie- po prostu mój balkon latem przypomina piec hutniczy, a poza tym są problemy gdy się latem wyjeżdża z domu- albo trzeba przenosić do kogoś skrzynki z kwiatami, albo komuś klucze zostawić, albo -i tak jest najczęściej- po powrocie sadzić następne kwiatki a te "zeschnięte" wyrzucić. Generalnie Berlin jest wielce zielonym miastem i na przydomowych trawnikach jest sadzonych sporo kwitnących krzewów i drzew. A na balkonach królują pelargonie- "rabatowe" lub pnące.Ja mam pod swoim balkonem posadzone jeszcze dość młode dęby burgundzkie, na których liście (brązowe jesienią) tkwią aż do wiosny. Gdy zaczynają z dębów spadać to znak, że zaczyna się wiosna.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Inaczej jest gdy sie ma balkon, inaczej gdy grzadki. Ogolnie grzadki, wystroj tego co przy domu powinien a nawet musi byc zadbany co sie wiaze ze sezonowymi pracami. Na szczescie lubie je wykonywac.
OdpowiedzUsuńWlasciciele domow i ogrodow ktore sa zaniedbane, odstaja od innych, najpierw dostaja upomnienie a jesli nadal nie uporzadkuja to placa kare. Chociaz ogolnie kazdy dba choc w niejednakowym stponiu, to zdarzaja sie takie zapuszczone i psujacy estetyke osiedli.
Te nasze bratki tez cierpia gdy mamy duzy mroz ale za pare dni, gdy sie ociepli, odzywaja. Niemniej sa kwiatami ktore zdobia przez zime i rozweselaja tez.
Moje miasto jest tak zielone ze sie w glowuie nie miesci - mnostwo ulic, nawet fragmenty autostrad , przebiegaja przez las - nie pojedyncze drzewa tylko lasy. A gdy z jakiejs gorki spojrzysz na panorame miasta to wyglada jak wysepka wsrod oceanu lasow. Trawniki, obszerne a nie jakis znaczki pocztowe, przy kazdym biurowcu, kompleksie, klomby, wiec liczne parkingi nie kluja w oczy bo oblozone zielenia.
Gdy mieszkalam w apartamencie to tez sklep ogrodniczy nie byl mi potrzebny ale teraz tak i co do niego pojde jestem zauroczona.
Dziekuje za pozdrowienia - milego weekendu zycze.
Sklep gigant, nigdy takiego nie widziałam, ale byłam jedynie w takich w mieście, więc oczywiście są niedużych rozmiarów.
OdpowiedzUsuńA food trucki faktycznie, jak pisze Jotka, robią się u nas coraz popularniejsze. Nawet z okna tramwaju widzę, że w jednym miejscu (obok Politechniki i jednego uniwersytetu, więc w strategicznej lokalizacji) jest tablica oznajmiająca, że tu powstaje jakieś tam miasteczko food trucków czy coś w tym stylu.
Zaplanowałam na sobotę umycie ostatniego okna, nazywało się, że na zimę 😂 - ale globus pokrzyżował mi plany. Teraz się zastanawiam, czy jeśli je umyję dziś w niedzielę jakiś bogobojny sąsiad nie wybije mi go potem 🤣
Administracyjnie ten ogrodnik nalezy do miasta, tyle ze urzadzony na obrzezu ze wzgledu na rozmiar. Z wielu jakich mamy ten jest najwiekszy i najpiekniejszy - gdybys mogla zobaczyc go na wiosne jeszcze bardziej by Cie zachwycil.
OdpowiedzUsuńWczoraj w starym miescie odbyl sie festiwal takich food truck o czym wyczytalam po fakcie - pierwszy raz od czasu poczatku pandemii co przyjeto za nastepny znak ze zycie wraca do normy.
Hehe - masz racje z tym myciem okna w niedziele : ja tak zrobilam gdy jeszcze mieszkalam w Polsce bo sasiadka nade mna miala zwyczaj trzymac garczki z jedzeniem na parapecie w chlodzie i cos jej wycieklo ochlapujac moje okno na czerwono wiec umylam i zaraz od sasiadek uslyszalam o tym.
Do moich ma przyjsc firma by umyc i mysle ze nastepne mycie bedzie gdzies na wiosne a nie wczesniej - mam w nosie czeste mycie.
Mocno pozdrawiam.
Donoszę, że okno umyłam i jest w całości do tej pory, ale chytrze wybrałam na mycie porę zaraz po obiedzie, zakładając, że wszyscy odpoczywają 😂😂😂
UsuńSprytna i rozsadna jestes - i uratowalas sie od wielkiego gniewu sasiadow :)
OdpowiedzUsuńFajno ze masz za soba, moje przede mna, zazdroszcze.