To wydarzenie, nastepne w serii pod tytulem "Rodzinne Wyglupy" , opisuje z wielkimi oporami jako ze tyczy bardzo intymnego tematu, takiego ktorego sie nie dyskutuje w towarzystwie.
Niemniej, skoro w mej opinii wyszlo bardzo smiesznie, moja blogowa druga JA , pragnela sie podzielic a zacheta czesci blogowiczow tylko pomogla w tym ryzykownym kroku. Dla zlagodzenia niemilego wrazenia gdzie bede musiala uzyc niewymownego okreslenia podam nazwe angielska .
Zaczelo sie od tego ze w zeszly poniedzialek musialam pojechac do okulisty. Zupelnie niedaleko domu zatrzymaly mnie na sporym skrzyzowaniu swiatla wiec stoje i robie to co zawsze w takich wypadkach - rozgladam sie dookola sprawdzajac czy swiat nadal po staremu. Wzrok padl mi na budynek dealera Audi mieszczacy sie na rogu i co widze? Na jego czarnej czesci, do tej pory mowiacy napisem "Parts" (czesci) w tym dniu pisalo Farts! Farts to bzdziny!.
Stalo sie tak bo akurat tak sie samochodem ustawilam iz slup sasiadujacej lampy przyslanial czesc litery P co zmienilo ja na F - przynajmniej ja tak widzialam ze samochodu. Rozsmieszylo mnie bo zaraz przyszlo na mysl ze sprzedaja tam Farts, a drugie co momentalnie przyszlo mi do glowy ze musze szybko, zanim swiatla sie zmienia, sfotografowac i rozeslac zdjecie po rodzinie jako ze chyba nigdzie indziej na swiecie nie ma salonu sprzedajacego Farts. Warte pochwalenia sie, co nie?
Wygrzebalam telefon z torebki, otworzylam kamere, zrobilam jako taki zoom a wszystko szybko by sie uwinac zanim zaczniemy ruszac bo gdyby mi moja pozycja postojowa sie zmienila bodaj o milimetr to stracilabym ta litere F i nic by z zabawy nie wyszlo. Oczywiscie stalo sie tak ze pstryknelam dwa zdjecia a przy drugim juz musialam ruszac by calej linii nie blokowac wiec nawet nie mialam szansy sprawdzic jak mi te zdjecia sie udaly. Nienajlepsze ale co potrzeba to pokazuja a widac napis wyrazniej gdy sie zdjecie powiekszy.
Dopiero pozniej, po wizycie i ochlonieciu po niej mialam czas sie zajac tymi Farts. Zrobilam to co zawsze gdy mi wpadnie w rece cos smiesznego - rozeslalam po rodzinie: mezowi, synowi, corce, zieciowi i mlodszemu wnukowi - piszac ze obecnie mamy w miescie, pewnie jedyni na swiecie, miejsce oferujace Farts! I zaczelo sie! Tym razem nie bede umieszczac angielskich orginalow rozmowy bo byloby tego za duzo, podam tylko tlumaczenie :
Ziec - zaloze sie ze oferuja chinskie a ja juz jestem za stary zeby sie uczyc chinszczyzny
Ja - zostaje przy swoich bedac do nich przyzwyczajona nie mowiac ze mam pod dostatkiem, nie musze dokupywac
Wnuk - nie moge brac udzialu w rozmowie bo odrabiam lekcje ale obserwuje na telefonie i zasmiewam sie
Syn - moje wlasne sa tak ekskluzywne ze zadne kupne ich nie zastapia
Wnuk - dodajac smiejaca sie twarz - oj, to prawda tatusiu
Syn - ciekawe co wlasciwie nowego oferuja? Z kolorowa smuga, albo moze szybko rozwiewajace sie w odmiennosci do tych ciezkich, siedzacych dlugo w spodniach?
Ziec - jesli chinskie to mozliwe ze kolorowe tak jak te dymy buchajace z nosow ich smokow
Wnuk - smiejaca sie buzia
Syn - John, pewnie masz racje a to bylaby katastrofa bo nawet nie mozna by zrobic tajniaka bo kolor by zaraz zdradzil z czyich portek wyszlo
Wnuk - juz mnie brzuch boli od smiechu!
Ziec/John - to nastepny chinski sposob nad opanowaniem swiata ale sie nie dam
Wnuk - ale was wszystkich kocham, nie moge sie doczekac spotkania w swieta
Syn - Wiesz co John? musimy we dwoch zrobic zwarty mur a la chinski i wspolnymi silami, mocnym podmuchem odeprzec ta inwazje
Ziec - jestem z Toba brother, zawsze gotowy......
W tym momencie do dyskusji wtargnela corka, ta ktora o ile pamietacie jednego razu rozgonila ziecia i mnie od tancow na ulicy - bo ona jest bardzo powazna i rozsadna osoba, nieskora do glupiego zachowania sie. Ona do prywatnej korespondencji uzywa jako podpis twarzyczke podobna do wlasnej a moze jej zmieniac wyraz twarzy i tu uzyla odpowiedniej do sytuacji :
Corka - ludzie! opamietajcie sie! O czym wy dyskutujecie? naprawde nie ma lepszych tematow do rozmow? A Ty mamo - jestes najgorsza z calej grupy, wciaz instygujaca glupie rozmowy.
Zatkalo nas wiec ale czy zawstydzilo to nie wiem.....Nawet opinia najgorszej wcale mi nie przeszkadza.
Śmiech to zdrowie! Można - i warto!- śmiać się na każdy temat!:))
OdpowiedzUsuńDziekuje BBM - mam nadzieje ze zaden z blogowiczow nie obrzuci mnie epitetami.
OdpowiedzUsuńFaktycznie my wszyscy, poza corka, mielismy z tego duzo smiechu.
Ale skąd ta obawa, przecież najczęściej śmiejemy się właśnie z podobnych sytuacji:-)
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, ze potraficie w mig rozkręcić taką wesołą dyskusję, nadajecie na tych samych falach:-)
Dobrze ze nie tylko my smiejemy sie ze wszystkiego co pod reka.
UsuńNie znaczy ze jestesmy prostakami ale tez nigdy sztywni, nadeci i bez poczucia humoru.
Zaimponowal mi Twoj ziec i znowu Twoj ziec i Twoj syn, no obaj bardzo i koncowy pomysl syna swietny i jestem bardzo chetna zeby dolaczyc do nich w budowie zwartego muru.
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje dla wszystkich, Ty zaczelas od zdjecia, ale panowie wybitnie opanowali zabawe.
Jak widzisz znajdujemy humor i smiech w kazdej sytuacji. Ta nie byla moze towarzysko poprawna ale w kolku rodzinnym do przyjecia.
OdpowiedzUsuńTylko czekac gdy sie do mnie zjada na swieta i zaczniemy grac w karty - wtedy to naprawde mozna sie nasluchac roznych dziwactw.
Jak widzisz post nie zebral wielu oklaskow czyli zgodnie z przypuszczeniem urazil wrazliwosc czytajacych.
Dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
Podziwiam spostrzegawczość.
OdpowiedzUsuńReakcja rodziny - znakomita :))
Spostrzegawczość i refleks 😁 Brawo, Serpentyna!
UsuńHaha - dziekuje - wykorzystalam ten moment ile sie dalo. Moze temat niewdzieczny ale mielismy z niego duzo smiechu.
UsuńDziekuje Lechu.
OdpowiedzUsuńFaktycznie poszczescilo mi sie :), jakos wpadlo mi w oko.
Ależ to była bardzo inteligentna rozmowa, świadczącą o kreatywności i wyobraźni rozmówców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!😃
Masz racje - wyszlo smiesznie i kreatywnie chociaz mi dalo opinie najgorszej.
OdpowiedzUsuńDziekuje i wzajemnie pozdrawiam.
A wiesz co?
OdpowiedzUsuńMi sie chyba reakcja Twojej Corki podoba i to jak ja opisalas. Jakos tak plastycznie wyszlo. pare slow a jak dobrze uchywcily jej charakter. Jej rekacja przypadla mi do gustu:)) Co nie znaczy, ze Wy sie zle czy tez niewlasciwie bawiliscie. Smiech to zdrowie:))
Glowe dam ze niemal kazda rodzina albo grupa dobrych, zzytych przyjaciol nieraz zartowala na ten temat, tylko nikt do tej pory nie osmielil sie publikowac. Blogi sa pelne przeklenstw i innego rodzaju wulgarnosci, pornograficzne memy - ale ta funkcja fizjologiczna jest omijana. Nie znaczy ze namawiam, nasuwa mi sie tylko porownanie.
OdpowiedzUsuńTak czy siak my mielismy duzo smiechu z tego i zaloze sie ze gdy moi przyjada tu na swieta to za kazdym razem gdy bedziemy mijac ten napis doloza jeszcze nowej mysli z tym zwiazanej.
Corka - masz racje, dobrze miec w rodzinie jedna zrownowazona.
:)) Toz pierdy to normalne zycie, a ze smierdzi wiec temat moze wydawac sie nieapetyczny. Ja nie pochwalam, ze Wam Corka zabawe popsula, tylko stanowi na Waszym tle pewien kontrast i wychodzi to wlasnie (jak na moj gust) zabawnie :))
UsuńNas bardzo smieszylo, Aniu, trudno uwierzyc ze ten temat narobil tyle pola do popisu.
OdpowiedzUsuńW podobnych sytuacjach corka jet ta ktora nas temperuje bysmy nie robili kompletnych cyrkow - ale pozniej i ona wspomina ze smiechem.
No cóż, to tak zwana typowa "głupawka", ale poprawiająca humor. Prababcia mojej koleżanki zawsze mawiała: " gdyby nie ten dech, to by człowiek zdechł". W pewnych kulturach czkanie, bekanie i głośne wydalanie wiatrów jest czymś zupełnie normalnym. Smakował ci obiadek? -to powinnaś to okazać- nie chwaląc słownie, ale "bekając" potężnie.
OdpowiedzUsuńCoś okrutnie poważna Twoja córcia.
Serdeczności; )
Mnie smiesza te scenki rodzinnego wychowu, raczej trudno mi sie smiac na okraglo. Na przyklad filmow komedii wogole nie ogladam bo zbyt glupie i plytkie.
OdpowiedzUsuńMoja corka to bizness, powaga, rozwaga. Owszem, smieje sie tez ale trudno okreslic co w niej wzbudza usmiech - na pewno nie to co nam.
Pozdrawiam.