23 listopada 2021

JAK ELLEN ZAMKNELA PLAC ZABAW . . . . .

Chociaz to uczucie zbieralo sie we mnie od jakiegos czasu to od paru dni wyraznie widze ze nie mam o czym pisac na blogu. Coronavirus przyjadl mi sie na dobre, polityka tez tym bardziej ze przekonalam sie iz by nasza dobrze znac i rozumiec nalezaloby mieszkac w USA.

 Wydarzenia rodzinne niewielkie, sama codziennosc albo drobne sprawy zwiazane z nadchodzacymi swietami i goscmi, pogode zawsze chwale a obecna jest cudna i w sam raz ze zasluguje na szczegolna pochwale - suche, bardzo sloneczne dni z temperatura pomiedzy 15 a 20 st, a ile mam kolo domu zoledzi i lisci !!!! co mi sie nie podoba i najgorsze ze jeden dab dopiero opadl z nich moze 1/3, drugi jest jeszcze zupelnie zielony, a to znaczy ze beda sobie tak opadac i zasmiecac trawniki jeszcze dlugo. Podobno w mym kraju pieniadze rosna na drzewach ale jakos tego nie widze bo zlatuja liscie :) 

W tegorocznym swiatecznym sezonie gdzies sie ludziom spieszy bo jeszcze nie przeminalo indykowe swieto (odbedzie sie w czwartek) a juz widze domy i ogrody ozdobione choinkami i swiatelkami. Normalka bylo i jest ze sklepy sa nimi udekorowane od lipca ale domy z reguly czekaly az przeminie indyk.




 To swieto powoduje ze bedziemy miec baaaardzo dlugi weekend, 4ro dniowy, co mi sie wcale nie podoba bo przymusi do gotowania.  Tu podam iz moje wnuki korzystajac z malych ferii spowodowanych indykowym swietem polecieli spedzic je w Meksyku, w jakims kurorcie nad Oceanem Spokojnym ale nie podano nam miejscowosci.

  Proponowalam mezowi aby weekend wykorzystac na ustawienie naszej choinki i swiatel ale co narazie nie dostalam odpowiedzi tylko dziwne spojrzenie - mimo przezytych tutaj prawie 38 lat jeszcze nie przyzwyczail sie ze w USA juz teraz ubiera sie choinke a rozbiera 26tego grudnia albo dzien po Nowym Roku.

  W tym wszystkim zaszlo wydarzenie z typu "nie ma zlego coby nie wyszlo na dobre" : pamietacie moze patchwork kurtke ktora zachcialo mi sie miec? Maz zamowil jako gwiazdkowy prezent dla mnie z mysla ze moge ja nosic juz teraz i nadeszla ale juz wczesniej powstala konfuzja gdyz bank pokazywal ze odtracono zaplate dwa razy. Czekalismy z interwencja myslac ze pomylka i sama sie naprawi a tymczasem nie gdyz na drugi dzien dostal email informujacy kiedy druga nadejdzie - czyli kupil dwie kurtki . Nie robilismy z tego duzej sprawy bo dosc latwo sie da naprawic - odsyla sie niechciana przesylke i dostaje zwrot pieniedzy. W miedzy czasie, bo ta druga ma nadejsc w srode ( a w pierwszej, mojej, juz chodzilam i jest fajna, lubie ja), przyszedl mi do glowy wspanialy pomysl - zamiast synowej wysylac jako prezent bezduszna karte wysle ta druga kurtke - ona nosi ten sam rozmiar co ja, nawet butow tez. To bedzie lepsze niz karta i bardzo sie nam ten pomysl spodobal, mamy nadzieje ze sie jej spodoba tez. Wiec niechcacy czyjas pomylka wyszla na dobre, dobrze sie stalo.

 Ale glownie mialo byc o Ellen, mojej sasiadce zza plotu - wczoraj ubierali swoja choinke i troche im zazdroszcze ze maja to za soba. Ona i maz Andrew, oboje chyba jeszcze przed 30tka, oboje fizykoterapisci, maja trojke dzieci : chlopcow 5 i 3 lata, plus 7 miesieczna coreczke. Trzy dni temu krece sie pod garazem zdmuchujac liscie i widze ze Ellen wybrala sie na spacer z dziecmi - okazja do pogadania. Zaczelam sie zblizac do wozka z corka by zobaczyc jak sie zmienila od poprzedniego razu a tu Ellen mnie powstrzymala mowiac zebym sie do nich za bardzo nie zblizala gdyz Starszy bral udzial w urodzinach kolegi i pozniej okazalo sie iz jeden z rodzicow sie rozchorowal co znaczylo ze juz w tym dniu musial nosic wirusa i niechcacy wszystkich uczestnikow narazic. Nikt inny ani Ellen synek nie jest chory ale uprzedzaja ludzi i staraja sie osobiscie sobie zastosowana kwarantanne spedzac w czesciowej izolacji . Faktycznie majac trojke tak malych dzieci jak inaczej mozna zrobic? nie da sie takiego malego trzymac w jednym pokoju, z dala od rodzicow i rodzenstwa.

 Ellen siedzi wiec z nimi w domu, bawia sie na wlasnym ogrodzie cieszac sie ze cudna pogoda pozwala na to i chodza na spacery. Zaraz nazajutrz przejezdzam kolo osiedlowego placu zabaw dla dzieci  a on oblepiony zolta tasma i obwieszony tabliczkami ze zamkniety, istnieje zagrozenie covidowe i aby do odwolania absolutnie nie korzystac. Zaraz sobie pomyslalam o Ellen - czy to przypadkiem nie ona narobila tego zagrozenia wiec gdy tylko widzialam ze rodzinka znowu sie bawi na ogrodzie zapytalam ze smiechem i wyszlo ze tak, ze oni spedzili troche czasu na tym placu i dopiero pozniej maz zaniepokojony tym faktem kazal jej dzwonic do administracji by poinformowac o tym a administracja zaraz przyslala czlowieka ktory plac zamknal. Troche mnie to zdziwilo bo w jednym momencie Ellen ladnie ludzi informuje o zagrozeniu, o tym by sie do nich nie zblizac, a w drugim bierze dzieci na wspolny osiedlowy plac zabaw. Tych placow mamy wiele, co pare uliczek ale dla najblizszego sasiedztwa bylo wygodnie korzystac z najblizszego.



 Wiec tyle sie u mnie dzieje, takie codzienne nic urozmaicane drobnostkami - i ciaglym planowaniu w myslach swiat. W tym roku tak sie rozleniwilam jesli chodzi o gotowanie, a takze wiedzac co mnie czeka w czasie tlumnych swiat ze postanowilam iz zadnego indyka nie robie!!!!!!! Kupilam takiego przeznaczonego dla leniwych par albo singli czyli plastry upieczonego indyka w sosie, gotowe nadzienie ktore sie tylko zalewa woda z maslem i podpieka, do tego zrobie ziemniaki puree i buraczki a takze gar zupy pomidorowej by posluzyla na co najmniej dwa razy. Ugotuje troche makaronu i troche ryzu i zmieniajac ten wklad bedzie ta sama a troche inna. Jako ze to bedzie dlugi, 4ro dniowy weekend zrobie rowniez ze dwie rozne salatki do wedlin, w inne dni ugotuje szybkie dania i niemal jednogarnkowe - chicken spaghetti, pieczen wolowa kupna i tylko do odgrzania.......

 Jakos bedzie, moze nie umrzemy z glodu - ale widze jak to pomalu szukam skrotow, latwizny, gotowizny.

 Acha, maz obiecal ze ubierzemy choinke wiec cos zwiazanego ze swiatami bedzie zrobione. Mam 4 prezenty dla ludzi to je opakuje.......

 A coroczna choinka umiejscowiona na Promenadzie stoi sobie i gra bo oblozona jest swiatelkami tanczacymi w rytm nadawanej muzyki - kiedy tylko jestesmy na miescie po zmroku to jedziemy popatrzec i posluchac, wczesniej kupujac sobie lody i lizac w rytm muzyki co chwilami zmusza do niezlego przerabiania jezykami :)


  

18 komentarzy:

  1. Zajrzysz do mnie, to nowiny poznasz. Ja dziś się dowiedziałam, że Niemcy pójdą w ślady Austrii i szczepienia będą obowiązkowe w całym kraju, bo jest ogromna ilość zachorowań, wiele szpitali już nie ma wolnych łóżek. Po prostu szaleje ten "mutant", czyli delta, a ona tak zaraźliwa jak katar.Fajnie Ci wyszło z tą kurtką. Zazdroszczę Ci pogody- co prawda wczoraj u mnie było nawet słońce, ale dziś od świtu szaro, dżdżysto i +6 stopni, czyli pogoda nas nie rozpieszcza. Długoterminowa pogodynka przewiduje, że święta BN "będą na biało"- czyli pożyjemy/zobaczymy.Tu jeszcze nie ma świątecznego szału, a Święta Dziękczynienia nie obchodzimy.U mnie niemal wszystkie drzewa gołe, zresztą one już latem gubiły liście, bo było zbyt sucho, więc zrzucały liście.
    Serdeczności ślę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedzilam Cie i zostawilam komentarz m. in. mowiacy o tym ze gdyby u nas wprowadzono przymusowe szczepienia to wybuchla by wojna domowa.
      Nie mam pojecia czy i kiedy skonczy sie ta pandemia.
      Mamy cudna pogode, szkoda ze corki i ziecie nie ma tutaj w tej chwili bo wymarzona na lazenie po gorkach co lubia robic.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Place zabaw były już u nas kiedyś pozamykane, nawet lasy zamknęli, skoro wiadomo, ze ruch na świeżym powietrzu wzmacnia odporność.
    Teraz w szkołach wiele zachorowań, bo i dzieci i nauczyciele chorują, wiele szkół przeszło na nauczanie zdalne, ale rząd nie widzi problemu.
    My na razie o prezentach nie myślimy, może dla wnuka?
    Jadłospis tez po macoszemu, bo i jadamy coraz mniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slysze/czytam ze u nas tez jest duzo zachorowan wsrod dzieci co mnie nie dziwi bo zgromadzenia wszelkiego rodzaju tylko sprzyjaja zarazaniu. Gdy sie uczyli online bylo mniej. Jotko - nie mam pojecie co dalej z ta pandemia bo konca nie widac a ludzie, zmeczeni tym wszystkim, zachowuja sie coraz bardziej swobodnie.
      Mam bardzo malo prezentow, wiekszosc kupimy gdy moi tu przyjada - wtedy tez odbedzie sie opakowywanie tylko po to by za dzien lub dwa odkrecac.

      Usuń
  3. Faktycznie z tymi choinkami zaczynacie wczesnie:) A urok swiat zaraz po swietach pryska:) Zastanawia mnie Twoja sasiadka z tym placem zabaw- ludzie swiruja. Przeciez te wirusy , jezeli nie maja nosiciela zdychaja po okolo 15 minutach... dla pewnosic mozna dolozyc dwie godziny. Niech bedzie doba... a oni zatasmowali caly plac. Na drugi dzien nie powinno byc problemu. Na dodatek macie dodatnie temperatury. Ujemne konsewuja wirusa, dodatnie ( plus slonce) niszcza.
    Ale z drugiej strony ja sie nie znam, nie powinnam sie madrzyc.

    Z indykiem. Slyszalam, ze jest pracochlonny. Potrzebuje duzo czasu, aby wlasciwie sie wypiekl. Masz racje- idz na latwizne. Najwazniejsze jest kochane towarzystwo, a nie jedzenie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi choinkami jest tak ze sie celebruje nadejscie swiat, oczekiwanie, gdy minie to jest przeszloscia czyli nalezy choinki usunac. Zreszta czyz nie podobnie robimy np z wlasnymi urodzinami? Jak by nie bylo kazdy kraj obchodzi po swojemu.
      Roznie slyszalam o dlugosci zywotnosci wirusa, jak Ty ale w tej historii o Ellen najbardziej mnie uderzylo nie to jaka jest prawda z zywotnoscia tylko jej niekonsekwentny postepek - albo stosowac dystans albo nie.
      Wedlug mnie indyk nie jest bardzo pracochlonny, na pewno nie bardziej niz zwykle pieczenie. Przedewszystkim oplaca sie w sensie ze gdy gotowy na polmisku wyglada imponujaco, daje duzo miesa a takze jest czyms innym niz codzienne dania. Chociaz jemy czesto kupujac plastry czy kawalki piersi to taki w calej okazalosci robimy dwa razy w roku. Owszem, zaleznie od wielkosci potrzebuje duzo czasu, nieraz 3 godz i bardzo czestego podlewania by utrzymac soczystosc miesa. Hehe, ulatwie sobie jutrzejsze swiato robic obiad z polproduktow ale w pierwszy dzien Swiat bede piekla duuuuzego indora.

      Usuń
    2. Ja choinki od wiekow nie ubieralam. Na swieta z reguly bylismy u mojej mamy i tam Marie cieszyla sie choinka. Teraz, kiedy dzieciaki podrosly choinki w ogole nie ma. Ladny swiateczny stroik i to wszystko.

      Ludzie sa tacy. Mowia jedno, a robia inaczej. Wiesz? Tu w Niemczech jest tak, ze oczywiscie pogadac to sobie mozna, ale ludzie ludzi sporo obserwuja, bo uwazaja , ze to, co czlowiek czyni, jak sie zachowuje wiecej o nim mowi, niz to, co ow czlowiek opowiada. Zauwazylam np.:ze ja inaczej patrze na ludzi niz moj maz Niemiec. On patrzy nie po to aby bezmyslnie patrzec, ale aby widziec. Ja czasami przygladam sie, bo zapatrzylam sie tylko, a mysle w danym czasie o czyms innym.
      Czyli reasumujac. Oni szybciej beda wiedziec , o ktorej sasiad kladzie sie z reguly spac, niz np.: ja.

      Ellen ostrzegla ciebie, a po chwili zrobila cos nielogicznego.
      U nas place zabaw swieca pustkami. I to nie za sprawa pandemii, po prostu dzieciakow brak. Czasami jakas matka zawieruszy sie i skorzysta ze swym maluchem- ja tak korzystalam , kiedy Marie byla mala. Nie wiem jak u Was. Calkiem mozliwe, iz Ellen narobila niepotrzebnego rabanu. Do tego jezeli wezmie sie zywotnosc wirusa ( no moze i wytrzyma tydzien bez nosiciela- choc watpie), pogode jaka u Was panuje... to po paru godzinach powinno byc po sprawie.

      A z indykiem. Razu ktoregos nasza czolowa polska kucharka i celebrytka opowiadala jak nalezy go przyrzadzac i aby byl taki soczysty, i super to potrzebuje czasu i podlewania. Najlepiej piec go pare dobrych godzin w nie za wysokich temperaturach. Wychodzi mi na to, ze jak rodzina spora i indor wielki to i caly dzien:))

      Usuń
    3. Chcialabym miec tak jak masz Ty - zebysmy nie ubierali choinki, wlasciwie bysmy wogole swiat nie celebrowali w zaden sposob. I tak udalo mi sie obkroic do minimum ale nie calkiem.
      Moj maz jest taki ze ogolnie lubi ludzi, prawie nigdy nie zaczyna znajomosci od stwierdzenia ze nowa osoba mu sie nie podoba. Ja na odwrot - nie tylko wogole nie pragne znajomosci ale zaczynam bardzo ostroznie, z dystansem - na ogol szybko odrzucam poza kompletnie potrzebnymi kontaktami. On rowniez jest taki ze patrzy a nie widzi......Czesto musze mu zwracac uwage na szczegol, na okolicznosci by dostrzegl sedno sprawy.
      Tak, by indor byl soczysty nalezy go podlewac. One oprocz tego ze sa oprawione i tylko je oplukac i napchac nadzieniem (ja przez noc trzymam go rowniez natartego przyprawami ktore lubimy i sola), to maja swoj juz wepchniety termometr ktory gdy mieso gotowe mowi ze gotowe. Mozna oczywiscie polegac na innych termometrach tez. Owszem, siedzi w piekarniku kilka godzin ale mozna sie przeciez temu poswiecic dwa-trzy razy w roku. Przeciez piekac duza pieczen tez sie ja przygotowywuje, doprawia, podlewa. Mozna kupic nadzienia o przeroznych smakach, sa latwe do zrobienia bo sie wsypuje do wrzatku z maslem i wklada do indyka. W tym roku jako ze bede miec juz gotowe indycze plastry to nadzienie wloze do zaroodpornego naczynia i przyrumienie - dla meza, bo ja nadzienia nie jadam. Moze wyglada skomplikowanie ale gdy sie zrobi raz i drugi, dojdzie do wprawy i rytmu to nie jest niczym wielkim, powiedzialabym ze niektore ciasta sa bardziej skomplikowane.

      Usuń
    4. W ciastach niewiele moge. Nie umiem. Mam ze trzy wyprobowane sztuki, w tym gofry i te na okraglo ( kiedy uroczystosci) serwuje. Do mies mam cierpliwosc, ale zycie pedzi i jak sobie pomysle, ze dzien wczesniej trzeba natrzec, zrobic... to odpuszczam. Choc mam moj wystrzalowy gulasz z dziczyzny. Mieso mocze przez noc w maslance. Na drugi dzien obsmazam. Dokladam laske wanilii, cynamom, jablko... jalowiec, rozmarym tudziez inne przyprawy i jedzenie palce lizac. U mnie domagaja sie tego na swieta. Kluski sie do tego podaje lub specjalny makarom, ja lubie ziemniaki. Trzeba miec jeszcze czerwona kapuste ( z pomaranczami, jablkiem, cynamomen - to wersja swiateczna)- tez ja robie dluuugo wczesniej i mroze, specjalnie na te okazje.
      Menu swiateczne omowilysmy.

      Kobieta jestes to i szybcie to i owo zauwazysz niz mezczyzni. Z tym patrzeniem to chodzi mi o cos innego. Moj maz wysledzi np.: na stacji benzynowej kogos kto zatankuje i nie zaplaci- odjedzie, a ja np.: tankujac patrze inaczej i nie potrafie tego zlapac. Inaczej patrze na ludzi.
      Zwracam uwage mojemu eMowi, ze np.: X powiedzial tydzien temu, ze siedza w domu bo kasy nie maja, a teraz prosze- na narty wybywaja- wiec nieszczery jest to czlowiek... to akurat meza jakos nie zajmuje. Niech gada i bedzie sobie nieszczery, na tylko postepowac podlug prawa:)) Jakos tak to dziala:)) No ale wlasnie autochtoni posluchaja , oczywiscie, przytakna, sa mili, ale ... patrza co robisz. WIerza temu co widza a nie temu co sie im opowiada:))

      Usuń
    5. Widzisz wiec jak jest z tym gotowaniem - kazdy rodzaj potrawy wymaga czasu i kilku krokow by otrzymac wspanialy efekt.
      Nie dalej jak wczoraj, zreszta czesto to robie i ja i maz, wspominalam pasztet zajeczy jaki robila moja mama. Byl boski - i na przestrzeni lat juz nigdy tak smacznego nie spotkalam, ani w polskich domach czy restauracjach ani tutaj. Wymagal pracy, gotowalo sie go w podwojnym garnku ale wszyscy zajadalismy sie nim.
      Slaba jestem jesli chodzi o wypieki chociaz byl czas, gdy jeszcze mialam w domu dzieci, ze probowalam robic kremowki, chrust ktory mi sie udawal i inne ciasta ale nigdy nie dorownywaly tym mojej mamy. Obecnie nie pieke niczego, kupuje gotowe, najczesciej serniki.
      Lubimy salate z czerwonej kapusty z jablkami a takze gotowana, zreszta kazda kapuste - bigos, golabki, gotowana. Bardzo lubimy pieczenie, najbardziej z towarzystwem kapusty ale z przyprawami jestem oszczedna - tylko niektore i bez przesady. Nie lubimy np. wloskiej kuchni wlasnie dlatego ze zbyt przeladowana przyprawami i olejem ktorego nie lubimy i nie uzywam - stosuje smalec roslinny.
      Oooo - ja tez bardziej wierze temu co widze jesli chodzi o zachowanie sie ludzi a nie temu co mowia o sobie. Mysle ze jestem w obserwacjach zblizona do Twego meza - raczej dostrzegam to i owo.

      Usuń
  4. Kurtka tak ladna ze tylko sie cieszyc z takiego prezentu. A Ty powoli masz w sam raz pogode na kurtke.
    Uwazam ze bardzo duzo przygotowujesz jedzenia na te cztery dni, niby jesc cos trzeba, ale nawet jak bys tego menu nie stworzyla to zawsze jest w domu duzo do jedzenia, lodowki sa takie duze.
    Dla mnie zamykanie pracu zabaw na drugi dzien zupelnie jest bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze kurtka spodoba sie synowej a jesli tak to zupelnie przypadkowy zakup drugiej okaze sie dobrym wydarzeniem. Powiem jej ze moze przent otworzyc juz teraz , zanim do niej przyjdzie zima bo ta kurtka jest przeznaczona na obecny przejsciowy sezon.
      Tereso - ja nie zastanawialam sie nad slusznoscia zamkniecia placu zabaw tylko bardziej nad niekonsekwentnym postepku Ellen - najpiwrew powstrzymuje ludzi od zblizania sie do niej i dzieci a pozniej bierze ja w publiczne miejsce, gdzie sie bawia inne dzieci i sa rodzice tez.

      Usuń
    2. Zauwazylam i tez mi to nie pasowalo, Ciebie ostrzegla czyli nie chciala zebys miala klopot z wirusem, a na plac zabaw poszla, moze tam nikogo nie bylo, jesli tak to mogli sie troche pobawic.

      Usuń
    3. Zwlaszcza ze ma swoj ogrod a na nim hustawki, slizgawki i rozne inne wspinacze dla dzieci.
      Ogolnie Tereso - nielatwo ludzi zrozumiec........

      Usuń
  5. U nas dekoracje świąteczne przed domami to rzadkość, głównie- sklepy i dekoracje miejskie.
    Mnie już przestały cieszyć migające światełka. Za dużo tego, przesyciłam się. Podobnie zresztą jak noworocznymi fajerwerkami- kiedyś uwielbiałam, teraz mnie męczą...Ot, starość!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobnie, BBM - juz mi sie przyjadlo patrzec i sluchac tego samego co roku. Niemniej, skoro bedziemy miec gosci no i Swieta chcemy czy nie to musimy sie dostosowac do pewnych tradycji.
    U nas juz jest masa swiatecznych dekoracji, cale miasto w choinkach i swiatelkach a i tak glowny zalew, prywatny, zacznie sie w piatek, nazajutrz po indyku.
    My, osoby dojrzale i takie co juz niejedno widzialy, nie ekscytujemy sie tym ale wszyscy inni tak. Ci co sie pospieszyli i maja dekoracje juz zrobione to chyba przez pandemie - chcac dekoracjami i odmiana przygluszyc ogolny smetny nastroj.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas, w okresie najgorszego lockdownu wszystkie place zabaw były otaśmowane.
    Zgadzam się z opiniami, że zamykanie na wiele dni bo bawiło się tam dziecko, które miało kontakt, to mocna przesada.
    Życzę smacznego Thanksgiving Day.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie ze przesada a nawet smieszne bo te dzieci chodza jak nie do przedszkola to do szkoly gdzie sie spotykaja z innymi dziecmi. Albo biegaja po sklepach ...... Ach, tyle dziwnych i smiesznych zarzadzen juz widzialam w czasie pandemii ze nic mnie nie zdziwi.
    My celebrujemy Thanksgiving bardzo symbolicznie - raz ze na ogol zawsze we dwoje a drugie bo losowi jestesmy wdzieczni codziennie, nie tylko w ten dzien - ja codziennie jesli nie wtedy gdy rano otwieram oczy to przy usnieciu pomysle o tym wlasnie i dziekuje.
    Dziekuje za zyczenia - mysle ze bedziemy miec udany dzien a takze syty :)

    OdpowiedzUsuń