Czytajac jak bardzo jestescie wszyscy zestresowani sytuacja polityczno-spoleczna swych krajow, wzrastajacym poziomem zachorowan, pewnie rowniez swietami ktore kolejny raz moga miec charakter podyktowany wymogami pandemii, nie bede pisac co u mnie, zawracac Wam glow moimi drobiazgami. Nie znaczy ze jestem obojetna albo ze w mym kraju wszystko dobrze dzieki Bidenowi - tak nie jest, jedynie widzac ze nic na to nie poradze skupiam sie na rodzinie, sobie i swoich sprawach.
I tak nalezy o nie dbac na codzien wiec przynajmniej staram sie zyc nimi a te inne udaje mi sie wlozyc do zupelnie osobnej szufladki i ta szufladke trzymac zamknieta na kluczyk - bo i tak co ma byc to bedzie, czy bede sie tym gnebic czy nie.
Robie wiec co mam robic a duza czesc tego jest zwiazana z przyjazdem gosci swiatecznych, organizacja ich pobytu, prezentami, ubieraniem choinki i dekoracja domu ktore odbedzie sie zaraz po Thanksgiving.
Co narazie kupilam tylko czesc prezentow bo i tak glowne zakupy odbeda sie gdy moi przyjada ale chce miec rowniez takie niespodziankowe tez by cos lezalo pod choinka, plus oni nie chca niczego duzego i niewygodnego do pozniejszego zabrania w podroz powrotna.
W miedzyczasie spotkala mnie ogromna przyjemnosc gdyz nie mogac w bibliotece znalezc nowych ksiazek w ulubionej tematyce, postanowilam wypozyczyc prawie cala serie juz znanego mi autora, ktorego kilka ksiazek znam z przeszlosci i podobaly mi sie bo sa typu "z sali sadowej". Czytalam je tak dawno temu ze szczegolow nie pamietam wiec czytam jakby pierwszy raz. Komplet zawiera 10 bo tylko tyle akurat biblioteka miala wiec brakujaca reszte wypozycze kiedy sie da. Jestem przy trzeciej, czytam z wielkim zapalem, zasiadajac do nich popoludniami gdy to wszystko inne mam zrobione i zalatwione.
Nadeszly do nas rozne dni - wiekszosc bardzo przyjemna i sloneczna, bywaja nawet dni bliskie +20stu st ale nie brakuje zupelnie chlodnych tez, np dzisiaj bedziemy miec moze +8 st tyle ze suche i sloneczne. Jako ze jesien mamy dluga i sloneczna to nadal kwitna roze i ....azalie. Zrobilam azaliom zdjecie bo ustawilam sie samochodem w kolejce do okienka akurat przy nich.
Na trawnikach mam mase lisci bo moje deby i klony zaczely opadac - gdy w srode ogrodnik je wydmuchal to mialam trawniki czyste i schludne przez cale 2 godziny :( Planuje na naszej sasiedzkiej stronie dac oferte by ktos, najlepiej jakis nastolatek, przyszedl i pozbieral mi zoledzie z grzadek - bo mysle ze ani moje kolana ani krzyze nie znioslyby tej dlugiej roboty bez konsekwencji a nie chce sie rozchorowac czy unieruchomic tuz przed swietami. Pomyslec ze jeszcze zeszlego roku robilam to sama i z wielka przyjemnoscia - lubie pracowac w ogrodzie, na powietrzu.
Poza tym widze jaka jestem slaba w przyrzeczeniach danych samej sobie - kupujac drobiazgi dla moich dla siebie kupilam najwiecej i typu niepotrzebne.
Rezultat na dzisiaj :
dla syna - 0
dla wnukow - 0
dla corki - 1
dla meza - 1
dla ziecia - 2
dla Serpentyny - 3
Milego weekendu wszystkim zycze, przyjaznej pogody i relaksu.
No cóż, w końcu jest listopad, więc na pogodę nie wypada narzekać. U mnie +7, dziś nawet słonecznie od rana, tylko widok tego gołego drzewa po drugiej stronie ulicy nieco mnie dołuje. Dęby pod moimi oknami nadal są w liściach, tyle,że brązowych i będą w tych liściach stały aż do wiosny, bo to tzw. "dąb burgundzki" i gubi liście dopiero na wiosnę- ot, taka jego uroda. Dzieci w szkole znów siedzą w maseczkach, czyli codziennie potrzebna jest nowa maseczka FFP2. Znów będą wprowadzone bezpłatne testy, bo jednak ta IV fala pandemii kosi ludzi. Tu 1000 dzieci zostało z powodu covidu półsierotami, pełnymi sierotami to nie wiem ile, nie podali, ale i takie niestety są. Ostatnio zmarł znajomy mojej córki, czterdziestokilkulatek, zostawił żonę i dwoje dzieci. Nie zbieraj sama tych żołędzi, albowiem nie przeszczepiają jeszcze nowych kręgosłupów ani kolan. Ten tydzień spędziłam na p.bólowcach, po gimnastyce z okazji pedikiuru. Generalnie mam już wszystkiego po kokardkę, bez żalu przeniosę się w inny wymiar.Własnych rodziców już przeżyłam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Kochana;)
Zrobilam edycje wpisu chociaz niczego za bardzo nie zmienia.
OdpowiedzUsuńOj, moje cialo/kosci wyraznie mi mowia ze zbieranie zoledzi juz nie dla mnie. Rozsadniej komus zaplacic niz sie uszkodzic wiec tak zrobie.
Z tym wirusem, Anabell, nigdy nie bedzie konca - u nas stan Vermont jest zaszczepiony w 90 % i ma obecnie tak duzo zachorowan iz wszedl w czolowke listy. Dziwne to bo stan bardzo maly, malo zaludniony wiec te pozostale 10 % nie powinno go postawic w czolowce chorych. Przyczyny tez niezbyt sensownie podane bo nawet jesli zwalaja na turystow bo ten stan jest wielce turystycznym to i tak niczego nie tlumaczy - zaszczepieni mieszkancy nie powinni sie zarazac w takim wysokim procencie. Widzisz jakie to nielogiczne i pogmatwane?
Nie da sie ukryc - pandemia nigdy juz nie da sie calkowicie usunac i pewnie bedzie tak jak mowilam od poczatku - wystarczy tylko jeden zawirusowany wsrod nas - a szczepionki, maseczki, ewentualny lek bedzie tylko pomoca, nigdy calkiem skuteczna bronia. Chyba ze odkryja jeszcze inne szczepionki. Przy tym nawolywaniu do szczepien maja miejsce duze absurdy tez - jak niemal na osciez otwarta granica z Meksykiem i jeszcze nie wolno ich przetestowac i nie wpuscic. Czyste wariactwo!
My dwoje postanowilismy ze jesli jeszcze raz kaza sie nam szczepic to odmowimy jako ze troche za duzo ponawiac co pare miesiecy.
Mnie jutro czeka pedicure ktore robie sobie sama i za kazdym razem mnie po nim powykreca, na szczescie nie na dlugo.
Nawet mi nie mow o umieraniu - wszyskie trzy najblizsze mi kobiety - mama, babcia, ciotka od strony mamy- umarly majac 75 lat, czyli opierajac sie na tym zostal mi 1 rok. Ojciec mial 91.
Dziekuje, Ty tez pozostan w zdrowiu i miej dobry weekend.
Nie można skupiać się tylko na covidzie i polityce, życie ma wiele różnych aspektów, a najbardziej absorbują nas własne małe sprawy:-)
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam kilka książek internetowo, do odbioru w księgarni, bo dużo taniej.
Gdy jest zapas książek, smakołyków i herbaty, to zima nie straszna...
Oczywiscie ze mimo wszystkiego co sie dzieje zycie musi isc naprzod.
UsuńNie mozna zostawic odlogiem ani spraw rodzinnych ani administracyjnych czy zawodowych.
Masz racje - nie ma jak popoludniu siedziec we fotelu z ksiazka, za oknami ciemno, niejednokrotnie szaruga, w domu zacisznie i przytulnie a ksiazka daje bardzo wiele przyjemnosci.
Czesto ogladam filmy w TV i one tez sa dobra rodzinna rozrywkw - i nie musi sie ich szukac poza domem, mozna ogladac w pantoflach :)
Filozofia życia bardzo sensowna. Chętnie bym przyjęła za swoją, ale u nas tak do końca chyba się nie da- zbyt dużo się dzieje i trudno się od tego odciąć.
OdpowiedzUsuńO świętach jeszcze nie myślę, choć w reklamach czas świąteczny w pełni.
Mnie udalo sie rozlaczyc sprawy osobiste od politycznych i dobrze mi z tym. Polska ma obecnie specyficzna i bardzo trudna sytuacje, taka wszystkich dotykajaca wiec Wam ciezej - nie dziwie sie iz zyjecie tym na codzien.
UsuńMysle o swietach, planuje bo zrobic cos w ich kierunku jeszcze zbyt wczesnie. Wyobraz sobie ze juz widuje domy swietecznie ozdobione, oswietlone a o sklepach nie mowie bo one sa ozdobione juz od tygodni.
Najpierw zajrzałem do katalogu naszej biblioteki, mają z tuzin książek Johna Lescroart więc sobie pożyczę którąś z Twojego stosiku.
OdpowiedzUsuńPrezenty świąteczne - to od kilku lat nasz słaby punkt.
Chodzenie po sklepach odpada, oferty internetowe - zupełnie nietrafione.
Zazdroszczę Ci systematycznego podejścia do tego tematu.
Lechu - jesli pozyczysz kilka to zacznij czytac od najwczesniejszej gdyz te ksiazki (prawie wszystkie a seria to chyba 13) maja tego samego bohatera, prawnika nazwiskiem Hardy. By utrzymac kolej wydarzen jego zycia i pracy sensownym jest zaczac od najstarszej chociaz kazda jest caloscia. One zaczely wychodzic we wczesnych latach 90tych.
UsuńWczoraj przejechalam sie do naszego mall ktore ostatnio odwiedzilam pewnie pol roku temu - i widze szalony postep : juz nie ma pustych miejsc na sklepy z wywieszkami do wynajecia, wszystkie wynajete i pelne towaru, tlumy po pomieszczeniach, hallach, zdecydowana wiekszosc bez maseczek, widac ze biznesy sie rozruszaja na calego.
Duzo kupuje online i jestem zadowolona z tego. Rzadko towar mnie zawodzi, na rowni z tymi ktore kupuje w normalnych sklepach - w tych zakupach prezentow to bardziej w wyborze utrudnia fakt iz kazdy "wszystko ma" albo nie chce przewozic albo sam nie wie co chce.
Oj te ksiazki Johna Lescroart to cos dla mnie, juz sprawdzilam, bede kupowac, nie chce korzystac z biblioteki. Byly czasy na poczatku kiedy nie bylo dnia bez biblioteki i mnostwo wypozyczalam, ale przyszedl dzien ze urwalam to i juz nie wracam. Kupuje, uwazam ze nawet sa tanie te ksiazki ktore kupuje, albumy sa drogie, a nadmiar ksiazek oddaje do Op shop, lubie nawet to robic, zostawiam tylko te najciekawsze do ktorych moze wroce.
OdpowiedzUsuńTo robimy podobnie - zakupione ksiazki oddaje do sklepu z uzywanymi rzeczami ale mam wiele ktore zatrzymalam jako bardziej wartosciowe tematem. Ostatnio juz nie kupuje bo nie mam na nie miejsca a takze nie chce dodawac dzieciom roboty gdy im kiedys przyjdzie likwidowac dom po mnie/po nas.
OdpowiedzUsuńJa jestem wielbicielka ksiazek o tematyce z sali sadowej i przeczytalam takich cala mase.
Teresa - jesli kuupisz sobie kilka ksiazek to radze zaczac czytac chronologicznie wedlug daty wydania bo one, prawie wszystkie tego autora, sa seria majaca tego samego bohatera i poza jego zyciem jako najpierw prokurator, pozniej obronca, przedstawia rowniez zycie rodzinne jego i jego przyjaciol.
Cieszyloby mnie kiedys uslyszec ze kupilas, przeczytalas - i najwazniejsze ze podobaly Ci sie. Tego zycze i pozdrawiam.