7 listopada 2021

NASTEPNA GARSTKA DROBIAZGOW

Wczoraj pojechalismy na kolacje do Niemca, ta wygrana przeze mnie i zjadlam to danie ktore sobie wczesniej umyslilam i bylo pyszne.

 Przy sasiednim stoliku siedzialo malzenstwo wiekiem podobne do nas a na deser zamowili sobie jeden kawalek sernika do wspolnego uzycia. Jako ze bylismy blisko siebie latwo bylo mi przypatrzec sie temu sernikowi gdyz nigdy wczesniej w tej restauracji deserow nie jadlam dbajac o swe biodra. Jednak bylo troche nachalne wiec oznajmilam ze sie bezczelnie przygladam by ocenic czy dac sie skusic czy nie? Na to malzonka odkroila maly kasek i dala mi do sprobowania - byl doskonaly wiec oczywiscie skusilam sie.

 Maz patrzyl i sluchal z podniesionymi brwiami a dla mnie to bylo bardzo pomocne gdyz moze ze trzy tygodnie wczesniej, w tej samej restauracji, zaszla zupelnie taka sama sytuacja tyle ze odwrotna : mojemu kotletowi przygladala sie pani z sasiedniego stolika a nawet zapytala jak sie nazywa, jaki rodzaj miesa? Coz, nie kazdy zna kotlety chociaz zna wieprzowine. Wytlumaczylam a poniewaz danie tyle co mi pdano i bylo nieruszane a talerzyk na chleb tez mialam nieruszany, odkroilam dwa keski i podalam tym ludziom do skosztowania by im dac lepsze pojecie co jem. Ona zjadla, on przeprosil ze nie moze bo jest iranczykiem. Zapytal rowniez o nasze pochodzenie bo przeciez po naszym akcencie widzial ze jestesmy skads. Gdy uslyszal ze my Polacy skomentowal - ooo, Polacy, macie dobrych pilkarzy. Reakcja meza byla - oslupial gdy widzial co robie, ze czestuje sasiedni stolik bo wydalo mu sie sama nie wiem co, w kazdym badz razie niewlasciwe. Ja natomiast bylam ze siebie zadowolona i nie widzialam w tym nic nadzwyczajnego. Gdy wiec wczoraj zobaczyl ze to mnie czestuja sasiedzi z innego stolika orzekl ze nauczyl sie czegos nowego , czegos co by mu do glowy nie przyszlo ze tak wypada. Sernik byl pyszny i pewnie bede sie czesciej na niego kusic.

Dzisiaj ( w nocy zmieniono nam czas ale to nie ma na mnie wplywu, zawsze znosze bez problemow), bede pisac Thanksgiving-owe kartki dla rodziny, sztuk trzy.

DO CORKI POJDZIE KARTKA Z
KOTKIEM BO WYGLADA ZUPELNIE JAK BELLA


 Jak zawsze przy takiej okazji uderza mnie to iz co roku musimy pisac mniej kartek. Tych indykowych nigdy nie wysylalismy bardzo duzo - do najblizszych z rodziny i najblizszych znajomych. Co roku jednak tych znajomych mniej, stalo sie nawet tak iz trzech bliskich nam malzenstw wogole juz nie ma, ze oboje zmarli. Z niektorymi kontakt wygasl ale glownie orzeklismy ze raczej bedziemy wysylac kartki swiateczne dla wszystkich a nie indykowe bo te dwa swieta sa tak blisko siebie ze wystarczy tylko z jednej okazji. W zwiazku z tym na ochotnika zglosilam sie do zajecia sie indykowymi bo jasnym bylo iz bedzie ich tylko trzy a mezowi, jak co roku, zostawie swiateczne. Mnie one wlasciwie nie obchodza bo znajomych do ktorych powinnam wyslac zostalo mi troje - jedna osoba w Kanadzie, dwie w Niemczech - a maz ma sporo bo on jeszcze ma rodzine w Polsce i duzo znajomych z poprzedniej i obecnej pracy. Jemu tez ubylo tych znajomych. Dawniej bywalo ze musial pisac ok 80 kartek, obecnie moze polowe z tego, co i tak jest duza robota bo tylko czesc moze podpisac, do wiekszosci musi dopisywac zyczenia. Ja, chociaz mielismy sporo kartek z poprzednich swiat, co zobaczylam jakies ladne to kupilam, wiec ma wybor a takze jeszcze ich zostanie na nastepny rok. Czego sie obawia to tego by przypadkiem nie wysylac takich samych bo przeciez nie pamieta jakie do kogo wyslal zeszlym razem :)




Moja kolezanka Grazyna przyslala mi takie zdjecie, chociaz nie wiem po co skoro widuje miasto nimi oblepione, reklame chinskiego baletu ktory ma wystepowac u nas w styczniu. Ten balet bedzie u nas nie pierwszy raz bo zawsze w okresie swiateczno-zimowym mamy duzo podobnych baletow, czesto pokazy na lodowisku na ktore chetnie chodzilismy ale nigdy nie poszlismy na chinski. Grazyna byla i bardzo nas zacheca mowiac ze to bylo bajeczne widowisko, doslownie jakby motyle tanczyly w takt delikatnej muzyki - ale jakos nas, szczegolnie meza, nie ciagnie. Do stycznia jeszcze troche, mamy czas sie zastanowic. Co mnie na plakacie uderzylo to wzmianka o komunizmie.


 

Grazyna od dwoch miesiecy jest babcia , zostajac nia w wieku prawie 70 lat po raz pierwszy i nawet dostala wnuka pod dzienna opieke jako ze corka musiala wracac do pracy po tylko poltora miesiecznym macierzynskim czego nie rozumiem dlaczego tak krotkim. Jestem zasypywana zdjeciami i video ale wciaz mnie cos gnebi a nie smiem sie wtracac czy nawet protestowac - bo maly Leo niemal od dnia urodzin nosi rekawiczki! Dlatego bo jest "drapieznik". Niezbyt mi sie to podoba bo przeciez on juz powinien zaczac lapac zabawki, uczyc sie poslugiwac paluszkami a nie moze bo ma dlonie uwiezione. Nie komentuje wiec ale co dostaje nowe zdjecie z zawsze nieruchomymi raczkami to mnie dreszcze przechodza i wcale nie mam przyjemnosci na nie patrzec. Mysle ze powinny wymyslec inny sposob na to drapanie, jak krotko obciete paznokcie...... 

Na to wszystko mamy cudna pogode - przyjazny, niedokuczliwy chlod, sucho i slonecznie, w ciagu dnia + 16/18 stopni. 

Z ostatniej chwili : uslyszalam ze moja eks synowa otrzymala booster szczepionke w ...udo. Czemu nie? ale jakos zaskoczylo mnie.  

21 komentarzy:

  1. Często bierzemy z mężem sernik na pół lub jeden sernik i jedną szarlotkę, by spróbować dwa smaki.
    Kartek faktycznie wysyła się mniej, bo i znajomych ubywa i na pocztę trudno liczyć, czasami kartki giną, niestety.
    O szczepionkach w udo nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. My tez czesto jemy na spolke, to jest dosc powszechne wsrod ludzi biorac pod uwage jakie duze porcje sie otrzymuje - ale czy dzielilas sie kiedy potrawami z innymi stolikami?
    Ja tez pierwszy raz uslyszalam o szczepionce w udo. Ciekawam czy to nowa regula czy na wlasne zyczenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sąsiednimi stolikami nie, ale gdy idziemy w kilka osób i każdy bierze inne danie, to próbujemy, co kto ma na talerzu.

      Usuń
    2. My tez tak robimy a mistrzami w tym sa wnuki!

      Usuń
  3. W Niemczech ludzie podjadaja sobie w restauracjach z talerzy np.: maz- zonie, zona- mezowi, narzeczona -narzeczonemu... przyjete tak jest, ze ludzie probuja swoich potraw. Natomiast obcy od obcych to rzadkosc, choc... przed pandemia , na jednej z wigilijnych pracowniczych imprez dzielilismy sie nawzajem smakolykami z naszych talerzy.

    Kartek nie wysylam od baaardzo dawna. Korzystam z poczty internetowej i taka droga skladam wszelkie zyczenia. Dostaje zas kilka od kolezanek, ktore jeszcze stara metoda mecza sie i recznie wypisuja.

    Z tymi ludzmi mam podobnie. Choc moze nie odchodza z powodu smierci, ale ogolnie ludzie nie sa przy nas na stale.
    Moje siostry kazda w innym zakatu- widzujemy sie nie czesto. Kolezanki sie sypnely, bo na kolezenstwo trzeba miec czas, nalezy to pielegnowac. Nam niejako odleglosc to utrudnia. A nawet i tu ludzie maja niewiele czasu, czy tez nie chca ... wola wolny czas spedzac sobie w domach. Kontakty ograniczajac do czatowania w necie lub telefonu raz na jakis czas. Im zimniej tym bardziej nie chce sie ludziom wychodzic. Poza tym zabieganie, praca, dzieci... Mam kolezanki, ktore narzekaja, ze jak swieta przyjda to by se chetnie w pizamie przesiedzialy z mezem przed TV, a tu klops- rodzina sie zwali:)) Swiat sie zmienia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takim dzieleniem sie wsrod znajomych spotykam sie ale pierwszy raz podzielilam sie z zupelnie obcymi ludzmi od innego stolika i popatrz - nie minelo trzy tygodnie kobieta podzielila sie ze mna sernikiem.
      Mam podobnie ze znajomymi z ktorymi wymieniam kartki - wiele osob zmarlo, z innymi kontakt wygasl samoczynnie. Wiekszosc ludzi zalatwia je emailem ale duza czesc uwaza za pojscie na latwizne, brak manier, i wysyla tradycyjne kartki do ktorych przy okazji mozna dolaczyc czek albo karte. My tez tak robimy zwlaszcza ze z niektorymi to jedyny kontakt z calego roku wiec wypada poswiecic nan czas. Prawde mowiac to bardziej mnie ujmuja te tradycyjne niz emailowe bo chociaz przez chwile daja uczucie bliskosci z nadawca.
      Ja rowniez wole gdy goscie przyjezdzaja bez specjalnej okazji jak B. Narodzenie bo chociaz nie robie wtedy duzych cudow jednak jest wtedy inaczej, musze robic troche rzeczy pod tym katem, nawet w miescie wtedy cicho i nudno, a gdy przyjada bez okazji moge wiecej czasu spedzic z nimi i nie urobic sie.
      Na szczescie my zawsze goscimy tylko najblizsza rodzine, nigdy nie mamy obcych gosci bo przy takich byloby mniej luzu a to by tez tylko utrudnialo.
      Do dzis nie wiem jak moja mama dawala wszystkiemu rade a przeciez urzadzala ogromne swieta - z moich wysmialaby sie.

      Usuń
  4. Zauważyłam już w ub. roku, że zaczyna odchodzić coraz więcej moich znajomych. Tak się jakoś złożyło, że moje dwie najlepsze przyjaciółki w Polsce były ode mnie kilka lat starsze- jedna odeszła 3 lata przed moim wyjazdem, druga w krótki czas po moim wyjeździe.Przez pandemię w ubiegłym roku ograniczyłam się do wysłania życzeń mailowo, a do jednej z koleżanek po prostu zatelefonowałam. I zapewne w tym roku będzie podobnie, mamy wszak 4 falę i dużo zachorowań w Berlinie, zwłaszcza w dwóch dzielnicach, w których jak dotąd nawet nigdy nie byłam. I zapewne podobnie jak w ub. roku wigilia będzie "Skypowa" z drugą częścią rodziny mego zięcia. Czas pandemii raczej nie sprzyja podróżowaniu, rok temu też mieliśmy wigilię z włączoną kamerą i głośnikiem. Może osoba, która robiła zastrzyk Twej synowej miała problem z wymacaniem jej mięśnia ramiennego, a ta szczepionka musi być podana domięśniowo. Pogodę mam nieco pod zdechłym Azorkiem, pada deszcz i jest w porywach 7 stopni ciepła. Wczoraj wieczorem było co prawda 10 stopni , ale wiał silny wiatr i mogłabym przysiąc, że było znacznie chłodniej. Tu nie zauważyłam by ktoś kogoś częstował swoim daniem, w ramach spróbowania. No ale dość rzadko jemy poza domem to raz, a jeżeli już- to w znanych już sobie restauracjach. Ja z reguły biorę gyros i sałatkę lub indyka w curry i sałatkę.Drugi zestaw, u Włocha- bezglutenowa pizza "margherita".No i najchętniej jemy w którejś z restauracji "śródziemnomorskich". A czasem biorę zupę z kasztanów jadalnych bo ją lubię a nie chce mi się jej samej robić. Leniwa jestem, ot co.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojecia dlaczego Deniz dostala szczepionke w udo.
      Moje miasto mniejsze od Berlina a tez ma dzielnice do ktorych nigdy nie jezdze majac wszysciutko co mi potrzebne w poblizu.
      Od jakiegos czasu, pewnie od wejscia w uzytek szczepionek, u nas sie podrozuje jakby pandemii nie bylo, nawet wyszlo wznowienie lotow z Europy do nas.
      Gdy W pracowal w Kentucky i odwiedzal dom to lecial prawie pustym samolotem a teraz musi sie bilety kupowac duzo wczesniej by sie zalapac na umyslany termin i trase. Powiedzialabym ze ludzie sie oswoili z istniem wirusa i nauczyli zyc z nim, glownie dzieki szczepionkom - thanksgiving i swieta beda w tym roku pod znakiem podrozy tak jak dawniej - nawet D pozwolila chlopakom jechac na Floryde a teraz do nas, hahaha.
      Zauwazylam ze w kwestii jedzenia jestesmy na przeciwnych biegunach.
      Mocno pozdrawiam.

      Usuń
    2. Wiesz, gdy się nad tym jedzeniem zastanowię, to stwierdzam, że zrobiłam się po prostu mało zainteresowana jedzeniem, a wszystko zaczęło się w 2009 roku w trakcie operacji i potem wielomiesięcznej rekonwalescencji mego męża- wtedy najtrudniejsze kilka tygodni przeżyłam na.....gorzkiej czekoladzie i zupkach w proszku.Pociąg do czekolady (gorzkiej) mam nadal, ale staram się uzupełniać magnez suplementami dietetycznymi.Najlepiej mi "wchodzą" różne owoce i różne surowizny.I jakoś nie wiem czemu zaczęłam zamiast mięsa jadać jajka ( a nigdy za nimi nie przepadałam)- lekarz twierdzi, że mam "samoregulujący się organizm", który sobie dobiera to co mu najbardziej odpowiada. Np. dziś rano zjadłam jak zawsze jogurt z cynamonem i kurkumą + płatki owsiane(surowe), potem jedną kostkę czekolady 85% kakao i popijam wodę bo przecież muszę pić minimum 2 litry dziennie. Wieczorem może zjem np. pieczone kartofelki + surowy groszek zielony+ 2 jajka.

      Usuń
  5. Dzielenie się w restauracji z osobami przy innych stolikach.
    Twoja relacja jest sympatyczna i zabawna, ale na szerszą skalę to trochę ryzykowny zwyczaj.
    Życzenia świąteczne wyraźnie tracą swoją rolę.
    Moja zona, co roku wymyśla nowy bożonarodzeniowy wierszyk i wysyła pocztą do sporego grona znajomych.
    W sumie ilość wysyłanych/odbieranych kart z roku na rok maleje.
    A te wysyłane emailem... wydaje mi się że często są wysyłane hurtowo do wszystkich adresów na liście.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie ze ryzykowny tyle ze w obu przytoczonych przypadkach odbylo sie z tyle co przyniesionych potraw. Niemniej maz byl zaszokowany a pozniej sie smial mowiac ze pijacy piwo tez tak powinni robic - podrzucac sobie rozne gatunki do probowania. W niektorych lokalach jest tak ze niezdecydowanym przynosza tace z 5-6 malymi probkami piwa, kazde probujesz i wtedy decydujesz na ktores. Ci co tak robia mowia ze po wypiciu tych probek nie musza wiecej zamawiac bo sa juz nasyceni.
      My czasem mamy tak iz musimy wpisac w kartke jakies specjalne zyczenia i wtedy pytamy o nie internet i on nam podaje setki wzorow z ktorych wybieramy. Nie umiemy ukladac wierszy, bardzo ladnie ze strony zony ze tak robi, bardzo mile i osobiste.

      Usuń
  6. Jeszcze jedno - bardzo rozbawił mnie plakat występu baletowego z uwagą - Chiny przez komunizmem.
    Sugestia- umieścić podobne komentarze na innych dziełach sztuki:
    Jezioro łabędzie - Rosja przed Putinem
    Pan Tadeusz - Polska przed komuną/PISem/PO - niepotrzebne skreslić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak Lechu. Od razu mnie to uderzylo i dalam temu wyraz w tekscie - po co wogole mieszac polityke ze sztuka?

      Usuń
    2. Bo Chiny przed komunizmem byly barwne, kiedy wszedl komunizm to nawet balrt nabral militarnego szyku. Ludziom moze sie skojarzyc , ze to defilada bedzie.... a jak przed to wiadomo, ze inaczej. Takie krotkie reklamowe objasnienie dla zachodu.
      Kiedy oni wystepuja u nas tez wala tlumy.

      Usuń
    3. Wiesz co? Dalas dobre, racjonalne wytlumaczenie - rzeczywiscie moze o to chodzi.
      Dziekuje slicznie.
      Grazyna mi mowila ze popularne widowisko a nigdy wczesniej nie poszlismy.
      Byl taki fantazyjny film dla mlodziezy - Great Wall chyba mial tytul - bardzo mi sie podobal chociaz nie bylo w nim baletu. Ogladalam gdy wnuki byli mlodzi i wcale nie zalowalam.

      Usuń
  7. Podoba mi się Wasz luz i otwartość na obcych ludzi. U nas nie spotykam takiej spontaniczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta otwartosc i serdecznosc jest tu niesamowita, poczynajac od tego ze miss/sir uslyszy sie jedynie w urzedach, bankach i od mlodych ludzi zwracajacych sie do starszych. Wszyscy inni zwracaja sie po imieniu albo Ty i na kazdym kroku usmiech i serdecznosc. Takze wsrod kierowcow - kiedy trzeba ustepuja, daja przejazd, takiemu sie macha reka na podziekowanie, on odmachuje.
      Jest tak szczegonie u nas na poludniu , a zauwazam bo bedec w Bostonie u syna widze wieksza oschlosc - moze klimat tez robi roznice?

      Usuń
  8. Zawsze w restauracji kusi mnie sprawdzac co inny jedza/zamawiaja i czasami tak mam ze zaluje ze wlasnie tego nie zamowilam co inni, ale nie jestem taka odwazna zeby dzielic z obcymi, dlatego bardzo skrycie im zagladam w talerz, albo nawet rezygnuje z patrzenia zeby przypadkiem nie zauwazyli. Ale takie gesty jak mialas sa fajne.
    Skonczylam z wysylaniem kartek swiatecznych, bo tez pozrywalam wiele znajomosci, a poza tym swiat nie obchodze.
    Jak widze Chiny i komunizm trzymam sie z daleka i nie wazne ze spektakl jest o czasach przed komunizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My sie tez czesto przygladamy nieznanym potrawom ale pierwszy raz zdarzylo mi sie sasiadow poczestowac moja i popatrz - zaraz mnie spotkala nagroda gdy kobieta podzielila sie ze mna keskiem sernika. Kto wie czy nie bede tego stosowac czesciej :)
      Mnie tez nie spodobala sie ta wzmianka na plakacie o komunizmie i dlatego opublikowalam. Nie rozumiem po co mieszac sztuke z polityka? Wrecz niejednego moze zniechecic.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  9. Jakoś nie uznaję życzeń mailowych... to właściwie dość głupie, bo jaka różnica (poza tą, że mailowe są za darmo 😁). Ale lubię ładne znaczki, więc może o to mi chodzi? Kiedyś chodziłam do specjalnego okienka filatelistycznego na Poczcie Głównej, dziś zamawiam przez internet. Nie zbieram znaczków, ale najchętniej bym je sobie zostawiła, tak potrafią być ładne.
    Właśnie wczoraj zamawiałam roczną porcję i niestety spora część tego, co jest aktualnie dostępne, czci albo wyklętych albo kościelne osobistości (niewiarygodna ilość, człowiek się zastanawia, czy to jeszcze Poczta Polska czy już Watykańska) albo różne rocznice wygodne dla władzy. Ale zawsze są serie czy to ze zwierzętami czy roślinami, a zamówiłam też nowość - piece kaflowe i polskie transatlantyki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubie piekne znaczki chociaz nie kolekcjonuje. Z roznych okazji, nie tylko B. Narodzenia, wychodza nowe. Dzisiaj mam pojsc na poczte wyslac te indykowe to przy okazji kupie takie swiateczne, na swiateczne kartki. One nie sa rewelacyjne, najbardziej podobaja mi sie z innych stron swiata bo potrafia byc naprawde cudne i nawet pouczajace. Podobalyby mi sie takie ze statkami czy kaflami - musza byc ciekawe, masz dobry gust.
    My dwoje uwazamy ze tradycyjne kartki, z odrecznymi zyczeniami i reszta trudu jakie daje ich napisanie jest oznaka serdecznosci dla ludzi do ktorych wysylamy, zwlaszcza ze odbywa sie tylko raz albo dwa w roku. Emaile sa bezduszne, robiace wrazenie byle zbyc, byle szybko i latwo. Przeciez sama bardziej sie ciesze odreczna kartka wiec chyba inni tez?

    OdpowiedzUsuń