Moje tegoroczne przytkanie dalej trwa, niestety. Nie brakuje wydarzen do opisania, tak codziennych jak i swiatowych ale - codzienne tycza mnie i mej rodziny wiec malo interesujace, swiatowe tak mi sie przyjadly ze nie chce mi sie dodawac do nich moich trzech groszy. W zamian opisze i pokaze cos troszke smiesznego a glownie milego.
Tyczy bezdomnych kotow. Ich historia zaczela sie w miejscu zamieszkania mojej corki i dawno temu ale ostatnio stala sie duzym problemem i projektem. Niedlugo gdy zamieszkala w swym osiedlu zaobserwowala iz kreca sie po nim bezdomne koty. Oboje, a wiecej nawet John niz ona, bardzo sie przejeli ich losem i zaczeli dokarmiac, poic, a grupka kotow zaczela rosnac - bo przybywalo mlodych. W koncu, by sie ich nie nakocilo setki, zaczela wylapywac i wozic do weterynarza do kastracji. One dosc sie dawaly zlapac bo dokarmianie, uwaga jaka im poswiecali spowodowala ze z zupelnie dzikich zrobily sie dosc przystepne.
Po jakims czasie przejezdzajacy sasiad ( Tony) widzac ja karmiaca koty zatrzymal sie i wszczal rozmowe zaczynajac od tego iz wreszcie wie dlaczego do niego rzadziej przychodza a nawet czesto nie chca jesc! Bo maja drugi dom opiekunczy ! Okazalo sie ze mieszka tuz za zakretem i robi to samo co corka - karmi, poi, uchyla drzwi garazu by mialy schronienie w czasie deszczu. I tez go niepokoi ich mnozenie sie - jednego zlapal i zawiozl do weterynarza ale operacja kosztowala prawie 100 $ wiec go, emeryta nie stac by wszystkie zoperowac. Wtedy to corka mu podpowiedziala o akcji miasta ktore placi weterynarzom by wykonywali te operacje przyniesionym bezdomnym kotom i dala adres weterynarza do ktorego je zawozila. Tym sposobem cala grupe kotow a wtedy bylo ich 8, zoperowali. Poza tym w ramach programu te koty dostaly rowniez lekarstwa na odrobaczenie, na wscieklizne. Mialo to jeszcze inna dobra strone - bo chociaz dosc sie trzymali swej grupy to jednak byly miedzy nimi bijatyki, moze o samice, bylo tak ze niejeden chodzil podrapany i pokrwawiony i prychajacy na drugiego. Po operacji wszystkie koty zlagodnialy, zaprzestaly bijatyk a dwie kocice tak sie przyzwyczaily do Tony ze sie do niego wprowadzily na stale choc niezbyt tego pragnal bo mial juz dwa koty i dwa psy w domu.
Ciagnelo sie to do zeszlego lata gdy to Tony przeprowadzil sie do nowego miejsca i zabral ze soba te dwie kotki, zostawiajac reszte towarzystwa corce - wtedy bylo ich tylko 4, w tym George, najbardziej z corka zaprzyjazniony. Dodam ze kotka corki, Pea, chyba pochodzi z tej rodziny, przygarneli ja gdy byla malizna zostawiona bez opieki matki a to bylo prawie trzy lata temu. Ona byla powodem ze corka niezbyt chciala wpuszczac te dzikie koty do domu by nie zapchlily Pea albo nie daly jej jakichs chorob.
Tony, gdy sie przeprowadzal, byl zrozpaczoiny faktem iz porzuca reszte kotow, przyzwyczajonych do regularnych posilkow, ze rozrywa rodzine biorac niektore itd. Co zrobil by troche im poprawic dole to kupil fajny koci domek, a ludzi ktorzy objeli jego dom uprosil by trzymali kocia bude w ogrodzie i dokarmiali je. On sam ze dwa tygodnie wczesniej dawal im jedzenie do tej budy, uczyl w niej siedziec gdy lalo i liczyl ze usluchaja i beda z niej korzystac. Spotkala go nagroda bo nowi lokatorzy od czasu do czasu posylaja mu zdjecia tych pozostawionych kotow i budy i faktu ze TAK!, ze ich nauczyl, ze go posluchaly i dwa mieszkaja w nim.
Natomiast George nie - odwiedza ich, ale z budy nie korzysta, przesiaduje przy domu corki a gdy pada ona go wpuszcza do pokoju slonecznego swego kota wtedy trzymajac w innej czesci domu. A George odsiedzi deszcz i zaraz odchodzi bo jakos nie za dobrze znosi zamkniete pomieszczenie. Woli wolnosc tyle ze o pelnym brzuchu. Popatrzcie jak on wyglada - nie tylko spasiony ale siedzi jak czlowiek mimo iz mu brzuch zawadza.
Opisuje to dlatego iz teraz moja corka sie przeprowadza z koncem kwietnia i martwi o George. Przed przeprowadzka ona i maz jada w dluga podroz wiec na ten czas Tony, mimo iz teraz mieszka dwie godziny jazdy od corki, przyjedzie i wezmie go do siebie by wybadac czy sie przyzwyczai od nowa do Tony w czym moze pomoga te dwie jego siostry-kociczki i wtedy by go zatrzymal na stale, jesli nie to przywiezie go spowrotem pod dom corki mowiac ze lepiej zostawic go w znanym mu srodowisku niz zmuszac do innego, ze moze szukalby drogi powrotnej i calkiem sie zagubil. Wtedy corka zrobi podobnie jak Tony - kupi taki sam koci domek i ludzi ktorzy kupili jej dom poprosi by trzymali ten domek w ogrodzie i dokarmiali go. Mowila ze to bardzo sympatyczni mlodzi ludzie i raczej sie zgodza.
Ogolnie widzac dobry a nawet grubasny wyglad tych "bezdomnych", widzac ich domek, widzac jak tylko leza i podziwiaja swiat , bezdomne koty corki osiedla bidy nie cierpia.
A tutaj pokazuje jaki widok bedzie miala corka z tylnego tarasu :
Koty piekne, ten siedzacy jak czlowiek smieszny:) Nie rozumiem kotow dlatego ansze swiaty jakos nie potrafia sie skrzyzowac. Widac jednak, ze Ty i Corka to kociary jestescie:)
OdpowiedzUsuńPutin wie, ze atom to zaglada, ale ciagle ta zaglada straszy. On nie musi przyciskac guzika, wystarczy, ze ktoras z elektrowni zbombarduje... wystarczy stary Czarnobyl ruszyc i bedziemy miec katastrofe jak ta z 1986 roku. To moze byc lokalna eksplozja.
Oboje z mezem wolimy psy ale koty tez lubimy. Belle wzielismy dlatego ze pilnie potrzebowala domu. Pokochalismy ja chociaz rozsadek mowi ze w naszym wieku zwierze nam niepotrzebne - a stanelo na tym ze w razie czego corka wezmie ja do siebie.
UsuńOczywiscie ze Putinowi moze niejedno strzelic do glowy, niemniej wierze iz dobrze juz widzi iz ma przeciwko sobie caly swiat i jedyne czego by sie dorobil to samounicestwienia. Ale masz racje - zapalki w rekach wariata oznaczaja pozar.
W ludziach jest wiele dobra...
OdpowiedzUsuńO tak, nie brakuje dobrych, wrazliwych ludzi. Jednak tych innych tez nie brakuje i czesto jest loteria na ktorych trafimy.
UsuńWymienilam zdjecia domu na lepsze.
Za miesiac jedziemy do Bostonu na urodziny syna, pewnie na 4 dni - i juz musze pogadac z sasiadkami by ustalic ktora zaopiekuje sie Bella.
Zwierzęta to zawsze ciekawe historie. Domek dla kotów bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńNa naszych osiedlach zawsze ktoś dokarmia koty, są tez miejsca dla kotów w miejskim parku.
Dziś pojawiła się informacja o możliwości użycia broni chemicznej lub biologicznej, to już ewidentne ludobójstwo byłoby...
Mnie tez sie bardzo podoba ten domek - i widac ze kotom tez. Nasze osiedla, bo nie tylko moje, tez jest bardzo uczulone na zagubione zwierzeta, wciaz czytam o tym na sasiedzkiej stronie internetowej.
OdpowiedzUsuńJotko - zmienilam zdjecia nowego domu corki na lepsze.
Niestety wspolczesne technologie umozliwiaja zastosowanie niekonwencjonalnych broni a takze uzycie jej z odleglosci co zawsze jest jeszcze wiekszym zagrozeniem.
Trudno mi uwierzyc by Putin sie zdecydowal na takie kroki bo chyba wie ze spotkal by go gniwe calego swiata i ewentualne unicestwienie go.
Nie chcialabym byc jego sasiadem, o nie.
Zycze by wojna przeminela, wystarczy ze mamy pandemie.
Pięknie mieszkają, byle spokój i zdrowie dopisywały!
Usuńjotka
Dziekuje jotko, zyczac zarazem tego samego.
UsuńOkrutnie spasiony ten kotek! Ale one ponoć tyją tak po kastracji, tak słyszałam. Ale zupełnie nie znam się na kotach. Na mój gust to będzie teraz Twoja córcia mieszkać w bardzo ładnym miejscu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam;)
Slyszalam podobnie o tych wykatrowanych kotach a nawet nie tylko nich - podobnie tyja psy i mezczyzni, hihi.
OdpowiedzUsuńCorka i John szukali bardzo pilnie domu zgodnego z ich lista zyczen, przegladajac chyba blisko 40 innych, az znalezli. John zwlaszcza niebowziety bo dla niego duze znaczenie mialo mieszkac nad woda.
Mocno pozdrawiam.
ależ tak, mnóstwo kotów zwanych "bezdomnymi" jest de facto "multidomnych", działają perfekcyjnie w tym sporcie, zwłaszcza że wymiana informacji między sąsiadami (ludźmi) jest bardzo marna, za to koty sieć komunikacyjną mają znakomitą...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Zebys wiedzial - wyglada ze wymiana informacji wsrod zwierzat dziala bardzo sprawnie - widze to nie tylko pomiedzy kotami. Podkarmiam ptactwo a do karmy schodza sie wiewiorki, chipmunki, zajace i pancerniki.
OdpowiedzUsuńOgolnie, mimo ubocznych klopotow, milo wiedziec ze bezdomne koty nie gloduja, ze ludzie maja duze serca. Ja sama dbam o takowe a ludzkim niby bezdomnym, tych na kazdym skrzyzowaniu, zaluje. Oni mogliby pojsc do pracy gdyby tylko zechcieli.
Serpentyna znowu mialam problemy z komentowaniem, ale czytalam wszystko.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie poruszyla Impreza baby shower, ta osoba zachowala sie paskudnie, nic wiecej nie napisze, Bo moglabym mocniejszych slow uzyc. Bardzo nie lubie takich rozczarowan do ludzi.u
Dopadlo mnie tez - mialam przez 5 dni laptop w naprawie, choc nie tyczylo blogow/komentowania, zawinil Microsoft. Stracilam troche "rzeczy" ale maz pracuje nad odzyskiwaniem.
UsuńHistoria z Laura bardzo mnie zasmucila w sensie iz poglebila me coraz nizsze zdanie o ludziach - ogolnie widze jak to pewne zasady gina, jak robia sie beztroscy i nie liczacy z innymi.
Ciesze sie ze wrocilas na blogownie i mocno pozdrawiam.
Tez mam sporo rozczarowan do ludzi, i takie ciagle gonienie za pieniadzem, ja sama wrecz na przekor zupelnie nie przywiazuje wagi do pieniadzy, podobno jestem rozrzutna ale i tak pieniadze trzymaja sie mnie w przeciwienstwie do zdrowia.
UsuńO tak, masz duzo racji w tej ocenie ludzi. Dobrobyt i ogolna liberalnosc zmienila swiat a najbardziej jest to widoczne u mlodziezy, niestety.
UsuńPodobnie jak Ty nie przywiazuje duzej wagi do pieniedzy ale dbam o swe potrzeby i wygody w miare moznosci bo dlaczego nie?
Czesto jestem smieszna jesli chodzi o "oszczedzanie" - nie zaluje innym czego przykladem moze byc baby shower a zloszcze sie na meza jesli nie zgasi swiatla w pomieszczeniu ktorego juz nie uzywa. Moj sklep spozywczy wciaz przysyla mi kupony na produkty ktore regularnie kupuje, niektore smieszne bo oszczedzajace np. 40 centow ale z kolei farba do wlosow to 2 $ wiec mnie cieszy - wiec uzywam choc maz sie z tego smieje a ja tlumacze ze przeciez ich wydrukowanie i przesylka tez kosztowala wiec nalezy z tego zrobic uzytek. On swoje wyrzuca choc go prosze ze jesli nie chce niech zostawia w sklepie w widocznym miejscu bo zawsze znajdzie sie na nie chetny.
Zycze by zdrowie tez sie Ciebie trzymalo :)
Tez lubie robic prezenty, ale nie tak zeby ktos bral jakby mu sie nalezalo i nawet nie dziekowal, kiedys mialam taka kolezanke Polke, jak widzialam cos ze wiedzialam ze jej sie to spodoba to kupowalam. Najfajniej prezenty przyjmuja dzieci, mam znajomych z malym chlopczykiem i zawsze mam zabawke dla niego jak mnie odwiedzaja, jak on sie cieszy i dziekuje, wielka radosc dla niego i dla mnie.
UsuńOj, nieobce mi zjawisko przez Ciebie opisane ale zarazem spotykam sie z innym tez - wdziecznoscia za drobna przysluge w postaci thank you card lub innej symbolicznej drobnostki. Jak ze wszystkim - sa ludzi i ludziska.
UsuńMam wnuki wiec ich wciaz obdarowywuje i ciesze sie ich radoscia z prezentu, zarazem widzac roznice jak je przyjmowali gdy byli mlodymi chlopakami a teraz bo obecnie podpowiadaja co chca wiec prezenty nie sa zupelna niespodzianka. Ale doceniaja i odwdzieczaja sie miloscia.
Nie chcac byc zgryzliwa dodam ze Polacy to "dziwni" ludzie - takich jak opisalas tez w swym zyciu spotkalam, ale najgorsi byli ci nadal mieszkajacy w Polsce i liczacy ze my, bedac tutaj, bedziemy ich utrzymywac.
Ja rowniez gdy jestem odwiedzana przez znajomych z dziecmi mam cos dla nich, tak samo dla takich z psem dla ktorego trzymam pudelko psich kostek - bo przeciez on tez jest gosciem i bardzo kochanym.
Trzymaj sie zdrowo, Tereso.
Zdjęć z mojego balkonu wolę nie pokazywać - przy Twoich to slumsy!
OdpowiedzUsuńTen widok bedzie u corki na Florydzie gdzie to zielono i kwitnaco caly okragly rok. Wprawdzie ja mam niezly ale nie tak rozlegly i bez wody.
OdpowiedzUsuńNitager - w Polsce mieszkalam w bloku wiec wiem jakie mozna miec "widoki" - z obu stron na sasiedni blok plus przez sciany odglosy zycia sasiedzkiego. A balkon byl czesto obwieszony praniem.....
Czesto te florydzkie osiedla maja domy gesto umieszczone jednak kazdy ma kawalek trawy, patio, basen, zywoploty dajace prywatnosc - jednym slowem swoj maly raj.