Wyglada ze przeprowadzkowa atmosfera corki zainspirowala mnie do nowego pomyslu ktory nie jest zupelnie nowym - niejeden raz slyszalam i widzialam w telewizji czy ksiazkach podobne chociaz wtedy nie myslalam ze zechce postapic podobnie : w domu ktory sie opuszcza zostawic po sobie slad w postaci notki informujacej kto w nim mieszkal i kiedy. Im wiecej o tym mysle tym bardziej pomysl mi sie podoba, nie mowiac ze kiedys, gdy oboje umrzemy i nasze dzieci tez to prawda jest taka ze nie zostanie na tej ziemi zaden slad po nas.
Planuje wiec napisac taka notke podajaca nasze imiona, date zamieszkania, pochwale domu w ktorym nam sie bardzo wygodnie zylo. Niektore rodziny zostawiajac taka notke dolaczaja rodzinne zdjecie ale narazie nie jestem pewna czy dolacze. Przy okazji pomyslalam iz szkoda ze nie robilam tego w poprzednich domach jako ze obecny jest moim czwartym. Notke wloze do najmniej poddatnego na zniszczenie pojemniczka, prawdopodobnie plastykowego po lekarstwie i nie bede zakopywac w ogrodzie czy wmurowywac w sciane tylko zostawie na strychu w jakims zakamarku i z naklejka moze o tytule Kapsula Czasu? Jesli macie lepszy pomysl na tytul prosze o podzielenie sie nim.
Wiemy ze kiedys opuscimy ten dom przenoszac sie do apartamentu czy condominium - gdy opadniemy z sil do ogarniania go wiec lepiej zrobic to juz - zanim zapomne.
Ten zamiar przyniosl mi wspomnienie innego wydarzenia ktore nie jest zupelnie podobnym ale zawiera element takiego kontaktu miedzyludzkiego na odleglosc. Mialo miejsce wiele lat temu i nawet chyba opisalam go na ktoryms z mych blogow.
Bylo tak: gdy mialam okres kiedy nie pracowalam w swym zawodzie technika laboratoryjnego, podjelam prace w przedszkolu. Przedszkole wciaz urzadzalo dla dzieci jaakies imprezy - to zapraszalo clowna albo magika robiacego sztuczki magiczne, albo objazdowe male ZOO, wynajmowalo caly komplet dmuchanych konstrukcji do skakania, zjezdzania itd, z udzialem mlodziezy szkolnej organizowalo zawody sportowe albo artystyczne.
Jednego razu podano nowy pomysl polegajacy na tym iz zakupiono tyle balonikow ile dzieci, do kazdego dolaczono krotka notke mowiaca o tym skad pochodzi - miasto i nazwe przedszkola plus kadze dziecko dopisywalo swe imie a notki byly krotkie i zwiezle by nie obciazac balonow i gdy nadszedl dosc wietrzny dzien wszystkie dzieci wypuscily swoj balonik w powietrze z nadzieja ze dokads dotra, ze moze ktos znajdzie i nawet sie odezwie. Nadzieje nie byly duze bo przeciez baloniki sa delikatne a takze przepuszczalne ale.......
Nie pamietam po jakim czasie ale do przedszkola nadeszla spora paczka z Poludniowej Karoliny z miejscowosci ktorej nazwy nie pamietam mowiaca o tym ze wlasnie tam zawedrowal jeden z balonikow. Na moje oko odleglosc z miejscowosci przedszkola a tamtym miejscem mogla byc ok 2 tys mil !!!!!!
Okazalo sie ze znalezli go wlasciciele mlyna i byli wzruszeni wydarzeniem a pomysl rozeslania tych balonow bardzo sie im podobal. Paczka zawierala woreczek maki z ich mlyna a takze duze metalowe podlo z ciasteczkami upieczonymi z ich maki i wlasnorecznie - a strarczylo dla calego przedszkola po jednym. My, pracownicy przedszkola bylismy zdumieni dluga trasa wedrowkowa tego balonika a takze ladnym gestem ludzi ktorzy go znalezli. Do dzisiaj milo wspominam to wydarzenie a ile frajdy mialy dzieci, oczywiscie to ktorego imie figurowalo na balonie najwiecej.
Wiec kto wie? - moze moja notke ktos znajdzie i przeczyta i obdarzy sekunda pomyslenia o nas ?
Dolaczam zdjecie takiego pra-pra- dziadka na dowod ze nie zawsze stare przedmioty gina w czasie, nie zawsze sa wyparte nowalijkami - ten samochod mial tabliczke mowiaca ze to Ford "A" 1929 - czyli dobija mu 100 lat i jezdzi ! W USA jest podobnych antycznych samochodow bardzo duzo - wciaz podobne choc mlodsze widuje, odbywaja sie show z ich udzialem a na aukcjach gdzie sobie mozna kupic otrzymuja zawrotne ceny, czesto 200 tys $ albo wiecej. Ten jest niewatpliwie najstarszym jaki widzialam na wlasne oczy. Glowe dam ze wlasciciel chucha i dmucha w niego jak w najwiekszy skarb. Zdjecia mozna powiekszac.
Milego i zdrowego weekendu - u mnie bedzie +25 st z pieknym blekitnym niebem :)
Przecudna opowieść o baloniku. A i samochód piękny!
OdpowiedzUsuńMimo uplywu czasu i wielu innych wydarzen dobrze pamietam sobie ta balonikowa historie bo bardzo przyjemna, taka dajaca sercu okrzepienie.
UsuńList w baloniku, list w butelce, kapsuła czasu - myślę, że są to dowody na to, że każdy człowiek chce zaświadczyć o swoim życiu.
OdpowiedzUsuńZostaw taką kapsułę czasu w swoim domu. Być może stanie się ona początkiem tradycji jakiejś innej rodziny?
Nie ma idealnego opakowania dla takiego listu. Wszystko z czasem niszczeje...
Serdeczności!❤
Mysle ze zostawie jednak na strychu bo gdyby byla w domu z pewnoscia by przeszkadzala i zostala wyrzucona. Sprobuje nowym lokatorom powiedziec i zaproponowac dalszy ciag.....
UsuńZasylam duzo pozdrowien.
Dobry pomysł z kapsułą czasu, widywałam podobne w programie o remontowaniu domów, właściciele poświęcali poprzednim mieszkańcom sporo uwagi, przejdziecie do historii:-)
OdpowiedzUsuńHistoria z balonikami bardzo ciekawa, świetny pomysł!
Ja tez ogladalam sporo takich historii i wydaly mi sie wzruszajace.
UsuńJotko - rozeslanie balonikow moze kazdy zrobic - rodzinne, szkolne, jedno/klasowe. Koszt niewielki a duza uciecha i nawet oczekiwanie co z tego wyniknie. Moze ktoras klasa w Twej szkole zechce sie zabawic w baloniki?
U nas jest o tyle dobrze ze mamy bardzo otwarty, przestrzenny kraj wiec balonik nie naptyka w swej wedrowce wielu przeszkod.
Ogladam na polskim kanale "Homo+" pewien program z Ameryki o remontowaniu starych domow. Po polsku nazwa tego programu brzmi "Cudotworcy". Dwoch braci blizniakow pomaga klientowi zakupic dom, a potem remontuja tak, aby spelnial potrzeby danej rodziny. I wlasnie w jednym z domow podczas remontu ( zburzyli sciane) znalezli taki wlasnie list od bylych wlascicieli. Wszyscy byli podjarani i wzruszeni. Dom z historia i dusza:)
OdpowiedzUsuńPewnie masz na mysli braci Scott, niezmiernie popularnych. Podobnych programow mamy tu tyle ze juz sie w nich pogubilam ale przy okazji podszkolilam jesli chodzi o remonty i dekorowanie domow. Obecnie mniej te programy ogladam bo sa podobne do siebie, jedynie prezenterzy rozni.
UsuńW jednym takim widzialam jak znaleziono taki liscik z przeszlosci, odszukano nadawce i zaproszono do starego domu juz w odnowionej postaci - facet sie poplakal bo to byl dom jego mlodosci.
To taki przyklad ze nawet zwyczajne wydarzenie wzrusza a najbardziej pamieta sie dom mlodosci.
Tak chodzi mi o braci Scott. Jonathan i Drew. :) Lubie ich programy i przerobki domow, ale nie przecze, czasami musze odpoczac. Zostawic ich na boku, bo za duzo czegos jest tez niedobre:)
UsuńJa tez przesycilam sie ich programami, tym bardziej ze oprocz nich ogladalam wiele podobnych. Oni prowadza swoje juz ze 12 lat a maja ich trzy rozne, poza tym prowadza linie sprzedazy mebli i artykulow dekoracyjnych. Podoba mi sie ich styl urzadzania domow ale ile mozna cos ogladac w kolko Macieju?
UsuńDla mnie taka pamiecia o osobach juz niezyjacych sa tabliczki na grobie. Ciagle pamietam cmentarz z mlodosci, ktory byl jak przeogromny piekny park, stary cmentarz wiec i drzewa ogromne stare i groby czesto juz zapomniane i tabliczki czesto nie tylko z imionami i datami ale roznymi informacjami o osobie zmarlej, wyobrazalam sobie tych nieznanych mi ludzi.
OdpowiedzUsuńLubilam spacery po cmentarzach - w pojedynke i byle kiedy, nie w dzien zmarlych. Czesto to robilam chociaz nikogo na nich nie mialam. Lubilam rowniez spacerowac w deszczu jesli nie byl ulewa.
OdpowiedzUsuńZauwaz ze kazdy potrzebuje chwil w samotnosci i czesto znajduje je w czasie spacerow.
Pomysł z kapsułą czasu bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNatomiast balony... ten jeden, który przeleciał tysiące mil, to piękna historia, ale te kilkadziesiąt wypuszczonych z przedszkola - już nie tak bardzo.
Przecież ta guma wylądowała w wielu miejscach w okolicy, taki balon mógł wylądować na masce samochodu będącego w ruchu... oj nie.
Nie widze tego tak czarno jak Ty, chocby przez to ze balony wedruja spokojnie=pomalu i sa delikatne. Jak wciaz sie slyszy o spotkaniu np z jeleniem (zdarzylo sie mezowi) czy losiem to nigdy nie slyszalam o wypadku spowodowanym balonikiem.
OdpowiedzUsuńPrzewedrowal tyle mil bo nasza geografia temu sprzyja - mamy bardzo duzo otwartych, niezabudowanych terenow, co najwyzej zadrzewionych. Jest to innego rodzaju dziwnym zjawiskiem - istnieje u nas masa terenow ze mozesz jechac samochodem i zobaczyc jakies zabudowanie raz na wiele mil. Najwieksze zageszczenie miast i miasteczek to Nowa Anglia, z kolei takie ktore maja najblizszych sasiadow kilka mil od siebie to Dakoty, Montana, Alaska, Arizona.
Cześć! Pomysł z tą notką jest świetny! I śmiało dodaj zdjęcie, doda to nowego wymiaru do tej notki i sprawi, że ta pamiątka będzie jeszcze lepsza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziekuje!
OdpowiedzUsuńNotke zostawie ale ze zdjeciem sie zastanowie chociaz szkody nie bedzie jesli dolacze - problem w tym ze planuje wlozyc do malej buteleczki po lekarstwie a ona nie bedzie odpowiednim schowkiem bo zmusi do powyginania go.
Wzajemnie mocno pozdrawiam.
Dobry pomysł z tą kapsułą (czy raczej kapsułką) czasu :)
OdpowiedzUsuńTaki bardziej amerykański, gdzie ciągle trwa migracja, prawda?
U nas domy czy po prostu mieszkania najczęściej się dziedziczy, przechodzą na wnuków, więc i tak wiedzą, kto tam mieszkał. Ale bywa też, że spadkobiercy dom sprzedają i wtedy kapsuła czasu jak znalazł :)
O tak - w USA ludzie sie wciaz przeprowadzaja a najczesciej jest to dyktowane miejscem pracy. Nikt nie myli o przeprowadzce jako koncu swiata. Najbardziej przeprowadzajaca sie grupa ludzi sa wojskowi, zwlaszcza oficerowie - znam malzenstwo w ktorym maz jest generalem, obecnie emerytowanym, a przeprowadzali sie 43 razy w ciagu jego kariery bo tak ona dyktowala, poza tym wiazalo sie z zamieszkaniem w roznych stronach swiata. Oczywiscie takim osobom w przeprowadzce pomaga i oplaca armia ale jednak......
OdpowiedzUsuńPrzy tym mlodzi "wychodza" z domu majac 18 lat bo rozjezdzaja sie do uczelni i pozniej juz nie wracaja do domu. Rowniez niezmiernie rzadko zdarza sie by w jednym domu mieszkaly dwa pokolenia jako ze kazdy chce byc na swoim i niezaleznym a kilkupokoleniowe wspolne zamieszkanie zdarza sie wsrod emigrantow.
Dodam ze moje dzieci tez wyszly z domu gdy mieli po niecale 19 lat, ja w ciagu 38 lat pobytu tutaj przeprowadzalam sie 7 razy.
Pamiętam z filmu "Moskwa nie wierzy łżom", gdzie jedna z bohaterek ciągle szuka dobrej partii, na przykład generała. Inna jej tłumaczy, że aby zostać żoną generała, najpierw trzeba przez 20 lat tułać się po całym kraju po garnizonach różnych jako żona kaprala...
Usuń