18 kwietnia 2022

WPIS GOLEBIOWY

Zaczne od tego ze wszelkich ptakow sie boje i szalenie unikam ale okolicznosci powoduja ze mam z nimi na codzien do czynienia - oczywiscie na bezpieczna odleglosc. Nasz klimat powoduje iz jest ich w mej okolicy niezmierna ilosc i roznorodnosc a takze duza ilosc zostaje na zime jako ze mamy je lagodne.

Przy moim domu zawsze jest ich chmara gdyz od lat karmiac chipmunki dolaczyly sie do spozywania ziarna. Nie tylko one zreszta - przychodza rowniez wiewiorki, zajac, kilka razy goscil tu skunks a takze pancernik i racoon. Ostatnio chipmunki zniknely a co sie z nimi stalo nie wiem mogac jedynie podejrzewac jakas tragedie, moze w postaci jastrzebia. Pomyslam ze skoro tak to nawet dobrze bo moge zaprzestac dokarmiania co robilam dwa razy dnia rownoczesnie dajac chipmunkom swieza wode.

 Tymczasem nie, nie moglam bo jak wiecie mamy Belle a jej glowna rozrywka jest bieganie od okna do okna, przesiadywanie na parapetach i obserwowanie ptakow i ktokolwiek przyjdzie sie pozywic. Wszystkie obserwuje z zaciekawien ale rowniez spokojem - oprocz wiewiorek. Te powoduja w Belli stan nerwicowy - szczeki jej chodza, cala drzy i przyjmuje poze atakujaca, w czym przeszkadza jej szyba, co dobrze bo gdyby sie spotkala oko w oko z wiewiorka to by walke przegrala jako ze nasze sa bardzo duze i zlosliwe a takze agresywne, wszystkie ptaki sie ich boja i ustepuja. Wczesniej gdy tylko moglam to je przeganialam zanim karme chipmunkom powyjadaly, teraz nie bo chce by Bella miala na kogo patrzec.

 Jakis czas temu a moge go dokladnie okreslic bo zdarzyl sie rownoczesnie z przybyciem pandemii czyli na wiosne 2020 roku - tu napomkne ze chociaz wtedy nie wiedzielismy gdzies do marca co pandemia oznacza i przyniesie, ze mielismy poprzez kwiecien jedyne Wielkie Zamkniecie ktore napawalo nas nadzieja ze wypleni wirusa, rownoczesnie mielismy najpiekniejsza wiosne bo dluga, kwitnaca, bezupalowa, zachecajaca do spacerow i otwartych okien a nawet dzieki temu ze zamarl ruch samochodowy, lazily nam kolo domow sarenki.

 Wtedy tez sasiadce urodzily sie mlode golebie - w bardzo dziwnym i niewygodnym na gniazdo miejscu bo uczepionym na sufitowym wiatraku ktory maja na swym patio. Rzadko z niego korzystali i nie zauwazyli az bylo za pozno bo urodzily sie dwa golebie i wtedy nie mogli ich usunac bo oznaczaloby ich zaglade. Wiec sobie tam zyly a matka je dokarmiala a sasiadka zloscila bo robily balagan i skrzek. Nie wiem co spowodowalo ze zanim jeszcze byly gotowe do lotu umiejac jedynie podfruwac na bardzo krotkie i niskie dystanse znalazly sie na mojej stronie tylnego ogrodu usadawiajac na jednej grzadce, dosc blisko miejsca gdzie sypalam ziarno i byla miseczka z woda. W korze zrobily sobie doleczek i siedzialy w nim. Nie przeganialam ich widzac ze mlode i bezradne ale omijalam z daleka tylko upewniajac sie ze przydreptuja do ziarna i wody po posilku wracajac do swego kacika na grzadce. Siedzialy tak bez wzgledu na pogode i gdy padal deszcz moknac, chyba ze trzy tygodnie az jednego dnia zniknely powodujac ze mimo mej ptasiej fobii martwilam sie o nie.

By z bliska zobaczyc moje golebie
nalezy zdjecie powiekszyc


Ten zajac o imieniu Peter
 rowniez przychodzi do nas juz ze dwa lata




 Ale nie minelo dlugo i pojawily sie - przylecialy, zjadly, posiedzialy troche na grzadce, troche na plocie i znow odlecialy. Od tego czasu stalo sie to regularnym wydarzeniem - mimo iz minely dwa lata nadal przylatuja, podziubia, napija sie wody, i zawsze ale to zawsze odsiaduja posilek na tej samej grzadce i w tym samym kaciku  albo na plocie. Po tym je rozpoznaje bo przylatuja tu inne golebie tez ale tylko te dwa przesiaduja u mnie na noc odlatujac gdzie indziej.  Bella je tez polubiala i jest zadowolona gdy je widzi na grzadce przytulone do siebie i drzemiace.  Co jeszcze - nigdy nie uzywaja mego ogrodu czy grzadki jako ustepu! Nigdy nie zostawily mi po sobie prezentu na korze zalatwiajac sie pewnie w trawie a deszcz powymywal.  Jest nam milo ze sie u nas odchowaly do wieku samodzielnosci a takze pamietaja to i wracaja.

 Przy tej okazji dowiedzialam sie ze pewnie sa gatunkiem golebi zwanych Homing Pigeon czyli wlasnie takich powracajacych do domu, do miejsca urodzenia a takze parzacych sie na cale zycie. Te "moje" sa rodzenstwem ale widac jak bardzo sa do siebie przywiazane zawze razem i trzymajace sie z dala od innych golebi.

  Nie wnikalam w temat az w tygodniu wpadla mi w rece ksiazka w ktorej wystepowal facet za hobby majacy golebiarstwo. Gdy kolega zapytal go o to, dlaczego akurat golebiarstwo, dal kilka powodow ale jednym z glownych bylo to iz jemu, weteranowi dwoch wojen, pierwszej i drugiej swiatowej, zaimponowala ich rola w czasie wojen, dodajac iz ta rola ma dluga historie, siegajaca czasow starozytnich jako ze najwczesniejsze napomkniecie pochodzi z 6tego wieku BC - listonoszy. Na przestrzeni wiekow radzono sobie wieloma sposobami przekazywania wiadomosci - jezykiem wezelkowym i poslancami, sygnalami dymnymi i swietlnymi, bebnami, pozniej pisemnymi, wiec golebie byly sposobem jednym z licznych. My niezbyt wystarczajaco zdajemy sobie sprawe wlasnie z roli jaka zwierzeta graly w wojnach: konie, psy i golebie. Nie wiem czy z golebi sie obecnie korzysta ale z koni i psow owszem, tak jak z ....lucznikow ktorzy brali udzial w Gulfowych wojnach a przeciez zdawaloby sie iz obecna technologia i elektronika wytarla tak proste i archaiczne narzedzia walki i komunikacji.

 Hobbysta rowniez zapytal czy kolega slyszal o slynnym golebiu  Cher Ami i jego osiagnieciach podczas I Wojny Swiatowej? Kolega nie slyszal, ja rowniez, chociaz ogolnie o golebiach-listonoszach slyszalam. Poczytalam sobie wiec na Wikipedii o nich i o tym Cher Ami o ktorym istnieje osobny artykul a on sam (choc niektorzy twierdza ze to byla ONA), jest jednym z niewielu golebi ktore zostaly odznaczone medalem.

Za wielowiekowym przykladem trenowano golebie wykorzystujac ich zdolnosc odszukania domu, miejsca wylegu bo golebie podobnie do wielu gatunkow ptakow maja wysoce rozwiniety swoj wlasny GPS. Nastepnie armie zabieraly ze soba kilkadziesiat a mogli to byc piloci, zaloga okretow czy zwykla piechota - i gdy zaszla koniecznosc ptakowi doczepiano do nogi lub szyi maly pojemnik z wiadomoscia albo kamere fotograficzna. Tak obdarzony ptak wracal do miejsca urodzenia gdzie zawsze czuwal ktos odbierajacy te wiadomosci i przesylajacy je dalej., do kwatery dowodczej.To byla poczta jednostronna ale i tak pelnila ogromna role na co przyklad opisze za moment. Pozniej taki ptak mogl byc zabrany przez inny oddzial wojsk i uzyty od nowa - istnialy golebie ktore spelnily 52 misji jak pewien nazwany Mocker. Tutaj zrodzilo mi sie pytanie jak golab urodzony i wytresowany w USA potrafial wrocic do domu ale tego nie wyjasniono.

Ten przystojniak ma na imie William the Orange, Anglik

Golab niemieckiego pochodzenia z kamera 


 Oczywiscie obie walczace strony znaly ta ptasia poczte, mialy nawet swa wlasna, wiec gdy widzialy w powietrzu golebia to zaraz probowaly go zastrzelic a nawet trzymaly orly wypuszczane w powietrze by takie golebie wylapywaly razem z wiadomoscia (Prusacy w czasie wojny francusko-pruskiej).

Meldunki miescily sie w takich
pojemniczkach i byly doczepiane do nozki golebia


Obecnie w wielkim skrocie podam najwazniejsze fakty i liczby zebrane z Wikipedii, z ktorej pochodza zdjecia a takze notke znaleziona na koncu - ze owszem, obecnie w krajach takich jak Pakistan, Indie, takze Islamskich nadal posluguja sie golebiowa poczta - pewnie dlatego ze nie zostawia sladow elektronicznych.

 Cher Ami byl golebiem roznoszacym listy podczas I Wojny Swiatowej. W tej wojnie amerykanie mieli 600 golebi w samej Francji, wiecej w innych miejscach i to z ich zasobu pochodzila Cher Ami ktora w czasie walk verdunskich przeniosla 12 waznych meldunkow. Jej najwiekszym wyczynem bylo przeniesienie wiadomosci od alianckich jencow dzieki czemu ich wyzwolono a Ami byla jedynym z kilku wyslanych ptakow ktorej udalo sie dotrzec do domu z ta wiadomoscia - kilkakrotnie ranna: w piers, z utraconym okiem i jednej nodze wiszacej na jednym sciegnie. Uratowano jej zycie, Francuzi dali jej medal za niespozyte zaslugi wojenne a po smierci zostala wypchana i znajduje sie w Muzeum Smithsonian. Miala 1 rok zycia.

CHER AMI


Artykul podaje wiecej faktow i statystyki - ja skrocilam tresc 
podajac liczby zatrudnionych golebi, ilosc akcji w ktorych braly udzial, podkreslajac ogromna role jaka odegraly - o czym swiadcza medale jakie niektore otrzymaly a takze, w obliczu ograniczen zywnosciowych, mialy zapewniony przydzial kukurydzy i innych ziaren. Podczas II Wojny Swiatowej Anglia zatrudniala 250 000 golebi pocztowych a byla tylko jednym z krajow korzystajacych z tego rodzaju poczty.

 "Moje" golebie nie przynosza mi zadnej poczty ale i bez niej ciesza nas swa pamiecia i odwiedzinami a wyczytane szczegoly o zdolnosciach tych skrzydlatych listonoszy bardzo mi zaimponowaly. Dolaczam dwa linki - jeden do ogolnego artykulu o golebiach-listonoszach, drugi o Cher Ami co znaczy "drogi przyjaciel" - oba w jezyku angielskim. 

https://en.wikipedia.org/wiki/War_pigeon

https://en.wikipedia.org/wiki/Cher_Ami

 

20 komentarzy:

  1. Gołębie są znane ze swych umiejętności nawigacyjnych, inne ptaki podobnie.
    Mimo podziwu dla ich wyczynów, nie polubię się z gołębiami, bo ostatnio namnożyło się ich na osiedlach.
    Niech tam buszują sobie po parkach, zaroślach, ale na balkonach?
    Odchodów zostawiają mnóstwo, a gdy robi się ciepło, to zapach nie zachęca do wyjścia na balkon...
    Może twoje gołębie to inny gatunek?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka prawda jest ze golebie fajdaja na balkonach, lawkach parkowych wiec to jest pierwsze co sie u nich zauwaza bo jest niemile.
      Jednak gdy sie ten fakt pominie i tylko popatrzy na ta role listonoszy to jest moim zdaniem imponujace.
      Nie wiem jak to pracuje, to fajdanie, ale inne ptaki, inne golebie nie zalatwiaja mi sie przy miejscu pokarmowym wiec na ta strone ich zycia nie narzekam.

      Usuń
  2. Dziękuję za bardzo ciekawe informacje o zasługach gołębi jako listonoszy.
    Wyznam, że mam spore zastrzeżenia co do wykorzystywania zwierząt podczas wojny bo biedne zwierzą nie jest w stanie ocenić czy służy dobrej czy złej sprawie.
    Cher Ami dostała krzyż zasługi od Francuzów, a co z gołębiami, które pracowały dla Niemców?
    Natomiast doceniam Twoją troskę o zwierzęta, które odwiedzają Twój gościnny ogród.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle ze nikomu nie podoba sie uzywanie zwierzat w wojnie ale fakty sa takie i nic na to nie poradzimy. Konie biora coraz mniejszy udzial ale psy sa nadal uzywane, zreszta nie tylko w dzialaniach wojennych jako ze dobrze sluza ludziom kalekim.
      Artykul nic nie wspomina o niemieckich medalach, niestety. Nigdy bym nie przypuszczala ze golebie odznaczano medalami a jednak........

      Usuń
  3. No cóż, będę uparty. Wychodzę bowiem z założenia, iż fakt, że JAKIŚ gołąb zasłużył się w czasie wojny, nie oznacza wcale, że INNY gołąb, nawet innego gatunku, ma prawo fajdać na mój balkon i niszczyć mi moje doniczkowo-skrzynkowe uprawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak je widzisz majac jedynie od nich zafajdany balkon co dobrze rozumiem ale gdybys pominal ta ich strone to czy nie zadziwiajaca jest ich niesamowita rola listonoszy wojennych?
    Gdy tworzylam wpis to myslalam o Tobie dobrze pamietajac Twe walki z golebiami - i porownywalam do moich znajomych golebi ktore mi wogole nie zasmiecaja ogrodu, zreszta inne ptaki tez. Chyba wyczuly ze to by mnie rozgniewalo i przestalabym dokarmiac :)
    Wiem i widzialam na wlasne oczy ze ludzie w podobnej sytuacji umieszczaja sztuczne sowy na swej posiadlosci i ze faktycznie one odstraszaja ptactwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie piszesz o golebiach - listonoszach wojennych i nawet odznaczonych medalami.
    Pamietam z mlodosci ze ludzie mieli takie hobby golebnictwo i golebie lataly na dalekie odleglosci i wracaly, moze tez jakas poczte przenosily, ale dziwilo mnie to ze umialy wrocic do swojego golebnika.
    Ja tez boje sie ptakow, ale tak srednio, nie wiem moze to przez ten film “Ptaki” bo przezylam ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ptaki ( i inne zwierzeta) maja bardzo dobrze rozwiniety swoj GPS. Zreszta czesto sie slyszy jak to zagubione psy potrafia znalesc swoj dom co mnie sie przytrafilo gdy jeszcze mieszkalam w Polsce. Wracalismy autobusem z wyprawy do lasu i nasz pies wysiadl na zlym przystanku, tak ze 3-4 przystanki wczesniej. Zanim zabralismy sie za odnalezienie to sam przyszedl, z okolicy w ktorej nigdy wczesniej nie byl. Jak to potrafil to nie wiem.
      Z kolei ja boje sie ptakow panicznie, tak jak wysokosci. Mysle ze przez to iz gdy bylam dzieckiem i odwiedzalismy znajomych rodzicow mieszkajacych na wsi chcialam wziac do reki kurczatko a tu matka rzucila sie na mnie i o malo nie zadziubala. Nie jestem pewna czy to jest przyczyna ale ptactwo omijam z daleka.
      Wiedzialam ze golebie potrafia wrocic do domu ale ze odznaczano je medalami bylo nowoscia. Nie ze im zaluje :)

      Usuń
    2. I musze dodac ze u mnie tez sa golebie i brudza w ogrodzie, nie tylko na trawie, ale i tak najwiecej odchodow zostawiaja posumy.

      Usuń
    3. U mnie tez, po ptakach mam co najwyzej luski slonecznikowe.

      Usuń
  6. Jakby na to nie spojrzeć, to kiedyś masa ludzi hodowała gołębie pocztowe. Jeszcze z z czasów szkolnych pamiętam, że odbywały się nawet zawody owych gołębi. Nie lubię gołębi skalnych ( to te najbardziej rozpowszechnione do których należał Cher Ami)bo straszliwie brudzą w mieście. A tak w ogóle to lubię ptaki, miałam kiedyś w domu parkę ryżowców, dekoracyjne malutkie ptaszki. Tu obserwuję (niestety z daleka) gniazdo wronie, które wrona uwiła na podwórkowej brzozie i siedzi teraz biedula (u wron tylko samica wysiaduje pisklaki), ze trzy razy dziennie wylatuje na jakiś posiłek i siedzi ciurkiem - raz z łebkiem na wschód, innym razem na zachód skierowanym. A na podwórkowym drzewie (lipa) u córki od wielu lat gniazduje para gołębi- grzywaczy- one są większe, mają na karku białe piórka. Kiedyś były leśnymi ptakami, teraz spotyka się je w parkach. W zimniejszych rejonach są ptakami wędrownymi, na zimę przenoszą się w cieplejsze rejony. Tu jest mnóstwo kosów i już zaczęły swe wiosenne "śpiewanie" - ulice którymi chodzę rozbrzmiewają ich pogwizdywaniami. Jedyne miejsce, które napawało mnie niechęcią do ptaków to był plac Św. Marka w Wenecji- ta chmara gołębi przyprawiała mnie o mdłości. Przezornie obchodziłam plac bokami, podsieniami.
    Serdeczności;)
    P.S.
    Nie wiem co jest, ale czasami komentarz się jednak nie pokazuje, choć piszę z innej niż Mozilla przeglądarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam z mlodosci ze golebie byly drobiem sprzedawanym na targu i spozywanym.
      Odwrotnie do Ciebie ptakow nie lubie, boje sie ich czy raczej brzydze i nie obserwuje poza tym na ile musze karmiac je. Znalam ludzi trzymajacych ptaki w domu w klatkach - robily niesamowity balagan i smrod, balagan wiekszy niz od psa czy kota. A przedewszystkim, mimo ze ich nie lubie, to bylo mi ich zal ze sa wiezniami, zwierze ktore jest jak zadne przystosowane do latania, wolnosci, przestrzeni. Dla mnie to bylo okruciestwo.
      Widzisz - ja mieszkam w innych warunkach niz blokowe wiec zupelnie inaczej u mnie wyglada sytuacja golebiowa, w dodatku te moje jakis wysoce higieniczne, nie brudza. Natomiast zajac owszem ale na trawie.
      Absolutnie nie potrafie pomoc z problemem komentowania. Moj laptop po naprawie niby ten sam, nawet o wiele szybszy a jednak ma inne rzeczy ktore nie dzialaja jak dawniej i zlosci mnie to. Na szczescie z przegladarka (Chrome) nigdy nie mialam klopotu tak jak z wczesniejszym Explorer.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  7. Tak jak nie każdy lubi zwierzęta, tak i zwierzaki nie każdego lubią.
    Wydaje mi się, że tak jak z ludźmi, z pewnymi gatunkami albo funkcjonujemy na tych samych falach, albo nie. Z kotem np.nie mogłabym się dogadać na codzień, chociaż mam sporadyczny kontakt. A z ptaszkami i owszem ( przynajmniej z zaprzyjaźnionymi).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te fale dzialaja w stosunkach ludzkich tez - jednych lubimy od pierwszego wejrzenia, innych nie. Albo zakochujemy sie w osobnikach ktorzy wcale nie sa wedlug innych tego godnymi.
      Takze jedni ludzie sa zwolennikami psow, inni kotow.
      Syna pies, ten na zdjeciu, widzial mnie pierwszy raz a omal nie zacalowal na smierc na przywitanie, a syn i synowa mowili ze nigdy wczesniej nie widzieli by tak wital nieznajoma osobe.
      Nie karmilabym ptakow gdyby nie okolicznosci troche mnie zmuszajace do tego.

      Usuń
  8. Moj kuzyn jest golebiarzem. Ma golebnik i z tego co wiem nalezy do jakiegos klubu- zdobyl tez kolekcje pucharow.
    Zaczynal jako mlody 14 letni chlopak- ojciec go w to wprowadzil.
    Z drugiej strony taki golebnik to moze byc utrapienie dla sasiadow, bo chyba ptaszki owe mocno zamieczyszczaja okoliczne parapety:)

    Nie boje sie ptakow, ale ... czasami mam dosc bo w skrzydlach przenosza rozmaite szkodniki. Ze dwa razy do roku musze roze odwszawiac:) A ptaki w moim ogrodku to pozostalosc po dokarmiajacych je tesciach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zanieczyszczanie parapetow czy balkonow to najwieksza wada ptakow - mysle ze bez tego zyskalyby od ludzi wiecej przyjazni.
      Wydaje mi sie ze dawniej, dawniej golebiarstwo bylo bardziej popularne a hobby kuzyna musi byc silne skoro to robi, w dodatku sumiennie skoro zdobywa puchary.
      Kazde hobby jest dobre, kazde zainteresowanie, najgorszym jest zyc "obojetnie" do wszystkiego, bezczynnie i bez pasji.

      Usuń
  9. Witaj Serpentyno. Piszesz, że boisz się ptaków.To Ci powiem, że ja PANICZNIE boję się ptaków, bez względu czy to ptak dziki czy domowy. Odkąd pamiętam nigdy nie wzięłam do rąk małego kurczątka, czy kaczuszki, nie mówiąc już o jakimś większym ptaku. Nigdy żaden ptak nie zrobił mi krzywdy, nie podziobal a jednak mój lęk jest niezmienny.Nigdy też nie zachwycała mnie uroda niektórych ptaków,bo zawsze przerażały mnie ich oczy, które nieodmiennie kojarzą mi się z oczami rekina. Przynajmniej ja tak odbieram te martwe i okrutne spojrzenie u jednych i drugich. Zuzka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gołębi coraz więcej w różnych miejscowościach, natomiast coraz trudniej spotkać tak popularne kiedyś wróble.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyje w USA 38 lat a umiem nazwac tylko kilka rodzajow ptakow nie starajac sie zapamietywac ich nazw. Mamy wroble. U nas kraza jastrzebie i sokoly wylapujac drobne ptactwo, choc nie tylko ptactwo wiec sa one w ciaglym niebezpieczenstwie. Slychac nawet od czasu do czasu ze porywaja z ogrodow mniejsze pieski czy koty.

      Usuń
  11. Zuzko - mam podobnie i oczywiscie to sie juz nie zmieni.
    Nie wiem co najbardziej mnie u nich przeraza - czy dziob, czy lapy, nawet piora wydaja mi sie czyms okropnym. Duza czesc ludzi kocha ptaki, zachwyca sie nimi a ja unikam chociaz doceniam ich wrodzona madrosc i inne zdolnosci.
    Dla mnie kazdy jest straszny, maly czy duzy a najobrzydliwszymi sa nietoperze. Sowy tez.
    Jednego razu czytalam w ogrodzie siedzac blisko siatkowego ogrodzenia i uslyszalam tuz za plecami jakis ruch, szamotanie sie - ogladam sie a to jastrzab zaplatany w siatke, skrzeczacy i z rozlozonymi skrzydlami, szamoczacy sie !!!! Myslalam ze umre i oczywiscie ani mi w glowie bylo pomoc mu. Na szczecie sam sie odczepil i odlecial. Od tego czasu juz nigdy tam nie siedzialam tylko z dala od ogrodzenia. A jeszcze w Polsce, gdy bylam dzieckiem a sypialismy z otwartymi oknami, wlecial do mieszkania nietoperz i rodzice chwile walczyli zanim go wyploszyli - a ja dostalam takiej traumy ze pozniej przez jakis czas nie moglam usnac w nocy, przez co spalismy ze swiatlem a takze, mimo upalow, z zamknietymi oknami, przed snem zmuszajac rodzicow by posprawdzali kazdy kat czy nie ma wiecej nietoperzy.
    Masz racje - oczy ptakow sa jakies bezruchowe, bezduszne, bezglebne, podobnie jak u szczura czy weza - i rekina tez.

    OdpowiedzUsuń