Sa kochane bo niezbedne do zycia i bytu, do korzystania z wygod i przyjemnosci tez, nie mowiac ze chociaz moze prawda jest ze szczescia nie przynosza to bez nich jakos latwiej o nieszczescie. Moga tez pomoc wygramolic sie z nieszczescia.
Jednak nie bede pisac o ich przydatnosci tylko drobnych osobistych obserwacji i przygod z nimi zwiazanymi.
Przygod pienieznych mialam raptem dwie - jeden raz gdy jako nastolatka znalazlam na ulicy 500 zl w latach gdy to bylo 1/3 miesiecznego zarobku. Majatek ! A rozeszly mi sie w mgnieniu oka i na same glupoty jak kosmetyki i ciuszki. Drugi raz mial miejsce tutaj, w USA, gdy na loterii wygralam 80$. Zadna duza suma ale cos ogromnego dla osoby grajacej przez cale lata i nigdy nie wygrywajacej. Tym razem te pieniadze przejedlismy w restauracji OUTBACK - bylo jak ulal na kolacje dla dwojga.
Tyle, nikt mi wiecej zadnych nie dal, co mam to z emerytur i nadal pracujacego meza.
Jesli chodzi o obserwacje to bylo tak : przez dlugi czas mieszkajac juz tutaj w USA lapalam sie na przeliczaniu amerykanskich cen na zlote co dawalo mi ogromne ceny wszystkich produktow tym bardziej ze gdy opuszczalam Polske przelicznik dolarowy byl chyba 1$ =500 zl a to czesto mnie odstraszalo od kupna rzeczy niekoniecznych. Dodam ze mieszkanie i czesc wyposazenia zostawilismy krewnemu ale ze sprzedazy reszty mebli i samochodu czyli duzej czesci malzenskiego dorobku dzieki temu kursowi dolarow otrzymalismy raptem 1500$ , i z tym "majatkiem" dotarlismy do USA. Tutaj to starczylo nam by kupic uzywana mala Honde i nie z ekstrawagancji tylko jako srodka docierania meza do pracy , czyli musu.
Nastepnie, a bardzo dawno temu, gdy to sie czesciej obracalo gotowka niz kartami, na ktore bylismy szczegolnie uczuleni i starali sie nigdy nie uzywac, wpadl mi jednego razu w rece banknot dwudolarowy. Nominal bardzo maly, niczego poza butelka wody zan nie kupi, moze oplaci parking.... Nie w tym rzecz, chodzilo o to ze dwudolarowy bo nigdy wczesniej nie mialam a nawet nie widzialam na oczy. Uchciwil sie na niego syn mowiac ze bedzie trzymal w porfelu z nadzieja ze sie rozpleni. Faktycznie mial go wiele, wiele lat choc nigdy mu sie nie rozmnozyl - az na cos wydal.
Oczywiscie zarazem system placenia kartami bankowymi coraz bardziej sie rozpowszechnial bedac wygodniejszym i bezpieczniejszym niz noszenie ze soba gotowki wiec i mniej bylo w obiegu banknotow, mniej szans na nastepna dwudolarowke. Jednak nagle pewnego razu a moglo to byc ze 20 lat temu, znowu mi wpadla w rece dwudolarowka co uznalam za "ZNAK" ze los mi ja wciska i musi miec w tym jakis dobry cel. Pokazalam synowi ale juz nie dalam mowiac ze mial i zmarnowal, teraz zobaczymy czy bedac u mnie zadziala rozmnazajaco. I od tego czasu lezy sobie spokojnie w kasetce gdzie mamy kolekcje monet i banknotow ze wszystkich zwiedzonych przez nas krajow - ale sie nie mnozy. Co ciekawe nigdy moi nie natkneli sie na dwudolarowke i jedynie widzieli ja u mnie.
Z innych wspomnien mam takie jak to na poczatku pobytu w USA uczylismy sie prezydentow banknotowych, choc nie musielismy. Duzo amerykanow mowilo : kosztowalo mnie to piec waszyngtonow albo : zaplacilem za to jednego jefersona (uzywam polskiej fonetyki) - wiec my tez tak chcielismy. Jednak wciaz poslugujac sie kartami bankowymi, rzadko majac gotowke, bardzo szybko co sie nauczylam to zaraz zapomnialam.
Prawde mowiac czlowiek w tym obecnym swiecie oplat sposobem wczesniej czekowym, obecnie elektronicznym, ma bardzo malo okazji do poslugiwania sie rzeczywistymi banknotami. Co mi sie nalezy otrzymuje elektronicznie, place kartami albo elektronicznie wiec od dawna nie mam okazji ich dotykac czy przygladac sie. Jakby zmienili wyglad banknotow dajac im zamiast portretow prezydenckich wizerunek malp to nawet bym nie wiedziala.
Sami popatrzecie - drukuja kazdy nominal a o wartosci 2$ nie |
A zmieniaja chociaz ogolny dawny ich wyglad jest zachowany. Te zmiany sa narzucane falszowaniem banknotow - wciaz maja w swa budowe wprowadzane nowe i coraz bardziej wyszukane wstawki ktore maja utrudniac falszowanie a takze swa obecnoscia zapewniac ze banknot jest prawdziwy.
Wreszcie dochodze do sedna sprawy ktora chcialam sie podzielic i jak zwykle wstep do niej wyszedl mi tasiemcowy - sorry.
Pewnie ta rzadkosc osobistego kontaktu z banknotami spowodowala iz jestem do tylu z prostym i powszechnie stosowanym sposobem rozpoznawania falszywych banknotow.
Nieraz widzialam w supermarkecie iz jesli sie juz zdarzy iz ktos placi gotowka a zwlaszcza gdy banknotem o wiekszym nominale niz 20 $ to kasjerka dziabie go pisakiem albo robi na nim jakis zygzak. Nie zainteresowalam sie tym dopoki w ksiazce nie znalazlam opisu takiej sytuacji i zapytania kupujacego co to znaczy? Okazalo sie iz istnieja pisaki wykrywajace autentycznosc banknotu a najczesciej sluza w kasach sklepow jako odreczny, szybki i prosty sposob. Polega to na tym iz papier banknotowy nie jest robiony z miazgi drzewnej ktora zawiera starch=skrobie tylko z fiber czyli szmat bawelnianych i lnianych co przy okazji powoduje ze moga byc wyprane bez zadnej szkody.
Te pisaki - wykrywacze w swoim tuszu zawieraja jodyne ktora reagujac ze skrobia zawarta w zwyklym papierze robia ciemna plame czyli jesli na dziabnietym banknocie powstaje ciemna plama to znaczy ze wydrukowany na zwyklym papierze i jest falszywy, na autentycznych fiber-owych banknotach plama jest ledwie widoczna i zanika.
Poza tym artykul ktory jest dlugi podaje duzo innych szczegolow o banknotowych zabezpieczeniach wciaz bedacych wprowadzanych jako ze obecna elektronika jak komputery, laserowe drukarki, dobrej jakosci kopiarki i tusze ulatwiaja falszerzom prace na co wladze wciaz musza wymyslac nowe i bardziej skomplikowane zabezpieczenia. Podaje link do tego artykulu choc uprzedzam iz jest w jezyku angielskim :
https://money.howstuffworks.com/counterfeit.htm
Artykul jest niesamowicie dlugi zawierajac historie banknotow, ich falszowania i slawnych falszerzy, podaje co w banknotach siedzi by go zabezpieczyc, a nawet jak uzywajac wspolczesna technologie mozna samemu drukowac i wiele innych ciekawostek - zbyt duzo by podac polskie tlumaczenie. Prawde mowiac nawet nie przeczytalam calosci czerpiac tylko czesc informacji.
Artykul podaje bardzo szczegolowo co obecnie banknoty w sobie zawieraja by podrabiaczom utrudnic falszowanie ale dodaje ze oni bardzo dobrze dotrzymuja kroku technologiom i zawsze potrafiaja wczesniej czy pozniej stworzyc zupelnie dobre kopie, podaje rowniez kilka bardzo podstawowych krokow jakimi sie nalezy kierowac by samemu, tylko przez dotyk i ogledziny, stwierdzic autentycznosc banknotu.
Te pisaki sa bardzo popularne i mozna je za grosze kupic w kazdym niemal sklepie co jest poradzone jako cos co kazdy dom powinien miec by samemu stwierdzac autentycznosc banknotow.
Ponizsza tabela (rok 2018) podaje ile ktorych banknotow jest w cyrkulacji - zwroccie uwage ze 2 dolarowych jest najmniej.
Ja do wygranych nie mam szczęścia, ale udało mi się znaleźć jakieś banknoty czy monety na ulicy.
OdpowiedzUsuńPamiętam czeki wypisywane w sklepie, a moja koleżanka dzięki czekom stała się właścicielką darmowej biżuterii, bo zapłaciła czekiem, którego właściciel sklepu nie zrealizował.
Ostatnio niemal nie używam gotówki, chyba ze jedziemy na wycieczkę, to w razie czego zabieramy...
jotka
Tak sie porobilo na calym swiecie ze malo kto ma fizycznie do czynienia z gotowka.
OdpowiedzUsuńJak Ty nosze ze soba tylko kilka dolarow, reszta spoczywa w banku wiec pieniedzy wogole nie widze na oczy.
Moge smialo powiedziec ze ani do pieniedzy ani milosci nie mialam szczescia.
Odkąd można płacić kartami to i w Polsce i tutaj mam przy sobie tzw. "awaryjną kwotę na wypadek" np. na opłacenie automatu w toalecie. Ostatnio pobrałam co prawda trochę gotówki i z zaciekawieniem obejrzałam banknot 100€. Ale ponieważ wciąż żyje z polskiej emerytury to ostatni kurs złotówki do euro doprowadza mnie pomału do rozpaczy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
My, chociaz to troche glupie, czesto wspominamy ceny z pierwszych lat pobytu tutaj, tych z przed 38 lat, do obecnych, kiedy np galon benzyny kosztowal niecaly 1$ w odroznieniu do dzisiejszego 4$ za galon a w niektorych stanach jeszcze wiecej.
UsuńWtedy minimum stawki placy wynosil niewiele ponad 3$ a obecnie , zaleznie od stanu, pomiedzy 12-15 $$ za godzine.
Oczywiscie place tez rosna i ogolnie powstaje jakas rownowaga finansowa.
Banknoty o nominale 100 sa bardzo czeste ale np 500$ nigdy nie spotkalam.
Gdy chce wnuki obdarzyc prezentem pienieznym to ide do banku by wybrac i w dodatku prosze o nowiutkie, prosto z drukarni.
Ja tez pobieram polska emeryture i suma jest smieszna w przeliczeniu na dolary ale i tak chetnie biore.
Zaskoczylas mnie faktem ze macie platne toalety - nigdy tego tu nie spotkalam, co najwyzej notke ze jest dla klientow a nie publiczna.
Usciski :)
Imponuje mi stabilność amerykańskich banknotów, nie chodzi mi o wartość, ale o zawsze te same wizerunki prezydentów. W Australii chyba tylko banknot $5 się nie zmienia - królowa angielska (i australijska). Na wszystkich innych są częste zmiany, zresztą i tak nigdy nie pamiętałem kto na nich jest.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o fałszowanie, to nasze banknoty są plastikowe, nie wiem czy to utrudnia czy ułatwia pracę fałszerzy. Na pewno trudniej jest je zginać i składać.
Inna sprawa, że jedyna okazja korzystać z gotówki to gdy gram w lotka - minimalna opłata $1.30 i gdy czasem jesteśmy na polskiej mszy a tam zbierają pieniądze na tace.
Pozdrawiam.
Plastikowe? To rzeczywiscie nielatwe do zaginania. Jak np trzymac w portfelu ktory sie sklada na pol a calosc uklada do ksztaltu ciala bedac w kieszeni portek meza?
UsuńLubie trzymac monety, glownie cwierc dolarowki bo one sa przyjmowane przez automaty sprzedajace napoje. Dawniej byly przydatne w oplacaniu parkingow. W moim miescie jest malo takich oplacanych parkingow, sa glownie w starym miescie, ale od jakiegos czasu mozna za nie placic kartami wiec obywa sie bez gotowki.
A kiedys, gdy dopadl mnie zebrajacy to nic nie dostal bo nie mialam zadnej gotowki! Tak mu powiedzialam i ciekawa jestem czy mi uwierzyl a bylo prawda.
Wzajemnie Lechu - zdrowia i pogody ducha.
Nie lubie uzywac kart, wole prawdziwe pieniadze, karta tylko wtedy kiedy musze. Zawsze mam w porfelu duzo pieniedzy, musze tak bo czuje sie bezpieczna ze mi nigdy nie zabraknie jak robie zakupy, glupie bo przeciez zawsze moge wtedy doplacic z karty. Ale jakos nie czuje ze mam pieniadze jak ich naprawde nie widze. Dla przykladu dzisiaj robilam zakupy zywnosci, ale wiedzialam ze mimo ze duzo nie kupie (tylko koszyk) to duzo wydam, wiec mialam duzo banknotow 50&, ale nigdy do glowy mi nie przyszlo ze moga byc falszywe.
OdpowiedzUsuńTo kwestia przyzwyczajenia Tereso - latwiej odczuc ze sie ma gdy je widac i mozna dotknac.
OdpowiedzUsuńObecnie duzo ciezej falszowac banknoty z powodu wyszukanych zabezpieczen jakie maja ale zdarza sie i kto wiec czy taki nie przewinal sie przez Twoje rece.
Wydaje mi sie ze bezpieczniej jest poslugiwac sie karta bo nawet jesli ja zgubisz to znalazca nie znajac Twego PIN nie bedzie mogl jej uzyc. Ogolne przekonanie jest ze latwiej jest im wlamac sie elektronicznie do Twych danych niz falszowac pieniadze.
Zdecydowanie jestem za kartą bankomatową. O tyle mi łatwiej, że nawet nie muszę kupować biletów komunikacji miejskie, od pewnego czasu, dla mnie – he, he, staruszka – jest za darmo. Owszem, gdy mijam stragany bez kas fiskalnych, czasami mnie skręca, ale za to ile zaoszczędzę! ;)) No i najważniejsze, zero zarazków w portfelu, ani ciężaru bilonu.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Twoimi argumentami na temat przewagi kart nad gotowka. Dodam jeszcze jeden - jesli zgubisz gotowke to na dobre a zgubionej karty inny nie uzyje jako ze jest zabezpieczona PIN, Twoim sekretnym kodem. Z kolei jako ze nia sie placi robiac transakcje systemem online , hackerom nietrudno sie do niej dostac. Moze nie kupujesz/oplacasz tym systemem ale miliony ludzi z niego korzysta.
OdpowiedzUsuńOstatnio tak sie zdarzylo mezowi - ktos uzyl jego karte pewnie wlamujac sie elektronicznie, ale bank zaraz zreagowal dzwoniacby zweryfikowac transakcje i slyszac ze nie, nie robil tych zakupow, zablokowal. Maz poszedl do banku i dostal nowa, z nowymi numerami.
Zawsze gdy gdzies jedziemy poza granice naszego stanu, musimy o tym zawiadamiac bank - ze bedziemy przepuszczac pieniadze w innym stanie, podac w ktorych dniach. Gdybysmy tego nie zrobili nie moglibysmy z niej korzystac bo bylaby automatycznie zablokowana. Klopotliwe ale daje bezpieczenstwo.
Jak ze wszystkim, Deluniu - istnieje ZA i PRZECIW.
Nieco zaskoczyło mnie Twoje zaufanie do zabezpieczenia kart kredytowych. W Australii w uzyciu są dwie - Visa i Mastercard. Obie zabezpieczone są numerem PIN, który jest znany tylko właścicielowi oraz numerem CVV, który wydrukowany jest na odwrocie karty.
UsuńGdy płacimy za coś w automacie, to dla zakupu poniżej $100, nie musimy podawać żadnych kodów. Jeśli zakup ponad $100, trzeba podać PIN number.
Czyli złodziej może kupować w sklepach do woli, byle żaden zakup nie przekroczył $100.
Gdy robimy zakupy online musimy podać numer karty, miesiąc/rok ważności i numer CVV. Czyli złodziej po wejściu na internet może kupować ile chce.
Myślę, że to CVV było jakimś zabezpieczeniem gdy ludzie mogli się dołączyć do internetu tylko na komputerze, we własnym domu. Była duża szansa, że do tego czasu właściciel karty ją zablokuje. Teraz złodziej może kupować ze swojego smartfona natychmiast po znalezienu karty.
Mimo tego ryzyka płacę za wszystko kartą :)
U nas jest zatrzepanie kart kredytowych, nie jestem w stanie podac ile ale mnostwo. Do tego mozna miec osobne do roznych sklepow.
OdpowiedzUsuńPlacac karta debitowa czyli moimi pieniedzmi na koncie, musze wyklepac swoj PIN ktory to jest moim wymyslem i sekretem. Ten dodatkowy numer z tylu karty uzywa sie placac online.
Ogolnie nie ma calkiem bezpiecznego systemu ale wyglada ze tajemny PIN pracuje dobrze, ze zabezpiecza. Inna sprawa wlasnie z zakupami online - hakerzy potrafia sie wlamac i podszyc pod numer wlasciciela. Czyli ryzyko istnieje i na to nie ma rady poza pilnowaniem sie by sie wylogowac, nie zostawiac strony otwartej. Moj bank sam robi wylogowanie gdy sie zostawi strone otwarta i nie ruszana przez jakis czas.
nigdy nie zdarzylo sie nam by ktos uzyl karty gdy np zostala zostawiona w restauracji co sie zdarzylo i mnie i mezowi. Raz ze obsluga byla uczciwa, zatrzymala i czekala na odebranie, a drugie to wlasnie to ze jakby ja uzyl skoro nie zna mojego PIN?
My placac nawet drobna sume, jak np 2$ za parking, musimy podawac PIN
Jak wspomnialam wczesniej, wyjezdzajac nalezy bank powiadamiac bo jesli nie i zobaczy ze transakcje sa robiione z dala od miejsca zamieszkania/stanu to zaraz blokuja biorac pod uwage ze mogla byc skradziona a PIN znany zlodziejowi.
Wszyscy ryzykujemy ale jakie wyjscie poza pilnowaniem karty jak oka w glowie?