27 maja 2022

PODSLUCHANE

Moze nietaktem jest w swietle swiatowych wydarzen a sa raczej samymi smutnymi i nie wrozacymi niczego dobrego w przyszlosci, opisywac niewazne scenki z prywatnego zycia - ale zrobie to jako ze nie bede powielac wiadomosci swiatowych ktore kazdy moze znalezc na internecie. Plus tak malo sie u mnie dzieje ze nie mam niczego interesujacego do przekazania - dnie leca rutynowo, spokojnie, przewidywalnie, bedac aktywnymi od rana do nocy ta aktywnosc jest tylko powtorka poprzedniego dnia.

 Wczoraj siedzac z ksiazka na fotelu sasiadujacym ze sofa podsluchalam taka rozmowe meza z kotem - on i kot maja swa sesje dwa razy dziennie : pierwsza przy sniadaniu przed meza pojsciem do pracy gdy kota czestuje smaczkami co nauczylo kota liczyc do czterech jako ze po czwartym wie ze to wszystko i odchodzi, druga gdy wraca a wtedy maz karmi siedzac przy lawie - i tez czterema bo po wiekszej ilosci kot ma sensacje zoladkowe.

 Wrocil wiec wczoraj i oczywiscie zanim zaczal cokolwiek innego musial usiasc przy lawie i karmic bo kot juz czekal przerabiajac nogami z niecierpliwosci.

 Oni sie karmia a ja podsluchuje i slysze to:

 jak ci Bella przeszedl dzien? Napatrzylas sie na ptaki i wiewiorki? Nie wypadlas ze swego gniazda jak kiedys? Moj dzien byl jak zawsze bardzo zajety robota, co sie z jednym ogarne juz mi podrzucaja trzy nowe projekty. Ale nie narzekam bo nie mozna narzekac na dobra prace. Jedynie mnie wkurzaja te ciagle komputerowe wspolne konferencje na ogol niepotrzebne a zabierajace czas. A dzisiaj szczegolnie mnie umeczyly bo czuje ze mnie cos lapie - tluklo mnie zimno a te wariaty trzymaja klimatyzacje tak nisko ze zamrazaja czlowieka.  Drapie mnie cos w gardle i jestem rozbity, obolaly i gotowy do lozka. Nie wiem co z tymi ludzmi jest, wszedzie mnie mroza - w pracy zimno, w domu zimno, po sklepach tez i tylko sie troche ogrzewam we wlasnym samochodzie, jedynym miejscu gdzie moge rzadzic temperatura. Dobrze ze w pracy mialem wiosenna kurtke i ubralem bo by mnie chyba roztrzeslo na ATOMY. A tu w srode czeka mnie wyjazd, na tydzien i mowie Ci Bella ze wcale nie mam na to ochoty, zazdroszcze ci ze zostajesz w domu z mamusia i nic cie nie obchodzi poza pelnymi miskami i towarzystwem za oknami. Ja bym tez tak chcial a nie mam. Eeeech, zazyje na noc Alka Seltzer Plus i nie obrazilbym sie gdybys w nocy spala ze mna ogrzewajac mi plecy.

 Ja na to : nauczyles ja liczyc do czterech i teraz uczysz ja chemii? Maz : widzisz Bella jakim biedny? Wszyscy huzia na mnie.

 Bella rzeczywiscie sluchala strzyzac uszami, przekrecajac glowa ale nie poszla w nocy ogrzewac mu plecy - ta czesc do niej nie dotarla :)


Bylo podobnie jak na tym zdjeciu - Bella spala majac plecy zwisajace i obciazajace ja w dol az w koncu spadla. To gniazdo wyraznie zbyt male na nia, wyrosla z niego. Widze w sklepie fajna wieze z dwoma bardzo duzymi gniazdami i chyba kupie choc nie podoba mi sie jego obicie bo nie takie mieciutkie i delikatne jak na tym. A gdy spadla to na pol spiaco, z przymknietymi oczami wdrapala sie do gniazda spowrotem i momentalnie usnela. W zdrowym ciele zdrowy duch! 
Bella ma druga wieze, nizsza, ktora umiescilam w glownej jadalni a ta ma ogromne okno, od sufitu do podlogi co jest idealnym miejscem obserwacyjnym. Kicia czesto patrzy na chipmunki i wiewiorki z parapetu ale rownie czesto z rury ktora ma wieza. Tak sie zlozylo ze wysokosc rury jest doskonala do lezenia w rurze i obserwacji wiec chociaz obecnie Bella kompletnie rure wypelnia bo tak urosla, nie bede wymieniac.  Mysle ze Belli dobrze u nas chociaz brakuje jej jednego - wolnosci. Strasznie chcialaby moc wychodzic na zewnatrz ale nie pozwalamy. 





Planujac swiateczny weekend (Memorial Day) a to u nas oznacza najczesciej grillowanie, bez dawnego uczestniczenia w piknikach i koncertach nad rzeka, pytam meza czy grillujemy steki czy szaszlyki, co mam kupic? ale modlac sie by powiedzial szaszlyki bo steki jemy bardzo czesto wiec mi sie znudzily. Robie fajne, do nich robie osobno grzyby, papryki, asparagus, - w sumie na szpikulcach umieszczam samo mieso bo w ten sposob mam kontrole nad miesem i osobna nad warzywami ktore potrzebuja krotsze pieczenie, do nich robie ryz pomieszany z groszkiem, drobna marchewka, dodaje rowniez dla koloru pimientos, calosc okraszajac przypieczonym boczkiem by ryz nie byl sucho-jalowy, posypuje koperkiem, robie mizerie albo salate z przeroznych ich rodzajow. Pytam wiec oczekujac wymarzonej odpowiedzi a maz (ktory jest tym co piecze mieso) mowi: nic nie grillujemy, czuje sie tak podle ze mam w nosie swieto i grille!

Wrzucam kilka zdjec grillowych miejsc jako ze w USA grillowanie jest niezmiernie popularne, wielu ludzi uzywa ich czesciej niz wlasciwa kuchnie co dyktuje by te zewnetrzne posiadaly pelne wyposazenie i wygody, zwlaszcza w rejonach gdzie klimat pozwala korzystac z nich okragly rok.




 

 Ale to dzisiaj, w czwartek, mam nadzieje ze do poniedzialku poczuje sie lepiej a nawet zglodnieje - wiec juz nie bede go meczyc pytaniami tylko kupie wszystko co na szaszlyki i tyle.

 Wczoraj niespodziewanie mialam przecudny lunch z nieznajoma, przygodna osoba - postaram sie opisac w czasie weekendu.   

 

11 komentarzy:

  1. Anonimowymaja 27, 2022

    Świetnie ze sobą gadają, dobrze, że spisałaś ten dialog, przeczytałam z radością.
    Takie miejsca grillowe to super sprawa i w domu czysto, tylko u nas pogoda nie bardzo, jak nie wiatry, to zimno...ale deszcz potrzebny!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kotem wciaz rozmawiamy, przewaznie o niczym albo jedynie objasniajac co robimy jako ze Bella jest ciekawska, wszystkiemu sie przyglada . Wydaje sie nam ze to pomaga zblizeniu, ze kotu daje poczucie iz jest czescia rodziny i wydarzen.
      U nas tez nieraz wypadnie ze pada deszcz w chwili grillowania ale i tak grilujemy, ten odpowiedzialny za mieso musi po prostu zakladac na grzbiet cos nieprzemakalnego. A jesli nie ma zadaszenia by jesc pod dachem to sie smakolyki zjada w srodku. Jak napomknelam duzo ludzi czesciej sie zywi grillowanym niz ugotowanym w kuchni.

      Usuń
  2. Czymś się może Twój małżonek zasyfił - covid się wcale jeszcze nie skończył i krąży jakieś paskudztwo pośrednie pomiędzy Deltą a Omikronem. Zaraźliwy jak cholera. U nas Starszy i zięć byli pozytywni, obaj po trzech szczepieniach. Objawy- jak przeziębienie. Dziś co godzinę padało, w przerwach świeciło słońce i temperatura też nie zachwycająca, kilkanaście stopni. Nie rozumiem Twych wahań czy pisać o codziennych sprawach - pisz, przecież nie mamy najmniejszego wpływu na to co się jeszcze wydarzy. Już dawno doszłam do wniosku, że jeśli nie mam na coś zupełnie wpływu to najlepiej uświadomić sobie, że "będzie co będzie" i trzeba to jakoś przetrzymać zajmując się codziennymi duperelami. Ma rację, że rozmawia z Bella - na pewno mu nie powie żeby nie zawracał głowy;))))
    Serdeczności dla Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobilam mu domowy test covidowy i wykazal ze nie ma wirusa czyli jest tylko przeziebiony. Wczoraj zaczal sie czuc odrobine lepiej ale i tak o malo nie placze myslac o srodowym wyjezdzie. Ma trzy dni wolnego wliczajac swiateczny poniedzialek wiec powinien za ten czas dojsc do zdrowia.
      U nas tez pandemia trwa chociaz nie mozna porownywac do tego co bylo. Z reguly ci co choruja sa lekkimi przypadkami, chodzacymi.
      Czytajac inne blogi widze jakie problemy ludzie poruszaja, co ich gnebi. Oczywiscie pewnych nie ma u mnie wiec nie mam czego poruszac tylko wydac zdalna opinie - ale troche mnie krepuje w swietle ich tematow opisywac moje glupstwa. Z kolei moje, amerykanskie, sa zupelnie inne, specyficzne dla mojego kraju i obywateli, my sami musimy sobie z nimi radzic.
      Ja tez od dawna stwierdzilam ze niczego na swiecie nie zmienie i tylko moge czuwac nad wlasnymi sprawami i rodzina - wiec tak robie.
      Mocno pozdrawiam.

      Usuń
  3. Świetna rozmowa.
    Taki kot to ogromne wsparcie psychiczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posiadanie kota duzo nam dalo, wnioslo w nasze nudne zycie. Czesto slysze od meza jak to sie nie mogl doczekac konca pracy i wrocic do domu, do Belli.
      Bardzo ja pokochal chociaz z poczatku oponowal wzieciu do domu kota.

      Usuń
  4. No tak, klimatyzacja potrafi dać w kość. Miejmy nadzieję, że mężowi minie to złe samopoczucie, a Ty doczekasz się ulubionych szaszłyków (też bym je wolała).
    Ale do czegoś Ci się przyznam - w życiu nie byłam na grillowaniu 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje - zaczal sie czuc lepiej. Maz jest z natury zmarzlakiem, ciagle mu zimno i nie rozumie jak reszta ludzi bez problemu - i bez przeziebien - znosi chlod. Nawet miedzy nami dwojga jest roznica - ja uwielbiam klimatyzacje, nie moglabym bez niej zyc, on tez odczuwa jej koniecznosc ale nie lubi tak niskiego ustawienia jej jak ja. W dodatku w mojej sypialni uzywam sufitowego wiatraka, on w swojej nigdy.
      Nie dziwi mnie ze nigdy nie bylas na grillowaniu - w Polsce i wogole w Europie ten zwyczaj nie jest popularny. Tutaj nie tylko grilluja ale wedza, uzywaja rozen i kotlow do gotowania owocow morza. Bylabys zaskoczona widzac jak caly interes zwiazany z tym sposobem jest rozwiniety i roznorodny, a takze ile przepisow, doslownie tysiace. Nasze robienie stekow czy szaszlykow na dwoje to kropla w oceanie.

      Usuń
  5. Chyba rzeczywiscie Belli brakuje wolnosci, bo byla chyba kiedys wychodzaca.
    Moj kot tutaj, ktory zyl bardzo dlugo bo 19 lat, byl wychodzacy, ale mam wrazenie ze daleko nie szedl, moge sie mylic bo czasami wracal nad ranem. Byl madry, nigdy nie byl w zadnej bojce, nie pozwalal sie nikomu obcemu dotknac, poglaskac, nie bal sie psow, raczej bylo odwrotnie bo umial sie tak zajezyc i wydac taki odglos ze pies nie zblizyl sie do niego. A jak szlismy do parku na spacer to szedl z nami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcialabym by Bella mogla wychodzic i oczywiscie wracac, zwlaszcza ze mamy tylny ogrod odpowiedni do tego. Mamy przeczucie ze jednak osmielilaby wedrowac poza plot i moze zagubic sie . Poza tym tutaj kraza jastrzebie i sokoly i slyszalam o wypadkach porwania przez nie kotow i malych pieskow. Postanowilismy wiec nie ryzykowac jej zdrowia czy zycia.
    Myslalam nawet ze zaloze jej szelki i w ten sposob pospacerujemy ale gdy tylko zobaczyla to w poplochu zwiala pod lozko wiec nie bede zmuszac. Przy tym gdyby sie faktycznie nauczyla to nie byloby konca, chcialaby caly czas spedzac na zewnatrz a ja nie mam na to czasu. Lepiej wiec zostawic jak jest.
    Twoj kot byl rzeczywiscie nietypowy i wyglada ze bylo Wam z nim wspaniale. Bella tez nie toleruje obcych - gdy slyszy dzwonek u drzwi ucieka pod lozko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie dziekuje - kazde spodobanie sie jest wielka zacheta do dalszego pisania.

    OdpowiedzUsuń