16 listopada 2022

NAIWNIE MYSLALAM ZE . . . . . .

. . . . . .porzucono ta glupia i w przeszlosci okrutna tradycje ale widze ze nie ! Chodzi o Thanksgiving - owy zrzut indykow z nisko lecacego samolotu lub helikoptera.



 W USA Thanskgiving, Dzien Dziekczynienia, jest ogromnym swietem, dla sporej czesci spoleczenstwa wiekszym i wazniejszym niz np Boze Narodzenie ktore jest swietem religijnym wiec nie wszyscy je celebruja. Dla odmiany Thanksgiving, swieto cywilne, celebruje kazda rodzina.

Jemy indyki caly rok wiec nie sa nam dziwne ale faktycznie w tym dniu smakuja jeszcze lepiej a przy tym na ogol wiaze sie z rodzinnymi spotkaniami i stolami uginajacymi sie pod ciezarem przysmakow. Moje indyki w tym dniu przyrzadzane zawsze sie udaja a nadmiar miesa (bo jesli sie kupi naprawde sporego , wazacego 10-14 kg to zawsze zostaja resztki na inny dzien), jemy z kanapkami albo w postaci salatki warzywno-miesnej. Obecnie czesto spedzamy we dwojke wiec nie pieke calego indyka tylko kupuje albo sam kadlub bez nog i wtedy nadziewam jak zawsze ale otrzymujemy z niego mniej miesa , tyle by zuzyc na jeden lub dwa posilki, albo kupuje pare plastrow ale i wtedy przyrzadzam nadzienie bo maz je uwielbia i wtedy pieke w osobnej formie.




 W slepach w tym okresie jest ogromny wybor indyczy - od zamrozonych i roznej wielkosci do gotowch - upieczonych, uwedzonych lub smazonych w tluszczu jak paczki, poza tym ich rozne czesci albo gotowe dania w sam raz dla seniorow lub samotnych - plastry indyka, ziemniaki puree, obowiazkowa zurawina i inne jarzyny. Wiele miejsc oferuje przygotowanie indyka albo nawet calego tradycyjnego posilku na wynos - ustala sie wielkosc, metode upieczenia, jego smak, dodatki a sklep przygotuje i rola gospodyni jest tylko odgrzanie posilku. 




 Ja kupuje zamrozonego, mam juz doswiadczenie kiedy zaczac rozmrazac zaleznie od wielkosci, nastepnie dzien wczesniej plukam, sole, nacieram czosnkiem, posypuje kminkiem i w takim stanie czeka nastepnego dnia. Znowu - zaleznie od wielkosci wiem kiedy wlozyc do piekarnika a wczesniej wkladam w niego nadzienie. Uzywam do nich "wyskakujacych" termometrow bo jakos sa najpewniejsze chociaz inny, przeznaczony do wszelkich mies tez mam. Oprocz tego pod koniec , jako ze przez wiekszosc pieczenia przykrywam niezbyt szczelnie folia by sie skrzydla lub nogi nie spiekly za bardzo, odkrywam go by sie pieknie przyrumienil - kazdy z nas lubi ta przypieczona chrupiaca skore. Dodam ze nasze Thanksgivingowe indyki wygladaja tak jak na zalaczonych zdjeciach, nie ma w nich zadnej przesady. 




 Ostatnim razem, poniewaz mialam duzo amatorow nog, dokupilam kilka pojedyczych i pieklam je na osobnej brytfance a wnukow bardzo smieszyl fakt ze nasz indyk mial 6 nog.  Dobrze zrobilam bo zaden z mezczyzn nie byl pokrzywdzony, kazdy dostal noge oprocz piersi.  Takiego indyka wciaz podlewam - nigdy swieza, zimna woda bo wtedy peka mu skora tylko jego wlasnym sosem - stad mieso pozniej jest dobrze nasiakniete przyprawami i soczyste.  Ten opis przypomnial mi jak w ostatnie B. Narodzenie, gdy mialam u siebie 5cioro gosci: syna z wnukami i corke z mezem, w pierwszy dzien swiat upieklam ogromniastego a wyszedl mi nadzwyczajnie dobrze i ile pochwal zebralam lacznie z taka iz wnuki orzekli ze nigdy wczesniej tak smacznego nie jedli. Dla kucharki to najwieksza nagroda za trudy! 

Wciaz tylko zaluje ze nie moge ich przyrzadzac wedlug mojego wlasnego smaku - oblozonego ananasami, podlewanego sokiem ananasowym - bo reszta rodziny tak nie chce.

 Innym indykowym wspomnieniem jest to ze gdy mielismy okres mieszkania na prowincji a maz do pracy mial spory kawalek jazdy w duzej czesci wsrod lasow i lak to zauwazyl mala gromadke bezdomnych psow. Zaczal im rzucac jedzenie przez okno wiec tak je nauczyl ze bardzo szybko czekaly z rana na niego przy drodze. W dzien indykowy mial oczywiscie wolne od pracy ale po posilku co roku pakowal kosci, resztki miesa z czego wychodzil spory pakuneczek i zawozil im . Co rano biorac swe sniadanie zabieral jakies resztki dla nich a gdy nie bylo to karmil je psimi kostkami bo zakupil ich duzy wor i trzymal w samochodzie na te okazje. Te psy sie ciagle zmienialy - przybywaly mlode, inne znikaly, czasem bylo ich 3, czasem 5 az w koncu zniknely i nie wiemy co sie z nimi stalo. A maz do dzisiaj jedzac swiatecznego indyka i pozniej pakujac kosci, odpadki, wspomina je i zaluje ze nie ma komu wywiesc tylko pojda do smieci. 

  Tyle osobistych refleksji, wracam do glownego tematu : zwyczaj zrzucania indykow ze samolotow lub helikopterow zrodzil sie dawno temu, w czasie II Wojny Swiatowej. Niestety w calym USA najbardziej slawnym miejscem tego zrzutu byla miejscowosc Yellville znajdujaca sie w moim stanie - od niego sie zaczelo i przenioslo na cale USA. Cala "impreza" polegala na tym by ludzi obdzielic indykami, by zadna rodzina nie zostala bez. W wyznaczonym dniu i miejscu przelatywaly tuz nad ziemia samoloty lub helikoptery i zgromadzonym ludziom zrzucaly indyki - z poczatku ZYWE - pozniej dzieki protestom ludzi oburzonych ta praktyka jako iz czesto zrzut zabijal lub kaleczyl je, zaczeto zrzucac niezywe, oprawione i zamrozone, takie jakie kupuje sie w sklepie. Tu dodam ze nie sa one przesadnie drogie, nawet jesli sie kupuje olbrzyma.



Trwal wiec ten zwyczaj az sie skonczyl zakazem uzywania zywych indykow. Zrzucaja wiec zamrozone a wiaze sie to z pewnymi regulami - ludzie musza czekac na skraju laki az sie zrzut skonczy by nie dostac w glowe zamrozonym indykiem. Wtedy puszczaja sie biegiem po calym terenie by sobie jakiegos zebrac. Nie wolno rowniez brac kilku tylko jeden na osobe choc oczywiscie moze byc tak ze w tej glupocie bierze udzial kilku czlonkow tej samej rodziny. Obojetne jak to wyglada to absolutnie nigdy nie zrozumiem tego zwyczaju i nigdy w nim nie wezme udzialu. Mysle ze jesli sklepy czy indycze farmy chca ludzi obdzielic darmowymi indykami to moga przeciez zorganizowac pod sklepem punkt dawania do reki. Co ludzi bawi w tym zrzucaniu ze samolotow to nie mam pojecia. A samoloty sa takimi ktore moga przelaywac nad sama ziemia, tymi samymi ktore sluza do spryskiwania pol, stad ich prymitywny wyglad na zdjeciach.



Poniewaz Thanksgiving jest zawsze w czwartek czyli tylko piatek odgradza go od weekendu, wytworzyl sie zwyczaj iz w piatki sie nie pracuje i tym sposobem mamy dlugie bo 4ro dniowe swieto. Samoloty i autostrady beda pelne tych ktorzy pojada z tej okazji odwiedzic rodzine, z nia spedzic Dziekczynienie.Tradycyjnie jest swietem o najwiekszym nasileniu rodzinnych odwiedzin. 

 A na drugi dzien po indyku (24 listopad),  odbywa sie ubieranie choinek, ozdabianie domow i krzewow. Rozbiera sie nazajutrz po swiecie bo tu jest tylko jeden dzien swiat choc zwyczajowo przeciaga sie go na trzy albo cztery zwlaszcza gdy sasiaduje z weekendem.  Jednak duza czesc rodzin odczekuje do po Nowym Roku.

  Dzieki Belli bede miec lekko w tym roku - kupilam niska choinke, nizsza ode mnie, nietlukace sie banki i bez brokatu. Nie bedzie bogata jak coroczna i z mniejsza iloscia swiatelek - ta coroczna ma 900 co wyglada cudnie! - ale ilez mi to oszczedzi roboty!!!! Jednak fakt ze musimy ja zostawic na tydzien pod opieka sasiadow zatruwa mi radosc wizyty u corki. Troche sie w duchu usmialam slyszac od mojej kolezanki Grazyny ze ona tez robi inna niz zawsze choinke ze wzgledu na rocznego wnuka - zupelnie podobnie jak ja przez kota.

 Jako ze nie podobalo mi sie miec operacji oka tuz przed wyjazdem - i zakraplania go co 3 godziny, niemoznosc tuszowania rzes - przelozylam na poczatek stycznia. Maz mi nie pomogl w decyzji jakiego indyka zrobic w tym roku : upiec kadlub i nadzienie czy kupic gotowe plastry i zrobic nadzienie? Powiedzial: zrob jak Ci wygodniej, byle bylo nadzienie. A nadzienie, bardzo smaczne, pochodzi z pudelka! Gotuje sie troche wody z maslem, wrzuca zawartosc, miesza i wpycha do indyka. Albo jak ja robie - wsadzam do zaroodpornej miski i pieke by gora byla zrumieniona i to wszystko a mozna jesc z plastrami. Zreszta tak podaja w restauracjach, jako osobny dodatek.  Te nadzienia sa w roznych smakach i skomponowane odpowiednio pod smak roznych mies.

Piszac ten post pamietalam ze juz kiedys zamiescilam taki sam, o tych zrzucanych indykach, wiec wklepalam w blogowa wyszukiwarke haslo "indyk" i natychmiast dostalam go a pochodzi z roku 2011, link podaje TUTAJ. Juz wtedy krytykowalam zwyczaj a on nadal istnieje, niestety. Przy okazji popatrzylam na towarzyszace komentarze (przy przenosinach z Onet na Blogger troche ich zniknelo tak jak zdjecia ale czesc ocalala) - i przykro mi sie zrobilo widzac komentarze osob ktore juz odeszly od nas albo dobrowolnie zrezygnowaly z blogowania. Pamieta ktos np Uleczka, Azalia? Bardzo je lubilam. Obiecuje sobie przegladnac te stare wpisy i komentarze, przypomniec dawnych blogerow ale jak zwykle nigdy nie mam czasu na to. 

Dobrego weekendu dla wszystkich.  

27 komentarzy:

  1. Pojecia nie mialam o zrzucaniu indykow z samolotow. Ta tradycja zrzucania zywych to samo okrucienstwo, dobrze ze zaprzestali. Zrzucanie zamrozonych indykow tez jest makabryczne.
    Podziwiam Twoje pieczenie indyka w calosci, bo one sa takie ogromne, ze jest to pracochlonne i trudne zadanie przygotowac i dac rade wlozyc do piekarnika. Dobrze ze nie mam takiej zachcianki, no i tradycji. Nie jem miesa indyczego, od ilus lat nie jem tez kurczakow. W zasadzie jem tylko jagniecine i najczesciej poledwice jagnieca bo to latwo przygotowac i smaze na malej patelni do 10 minut i gotowe, podobnie male kotleciki jagniece. Musi byc latwo i szybko, rozmaryn, sol i pieprz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze umrze ten zwyczaj naturalna smiercia bo z roku na rok robi sie skromniejszym i w coraz mniej miejscach.
      Tereso - ja bym powiedziala ze wiecej jest roboty przy pierogach czy golabkach, nawet niektorych plackach. Za to otrzymuje sie smaczny posilek, piekny stol i towarzystwo rodziny wiec warto. W sumie on jest gotowy do nadziania i wlozenia do piekarnika, jedynie trzeba podlewac, a tyle wymaga nawet zwykla pieczen wieprzowa. Jesli mi ciezko wyjac to robi to maz, on tez kraje na porcje. Do podlewania nie wyciagam calkiem tylko czesciowo wysuwam, naprawde nie ma w tym nic ciezkiego do roboty.
      Jedynie raz w zyciu jadlam jagnine, bedac w Turcji, i nie bylam zachwycona, zwlaszcza ze byla dosc tlusta - ale moze u Ciebie jest chudsza.
      Mnie sie zdawalo ze u Was tez sie obchodzi dzien dziekczynienia? Wiem ze jest w Kanadzie chociaz innego dnia niz u nas.

      Usuń
  2. Niebywałe, że jeszcze ktoś celebruje taki zwyczaj, najpierw nieludzki, potem niebezpieczny!
    Narobiły mi te zdjęcia pieczonych indyków apetyt, ale raczej na kurczaka z rożna, bo z indyka kupujemy tylko części, nie ma kto jeść i nie ma w czym piec!
    U nas na św.Marcina popularna gęsina, choć ja nie przepadam lub nie jadłam dobrze zrobionej:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Z roku na rok robi sie slabszy ten zwyczaj wiec moze wreszcie zaniknie.
    Robicie jak my gdy nie mamy w tym dniu gosci - czesci. Nimi tez sie czlowiek naje.
    Co masz na mysli ze nie ma w czym piec - piekarnik czy duza brytfanne? U nas sa aluminiowe, jednorazowe brytfanny o roznym rozmiarze do pieczenia, tak samo polmiski na stol zdolne pomiescic bardzo ogromnego indyka. Nie pamietam czy kiedy jadlam gesine ale pamietam zajeczy pasztet Mamy - przepyszny. Z zajeczego miesa robila cos co nazywalo sie Zajac po zydowsku choc nie bylismy zydami, po prostu rodzice lubili, ja z bratem nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno można kupić, ja nie mam tak dużych naczyń, moja teściowa miała wielki półmisek do wielkich ptaków, brytfannę tez mam małą.
      Jadłam kilka razy królika, pyszne mięso.

      Usuń
    2. W naszej rodzinie ja jestem slynna z uprzedzen kulinarnych - nie jadam "dziczyzny", podobnie z owocami morza - a przeciez np mieso dzika jest bardzo chwalone.
      Z krolika znam jedynie pasztet.

      Usuń
  4. Wtrącę swoje trzy grosze na temat pieczenia indyka. Od dawna pieke indyka w specjalnie przeznaczonej do tego torbie. Bardzo wygodnie , nie trzeba podlewać,wychodzi soczysty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze ta metoda istnieje ale nigdy nie wyprobowalam bo wydaje mi sie ze ona pozbawia indyka tej przypieczonej skorki - a cala rodzina ja lubi.

      Usuń
    2. Skorka o dziwo sie przypieka.

      Usuń
    3. Rzeczywiscie dziwne i zaskakujace - odnosilam wrazenie ze indyk w tych torbach raczej sie gotuje niz przypieka.

      Usuń
  5. Powyzszy komentarz był od czytelniczki z Kolorado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam odczucie ze ten komentarz jest od Ciebie - i jest. Dziekuje i zycze wspanialego Thanksgiving.

      Usuń
    2. Dziekuje i również życzę miłego , rodzinnego dnia.

      Usuń
    3. Dziekuje mocno - spedzimy we dwoje i w wielkim spokoju.

      Usuń
  6. Rzucanie żywych indyków z samolotu - masakra.
    Inna rzecz, że przypomniało mi to fakty z historii nowożytnego Rzymu. Koniec karnawału - carni vale - znaczy - żegnaj mięso. W X wieku zaczęto organizować uroczystości na Monte Testaccio.
    M. in. wciągano na górę szczyt wozy załadowane świniami i zrzucano świnie z góry - na dole czekał na nie i rozszarpywał na kawałki oszalały z radości lud.

    OdpowiedzUsuń
  7. I mnie ten zwyczaj kojarzy sie z rzymskimi igrzyskami. Najgorsze ze istnieja zwolennicy.
    Nazajutrz po Thanksgiving bedzie mial miejsce Czarny Piatek gdy to po sklepach odbywaja sie wyprzedaze. Co sie pod nimi dzieje i juz od bardzo wczesnych porannych godzin! Podobno najwieksze tlumy i pozniej bieg ludzi do srodka po towar ma miejsce pod sklepami elektronicznymi gdyz firmy czesto czekaja z nowalijkami na ten dzien. Przynajmniej tak bylo w przeszlosci jako ze obecnie te nowosci wchodza na rynek byle kiedy. Tego tez nie rozumiem i nigdy nie bralam w tym udzialu. Ile razy slysze to kojarzy mi sie z kolejkami w Polsce w czasach gdy miala w sklepach puste polki i nawet na chleb trzeba bylo polowac. To przynajmniej wynikalo z braku podstawowych artykulow w Polsce ale obecnie chyba jest tylko przyzwyczajeniem dla pewnej czesci spoleczenstwa - bo te kolejki zawsze sa pelne tych samych ludzi. Drugi Czarny Piatek odbedzie sie po swietach, po N. Roku. Z kolei inna grupa ludzi, takich jak ja, w te dni wogole unika pojscia do jakiegokolwiek sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieszkając w Stanach miałem okazję parę razy przeżyć Thanksgiving Day, ale o zwyczaju zrzucania indyków z samolotu (!) dowiaduję się dopiero od Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czuj sie pokrzywdzony z tego powodu - rodzimi amerykanie mieszkajacy w okolicach gdzie ten zwyczaj nie istnieje tez nie slyszeli. Ja dowiedzialam sie po wielu latach pobytu w USA.
    Wciaz mam trudnosci z komentowaniem na Twoim blogu i przykro mi z tego powodu - bede nadal probowac Celcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogspot ostatnio sprawia problemy swoim użytkownikom, może stąd się to bierze? W każdym razie cały czas czekam aż wrócisz na Polankę ;)

      Usuń
  10. Jakiś upiorny ten zwyczaj ze zrzucaniem indyków. A żywych już w szczególności.Ja się niedawno dowiedziałam dopiero, że w USA są większe piekarniki właśnie po to, żeby się indyk zmieścił. Czy to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  11. Upiorny ten zwyczaj, dobrze okreslilas, ale na szczescie zywych indykow juz nie zrzucaja.
    Nie znam rozmiaru polskich piekarnikow wiec nie moge podac scislego porownania ale nasze sa bardzo przestronne, bez trudu mieszczace brytfanke z ogromnym indykiem. Podobnie jest z lodowkami - oczywiscie mozna kupic w rozmiarze jaki komu pasuje ale przecietna jest doslownie rozmiaru szafy. Mozna wybrac z zamrazalnikiem typu jedna strona chlodzaca, druga zamrazalnik albo zamrazalnik w formie dolnej szuflady. Jednak i tak duzo domow trzyma dodatkowy zamrazalnik albo czesto mniejsza lodowke przeznaczona na napoje - my tak mamy, nadmiar napojw trzymamy w malej dodatkowej lodowce, w garazu donoszac do domowej bysmy mieli na biezaco a zapas nie zabieral miejsca.
    Istnieja kuchenki z dwoma piekarnikami i takie moga piec rownoczesnie w jednym pieczen, w drugim ciasto. Sa tez samo myjace sie , oczywiscie wymagajace podlaczenia do wody i scieku. Wiec tak, prawda.

    OdpowiedzUsuń
  12. To ci ciekawostka - zrzucanie indyków z samolotu, w sumie uśmiałam się 😁 Cóż, łatwiejsze to dla gawiedzi niż wspinanie się na wysmarowany mydłem słup po nagrodę na jego szczycie 😂

    Nie jadłam nigdy takiego pieczonego indyka i trochę mi szkoda, że nie mogę wprosić się na niego do Ciebie! Ale o tym, że amerykańskie piekarniki muszą być duże właśnie ze względu na indyka pieczonego na to święto, czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie troche wstyd za tych ludzi, tym bardziej ze indyki nie sa drogie. Wstyd ze robia ze siebie widowisko, a zwlaszcza ze dawniej zrzucano zywe.
      No sama powiedz : jak latwo ludzi naklonic do robienia ze siebie glupkow!

      Usuń
    2. Był kiedyś taki film "Czeski sen". Zaaranżowano wielką kampanię reklamową o otwarciu nowego wielkiego sklepu z fantastycznymi promocjami. W oznaczonym dniu ludzie rzucili się na wyścigi przez szczere pole... do makiety fasady nieistniejącego sklepu. Tak, ludzie robią z siebie idiotów 🙄

      Usuń
    3. To zupelnie jak nasze "Czarne Piatki" - one odbywaja sie kilka razy w roku i od zawsze. Wowczas ludzie koczuja pod sklepami cala noc a gdy sie rano drzwi otworza to wpadaja do srodka jak dzikusy i lapia z polek co moga.
      Wlasciwie to nie wiem jak to wyglada na dzisiaj, moze bardziej kulturalnie ale dawniej tak bylo, zwlaszcza pod sklepami elektronicznymi kiedy to rzucano na rynek nowosci technologiczne i po promocyjnej cenie.
      Faktem jest ze wszystko co nowe mialo wysokie ceny - np gdy weszly w zycie plaskie i ogromne telewizory kosztowaly ok 10 tys $, a teraz kupi sie taki sam a nawet lepszy za 1 tysiac.
      Na szczescie nie jestem zwariowana jesli chodzi o nowosci - moj laptop ma 13 lat a stac mnie na nowy tylko po co skoro ten pracuje niezawodnie?

      Usuń
  13. Ciekawy zwyczaj. W sumie dosc ucywilizowany niz ten z II wojny swiatowej. Jezeli ludzie i tak jedza mieso to niech sobie poswietuja i porzucaja sie na zrzuty z samolotu:) Skoro to tradycja to nie ma co narzekac, oby tylko nie byly wyrzucane z samolotu zywe zwierzeta wtedy chyba wyszlabym protestowac:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie widze wogole potrzeby tego zrzucania indykow - uwazam ze jesli chce sie pomoc mniej fortunnym to mozna je rozdawac pod sklepem. To zrzucanie to jakby robienie z ludzi widowiska, podkreslanie pazernosci, takie po trupach byle zdobyc darmowe.
    Bede zadowolona gdy kiedys ten zwyczaj calkiem zaniknie.

    OdpowiedzUsuń