27 listopada 2022

O TYM JAK MNIE OKRUTNIE UKARANO

Jednak nie mam pretensji bo ZASLUZYLAM ! 

 Zajscie mialo miejsce dwa tygodnie temu a zaczelo sie pewnie ze dwa miesiace wczesniej gdy to nasza gazownia ktora nazywa sie Center Point oglosila emailem ze zmienia wlasciciela , ze nowy bedzie sie nazywal Summit i ze w zwiazku z tym kazdy konsument gazu musi sobie stworzyc nowa strone internetowa by miec dostep do swoich danych i rachunkow. Rachunki do wgladu niby przychodza emailowo i mogloby sie obejsc bez posiadania strony ale lepiej miec jako ze w razie pomylek czy innych powiklan dostep do konta jest potrzebny. Naleznosc jest sciagana automatycznie wiec tez ta czesc nie wymaga mego zaangazowania - ale strone nalezy miec.

 Przy okazji napomkne iz maz wcale nie lubi systemu otrzymywania rachunkow elektronicznych mowiac ze jesli kiedys z jakiegos powodu komputery padna co przeciez mozliwe, zostaniemy bez moznosci wgladu do nich i placenia tez - czyli namawia mnie do powrotu do otrzymywania rachunkow papierowych a system pracuje tak ze mimo zadania papierowych elektroniczne i tak sie otrzymuje. Chyba tak zrobie, dobrze sie zabezpieczyc w razie cybernetycznej katastrofy. Dodam ze z podobnego powodu trzymamy domowy telefon jako ze zdarzaja sie u nas niebezpieczne burze a nawet tornada, mogace powalic wieze przekaznikowe i wtedy ci co polegaja wylacznie na telefonach komorkowych zostana bez komunikacji - linie telefonow domowych ida pod ziemie wiec bardziej gwarantuja lacznosc. Maz tak przewiduje - i ze jako iz ludzie trzymaja wszystkie dane i dokumenty w telefonach lub komputerach beda kiedys w klopocie. Przeciez nie musze trzymac kazdego jednego rachunku tylko poczatkowy i ze trzy ostatnie. 

 Od dwoch miesiecy wiec otrzymywalam od nich te zawiadomienia, przypomnienia a zawieraly rowniez instrukcje co nalezy przy tworzeniu nowej strony miec i wypalniac - wszystko poczta elektroniczna jako ze zaznaczylam iz chce byc "bezpapierowa".  Zalozenie konta nie jest trudne do zrobienia a poza tym kazdy z nas ma juz wprawe jako ze zasady tworzenia takich stron sa podobne dla kazdego miejsca. W tym wypadku kazano cierpliwie czekac dopoki proces przenosin sie nie skonczy i ze kazdy dom dostanie nowy numer konta, odmienny od starego i dopiero majac go bedzie mozna strone utworzyc a otrzyma sie go razem z listopadowym rachunkiem.

 Wiec czekalam listopada w miedzyczasie kolekcjonujac coraz nowsze powiadomienia chociaz byly prawie takie same. Uzbieralam ich 4 albo 5, pilnie omijajac przy oproznianiu poczty z niepotrzebnych emaili bo jestem wielka Oprozniaczka - codziennie czyszcze poczte z niepotrzebnych emaili tak w laptopie jak telefonie.

 W koncu nadszedl listopad a nawet jego polowa kiedy to przychodzi rachunek za gaz. Niezmiernie sie ucieszylam szykujac do utworzenia nowej strony a takze faktu ze wreszcie moge poczte wyczyscic z tych powiadomien.

 Gdy rachunek otrzymalam byl poniedzialek po poludniu wiec nie chcialo mi tego robic kosztem wolnego popoludnia z ksiazka wiec odlozylam na wtorkowy wczesny poranek. We wtorek rano zabieram sie za to - a pamietajcie iz niezbednym  warunkiem byl ostatni rachunek zawierajacy nowy numer konta - patrze w poczte i co widze ? mam te wszystkie nieprzydatne zawiadomienia a rachunku nie ma!!!!!!!! Zeszukalam sie go wszedzie - w spam, w wyslanych, w smietniku, nawet szukalam w telefonie choc to bylo glupie bo co mam laptopowej poczcie to mam to samo w telefonie - ale sprawdzilam mimo to - i nigdzie nie znalazlam. Ze wszystkich emaili z gazowni akurat musialam wyrzucic ten ktory sie liczyl i byl nieodzowny i na ktory czekalam tyle tygodni!!!! Moze dlatego ze przyszedl pod nowa nazwa i to mnie zmylilo?

 Nie wiedzialam co zrobic - czy sie rozplakac czy skopac po tylku za taka nieuwage. Oczywiscie to zadne nieszczescie, da sie naprawic ale wiadomo w jaki sposob - dzwonic do nich i numer odzyskac. Niestety juz w tych zawiadomieniach pisano ze trzeba byc przygotowanym na dluuuuugie czekanie na telefonie na rozmowe z agentem bo dostaja ich mase. Plus z doswiadczenia wiem ile czasu sie spedza na tym dzwonieniu bo obojgu nam sie zdarzylo w przeszlosci, tyle ze wczesniej dzwonilismy interwencyjnie a tym razem musialam dzwonic chcac naprawic wlasny blad - i to mnie strasznie bolalo, fakt iz tak durnie zrobilam i sprowadzilam na swa glowe niepotrzebny klopot.

 Wtedy, we wtorek, nie moglam dzwonic i siedziec na telefonie nie wiadomo ile majac umowione spotkanie z pewna osoba wiec musialam odlozyc na srode, na wolny poranek. A przez ten czas tylko sie zloscilam na siebie i pod nosem wciaz powtarzalam: jak moglam tak zrobic?

 Nic, w koncu nadeszla sroda, poranne domowe obowiazki zrobilam i wzielam sie za dzwonienie. Do takich telefonow uzywamy domowy bo oboje unikamy dawania numerow komorkowych byle komu by nam nie zawracali glowy - moj ma tylko rodzina, doktory i sasiedzi by mieli kontakt z nami gdy wyjezdzamy, maz ma wiecej w swoim gdyz musi miec kontakt z praca i wspolpracownikami.

 Zabralam sie wiec  za dzwonienie i gdy wreszcie wyklikalam odpowiedni numer, ten dajacy dostep do agenta, pierwsze co mi powiedziano bylo iz jestem czwarta w kolejce co wydalo mi sie wcale niezla pozycja ale czas czekania trwa - i tu podano pierwsza liczba a wynosila wtedy 58 minut. Zostawiono mnie wiec na hold czyli czekaniu a to czekanie urozmaicono bardzo monotonna melodyjka i przerywano co chwile podajac moja pozycje w kolejce i czas. I tak to trwalo. Nie chcac calkowicie marnowac czasu wyszukalam sobie drobne zajecia , takie ktore mozna bez uszczerbku porzucic w kazdej chwili a telefon trzymalam na glosniku by sluchac updejtow. One mi mowily przez 50 minut ze jestem czwarta czyli kolejka sie nie ruszala, czas czekania tylko rosnie a takze mowilo mi to ze ktokolwiek jest zalatwiany to proces nie idzie szybko.

 Na to wszystko okazalo sie jak muzyka plynaca z telefonu razi Belle ktora, bidoczka, nie wiedziala w ktorym pokoju i kacie sie zaszyc by nie docieraly do niej dzwieki. Tu musze oznajmic ze odkad mamy w domu kota to panuje u nas cisza muzyczna - Bella nie znosi zadnych halasow, nawet glosnych rozmow bo czesto ze wzgledu na obszernosc domu chcacy jeden drugiemu cos powiedziec bedac w roznych pokojach musi sie odezwac glosno, telewizje ogladamy na prawie cicho, ja moje filmy ogladam na mute polegajac na napisach a muzyki slucham jedynie przez sluchawki a najczesciej wogole bo wykonujac zajecia domowe one mi tylko zawadzaja.

 Minely czasy gdy robiac manicure/pedicure moglam sluchac ulubionych utworow z telefonu bo na nim mam biblioteke muzyczna, wspomagajac sie fajnym glosnikiem ktory kilka lat temu dostalam na Gwiazdke od ziecia. Ten glosnik mozna podlaczac do komputera, telefonu, iPod i dawniej czesto z niego korzystalam - teraz nie bo Bella nie znosi muzyki nawet plynacej przez sluchawki bo jakims cudem ja slyszy i wtedy odsuwa sie ode mnie i ucieka z pomieszczenia w ktorym jestem.






  Chcac zrobic zdjecie glosnikowi w szufladzie "elektronicznej" gdzie to mnostwo kabli i kabelkow, ladowaczy i nie wiadomo czego, wpadl mi w rece inny gadzet ktorego juz dawno nie uzywam - jest to elektroniczny rysik, stylus, ktorym mozna pisac albo rysowac na ekranie telefonu. Kupilam sobie by moc sie rysunkami odwdzieczac mlodszemu wnukowi bo on pieknie rysuje i czesto przysyla mi wiadomosci czysto obrazkowe - rysunek czegos. Gdy sie rewanzowalam to z poczatku robilam swoje paznokciem co wygladalo okropnie wiec sprawilam sobie ten rysik - i dobrze bo ze dwa razy musialam podpisac na telefonie wazny dokument a rysikiem podpis wychodzil duzo ladniej. Wnuk "wyrosl" z tych rysunkowych wiadomosci, juz mi nie przysyla zalatwiajac mnie telefonami na Face Time ale rysik trzymam. Niemniej przy okazji wyszlo jak to sie sprawy z czasem zmieniaja - glosnika nie moge uzywac, rysika nie mam juz z kim........ 



 Wtedy wiec, gdy musialam miec telefon na glosniku, gdy muzyka grala w kolko Macieju, bidoczka nie wiedziala co ze soba zrobic, gdzie sie ukryc przed dzwiekami. To tylko dodalo mi poczucia winy  - nie tylko sama musialam przechodzic przez proces czekania ale jeszcze Belli stworzylam sytuacje stresowa i bidoczka przesiedziala te ponad 3 godz pod najwiekszym lozkiem. 

 Wreszcie po 50 minutach uslyszalam ze jestem TRZECIA w kolejce co wiele nie zmienilo, nadal musialam czekac a Bella znosic ich muzyke. Gdy wreszcie uslyszalam ze jestem nastepna bylo to po DWOCH godzinach i 40tu minutach! Wtedy zaczelam siedziec przy biurku, przy otwartym laptopie i poczcie by byc gotowa do swej sesji  - ale i wtedy trwalo z pol godziny nim uslyszalam glos agentki. Dobijalo wtedy TRZY godziny czekania.

 Agentka wysluchala w czym moj problem, ze zrobilam niechcacy DELETE mego rachunku z tym nowym numerem i powiedziala : No problem. Najpierw musialam podac pewne informacje do zweryfikowania, dostalam specjalny numer weryfikacyjny i doprowadzila mnie do zaginietego rachunku. Tam musialam sie poswiadczyc tym numerem i bylo gotowe, nawet niczego nie musialam robic jesli chodzi o bank bo to sami przeniesli wiec automatyczne pobieranie naleznosci juz funkcjonowalo. Ta czesc wcale nie byla ani trudna ani dluga - moja sesja trwala moze 15 minut - co dalo mi do zastanowienia sie jakie problemy mieli inni skoro kolejka tak powoli sie przesuwala, zajmowali agentom tyle czasu?

 Ale to nic - bylo i minelo, dalo sie latwo naprawic  - jedynie kosztem ponad TRZECH godzin na telefonie! Niby polegalo na czekaniu, na robieniu NIC ale czy nie zmarnowany czas + okropny stres dla Belli? Doprawdy grabienie lisci jest wieksza przyjemnoscia, w dodatku moge przy nim sluchac muzyki jaka lubie.

 Czy nie straszna kara za wlasna pomylke?

15 komentarzy:

  1. No niestety, czekanie w "telefonicznej kolejce" jest koszmarem i to chyba pod każdą szerokością geograficzną. Życie mnie nauczyło, by remanent w poczcie elektronicznej robić bardzo ostrożnie i każdy jeden mail ponownie przeczytać przed skasowaniem, bo nie zawsze jest szansa dość prostego odzyskania treści maila. Okrutny delikatesik z Twojej kici, ale z tego co wiem od wielu znajomych kociarzy, to można kota przyzwyczaić do muzyki - to ponoć kwestia wyboru kto w domu rządzi - Ty czy Twój KOT. Nie miałam takich problemów z psem. Jedynie na samym początku był problem z jedzeniem marchwi, ale z tym sobie poradziłam - po prostu dostawał marchewkę, która była gotowana w rosole, potem rozdrobniona na papkę i bardzo starannie zmieszana z ryżem. Kicia Iwony jest bardzo kapryśna i codziennie niemal raczy zjadać co innego, tym sposobem wiecznie są w domu pootwierane różne saszetki z kocim papu. Nie stresuj się tą pomyłką, my na tej planecie też jesteśmy chyba przez pomyłkę;)
    Serdeczności dla Ciebie, mizianki dla Kici.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowilam, specjalnie dla Iwony i Ciebie, umiescic zdjecia spizarki Belli - bo ma w niej swoje polki i zapasy a one obrazuja jaka kaprysna jest jesli chodzi o diete. Gdyby od niej zalezalo zylaby na samych smaczkach i rosolkach. Oczywiscie nikt inny tylko ja tak ja zepsul i rozpuscil........
      Opublikuje wkrotce a tymczasem pozdrawiam Ciebie, Iwone i waszego wspolnego kota.

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, to wszystko jest tak skomplikowane, że niewiele chyba zrozumiałam, a w ogóle po co strona internetowa, skoro masz pocztę mailowa? nie ogarniam!
    Czekanie w kolejce na telefonie jest okropne, często mnie wywalało z kolejki, gdy dzwoniłam do przychodni, a chodzić dwa razy do lekarza to bez sensu...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By nie komplikowac jeszcze bardziej nie bede rozciagac tematu poza podaniem ze sa powody do posiadania takiej strony.
      Zdarzalo mi sie czekac ale nigdy wczesniej az trzy godziny! W tym wypadku bylo spowodowane zalewem telefonow od konsumentow wynikajacych z przeskoczeniem z jednej firmy na druga bo wszyscy wymagali pomocy w jednym czasie.

      Usuń
  3. Zgoda, czekanie w telefonicznej kolejce to makabra, bardzo współczuję z powodu tych straconych godzin. U nas niektóre firmy oferują opcję - kliknij któryś tam numer to my zadzwonimy do ciebie,
    Jeśli chodzi o porządek w mailach to ja , wszystkie regularne, segreguję do odpowiednich folderów.
    Papierowe rachunki, z radością z nich zrezygnowałem, inna sprawa, że większość firm każe sobie płacić za wysłanie rachunku pocztą.
    Jeśli chodzi o zawalenie się internetu, to też przewiduję, że to się wydarzy, ale co mi wtedy pomoże papierowy rachunek?
    Skąd wezmę pieniądze na jego zapłacenie? A nawet jak mam zapas gotówki, to gdzie zapłacę?
    Wszystkie nasze regularne rachunki są ustawione na "direct debit" czyli przelew bankowy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas tez tak robia - biora numer by samym zadzwonic.
    Ja tez mam foldery ulozone tematycznie ale te o ktorych pisalam lezaly w ogolnej poczcie z mysla ze sa potrzebne tylko na krotki czas.
    Moze byc tak jak piszesz z ta cybernetyczna katastrofa ale moze nie, moze tylko wrocimy do tradycyjnego systemu ktory istnial i pracowal bardzo dobrze - placenia wysylkowego, przez poczte. Chyba pamietasz ze dawniej tak bylo i obeszlo sie bez komputerow? Strona internetowa i kazdy rachunek podaje adres firmy. Przede wszystkim w tym najgorszym scenariuszu jaki podajesz wszyscy bedziemy w tym samym klopocie i chyba firmy to uwzglednia?
    Jak to skad wezme pieniadze? Z banku - przeciez brak komputerow nie moze spowodowac niewyplacalnosci bo , znowu - dawniej nie bylo komputerow a funkcjonowaly tyle ze musielismy ruszac tylki i do niego pojsc.
    Ja tez mam ustawione automatyczne sciaganie naleznosci i przynajmniej to w tych przenosinach firma sama zrobila - przeniosla bez mojego udzialu.
    Masz racje mowiac ze papierowe rachunki - lub dokumenty innego rodzaju - moga sie okazac nieuzytecznymi ale rownie dobrze moga sie stac kolem ratunkowym - wiec co mi szkodzi trzymac trzy ostanie?
    Trzymaj sie dobrze, Lechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem banki będą niewypłacalne w momencie takiej kraksy - bo skąd będą wiedzieć, czy masz u nich konto i ile na nim pieniędzy?

      Usuń
    2. Byc moze masz racje bo obecnie wszystkie operacje bankowe oparte sa na magazynowaniu ich elektronicznie - ale mam nadzieje ze istnieje zabezpieczenie papierowe tez. Przeciez i oni powinni przewidziec krach komputerow.
      My z mezem, pomimo iz dane bankowe mamy w komputerze, kazde miesieczne sprawozdanie drukujemy i trzymamy majac nadzieje ze to jest dowodem w razie czego.

      Usuń
  5. No to zes sie nasluchala muzyczki:) Taka prosta rzecz a trzy godziny oczekiwania:) Szkoda, ze nie maja wiekszej ilosci operatorow w firmie, z uslug ktorej korzystasz. Bo tak dlugi czas oczekiwania prosi sie o dodaktowe osoby obslugujace klientow przez telefon:)
    Chyba wszedzie wprowadzaja oszczednosci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegolow, jak tego ilu maja operatorow, nie znam ale pamietaj ze te pierwsze dni po przeprowadzce mieli gorace bo wielu ludzi potrzebowalo pomocy z utworzeniem nowej strony czego nie ma na codzien.
      Pozniej czytalam na naszej osiedlowej stronie, Nextdoor, jak wielu dzwonilo i czekalo na rozmowe, najczesciej ok 1 godziny, tyle ze nikt az tak dlugo jak ja co znaczy ze utrafilam na najgorszy trafik telefoniczny.

      Usuń
  6. Chyba bym jajko zniosła, czekając tyle c

    OdpowiedzUsuń
  7. No coz bylas nieostrozna czy nieuwazna (przyznaje sie ze mialam podobne przygody) zniszczylas sama wazny papier, trzeba bylo za kare siedziec przy telefonie, tez tak siedzialam, muzyke mozna jakos ignorowac, najgorszy jest ten glos co chwile. Ja mam tak ze jak cos zle zrobie to nie mam pretensji ze jest kara, tak mialam z mandatami za przekraczanie predkosci, nigdy sie nie zloscilam ze musze placic kare, tylko grzecznie jak najpredzej placilam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Totez bylam zla sama na siebie i zaznaczylam na poczatku wpisu ze zasluzylam.
    Mowiac o mandatach - przytrafil mi sie jeden, niedlugo po zamieszkaniu w USA. Moim po kilka razy, najwiecej chyba mezowi. Sam mandat nie rujnuje kieszeni, najgorsze ze wchodzi w historie karalnosci i automatycznie podwyzsza skladke ubezpieczeniowa. Po ilus tam latach wymazuja jesli nie zdarzy sie kolejny.

    OdpowiedzUsuń