o "niczym" ale sprobuje :
Wyglada ze mimo skokow temperaturowych jest u mnie wiosna - narcyze osiagnely wzrost pewnie 5 cm, zimowe roze nie tylko dostaly mlode liscie ale paki kwiatowe tez. Czesto moge miec otwarte okna, nosic krotki rekaw a biegaczki juz nie wiedza w jak rozebranym stanie sprintowac by im nie bylo goraco. Troche to pozorne bo niejeden raz mielismy podobny styczen a w lutym atak zimy ktory zabijal co sie rozkwitlo , np kamelie.
Nowoscia jest iz osmielilam sie wypuszczac Belle na zewnatrz, na lazenie po tylnym ogrodzie ktory ma plot. Ma wielka frajde i ciagla gotowosc do wyjscia, nawet gdy obie wstajemy wczesnym rankiem i na zewnatrz jeszcze ciemno, ale wtedy jej nie wypuszczam. Podoba mi sie ze, przynajmniej co narazie, wciaz sie rozglada sprawdzajac czy jestem w poblizu i czuwam nad nia. Gdy jest na zewnatrz wszystko jest dla niej nowoscia wiec dokladnie analizuje i wacha kazda trawke, galazke, kazdy krzew. Obecnie jej glowna baza czuwania jest przy drzwiach wiodacych na porch i zewnatrz a gdy wychodze w jakims celu a nie chce jej w tym momencie wypuszczac to mam sporo ekwilibrystyki by wyjsc i wrocic tak by mi sie nie przesliznela pomiedzy nogami - nielatwa sztuka !
Poza tym moge smialo powiedziec ze nie pamietam tak aktywnego stycznia, poczatku Nowego Roku - wciaz cos, cos poza zwyczajowa rutyna. Jesli wczesniej zdawalo mi sie ze moja emerytura jest aktywna to dopiero teraz widze ze bylo niczym.
Bardzo mnie rozsmieszyla moja sasiadka Dorota przynoszac mi program nadchodzacego lunchu ktory urzadza dla kilku najblizszych sasiadek. Napisala go bowiem na swistku i roznosila kazdej zaproszonej, sztuk 6. Nie swiadczy to o braku manier gdyz wczesniej, gdy roznosila swiateczne kartki i czekoladki, kartka oficjalnie zapraszala tyle ze wtedy nie podawala dokladnego terminu. Ta jest wiec tylko jakby programem imprezy.
Musze uczestniczyc w drugiej, podobnej - urzadzanej poprzez firme meza. Ta odbedzie sie w restauracji, w nastepny piatek wieczorem i przeciwnie do Dorocinej trzeba bedzie sie wystroic. Przed pandemia takie swiateczne spotkania byly rutyna, pandemia je zlikwidowala ale widac ze wracaja do zwyczaju.
Wedlug mnie wcale pandemia nie minela jedynie przybrala inny rozmiar, inny wyglad i prawie zero umieralnosci. Gdy przetestowano samoloty, znaczy sie pasazerow, wyszlo iz kazdy ma pomiedzy 50 a 90 % zakazonych covidem. W pazdzierniku lecialam do Bostonu, na swieta na Floryde - i widzialam ze na lotniskach moze jeden na piecdziesieciu nosil maseczke.
Przy tym pamietacie ile bylo zamieszania, dobrych rad, upomnien jesli chodzi o karty szczepieniowe - by nie zgubic, jak je schowac w telefonach czy gdzies by sie wykazywac zaszczepieniami, jakie istnieja przepisy turystyczne w tym czasie? Wyszlo ze mnie karta NIGDY nie byla potrzebna, nigdy nigdzie mnie nie legitymowano. Podobnie z rodzina - jedynie corka spedzajac zeszly kwiecien w Europie musiala sie nia wykazac, my, reszta rodziny nie mielismy okazji sie nia legitymowac. Nawet w klinikach gdzie to najsurowiej przestrzegano zasad bezpieczenstwa, wystarczalo powiedziec ze sie jest zaszczepionym i wierzyli na slowo. Kliniki to jedyne miejsca gdzie mozna spotkac zamaskowany personel.
A miasto, sklepy i inne miejsca juz od porozbierania choinek czyli 26 grudnia sa walentynkowe - wszedzie serduszka i czerwien. Minie to i zaczna sie jajka i zajace - czyli kolko Macieja kreci sie po swojemu. Zdrowego weekendu zycze kazdemu.
No popatrz- a u mnie wczoraj wieczorem było nawet minus 2 stopnie, teraz jest plus dwa i zapowiadają deszcz i pewnie będzie, bo niebo w stalowym kolorku. Mam wątpliwą atrakcję, czyli kolejny rzut półpaśćca, czyli jestem "rozbita" i mam te cholerne swędzące pęcherzyki. Co do covidu - ja już się kilka razy legitymowałam szczepieniem, np. gdy zwiedzałam Pergamon, wjeżdżałam na wieżę telewizyjną, wchodziłam do Filharmonii, płynęłam do i ze Szwecji. Maseczki nadal w punktach medycznych, od 2 lutego mają być zlikwidowane w pociągach dalekobieżnych. Ale w metrze nadal obowiązują - i nie dziwota- zawsze sporo ludzi.W aptekach też sobie życzą by być w maseczce. Tu "kursuje" jakaś infekcja "przeziębieniowa", katar, ból gardła (z naciekami ropnymi) i już obie z córką to zaliczyłyśmy, oczywiście lecząc się tylko w domu-miód, czosnek,imbir do wewnątrz- oraz płukanie gardła.
OdpowiedzUsuńNie wiem co w sklepach, bo koło siebie mam tylko spożywczak i nie jeżdżę w city. A Walentynek to i tak nie obchodzimy. W lutym mam urodziny młodszego z wnuków- 12 lat. Sprawę załatwię "finansowo" - niech sobie sam coś kupi. Mam dość tej zimy- to pora roku bardzo przeze mnie nielubiana! Serdeczności;)
Moja pogoda, choc na ogol bardzo przyjazna, tez jest zmienna - wczoraj sloneczne prawie 20C, dzisiaj niby 17C ale padajace, mgliste, ponure, ogolnie nie dajace uczucia ze jest cieplo. Nawet Bella sie szybko wrocila z zewnatrz widzac ze cos niemilego na nia kapie. No ale jest styczen wiec czego mozna wymagac?
UsuńPolpasiec jest niezmiernie bolesna i niemila choroba. O ile pamietam, wbrew ogolnemu wrazeniu, dopadl Cie nie pierwszy raz. U nas istnieje szczepionka przeciw niemu i moze powinnas sobie stosowac by sie nie powtarzal? Owszem, sa leki na niego ale powolne a szczepionka moglaby Cie ochronic raz na zawsze, tak jak grypowa ktora bierzesz.
Mialam go nad samym kolanem a bylo to 13 lat temu. Bardzo cierpialam z poczatku nie wiedzac co mi jest bo czulam tylko ogolny bol w tym miejscu i straszne wyczerpanie, wysypka przyszla pozniej. Leki dzialaly powolnie wiec zrobilam tak iz kazdy jeden pecherzyk przeklulam i wycisnelam - to mi dalo olbrzymia ulge!!! Na szczescie miejsce wysypki bylo male, mozna je bylo nakryc dlonia wiec pecherzykow moze 25, to wszystko. Gdy pozniej dowiadujac sie co mi bylo i sprawdzajac zdjecia na komputerze i widzac jak niektorzy maja to dziekowalam bogu ze moj w sumie byl maly i nieskomplikowany. Nigdy sie nie wrocil ale od czasu do czasu czuje to miejsce, zwlaszcza gdy sie zdenerwuje, zestresuje. Pomasuje i przechodzi.
Serdeczne zyczenia dla mlodszego - moj Mlodszy tyle co skonczyl 15 a starszy ma 17 i 5 mies.
My nie mamy metra, mamy pare tras autobusowych ale nie wiem jakie przepisy na nich obowiazuja. Ogolnie malo kto nosi maseczki, moze 1 na 25 wiec wirusy, nowe i stare, maja fajne pole do popisu. Ja tez przestalam nosic a takze postanowilam sie juz wiecej nie szczepic - zauwazylam iz jestem zdrowsza gdy naturalna, doktory i leki tylko mnie psuja.
Zycze szybkiego wyleczenia sie i poprawy pogody tez.
Dostałam wtedy szczepionkę, ale lekarz mnie uprzedzał, że szczepionka uwolni mnie tylko od ciągłego bólu tego odcinka nerwu obwodowego. Od czasu szczepionki ta wznowa była druga- i faktycznie miałam tylko owe cholernie swędzące pęcherzyki, natomiast ból tego odcinka nerwu był "śladowy". Weź poprawkę na to, że ja mam Hashimoto i mój walnięty układ odpornościowy reaguje na różne infekcje często bardzo dziwnie i w nieprzewidywalny sposób.
UsuńPisanie o niczym bywa bardzo ciekawe:-)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś śnieżyca i lekki mróz, czasami zima przychodziła dopiero w lutym, a z ziemi wychodzi zielsko różne, więc może zmarznąć.
Mnóstwo ludzi choruje, ja złapałam przeziębienie, ale leczę się sama powoli.
miłego imprezowania:-)
jotka
Tak wlasnie czasem u nas bywa - zaczyna kwitnac w styczniu a zamarza w lutym.
OdpowiedzUsuńWczoraj krotki rekaw a dzisiaj kurtka przeciwdeszczowa - czyli nic dziwnego ze sie ludzie przeziebiaja.
Zdrowiej, mila jotko a za zyczenia dziekuje. U Doroty bedzie glownie zapznanie sie z nowymi sasiadkami bo po obu stronach dostala nowych.
Ja legitymowałam sie zaświadczeniem o szczepieniu przy wejściu do filharmonii czy na mecz. Maseczki są dalej wymagane w autobusach czy innych środkach komunikacji i oczywiście w przychodniach lekarskich. Maseczki sama już nie nosze chociaż rozważam na używanie ze wgledu na grypę. Od 3 tygodni walczę z grypa . Niezle mnie wzięło.
OdpowiedzUsuńCo do kotów to miałam w swoim życiu trzy. Wszystkie wychodzące. Wszystkie długo żyły. Pierwsza kocica wiele razy była poturbowana przez inne koty ale nie powstrzymało jej to przed wychodzeniem. W zasadzie nie sposób było zatrzymać jej w domu. Nastepne dwa koty miały różne charaktery. Kocica zawsze kręciła sie blisko domu a kot to był powsinoga.Aż do sytuacji z lisem. Było jakieś spotkanie i po tym już sie za daleko nie wypuszczał. Poza tym po zmroku już ich nie wypuszczalismy. Te wynurzenia mogą być nudne dla pozostałych czytelników ale my kociarze możemy o nich bez końca.
Czytelniczka z Colorado.
Slysze nagminnie o panujacej grypie i wlasnie o tym ze gdy zlapie to dlugo trzyma. Czasem trudno zdecydowc czy to ona czy covid ale dzieki domowym testom mozna rozroznic. Z pewnoscia bierzesz na nia leki a ja zycze Ci by wreszcie minela.
UsuńPod budyniowym postem pytalam czy mialas okazje odwiedzic ktoras z restauracji serwujacej go i czy bylas zadowolona?
Zgadza sie - o domowych zwierzetach mozna pisac historyjki a nawet ksiazki chociaz interesowalyby tylko takich ktorzy sami maja.
Zepsulam Belle wypuszczaniem na zewnatrz - teraz nic tylko chce wyjsc, nawet o 3ciej w nocy gdy ciemno. Jedynie wczorajszy deszcz ja zniechecil. Najgorsze ze wtedy chodze razem z nia po yardzie by upilnowac przed przedostaniem sie na zewnatrz a przeciez nie zawsze mam czas by to robic - jednym slowem robiac jej przyjemnosc zrobilam sobie klopot.
Chyba rzeczywiscie to wychodzenie Belli moze stac sie klopotliwe dla Ciebie i nie wiem jak ja zatrzymasz jak bedzie chciala pojsc dalej poza ogrodzenie. I moze chciec coraz wiecej wychodzic w nocy. Czesto koty tak maja ze cale noce gdzies chodza a w dzien spia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bella bardzo pokochala to wychodzenie i teraz jej rozklad dnia jest taki ze tylko waruje przy drzwiach wciaz gotowa na spacer. Skutkiem ubocznym tego jest ze wszystkie ptaki, wiewiorki, chipmunki poznikaly widzac ze po trawniku chodzi niebezpieczne zwierze :)
UsuńGdy lazimy to czesto sprawdza czy jestem przy niej. Czasem musze wpasc do domu na moment i wtedy widze ze podchodzi do uchylonych drzwi, kuka i czeka na mnie, widocznie czujac sie bezpieczniejsza gdy jestem blisko a nie w domu. Z pewnoscia, gdy sie przyzwyczai, nie bedzie tak ostrozna ale narazie jest. Ogolnie - narobilam sobie klopotu........
Grypa juz przeszla , teraz juz tylko pozostalosci. Na pew no to nie byl Covid, testowalam sie dwa razy, corka tydzien wczesniej chorowala na Covid ale na szczescie nikt sie od niej nie zarazil. Nawet syna, ktorego caly czas karmila.
OdpowiedzUsuńNa deser budyniowy jeszcze sie nie wybralam. Wprawdzie jestem na emeryturze ale czasu break.
Obecnie wlasnie taki model leczenia sie zrobil - pierwsze zastosowac test covidowy by zdecydowac czy to on czy grypa.
OdpowiedzUsuńFaktycznie duzym szczesciem bylo iz corka nikogo swoim nie zarazila.
Ja tez tak mam - jestem na emeryturze a ciagle bardzo zajeta. Bedzie jeszcze gorzej gdy zaczna sie wiosenne prace ogrodowe.
Wspaniele ze grypa Ci przeszla, ciesze sie.
Dobrego weekendu zycze, z mila pogoda.
Dziekuje I rowniez życzę miłego weekendu. Pogoda niestety bardzo zimowa . Mroz i dużo śniegu.
OdpowiedzUsuń