.......tyle ze w formie pisanej. Nadal przechodze dni poluwiezienia w domu, od tygodnia, jako ze o samochodzie ani slychu ani dychu. Zniecierpliwiony maz dzwonil wczoraj do warsztatu spytac o progres to pani odpowiedziala ze sprawdzi i oddzwoni - i to wszystko, cisza. Jednak licze ze dzis-jutro czegos sie dowiemy. Dzielimy sie nadal jednym samochodem ale w dni gdy maz pracuje z biur urzadzam sie tak by miec co jesc, pic, nawet deser czyli owoce, ciasto albo lody by przypadkiem nie "schusc". Przy okazji dodam ze do wyciecia pniaka tez nikt nie przyszedl.
Da sie wiec przetrzymac dni bezsamochodowe jesli na krotki okres - oprocz jednego : ksiazek. Co mialam z biblioteki to przeczytalam oprocz jednej a ta czytam oszczednie by mi starczyla jak najdluzej.
W zwiazku z tym nadmiar czasu poswiecilam komputerowi siedzac przy nim dluzej niz zazwyczaj robiac porzadek w zdjeciach. Zrobilam w nim nawet wiecej ale o tym za chwile.
Moze tydzien temu moja najulubiensza sasiadka Dorothy podrzucila nam pomidory i ogorki z wlasnego ogrodu, co robi zreszta co roku i jak zawsze bardzo nam smakowaly no bo nie ma jak takie wyhodowane naturalnie samym sloncem, woda i miloscia.
Dzisiaj rano maz tyle co wyjechal do pracy czyli ledwie minal jej dom dzwoni mowiac zebym poszla do Dorothy bo wystawila na trawnik swieze pomidory do zabrania. I ze mam "leciec biegiem" by sie nam cos dostalo bo takie pyszne! Polecialam wiec biorac trzy by nie wyjsc za chciwca a takze zostawic kilka innym sasiadom - i dowiedzialam sie ze Dorothy wyjezdza na dwa tygodnie do Idaho do rodziny ale zostaje maz, Mike i on jako ze nie chce roznosic po domach, co rano czy co drugi dzien bedzie wystawial swieze plony: pomidory, ogorki, papryki i cukinie - bo zostajac sam nie da rady wszystkiego przejesc. Przyrzeklam filowac i zabierac ile mi potrzeba.
A z fotografiami w komputerze bylo tak iz jednego razu, majac na mysli temat wpisu blogowego, narobilam ksiazkom i ich pewnym fragmentom zdjec a zdjec a to bylo pewnie jeszcze w zimie a moze i zeszlym roku i tak sobie lezaly i czekaly na moje zmilowanie. Wiec teraz skoro duzo siedze w domu, skoro prawie nie mam co czytac, postanowilam wreszcie zrobic porzadek w tych zdjeciach.
Najpierw okazalo sie ze z telefonu przeslalam drugi raz do komputera wiec wszysciutkie musialam przegladac i powyrzucac duble. Nastepnie te ktore mi beda potrzebne do wpisu musialam posegregowac tematycznie, najpierw zastanowiwszy sie ile i jakie kategorie musze stworzyc. Dopiero wtedy, znowu kazde z osobna ogladajac, decydowac do ktorej kategorii naleza i na brudnopisie pozapisywac numerami. Popatrzcie co mi wyszlo (to jest brudnopis ), kazdy numer to zdjecie :
nawet nie policzylam ile tych zdjec narobilam ale obiecuje nie wkladac do bloga kazdego jednego, o nie, bo nie bede Was nimi meczyc. Moze piszac o tym co mam na mysli dam przyklad tylko jednym zdjeciem. Albo dwoma.
Znajac siebie, a zwlaszcza jesli mi KIEDYKOLWIEK oddadza samochod i zaczne codzienne wypady do miasta, caly projekt tego wpisu znow pojdzie na bardzo boczny tor. Nic, samo to posegregowanie to doslownie pol roboty i mam ja za soba. Najpierw chyba jednak zrobie inny wpis, aczkolwiek spokrewniony tematycznie.
Poza tym melduje ze minely umiarkowane upaly a wrocily straszne i beda trzymac. Cos mi sie zdaje ze to moje najbardziej upalne lato w USA.
Taka sąsiadka to skarb!
OdpowiedzUsuńJa nie musze się martwic o zawartość lodówki, bo mąż namiętnie robi zapasy:-)
Widzę, że u was z usługami podobnie jak u mnie, niektórych fachowców ze świecą szukać!
Tutaj tez chłodniej, co mnie cieszy, bo w upały trudno wybrać się na wycieczkę:-)
jotka
Dorothy, jej maz tez, sa takimi ludzmi co to ze swieca szukac i nie tylko dlatego ze rozdaje pomidory. Podobnie ci co mi pilnuja kota gdy wyjezdzamy. Bardzo ich cenie.
UsuńNiby fachowcow nie brakuje ale co drugi jest bardzo niesolidny. Ciezko znalezc odpowiedzialnego i za terminy i za jakosc roboty.
Wczoraj po poludniu dostalam samochod - nadal z tym dziwnym odglosem :(
Tak powiadaja meteorolodzy i klimatolodzy, ze to albo jedno z, albo najgoretsze lato na swiecie. Na pewno doszly do Ciebie hiobowe wiesci o pozarach w Grecji. Ja natomiast nie moge narzekac, bo owszem, bylo troche upalow, ale tez sporo deszczu, a temperatury w przewadze takich do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńZrobilas rzeczywiscie kawal dobrej roboty z katalogowaniem zdjec, nie ma tego zlego z brakiem samochodu. A swoja droga to lekki skandal z tym warsztatem, ktory montuje uszkodzone (moze nawet uzywane) czesci jako nowe.
Tak, obecne lato daje w kosc a o greckich upalach i pozarach czytalam. Zawsze mowilam ze latwiej sobie poradzic z chlodem niz upalem. U mnie lato zazwyczaj ciagnie sie jeszcze poprzez pazdziernik choc z nizszymi temperaturami wiec mamy sporo goracych dni przed soba.
UsuńWarsztat przepraszal z czego mi nic, mowiaz ze czasem czesci sa wadliwe. Samochod mi oddali wczoraj po poludniu - razem z tym stukotem od ktorego sie wszystko zaczelo :(
Coraz czesciej spotykam sie z niesolidnymi "fachowcami" lub uslugami - caly swiat pomalu schodzi na psy.........
Jesteś bardzo pracowitą i systematyczną dziewczyną! Zaimponowałaś mi bardzo sposobem przygotowywania wpisu.👏👏👏
OdpowiedzUsuńJeśli czytasz książki po polsku, to może spróbuj korzystać z jakiejś wirtualnej biblioteki? Ja mam LEGIMI. Nauczyłam się czytać na telefonie, choć kiedyś twierdziłam, że to jest niemożliwe.
Jest tam też bardzo dużo audiobooków.
Czekam ba Twój wpis o książkach!
Uściski!❤️🌹
Nie wiem czy fakt ze zdjecia czekaly na przeglad pol roku kwalifikuje mnie pracowita i systematyczna osobe - ale bardzo dziekuje ze mnie tak widzisz. Wyniklo stad ze bardziej dbam o to z czego sie zyje - dom, ogrod, inne sprawy - komputerowe i blogowe traktujac za rozrywke i cos co moze czekac.
UsuńNie, nie czytam niczego po polsku poza blogami.
Mocno pozdrawiam.
Fajnie jest miec takich sasiadow ze dziela sie swoimi, wlasnorecznie wyhodowanymi warzywami. Sama kupuje ekologiczne warzywa, szczegolnie przy pomidorach widze roznice, ostatnio kupilam gruszki i tez lepiej smakuja.
OdpowiedzUsuńA pewnie ze takie wlasne albo kupione na straganie, sa smaczniejsze i zdrowsze.
UsuńByl czas, a mieszkalam wtedy w innym miescie i domu, ze sadzilam pomidory - i koperek, pietruszke, szczaw - i byly pyszne a ja dumna z nich. Tez nadmiar rozdawalam bo we dwojke nie dawalismy rady przejesc.
Mamy duzo takich ulicznych straganow z warzywami i owocami ale tak malo gotuje ze rzadko w nich kupuje.
A u mnie świeci słońce i jest aż ...17 stopni ciepła i do tego wieje wiatr. Przedwczoraj była tu krótka burza, lało poziomo, bo tak hulał wiatr i podobno jest w Berlinie sporo połamanych drzew- ale blisko mnie jakoś wszystkie się trzymają, nawet te stare platany. No jakoś mało fajnie z tym Twoim samochodem, zwłaszcza,że musisz się nim wciąż posługiwać. I pomyśleć, że w Warszawie byłam przyklejona do samochodu, a tu z radością się go pozbyłam, bo tu ciągłe polowanie na miejsce do parkowania było koszmarem. A że do najbliższego sklepu mam 350m, do stacji metra (licząc z podziemnym dojściem na peron) 250m to bardziej się opłaca wypożyczenie raz na jakiś czas samochodu gdy chcemy się wybrać gdzieś dalej. Tą technika obskoczyliśmy Południową Skanię w Szwecji. A na krótkie miejskie trasy to dobrym rozwiązaniem jest wzięcie elektrycznego samochodu, bo zostawia się go tam, gdzie się jazdę zakończy- zupełnie tak jak wypożyczoną hulajnogę elektryczną lub wypożyczonym rowerem.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Gdybys mieszkala w USA to przekonalabys sie iz opisane sposoby uzywania bylyby u nas niemozliwe bo po prostu musi sie miec samochod wciaz dostepny bez klopotu wypozyczania itd. W pewnych miastach sa kolejki, pociagi, czeste autobusy - u mnie tak nie ma. Ludzie bez samochodu nie mogliby pracowac.
OdpowiedzUsuńObecnie moja codzienna temperatura to +38, w sloncu wiecej co i tak jest nizsze niz czerwcowe +44.
Wczoraj po poludniu oddano mi samochod - nadal z tym postukiwaniem. Nawet juz nie mysle co dalej z tym zrobic... Maz i ziec radzi jeszcze co innego a oparte jest na tym ze zdarzylo sie zieciowi bo tak mial - tez nie mozna bylo zlokalizowac zrodla postukiwania az mu kolega doradzil sprawdzic opony - i okazalo sie ze w jedna, w jej rowki wlazl kamyczek leciutko wystajac i powodujac stukot przy obrotach. Troche temu nie wierze ale od wypadku sprawdzic mozna. I byloby smieszne gdyby sie okazalo prawda i taka prosta i tania do naprawy :)
Serdecznie pozdrawiam.
Anabell - przyszlo mi do glowy ze przeciez nie musze dawac przykladu na pozytecznosc samochodu w USA bo przeciez powinnas widziec to w Niemczech tez.
OdpowiedzUsuńCzytasz Pantere to chyba widzisz ze nie obeszla by sie bez auta - jako srodek dotarcia do pracy i wiele innych codziennych potrzeb. A mieszka w Niemczech. Znam inna blogerke z Niemiec - jest ich dwoje pracujacych wiec maja dwa samochody. Nie wiem gdzie mieszkaja ale daje mi to do zrozumienia ze bez dwoch by sie nie obeszli, podobnie jak u nas.
Ty podchodzisz do tego po swojemu bo Twe warunki zycia, reszty rodziny tez, nie wymagaja posiadania stalego wehikulu, wystarcza Wam wypozyczanie co napewno nie jest czesta koniecznoscia i raczej rekreacyjna, nie jak u innych "sluzalcza" i wygodna.
Zreszta sama mowisz ze mialas okres iz nie moglas sie obejsc bez auta czyli jednak istnieje ta potrzeba - jedynie inny tryb zycia zmienil Ci to.
Mam bliskie sklepy ale zaden nie jest w odleglosci spacerowej a ilez innych miejsc odwiedzam , takich na kilometry odleglych - jakbym mogla nie miec samochodu? Jak nosic kilka toreb zakupow albo ciagnac wozek z nimi? Lazic w upale?
Nie mowiac ze ogolnie nie uznaje zasady pozbywania sie wygod w imie by miec swiety spokoj bo czasem plataja figle. Przeciez i lodowka moze sie zepsuc a trzeba ja miec.
Pozdrawiam.