Teoretycznie - na 3 tygodnie - ale zdecyduje o tym ile okaze sie interesujacymi a ile nie. Juz dawno temu doszlam do wniosku ze ksiazki to moja jedyna milosc.......
Hehe - dobrze pamietasz ze moje ulubione zaczynaja sie od 300 stron ! Cienkie mialabym na dwa wieczory, ledwie wciagajac sie w akcje juz bylby koniec. Teraz pytanie ile z tych 12tu okaze sie czytelnymi......
Mam zaledwie kilka ksiazek po polsku przywiezionych z Polski, samych klasykow jak Sienkiewicz i pare Lysiakow bo lubie Napoleona. One tylko sobie leza na polkach no bo od dawna mi znane. Wiec nie, oprocz blogow to nie czytam niczego po polsku.
Zapytałam, bo interesuje mnie (zawodowo)jak przebiega integracja emigrantów na poziomie językowym. Kiedy przestaje się sięgać po książki w ojczystym języku, kiedy przestaje się interesować zmianami w tymże języku, a kiedy zaczyna się z pełnym zrozumieniem czytać literaturę w języku kraju emigracji. Na jakim poziomie znałaś angielski wyjeżdżając z Polski? Jak to u Ciebie wyglądało? 🥰🥰🥰
Takie grube książki wyglądają mi na utwory autorów, którzy piszą wielotomowe serie książek, w których głównym bohaterem jest jakiś detektyw. Zapoczątkował to chyba Arthur Conan Doyle ze swoim Sherlockiem Holmesem. Czytałem kilka książek tego typu napisanych przez Janet Evanovitch. Pisze ona bardzo zgrabnie, bohaterką jest Stephanie Plum, raz czy dwa razy zaznacza żydowskie korzenie Stefanii a nawet znalazłem jakieś polskie akcenty. Jednak na dłuższą metę zaczęła mnie nużyć.
Dobrze wyczules - ten stos to seriale. Nie ma w nich typowych detektywow, jeden przedstawia szeryfa malego a bardzo "dzikiego" miasteczka w stanie Minnesota, drugi przygody park ranger w stanie Wyoming. Niezmiernie ciekawe gdyz oprocz swych akcji pokazuje ludzi i charaktery, zwyczaje, przyrode i klimat tych stanow - czytajac mozna sie drapac po glowie dziwiac sie ze zyjemy w tym samym kraju a bywa tak roznie w takich miejscach "na zapleczu". Bardzo rzadko czytuje ksiazki napisane przez kobiety - za duzo w nich ckliwosci, romansow, malo akcji - jednym slowem nie wciagaja mnie. Zreszta sam sie przekonales czytajac Evanovitch wiec wiesz o czym mowie.
Też tak mam że mój najlepszy przyjaciel to książka (książki). Bardzo dobrze czuje się jak książka tak mnie wciągnie, że prawie jestem w niej, jako jedna z postaci w książce, czy po prostu obserwująca z boku, ale tam w tamtych czasach. Ciągle dobrze czuje się czytając kryminały, tak jak na filmach czasami trudno mi oglądać zbrodnię, tak w książce mogę. Dalej moje ulubione to kryminały amerykańskie M. Connelly.
Jak to dobrze, ze masz te kólka do dyspozycji, inaczej popekal by Ci kregoslup od dzwigania. Imponujaca sterta czytadel. Na ile Ci wystarczy?
OdpowiedzUsuńTeoretycznie - na 3 tygodnie - ale zdecyduje o tym ile okaze sie interesujacymi a ile nie.
UsuńJuz dawno temu doszlam do wniosku ze ksiazki to moja jedyna milosc.......
Same grube, tak jak lubisz 😁
OdpowiedzUsuńHehe - dobrze pamietasz ze moje ulubione zaczynaja sie od 300 stron !
UsuńCienkie mialabym na dwa wieczory, ledwie wciagajac sie w akcje juz bylby koniec.
Teraz pytanie ile z tych 12tu okaze sie czytelnymi......
No kochana, bez kółek, to chyba byś musiała ciągnąć po chodniku, taki stos?
OdpowiedzUsuńMiłej lektury!
Dziekuje jotko.
Usuńo tak, bez kolek nie dalabym rady, krzyze by mi wysiadly :)
Piękny stosik! Czytasz czasem coś po polsku albo polskich autorów?
OdpowiedzUsuńMam zaledwie kilka ksiazek po polsku przywiezionych z Polski, samych klasykow jak Sienkiewicz i pare Lysiakow bo lubie Napoleona. One tylko sobie leza na polkach no bo od dawna mi znane. Wiec nie, oprocz blogow to nie czytam niczego po polsku.
UsuńZapytałam, bo interesuje mnie (zawodowo)jak przebiega integracja emigrantów na poziomie językowym. Kiedy przestaje się sięgać po książki w ojczystym języku, kiedy przestaje się interesować zmianami w tymże języku, a kiedy zaczyna się z pełnym zrozumieniem czytać literaturę w języku kraju emigracji.
UsuńNa jakim poziomie znałaś angielski wyjeżdżając z Polski? Jak to u Ciebie wyglądało?
🥰🥰🥰
Takie grube książki wyglądają mi na utwory autorów, którzy piszą wielotomowe serie książek, w których głównym bohaterem jest jakiś detektyw.
OdpowiedzUsuńZapoczątkował to chyba Arthur Conan Doyle ze swoim Sherlockiem Holmesem.
Czytałem kilka książek tego typu napisanych przez Janet Evanovitch. Pisze ona bardzo zgrabnie, bohaterką jest Stephanie Plum, raz czy dwa razy zaznacza żydowskie korzenie Stefanii a nawet znalazłem jakieś polskie akcenty. Jednak na dłuższą metę zaczęła mnie nużyć.
Dobrze wyczules - ten stos to seriale. Nie ma w nich typowych detektywow, jeden przedstawia szeryfa malego a bardzo "dzikiego" miasteczka w stanie Minnesota, drugi przygody park ranger w stanie Wyoming. Niezmiernie ciekawe gdyz oprocz swych akcji pokazuje ludzi i charaktery, zwyczaje, przyrode i klimat tych stanow - czytajac mozna sie drapac po glowie dziwiac sie ze zyjemy w tym samym kraju a bywa tak roznie w takich miejscach "na zapleczu".
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko czytuje ksiazki napisane przez kobiety - za duzo w nich ckliwosci, romansow, malo akcji - jednym slowem nie wciagaja mnie. Zreszta sam sie przekonales czytajac Evanovitch wiec wiesz o czym mowie.
U Evanovitch nie ma ani krzty ckliwości, raczej przeciwnie, bardzo dużo dobrego humoru.
UsuńTeż tak mam że mój najlepszy przyjaciel to książka (książki). Bardzo dobrze czuje się jak książka tak mnie wciągnie, że prawie jestem w niej, jako jedna z postaci w książce, czy po prostu obserwująca z boku, ale tam w tamtych czasach. Ciągle dobrze czuje się czytając kryminały, tak jak na filmach czasami trudno mi oglądać zbrodnię, tak w książce mogę. Dalej moje ulubione to kryminały amerykańskie M. Connelly.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w całej rozciągłości, Serpentynko! Gorzej, kiedy "stosik wstydu" stale Ci rośnie bo nie masz kiedy wszystkiego przeczytać :D
OdpowiedzUsuń